Cudowny pomysł Boga

ks. Tomasz Horak

publikacja 24.12.2006 11:36

Józef i Maryja przeżywali problemy podobne do naszych. I Dziecko: dla Niego się trudzą, z Nim przezwyciężają wszystko. Czy jest coś piękniejszego niż rodzina?

Cudowny pomysł Boga

Rodzina Święta. I co mamy przed oczyma? Obrazki, te z książeczek, te ze ściany, te z odpustu. Maryja przędzie (kto potrafi to dziś rozpoznać?), Józef zajęty stolarką, mały Jezus podaje młotek. Sielanka, bezruch, martwy spokój. To nie my, to nie nasza rodzina, to żadna ze znanych nam rodzin, nie ma o czym mówić słyszę. Życie jest inne.

Problemy jak nasze
Nie potrafię malować, raczej zrobiłbym film. Zacząłbym od sceny przedstawiającej rozterki Józefa, gdy zorientował się, że żona jest w ciąży. On wie, że dziecko nie jego. W sercu burza. Na zewnątrz cisza pełna miłości. Uwierzył, uszanował. A potem droga do Betlejem. Mój Boże! Przecież Oni nie mieli w Nazarecie nic! Bo gdyby mieli cokolwiek, nie poszliby oboje, z mającym się w tych dniach urodzić dzieckiem, w nieznane. Trzeba było w Betlejem sobie radzić. Ewangeliści milczą o tym. Ale Józef nie poszedł żebrać. Potrafił niejedno zrobić i coś tam zarobić. A mieszkanie jakbyśmy to dziś powiedzieli pozwalające na godne życie? Nie mieli minimum socjalnego. A potem emigracja Egipt, obcy kraj, obcy ludzie. Tu też sobie poradzili. Problemy jak za naszych dni. I to w skrajnym wydaniu.

Rodzina czym jest?
A jednak to była święta rodzina. Widzę odruch sprzeciwu. Czy „święty” znaczy „superpobożny”? Znam życie. W warunkach biedy trudno być pobożnym. Świętość potrzebuje warunków. Trzeba mieć kiedy (i w czym) pójść do kościoła, trzeba mieć jakiś kąt do modlitwy w domu. I ochotę, żeby nie mając co do garnka włożyć, myśleć o pobożności. Nie mówiąc o tym, że gdy nie starcza na najprostsze rzeczy, to tak łatwo o niecierpliwość, o kłótnię i sprzeczkę o nic. Byle wyładować wewnętrzne napięcie. Jak w takich warunkach być świętą rodziną?

A jednak ta rodzina była święta. Widocznie co innego mamy na myśli, gdy używamy słowa „święty”. A może i słowo „rodzina” już zatraciło swoje najgłębsze znaczenie? Zatem: co to jest rodzina? To dwoje (na początku) ludzi, którzy wiedzą, że Bóg naznaczył im wspólną drogę przez życie, by przyjęli dar życia, by nowemu życiu służyli i by to nowe życie ich zjednoczyło we wszystkich wysiłkach, trudach i radościach. Ani słowa o miłości? To słowo stało się zbyt wieloznaczne i obawiam się niezrozumienia. Czy jednak mówiąc „wspólna droga przez życie”, „zjednoczenie w wysiłkach, trudach i radościach”, nie mam na myśli miłości? Nie tej powierzchownej, ulotnej, często tylko zmysłowej, lecz miłości głębokiej, odpowiedzialnej, będącej radosnym życiem dla kogoś dla męża, żony, dzieci. Czy w takiej miłości nie ma miejsca na uczucie? Na serce? Na przywiązanie? Na czułość? Jest miejsce na to wszystko. Tylko żeby nie mieszać tego, co istotne, z tym, co drugorzędne. I tego, co trwałe, z przemijającym. Innymi słowy by wspólną drogę przez życie odczytać i zrealizować jako Boży plan. I to jest świętość rodziny.

A pobożność? To prawda, bez wiary, bez modlitwy, bez szukania Boga w świątyni realizacja odpowiedzialnej miłości jest trudna, prawie niemożliwa. Ale sama pobożność świętością jeszcze nie jest.

Służba życiu
W rodzinie, której istnienie zaczyna się od dwojga, rozkwita nowe życie. Rodzina Maryi i Józefa stała się miejscem, w którym dojrzewało życie Boga-Człowieka. To życie musiało wzrastać po ludzku, dlatego potrzebni byli i Józef, i Maryja. Jest to sytuacja znamienna i nietypowa, bo wiemy, że Józef nie był biologicznym ojcem Jezusa. A przecież Ewangelia nazywa ich oboje Rodzicami, sama zaś Maryja mówi o Józefie „Oto ojciec twój i ja...” (Łk 2,4348). Czyż nie zawiera się w tym ogromnie ważne pouczenie, że od pochodzenia biologicznego ważniejsze są więzy ducha? A promieniowanie ojcostwa (to wyrażenie Karola Wojtyły) od genetycznej zależności? Służba życiu i współpraca z Bogiem Dawcą życia, może mieć różne formy. Bez wątpienia ważne to pouczenie.

Rodzina sakramentalna
Każda rodzina może więc być świętą rodziną. Byle tylko w warunkach, w jakich żyć przyszło, mąż i żona zjednoczeni miłością w trudach i radościach szli razem przez życie świadomi, że spełniają Boży zamysł. Czy tylko chrześcijańskie rodziny mogą być święte? Odpowiem pytaniem: Czy tylko chrześcijańskie rodziny realizują Bożą ideę służby życiu, miłości? I czy tylko one są miejscem dojrzewania rodziców i wychowania dzieci? Nie tylko. Bo Boży pomysł, jakim jest rodzina, sięga dnia stworzenia. Dlatego każda rodzina może być rodziną świętą. Ale od dnia, kiedy Syn Boży zechciał być dzieckiem w rodzinie Maryi i Józefa, Boży zamiar zyskał nowe znaczenie. Apostoł Paweł, pisząc o tym, powiada: „Opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła” (Ef 5,3132). Dlatego chrześcijanie uważają małżeństwo za sakrament, a w konsekwencji rodzinę za wspólnotę będącą znakiem i mocą Bożą daną człowiekowi na drodze zbawienia. I dlatego decyzję o założeniu rodziny składają w ręce Chrystusa i Kościoła, zawierając ślub w obliczu Boga.

A jeśli życie im się poplątało i nie mogą? Wówczas starają się tak iść razem przez życie, by pierwotny zamysł Boga, ten z dnia stworzenia, spełnić jak najlepiej, służąc nowemu życiu i sobie wzajemnie. Czy to mało? A jeśli nie mając przeszkód w zawarciu ślubu sakramentalnego, poprzestają tylko na wspólnym życiu? Nie mogę zrozumieć takiego kroku a oni najwidoczniej nie zrozumieli, kim dla nas jest Jezus.

* * *

Problemy Józefa i Maryi te same, co za naszych dni. Bieda, bezdomność, emigracja, praca. I to Dziecko zwykłe i niezwykłe. Dla Niego się trudzą. Z Nim przezwyciężają wszystko. Czy jest coś piękniejszego niż rodzina? Dobry był plan Boga Ojca z dnia stworzenia. Cudowny był pomysł Syna Bożego z dnia wcielenia. Zadziwiający jest dar Ducha Bożego z dnia ślubu naszych rodziców i waszego ślubu.