Papieskie życie

Przemysław Kucharczak

publikacja 17.11.2009 11:40

Ta stolica jest niezwykła. Zasiadało na niej mnóstwo świętych, ale też kilku ludzi zdemoralizowanych. Najciekawsze jednak, że nawet niegodnym nie udało się niczego zepsuć.

Papieskie życie

Jest rok 64 albo 67. Rzymscy żołnierze zabijają właśnie na różne sposoby pierwszych chrześcijan. Rzucają ich na przykład w cyrkach na pożarcie wygłodniałym i rozdrażnionym lwom.

Piotr gaśnie w męczarniach
Jednak największym ich sukcesem jest to, że złapali w Rzymie przywódcę tych chrześcijan. Nazywa się Piotr i jest Żydem, prostym rybakiem z Galilei. Straże przyglądają się z zainteresowaniem, jak Piotr powoli kona rozpięty na krzyżu. Gaśnie w męczarniach. Wisi zresztą nietypowo, bo głową w dół. – Po takiej lekcji nikt już się nie odważy na udział w tej sekcie! – śmieją się rozochoceni żołnierze.

I pewnie mieliby rację. Ale nie mają, bo nie uwzględniają najważniejszego czynnika: działania Ducha Świętego. Święty Piotr ginie, giną setki innych chrześcijan. Jednak ci, którzy nadal żyją, wybierają następcę świętego Piotra: świętego Linusa. A po nim świętego Anakleta, świętego Klemensa I, świętego Ewarysta… I tak aż do dzisiaj. Jan Paweł II był 265. biskupem Rzymu.

Kim byli pierwsi rzymscy biskupi? Niestety, mało o nich wiemy. Poza tym, że byli żarliwymi chrześcijanami. Pierwszych 35 z nich jest świętymi. A część z nich jest też męczennikami… Choć mogli wyprzeć się Chrystusa, woleli śmierć. Pogańska większość społeczeństwa przestała prześladować chrześcijan dopiero w IV wieku.

Na piśmie zachowały się tylko strzępki informacji z tych pierwszych trzystu lat chrześcijaństwa. Wynika z nich, że od początku inne chrześcijańskie gminy uznawały szczególny autorytet „Kościoła rzymskiego”. A to dlatego, że Rzym to była gmina świętych Piotra i Pawła. Z czasem ten autorytet biskupa Rzymu jeszcze bardziej się umacniał.

Leon, czyli szalona odwaga
Jest rok 440. Rzymski lud obwołuje papieżem diakona Leona. Leon – to po łacinie lew. To imię świetnie pasuje do tego papieża. Wkrótce się okazuje, że ten człowiek naprawdę ma odwagę lwa. W 452 roku do Italii wlewają się hordy Hunów – dzikiego ludu, który przywędrował z Azji. Hunowie rabują, gwałcą, mordują, puszczają z dymem wsie i miasta. Pod miastem Mantua w północnych Włoszech drogę zastępuje im jednak poselstwo z Leonem I na czele.

Przed wodzem Hunów Attylą drży cała Europa. Jednak odwaga i charyzma Leona robią na wodzu Hunów piorunujące wrażenie. Attyla zgadza się… zawrzeć pokój i wycofać.

To było zdarzenie niezwykłe. Jednak Cesarstwo Zachodnio-Rzymskie już wtedy dogorywało. Coraz to nowi barbarzyńcy zlatywali się do niego jak kruki do stygnącego ciała. Trzy lata po Hunach na Rzym natarli Wandalowie, jeden z ludów germańskich. Byli siłą tak niszczycielską, że nawet w języku polskim pozostał po nich ślad w wyrazach „wandal” i „wandalizm”. Leon znów osobiście wyszedł do napastników. Tym razem nie zdołał uchronić Rzymu przed rabunkiem. Król Wandalów Genzeryk po rozmowie z Leonem kazał jedynie darować życie mieszkańcom Wiecznego Miasta. Leon Wielki zasłużył się też pracą dla jedności Kościoła.

Czterech Wielkich
Poza Janem Pawłem II, przydomkiem „Wielki” ludzie obdarzyli tylko trzech papieży: Leona I, Grzegorza I i Mikołaja I. Grzegorz I Wielki na przełomie VI i VII wieku żył modlitwą i ascezą, a jednocześnie bardzo sprawnie rządził. I doprowadził do odnowy Kościoła. Mikołaj I Wielki, papież z lat 858–867, surowo sprzeciwiał się świeckim władcom, którzy wtrącali się np. do nominacji biskupów. Rządził Kościołem żelazną ręką. I ostro, bezkompromisowo walczył o przestrzeganie obyczajowych zasad chrześcijaństwa. – Wolałbym umrzeć, niż dopuścić do przekroczenia jednego z praw rzymskich! – powiedział kiedyś. Historycy papiestwa Seppelt i Loeffler twierdzą, że w ustach Mikołaja I to zdanie nie było pustym frazesem, on tym naprawdę żył.

