Gazety o stałych diakonach

Dziennik/Rzeczpospolita/a.

publikacja 09.06.2008 21:14

Dzienniki odnotowują święcenia pierwszych polskich diakonów stałych.

Dziennik napisał:

Mąż i ojciec, który udziela ślubów i odprawia pogrzeby, chrzci niemowlęta, rozdaje komunię - diakon, to nowy rozdział w historii naszego Kościoła, wzorowany na Kościołach zachodnich, i odpowiedź na lawinowy spadek powołań kapłańskich. W Toruniu i Perplinie wyświęcono właśnie dwóch świeckich diakonów.

Pierwszym w Polsce diakonem został w piątek Tomasz Chmielewski, katecheta z Torunia, a wczoraj biskup pelpliński wyświęcił drugiego świeckiego duchownego, Zbigniewa Machnikowskiego, wykładowcę teologii dogmatycznej w tamtejszym seminarium.

"Decyzja o zostaniu diakonem była naturalną konsekwencją mojego wieloletniego zaangażowania w życie Kościoła" - mówi Tomasz Chmielewski. A Zbigniew Machnikowski zapewnia, że na możliwość zostania diakonem czekał od wielu lat. "Z diakonami stałymi zetknąłem się wiele lat temu w Stanach i od tego czasu liczyłem na to, że Episkopat zdecyduje się na wyświęcanie świeckich w Polsce" - mówi. Teraz podlega władzy biskupa, to od niego zależy, gdzie zostanie powołany do służby. "Mam nadzieję, że nie będzie to daleko od żony i dzieci" - śmieje się Tomasz Chmielewski. Jest ojcem siedmiomiesięcznej Zosi, mężem z dziesięcioletnim stażem. Zbigniew Machnikowski ma z kolei dwoje dzieci: 12-letnią Danielę i 16-letniego Patryka.

Nowe prawa i obowiązki obu diakonów, to oprócz udzielania niektórych sakramentów, bezwzględne posłuszeństwo swojemu biskupowi. Kościół natomiast ze swej strony będzie dbał o nich jak o każdego duchownego, a więc na przykład zapewni im byt, kiedy stracą źródło utrzymania.

Choć diakonat stały jest znany w Kościele od początków chrześcijaństwa, a na Zachodzie popularny od wielu lat, w Polsce był dotąd zjawiskiem nieznanym.

Polscy hierarchowie zdecydowali się na wprowadzeniu diakonatu stałego w roku 2004. Rok później biskup toruński Andrzej Suski otworzył w Przysieku Ośrodek Formacji Diakonów Stałych dla kandydatów z całej Polski. Oficjalnym powodem tego kroku biskupów była chęć większego angażowania świeckich w pracę Kościoła. Nieoficjalnie mówi się, że to odpowiedź na spadającą liczbę powołań kapłańskich. Potwierdza to szef ośrodka w Przysieku, ks. Dariusz Iwański, gdzie przygotowuje się kandydatów na diakonów do święceń. "W USA czy Kanadzie diakonów zaczęto wyświęcać dopiero wtedy, gdy wyraźnie zaczęło brakować księży, w Polsce ten problem dopiero nadchodzi, ale Kościół nie chce czekać biernie i woli już teraz pomyśleć o przyszłości" - mówi.

Do Przysieka mogą trafić tylko mężczyźni z nienaganną opinią. Ich kandydaturę musi zaaprobować miejscowy biskup i... żona. "Diakon stały, mimo święceń, będzie nadal przede wszystkim mężem i ojcem, ale będzie miał też więcej niż dotychczas obowiązków. Stąd aprobata i wsparcie najbliższej mu osoby, czyli właśnie żony jest niezbędna" - mówi ks. Iwański.

Diakoni i ich rodziny paradoksalnie obawiają się reakcji środowiska na swoją nową rolę. "Spodziewam się wielu pytań, na przykład czy jestem pół księdzem. Nie unikniemy komentarzy, że żonaci nie powinni stać przy ołtarzu" - mówi Chmielewski.

