Słowiańska wiara Łużyczan

Jędrzej Rams

publikacja 29.06.2009 11:14

Szukając miejsca na dłuższy wypad, warto pomyśleć o sąsiednich Łużycach, do których mamy tak niedaleko, a o których tak niewiele wiemy.

Słowiańska wiara Łużyczan 'Zakręcające' prezbiterium w budziszyńskiej katedrze wyznacza jej podział między dwa wyznania. Foto: Jędrzej Rams.

Dzisiejsze Łużyce – w języku górnołużyckim: Łužica – leżą na obszarze Niemiec, a w niewielkiej części – w Polsce. Ograniczają je dwie rzeki – Kwisa i Łaba. Krainę zamieszkują głównie Niemcy i Słowianie-Łużyczanie oraz Polacy.

Łużyce dzielą się na Dolne i Górne, ich głównym miastem jest Budziszyn (grnłuż. Budyšin). W większości kraina należy do Saksonii, zahacza też o południową część Brandenburgii. Polski skrawek Łużyc leży w południowo-zachodniej części kraju i wchodzi w skład województw lubuskiego (Łużyce Dolne) i dolnośląskiego (Łużyce Górne), jego głównymi miastami są: Żary, Lubań i Zgorzelec. Wśród wielu związków łączących nasze narody, oprócz oczywistej przynależności do rodziny ludów słowiańskich, ważne są długotrwałe powiązania religijne i historyczne. W naszym kraju mówi się o wypaczeniu sformułowania „Polak-katolik”. Na Łużycach jest to naturalne rozróżnienie między „nami a nimi” – nami-Łużyczanami a nimi-Niemcami.

My i oni
Łużyczanie – jako jeden z niewielu narodów wewnątrz Cesarstwa Niemieckiego – okazali się silniejsi podczas wszelkich prób germanizacji. Jednym z najważniejszych czynników scalających tę narodowość była wiara katolicka, nawet w czasach panowania dyktatury NRD. Przetrwały tu zwyczaje pielgrzymek konnych w Niedzielę Zmartwychwstania, pielgrzymki piesze do miejscowych sanktuariów, liturgia w języku narodowym.

Po ponownym zjednoczeniu Niemiec Łużyczanie starali się o utworzenie autonomicznej jednostki administracyjnej, jednak władze federalne w Berlinie nie wyraziły na to zgody i nastąpił nowy podział między Saksonią a Brandenburgią. Serbołużyczanie korzystają jednak z przywilejów mniejszości narodowych – mają własne szkoły oraz organizacje kulturalne, a napisy na tablicach z nazwami miejscowości i urzędów są dwujęzyczne. Każdą wieś zdobią odnowione krzyże (praktycznie przy każdym domu), ukazujące wiarę mieszkańców. O ile sama była NRD, można powiedzieć poprotestancka, jest zlaicyzowana, o tyle w niektórych parafiach serbołużyckich frekwencja na niedzielnych nabożeństwach dochodzi nawet do 40 proc. wiernych.



Pomnik jubileuszu chrześcijaństwa przedstawia św. Cyryla i Metodego, którzy przynieśli Słowianom wiarę. Foto: Jędrzej Rams/GN.

Wyznanie co 2 godziny
Od reformacji toczyły się w całych Niemczech walki między protestantami a katolikami. Łużyczanom nie było łatwo zachować swoich tradycji. Przez kilka wieków nie mieli „swojego” biskupa. Ostatni, jeszcze w XVI w., ożenił się i konwertował na protestantyzm. Od tamtego czasu, aż do XX w., Łużyczanie podlegali biskupom niemieckim. Nie zawsze było to pozytywne. Teraz, będąc podzieleni miedzy dwie diecezje – drezdeńsko-miśnieńską oraz zgorzelecką, mogą swobodnie organizować kult w swoim języku, a i sami biskupi muszą uczyć się tego języka.