Sąd nad trupem
Niedługo po śmierci Mikołaja Wielkiego papiestwo zaczęło się gwałtownie staczać ku przepaści. Ludzie, którzy dzisiaj straszą kryzysem Kościoła, nie znają historii. Bo Kościół już wiele razy pogrążał się w kryzysie. I zawsze, kiedy było już bardzo źle, przychodziła wielka odnowa. Kościół wychodził z takich doświadczeń mądrzejszy i silniejszy. Papież był od VIII wieku także głową Państwa Kościelnego, które obejmowało całe środkowe Włochy. Niestety, właśnie to uwikłało papieży w politykę. Stali się stroną w walce o świecką władzę nad Włochami.

O tym, kto zostanie papieżem, w X wieku, decydowały bogate rzymskie rody. Rody, które zawzięcie się zwalczały. Efekt? Na tron Piotrowy przestali trafiać ludzie, którzy wyróżniali się wiarą i pobożnością. A wręcz przeciwnie… Kilku papieży było ludźmi zdemoralizowanymi. Czy w ogóle wierzyli w Boga? Nie wiadomo. Interesowała ich tylko świecka władza nad Rzymem. W 896 roku papież Stefan VI kazał wyciągnąć z grobu zwłoki swojego wroga, poprzedniego papieża Formozusa, i poddać je sądowi. Rozkładające się od dziesięciu miesięcy ciało papiescy słudzy ubrali w szaty pontyfikalne i posadzili na tronie. Po osądzeniu zwłok papieża Formozusa słudzy wrzucili je do Tybru. Wśród następnych papieży byli i rozpustnicy, jak 17-letni Jan XII, synalek arystokraty, którego rzymskie rody obwołały papieżem w 955 roku.

Po tej serii papieży zachowujących się odrażająco przyszli jednak kolejni, bardzo wybitni: rozmodleni mnisi, którzy odnowili Kościół i znów pchnęli go na nowe drogi.

Odnowa po kryzysach
Papiestwo przezwyciężyło też Wielką Schizmę: czas, w którym ludzi uważających się za papieży było jednocześnie dwóch, a nawet trzech. Część kardynałów wybierała kolejnych papieży w Rzymie, a część w Awinionie we Francji. Właśnie dlatego kardynałowie gromadzą się dzisiaj na konklawe w jednym miejscu, żeby taka sytuacja się nie powtórzyła.

Niesławną pamięć zostawił po sobie papież Aleksander VI z rodu Borgia. Prowadził wojny o nowe posiadłości, a dobra kościelne rozdawał swoim dzieciom. Spłodził je, zanim został papieżem. Ulubionemu synowi Cezarowi załatwił godność kardynalską. Po jakimś czasie Cezar postanowił rzucić kapłaństwo, żeby zdobyć jakiś tron z ręką jego księżniczki. Papież doprowadził więc do jego ślubu z księżniczką francuską. Jednak nawet papieżowi Aleksandrowi VI nie udało się nic zepsuć w sprawach katolickiej doktryny. Umarł w 1503 roku. A w jakiś czas potem na papieskim tronie znów pojawili się ludzie pobożni. Takich była w dziejach papiestwa znakomita większość.

Włosi w 1870 roku zlikwidowali Państwo Kościelne. Dopiero wtedy skończył się ten straszliwie silny nacisk świata polityki na papiestwo. Cały Kościół bardzo na tym zyskał.

Wyłącznie bardzo pobożni i prawi ludzie byli papieżami w ostatnich dwóch wiekach. Dwaj z nich są ogłoszeni błogosławionymi – Pius IX (1846–1878) i Jan XXIII (1958–1963). Jeden został świętym – Pius X (1903–1914), człowiek znany ze skromnego i prostego stylu życia. Pius X szczególnie upamiętnił się zachęcaniem do częstej, nawet codziennej Komunii świętej. Wówczas to była rewolucja. Pozwolił też przyjmować Komunię dzieciom, kiedy tylko osiągną wiek rozumu.

Jezus powiedział świętemu Piotrowi: „Ty jesteś skała i na tej skale zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą”. Wystarczy zagłębić się w historyczne książki, żeby zobaczyć, jak ta zapowiedź na naszych oczach się wypełnia. „Piekielne bramy” podejmują ciągle próby. Z jakimi skutkami? Znany brytyjski historyk Paul Johnson w książce „Papiestwo” ocenia to tak: „Papiestwo przeżyło dwa tysiące lat, a jego zasadnicze funkcje pozostały nienaruszone. Swą trwałością przypomina granit”.