Bezinteresowność i odpowiedzialność

Joanna Kociszewska

publikacja 27.07.2009 12:02

Ekonomia nie jest ani etycznie neutralna, ani nieludzka i antyspołeczna. Rynek i globalizacja to tylko narzędzia - będą takie, jakimi je uczynimy. Nie ma uzasadnienia zrzucanie odpowiedzialności za nie na „bezosobowe siły” czy „struktury niezależne od ludzkiej woli”. Nie narzędzie jest winne, ale człowiek, który się nim posługuje.

Bezinteresowność i odpowiedzialność David Paul Ohmer/ www.flickr.com (CC)

„Rozwój ekonomiczny, społeczny i polityczny, jeśli chce być autentycznie ludzki, powinien uwzględniać zasadę bezinteresowności" – pisze Benedykt XVI. Kolejne rozdziały najnowszej papieskiej encykliki są wołaniem o bezinteresowność, która jest przejawem braterstwa i odpowiedzialność. Bezinteresowność – bo człowiek został stworzony dla daru. Odpowiedzialność – bo nikt z ludzi nie jest samowystarczalny, nie żyje dla siebie i nie posiada świata wyłącznie dla siebie.

„Dzisiaj wiele osób skłonnych jest utrzymywać, że nie są winne nic nikomu oprócz samych siebie. Uważają, że posiadają same prawa [...]” – zauważa Ojciec Święty. - Tymczasem „prawa indywidualne oderwane od kontekstu obowiązków, nadającego im pełny sens, stają się nierozumne i nakręcają nieograniczoną praktycznie i pozbawioną kryteriów spiralę żądań. Przesadne akcentowanie praw kończy się zapomnieniem o obowiązkach”. – czytamy w encyklice.

Potrzeba solidarności – podkreśla Benedykt XVI. Co ważne – nie można jej delegować jedynie państwu. Solidarność to sytuacja, w której "wszyscy czują się odpowiedzialni za wszystkich". Dlatego obok rynku, który kieruje się zasadą sprawiedliwości wymiennej ("dać, aby mieć") i państwa, które ma za zadanie dokonywać redystrybucji dóbr, stosując zasadę sprawiedliwości społecznej ("dać z obowiązku") konieczne jest stworzenie w naszym życiu publicznym i ekonomicznym przestrzeni dla bezinteresowności (do ważnej w kontekście pomocy zasady pomocniczości wrócę w kolejnym artykule).

Czyżby chodziło o tzw. „trzeci sektor”? „Rozróżnienie między przedsiębiorstwami mającymi na celu zysk (profit), a organizacjami, które nie są nastawione na zysk (non-profit) nie jest już w stanie brać w pełni pod uwagę rzeczywistości.” – zauważa Benedykt XVI. Dzisiaj widzimy z jednej strony przedsiębiorstwa, które chcą pomagać krajom zacofanym, z drugiej na przykład fundacje inicjujące powstawanie przedsiębiorstw. Chodzi więc o ekonomię obywatelską, która „nie wyklucza zysku, ale uważa go za narzędzie do realizacji celów humanistycznych i społecznych” - i która wymaga stworzenia jej ram prawnych i podatkowych.

W świetle wezwania do solidarności jednym z najistotniejszych zagrożeń jest zanik poczucia odpowiedzialności osób zarządzających przedsiębiorstwami. Nie tylko w wymiarze społecznym.

„Z powodu wzrastającego rozmiaru i potrzeby większych kapitałów coraz mniej jest przedsiębiorstw kierowanych trwale przez jednego dyrektora, który czuje się odpowiedzialny na dłuższą, a nie tylko na krótką metę, za życie i wyniki przedsiębiorstwa”. - czytamy w encyklice. - „W ostatnich latach zauważa się wzrost kosmopolitycznej klasy menadżerów, często odpowiadających tylko na wskazania akcjonariuszy, którymi generalnie są anonimowe fundusze ustalające faktycznie ich wynagrodzenia.”

Kształtowaniu odpowiedzialności wobec poszczególnych ludzi (pracowników, dostawców, konsumentów), lokalnych społeczności i środowiska naturalnego nie pomaga też przenoszenie poszczególnych etapów produkcji do innych krajów lub na inne kontynenty. Inwestowanie to nie jest czynność techniczna, zawsze ma również wymiar moralny. – przypomina w tym kontekście papież. Wprawdzie ulokowanie przedsiębiorstwa za granicą może wnieść czasem więcej dobra, niż pozostawienie kapitału w kraju, w którym został on wytworzony, decyzja taka wymaga jednak zawsze namysłu etycznego.

Co ważne: kapitał, niezależnie, gdzie by ostatecznie nie został zainwestowany, poza tym, że ma przynieść zysk właścicielowi powinien też przynosić korzyść społeczności lokalnej. „Nie jest godziwa delokalizacja podejmowana tylko po to, by cieszyć się szczególnymi korzystnymi warunkami, lub - co gorsze - w celu wyzysku.” - mówi ostro Benedykt XVI.

Ekonomia nie jest ani etycznie neutralna, ani nieludzka i antyspołeczna. Rynek i globalizacja to tylko narzędzia - będą takie, jakimi je uczynimy. Nie ma uzasadnienia zrzucanie odpowiedzialności za nie na bezosobowe siły czy czynniki i struktury niezależne od ludzkich decyzji. Nie narzędzie jest winne, ale człowiek, który się nim posługuje.

Benedykt XVI nie krytykuje rynku i logiki, którą się on posługuje. „Życie ekonomiczne [...] wymaga kontraktu, aby uregulować stosunki wymiany między równoważnymi wartościami” – zauważa. Społeczeństwo nie powinno bronić się przed rynkiem, potrzebuje jednak również „sprawiedliwych praw oraz form podziału dochodu kierowanych przez politykę, a także dzieł odznaczających się duchem daru”.

Warto jeszcze raz podkreślić: solidarność to odpowiedzialność wszystkich za wszystkich. Nie można jej przerzucać tylko na państwo czy powołane do tego podmioty. Nie można też rozdzielić sfery ekonomii - wytwarzającej zysk - i polityki, która go dzieli, choćby dlatego, że w dzisiejszym świecie kapitał jest coraz bardziej międzynarodowy, a władza państwowa lokalna. Tym bardziej jest zatem konieczne, by wszystkie działania ekonomiczne brały od samego początku pod uwagę sprawiedliwość i odpowiedzialność. Nie jako czynnik uboczny, ale ten, który stanowi podstawę działań.

Cała gospodarka i finanse powinny być etyczne, nie ze względu na zewnętrzną etykietkę „etycznych”, ale ze względu poszanowanie dla godności osoby ludzkiej i naturalnych norm moralnych.

„Trzeba cenić człowieka, każdego człowieka, wszelką ludzką społeczność i całą ludzkość” (Populorum progressio, Paweł VI).

Zdjęcie: David Paul Ohmer/ www.flickr.com (CC)