Pokój i dobro

Ks. Edward Sienkiewicz

publikacja 28.07.2006 12:32

Zakon Braci Mniejszych Kapucynów

Reguła i życie braci mniejszych polega na zachowywaniu świętej Ewangelii Pana naszego Jezusa Chrystusa przez życie w posłuszeństwie, bez własności i w czystości.
Reguła Św. Franciszka



Powołanie wzrastało od szkoły podstawowej. Wyobrażał sobie siebie jako misjonarza zdobywającego ludzi dla Chrystusa. W klasie maturalnej zapadła ostateczna decyzja o pójściu za głosem powołania. Pochodził z Krakowa, z parafii prowadzonej przez księży diecezjalnych. W Krakowie było jednak wielu zakonników i pewnego dnia trafił - jak wyznaje - tam, gdzie powinien, to znaczy do kapucynów. Spotkał tam kapłanów zakonnych bardzo życzliwych, prostych, niewiarygodnie przystępnych i bardzo braterskich, tak że nie mogło być już żadnych wątpliwości. Tu właśnie odnalazł swoje miejsce. Tak jak ci ojcowie chciał żyć i służyć, zwłaszcza ubogim, realizując powszechne braterstwo, niosąc innym ludziom pokój i dobro, zająć się tymi, dla których inni nie mają czasu.

Proboszcza parafii pw. św. Antoniego w Pile,
o. Romana Ruska, definitora prowincjalnego (jeden z czterech doradców prowincjała), zastałem w kurtce i czapce na głowie, mocno uwijającego się między transporterami, skrzynkami, pojemnikami wyładowanymi produktami żywnościowymi, tuż przy wejściu do klasztoru. “Dziś jest piętnasty - wyjaśnia krótko. Ale właśnie kończymy. Proszę, bardzo proszę, ksiądz przejdzie dalej”. Tuż obok, w pokoju gościnnym, dowiaduję się, że dwa razy w miesiącu, 1 i 15 wydawane są produkty żywnościowe dla ubogich, po które przychodzą parafianie, mieszkańcy Piły, a nawet spoza Piły. Wydawanych jest około 250 paczek, których zawartość powinna starczyć przynajmniej na kilka dni. Środki pochodzą od ludzi dobrej woli, część udaje się wygospodarować kapucynom. Proboszcz sam chce każdemu coś dać, przy tej okazji zamienić kilka słów, choć trochę ich poznać, mimo że wielu z nich nie należy do jego parafii. Każdy z tych ludzi przychodzących w tym dniu do klasztoru to osobna historia, niejednokrotnie dramat całej rodziny, który wciąż trwa i spycha jej członków na margines bytowy, ostatnio bardzo mocno się poszerzający, i nie tylko w Pile.

Po kilku minutach o. Roman zjawia się w pokoju gościnnym już bez swojej czapki i kurtki. Zaczynamy rozmawiać o działalności charytatywnej kapucynów w Pile. To przecież najbardziej charakterystyczny rys ich pracy, zakonny charyzmat i podstawowe zadanie, zlecone przez samego założyciela św. Franciszka z Asyżu - być z ludźmi ubogimi, służyć im, podnosić na duchu i w miarę możliwości próbować jakoś zaradzić ich niedoli. Mimo powstania wielu nowych parafii, nie zmieniło się oddziaływanie kapucynów w Pile. Zajęli się przede wszystkim ludźmi ubogimi. Nie spowodowało to osłabienia pracy duszpasterskiej, w której na podkreślenie zasługuje posługa ojców w konfesjonałach, do których przychodzi wielu ludzi, także spoza parafii.

Na uznanie zasługuje również praca z 29 powstałymi w parafii wspólnotami. Należy do nich w sumie ponad 1000 osób. Caritas parafialna wydaje codziennie od 250 do 300 ciepłych posiłków i chleb, który możnazabrać ze sobą do domu. Działa także świetlica, gromadząca od 20 do 30 dzieci. W świetlicy dzieciom pomaga nauczycielka, dzięki czemu mogą one odrobić lekcje i zwierzyć się ze swoich niektórych problemów, trudnych do rozwiązania w ich domu rodzinnym. Przy parafii istnieje także punkt wydawania odzieży.

Odkrycie Piły
W tym kontekście historia dotycząca kapucynów i ich pracy w Pile zatoczyła koło, choć dziś już w innych uwarunkowaniach i w odpowiedzi na nieco inne wyzwania niż wówczas, kiedy leżącą na północ od Poznania Piłę - ja sam wyznaje - odkrył o. Jerzy Rumak. W drugiej połowie kwietnia 1945 r., zaledwie po oddaleniu się frontu, został on wezwany z Krosna do prowincjała w Krakowie, który polecił mu w celu objęcia nowych placówek pracy przez kapucynów przeprowadzić rozmowy w Kurii biskupiej w Katowicach, Poznaniu, Gnieźnie i w Pelplinie. Zgodnie z pozostawionymi przez niego wspomnieniami, poza grzecznościowymi konwersacjami i wymijającymi odpowiedziami, niewiele udało mu się zdziałać.