Inną pamiątką po reformacji jest stojąca w Budziszynie konkatedra św. Piotra. Już na początku przemian okazało się, że zamiast walczyć, lepiej współpracować. Ówczesną katedrę podzielono kratą na dwie części. Pierwsza jest protestancka, druga – katolicka. Nawet do dzisiaj istnieje utworzony wtedy „system” podziału czasu użytkowania świątyni. Co dwie godziny zmienia się wyznanie, tak by każde miało czas odprawić swoje nabożeństwa. Cały podział ułatwia po części fakt, że kościół w połowie „skręca” nieznacznie w prawo, tak że całe prezbiterium odchylone jest od osi świątyni. Podział przebiega w miejscu tego załamania. Jest to jedyny taki kościół w Europie.

Łużycki sługa Boży
W takiej atmosferze wychowywał się kandydat na ołtarze sługa Boży ks. Alojs Andracki. Od kilku lat jest on patronem szkoły w Rząsinach koło Gryfowa Śląskiego. Ten kapłan urodził się Radworze (niem. Radibor). Wyświęcony został 30 lipca 1939 r. w Budziszynie. 21 stycznia 1941 r. został aresztowany, a 15 czerwca uznany winnym działań przeciw NSDAP oraz III Rzeszy i przewieziony do hitlerowskiego obozu koncentracyjnego w Dachau. 3 lutego 1943 r. ksiądz Alojs został zamordowany zastrzykiem z trucizną. Toczy się jego proces beatyfikacyjny. Sługa Boży jest jedną z tysięcy ofiar hitlerowskiego reżimu, który zginął tylko dlatego, że był księdzem i Łużyczaninem.

W tamtym okresie próbowano zniszczyć język i kulturę łużycką. Mord na kapłanach był jednym z najskuteczniejszych sposobów walki ze Słowianami, co znamy z narodowej historii. Spod władzy hitlerowskiej oswobodziły Łużyczan m.in. polskie jednostki II Armii Wojska Polskiego. Polacy – z powodu nieudolnego dowodzenia gen. Karola Świerczewskiego – ponieśli ogromne straty. Ta ofiara, a także ocalenie wielu kobiet przed wkraczającymi żołnierzami radzieckimi, zyskały sobie uznanie wśród miejscowej ludności. Zaraz po wojnie postawiono bohaterom II Armii WP pomnik w Budziszynie.

Źródełko i demokratyczny cmentarz
Niedaleko Budziszyna – w Ralbitz-Rosenthal – znajduje się zaś tzw. łużycka Częstochowa. Dla katolików jest to miejsce, gdzie chętnie pielgrzymują całe rodziny. Corocznie w drugi dzień uroczystości Zesłania Ducha Świętego przybywa tutaj kilka tysięcy pielgrzymów, aby wraz z biskupem miejsca odprawić Mszę świętą. Jak głosi legenda – znajdujące się obok sanktuarium źródełko posiada niezwykłą moc uzdrowicielską. W samej Ralbicy znajduje się najbardziej demokratyczny cmentarz świata. Dlaczego? Otóż, wszystkie nagrobki są tu identyczne. Na każdym stoi tylko biały krzyż. Co 20 lat niwelowane są stare groby, a na ich miejsce chowani są kolejni wierni. Krzyże pozostają te same, ale zmieniają się figurki Jezusa. Na nowsze, ale tego samego wzoru.

Wiara miejscowej ludności jest „bardzo słowiańska” i ludowa. Diecezjalnym pomnikiem jubileuszu 2000-lecia chrześcijaństwa jest przedstawienie dwóch słowiańskich apostołów wiary – Cyryla i Metodego. Od wielu lat cała liturgia odbywa się tylko w miejscowym języku. Niedawno wydany został modlitewnik w języku górnołużyckim – „Wosadnik”, który po raz pierwszy zbiera wszystkie modlitwy w jednej publikacji. Przy jego tworzeniu korzystano także z polskich książeczek do nabożeństwa, bo nasze języki są podobne.