Pierwszymi, których opór udało się pokonać, byli przyjaciele świeckich duchownych, którzy już zapisują się do nich na ślub czy chrzty dzieci. "Jestem przekonany, że ci dwaj panowie będą przykładem dla innych i dzięki nim pojawi się wielu kandydatów na diakonów"- mówi ks. Ireneusz Smagliński z kurii diecezji pelplińskiej, zaprzyjaźniony ze Zbigniewem Machnikowskim.


Natomiast w Rzeczpospolitej czytamy:

W Polsce zostali wyświęceni pierwsi od tysiąca lat dwaj diakoni stali. Kolejni się przygotowują. To przełom w Kościele w naszym kraju. Na razie jest ich dwóch: Tomasz Chmielewski i Zbigniew Machnikowski. Mają żony, dzieci, a jednocześnie pełnią służbę blisko ołtarza. Mogą odprawiać nabożeństwa, błogosławić małżeństwa, głosić kazania, udzielać komunii świętej, prowadzić pogrzeby. Nie mogą odprawiać mszy świętej, słuchać spowiedzi i udzielać ostatniego namaszczenia. To jest zarezerwowane dla księży.

– Z diakonatem stałym zetknąłem się na Zachodzie w latach 80. i oczekiwałem takiej decyzji w Polsce – mówi Zbigniew Machnikowski, lat 44, żonaty, dwoje dzieci, teolog z wykształcenia i wicedyrektor Instytutu Teologicznego diecezji pelplińskiej.

Kiedy więc w 2005 roku dowiedział się o utworzeniu Ośrodka Formacji dla Diakonów Stałych w Przysieku pod Toruniem, zgłosił się natychmiast. Po trzech latach przygotowań wczoraj w katedrze w Pelplinie otrzymał święcenia diakonatu stałego z rąk biskupa Jana Szlagi.

– To ogromna radość, jeszcze do mnie nie dociera, co się stało – mówi Tomasz Chmielewski, który został diakonem stałym już w piątek. Święceń udzielił mu biskup toruński Andrzej Suski. – Jeszcze nie wiem dokładnie, co będę robił, to określi biskup.

Tomasz Chmielewski – lat 38, żonaty, ma córkę. Od 20 lat jest związany ze Szkołą Nowej Ewangelizacji. Jest katechetą. – Nie chcemy nikogo zastępować, nie jesteśmy księżmi. Chcemy im pomagać – mówi Machnikowski, który już otrzymał zaproszenia od znajomych na błogosławieństwo małżeństwa.

Diakonat stały został przywrócony w Kościele przez Sobór Watykański ll. Na świecie w 129 krajach jest 32 tys. diakonów. W Polsce przywrócenie diakonatu stałego zapowiedział w 1999 roku synod plenarny II, a decyzję podjął episkopat w 2001 r. Do tej pory diakonat w Polsce był ostatnim święceniem przed święceniami kapłańskimi, a więc tylko dla bezżennych mężczyzn.

Teraz diakonami stałymi – bez możliwości zostania duchownymi – będą mogli być mężczyźni żonaci powyżej 35. roku życia, z 5-letnim stażem małżeńskim (i pisemną zgodą żony na diakonat), z wykształceniem teologicznym i przygotowaniem.

Diakonami stałymi mogą być także kawalerowie po ukończeniu 25. roku życia, ale muszą zadeklarować, że się nie ożenią.

W ośrodku w Przysieku kandydaci na diakonów stałych uczą się głoszenia kazań, odprawiania nabożeństw, śpiewu, mają wykłady biblijno-teologiczne oraz odbywają praktyki duszpasterskie w parafiach. W ośrodku tym do święceń diakonatu przygotowuje się jeszcze dwóch kandydatów – jeden z diecezji ełckiej, drugi toruńskiej.

Jeśli nie zgłoszą się kolejne osoby z diecezji toruńskiej – bo dla niej pracuje ośrodek, innych przyjmuje gościnnie – jego działalność zostanie zawieszona.