W końcu w Poznaniu kanclerz wspomniał mu o leżącej na północ Pile, wówczas poza granicami polskich diecezji. Niewiadomo dlaczego o. Rumak potraktował te słowa jako wyrocznię i proroctwo. Toteż ruszył w jej kierunku tak szybko, jak tylko było to możliwe. Ważny węzeł kolejowy i 70-tysięczne miasto zostało zamienione przez front w miejsce śmierci i ciszy grobowej. W zniszczonej w 80 proc. Pile stale wybuchały pożary, trawiąc resztki pozostałych budowli. Wśród nich o. Rumak odnalazł nowoczesny, choć zniszczony kościół pw. św. Antoniego. Po wstępnych oględzinach uznał, że bardzo szybko da się przystosować go do pełnienia zadań budowli sakralnej. Nie było przy nim wprawdzie plebanii, ale na jej budowę nadawał się przyległy duży ogród. Poza tym tymczasowo mogłaby ją zastąpić ocalała ochronka.

Po uzyskaniu z magistratu pilskiego pozwolenia na objęcie przez oo. kapucynów kościoła pw. św. Antoniego, o. Rumak pojechał do Krakowa szukać pionierów gotowych przybyć z nim do grodu Staszica. Znalazło się ich oprócz niego czterech. Rozpoczęli ciężką pracę, własnymi rękami czyszcząc kościół i gasząc pożary, pracując dzień i noc o suchym chlebie i wodzie. W uroczystość Bożego Ciała 8 czerwca 1945 r. można było już poświęcić kościół i rozpocząć codzienne nabożeństwa. Wraz z coraz liczniej przybywającymi do miasta ludźmi rozpoczynała się praca duszpasterska, dojżdżanie do okolicznych kościołów, nauka religii, całymi dniami otwarta kancelaria, przy konfesjonałach ustawiały się coraz dłuższe kolejki, zawiązały się Żywy Różaniec, III Zakon, a potem Sodalicja i Krucjata Eucharystyczna, powstała i rozwijała się Caritas...

Zakon Braci Mniejszych Kapucynów
należy do wielkiej rodziny franciszkańskiej. Założycielem jest św. Franciszek z Asyżu (1181-1226). Chciał, aby bracia idąc przez świat byli cisi, spokojni, skromni, łagodni i pokorni, aby wszystkim ludziom nieśli pokój i dobro. Szybko rozwijający się zakon w wieku XVI przechodził reformy, które doprowadziły do podziału na trzy gałęzie: Bracia Mniejsi Konwentualni, Bracia Mniejsi i Bracia Mniejsi Kapucyni. W roku 1525 Mateusz z Bascio i inni bracia postanowili wierniej naśladować św. Franciszka, zakładając odrębną wspólnotę braci w charakterystycznych habitach z dużymi kapturami (cappuccini - z jęz. włoskiego: kapturowcy). Zakon Braci Mniejszych Kapucynów został zatwierdzony przez Kościół bullą Religionis zelus, wydaną przez papieża Klemensa VII 3 lipca 1528 r. Dziś zakon liczy ponad 11 000 braci, którzy pracują w 93 państwach.



O Braciach Mniejszych Kapucynach mówią
Jan Sindrewicz - Wałcz
Kapucyni dzięki swojej pracy i zaangażowaniu pokazują, na czym polega idea Kościoła. Dzięki zróżnicowanym pomysłom, które przychodzą wraz ze zmieniającą się kadrą w parafiach i domach zakonnych, skupiają wokół Kościoła wiernych w różnych grupach wiekowych.

Eugeniusz Sendlewski, działacz apostolstwa trzeźwości
Kapucynom bardzo wiele zawdzięczam. Dawno temu uczestniczyłem w rekolekcjach trzeźwościowych z o. Benignusem Sosnowskim w Zakroczymiu, które odmieniły moje życie. Uważam, że powrót do tej tradycji jest dzisiaj konieczny.

Marcin Koniecko - Wałcz
Słyszałem o nich wiele dobrego. Jak byłem mały, chodziłem do nich na religię i czułem się tam naprawdę dobrze. Jeżeli kiedyś miałbym wstąpić do zakonu, na pewno byliby to kapucyni.

Leszek Laskowski, historyk
Kapucyni wywołują u mnie skojarzenie z tradycją franciszkańską. Biedaczyna z Asyżu wciąż jest postacią czczoną i szanowaną na całym świecie. Nie powinno się jednak robić z niego tylko patrona ekologów, ale trzeba dostrzec głęboki chrześcijański sens jego posłannictwa.