Być najbliżej ludzi

Jarosław Jurkiewicz

publikacja 25.09.2007 18:35

Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi. Od 150 lat pracują wśród sierot, ludzi chorych i opuszczonych. Od ponad 20 lat są obecne w Koszalinie. Siostry idą z duchem czasu: dziś uczą także angielskiego i obsługi komputera.

Być najbliżej ludzi

Historia tego zgromadzenia sięga połowy XIX wieku i wiąże się z osobą polskiego kapłana Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, wikariusza kościoła św. Katarzyny w Petersburgu, późniejszego metropolity warszawskiego. Ksiądz Feliński zastanawiał się, jak pomóc sporej rzeszy sierot i ludzi bezdomnych żyjących w Petersburgu. Wiedział jednocześnie, że w mieście jest dużo dziewcząt, które chciały oddać się pracy charytatywnej w zakonie, ale nie mogły tego uczynić, bo władze carskie dokonały kasaty klasztorów. W 1857 r. założył więc przytułek dla ubogich rzymskokatolickiego wyznania, w którym pracowały kandydatki do zakonu. Dziewczyny żyły w regule zakonnej, nakreślonej przez założyciela, ale przynależność ukrywały w tajemnicy.

To jest rodzina!
Z chwilą, gdy Zygmunt Szczęsny Feliński został metropolitą stolicy, siostry podjęły też pracę w Warszawie i zamieszkały w pałacyku myśliwskim należącym niegdyś do Stanisława Augusta Poniatowskiego (budynek jest dziś siedzibą Domu Generalnego Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi).

Niemal od samego początku jedną z głównych cech zgromadzenia była rodzinność, otwartość i wrażliwość na potrzeby otoczenia. Zasady, które w zgromadzeniu sióstr franciszkanek wprowadził arcybiskup Feliński, wyprzedzały późniejsze reformy soborowe (nie było podziału na chóry dla lepiej i gorzej urodzonych, zniesiono kapitułę win, czyli publiczne przepraszanie za przewinienia, kandydatki do zakonu nie musiały wnosić posagu). Siostry miały utrzymywać się z pracy rąk i stanowić wspólnotę ze swoimi podopiecznymi.

W 1906 r. otworzyły pierwszy ośrodek w dalekiej Brazylii. Na początku pomagały tamtejszej Polonii, z czasem otaczały opieką także innych potrzebujących (dziś w Brazylii działa ponad 70 placówek prowadzonych przez siostry franciszkanki).

Odważnie i patriotycznie
Głównym miejscem ich pracy była jednak Polska, w której do wojny działało pięć prowincji zakonnych. Siostry prowadziły 160 różnego rodzaju placówek (sierocińce, zakłady wychowawcze i opiekuńcze, przedszkola). Dowód heroizmu dały w czasie okupacji: zakonnice opiekowały się nie tylko osieroconymi polskimi dziećmi, ale udzieliły też pomocy kilku tysiącom małych Żydów. W czasie powstania warszawskiego zakonnice służyły jako sanitariuszki. Postawę patriotyczną przypłaciły wysoką ceną: w 1944 r. pracujące w stolicy 44 siostry hitlerowcy wywieźli do obozu w Ravensbrück.
 

Zakończenie okupacji nie przyniosło spokoju: władze komunistyczne zamknęły połowę placówek opiekuńczych i wychowawczych, prowadzonych przez franciszkanki (np. w przedszkolu, które prowadziły u zbiegu ulic Żytniej i Twardej w Warszawie, umieszczono państwową placówkę). Siostry nie mogły już prowadzić domów dziecka i ośrodków wychowawczych dla dzieci zdrowych, pozwolono im jedynie opiekować się dziećmi znacznie i głęboko upośledzonymi. Pracowały w ośrodkach leczniczych, uczyły religii i służyły jako zakrystianki w kościołach.

Wszystko zaczęło się zmieniać pod koniec lat 80.: odradzały się placówki zakonne na Wschodzie Europy.

Przede wszystkim jednak franciszkanki odzyskały swobodę działania w Polsce. Dziś prowadzą blisko 90 różnego rodzaju placówek w całym kraju.

Zaczęło się od mieszkania w bloku
W Koszalinie siostry są obecne od 1985 roku. Najpierw wynajmowały mieszkanie w bloku przy ulicy Bałtyckiej. Potem zamieszkały w domu katechetycznym przy parafii franciszkanów. Od trzech lat mają własny dom zakonny przy ulicy Żeglarskiej. Dziś mieszka tam pięć zakonnic: każda z nich ma solidne wykształcenie i przygotowanie do pracy z dziećmi. Niski parter siostry przeznaczyły na świetlicę dla dzieci z pobliskich osiedli. Wychowankowie mogą tu liczyć na posiłek i pomoc w odrabianiu lekcji, siostry prowadzą zajęcia komputerowe i lekcje języków obcych. Są spotkania okolicznościowe (Dzień Matki, Mikołajki, Dzień Rodziny) i wyjazdy na wypoczynek (były już kolonie w Ustroniu Morskim, Zakopanem i Kórniku).

Trzy zakonnice są katechetkami w Zespole Szkół numer 13, w Szkole Podstawowej numer 4 i w jednym z przedszkoli. Pomagają też w przygotowaniu liturgii w kościołach Świętego Krzyża i św. Ignacego Loyoli. Współpracują z wiernymi działającymi w grupach parafialnych (świeccy przychodzą na nabożeństwa i dni skupienia).

– Mieszkańcy akceptują naszą obecność. Dobrze nam w Koszalinie – dodaje s. Regina Pobiedzińska, przełożona koszalińskiego domu zakonnego.



Gość Niedzielny Koszalin 38/2007