To jest nałóg

Marcin Wójcik

publikacja 08.07.2009 15:39

– Bez salezjanów moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej, pewnie stałbym gdzieś pod klatką z szemranym towarzystwem – mówi Michał Słojewski. Właśnie w 2009 roku mija 150 lat od powstania Zgromadzenia Księży Salezjanów.

To jest nałóg Ks. Tomasz Zieliński SDB jest do dyspozycji młodzieży i dla jej uświęcenia zrobi wszystko. Na zdjęciu młodzież z oratorium, głównie animatorzy. Foto: Marcin Wójcik

Na terenie diecezji łowickiej są dwie parafie, które prowadzą charyzmatyczni specjaliści od ludzi młodych. Ci ostatni mają w domu komputery, na podwórku supernowoczesne quady, a w szkole rozmaite kółka zainteresowań. Dlaczego więc stare salki katechetyczne salezjanów pękają dziś w szwach?

Duch salezjański
Choć w wakacje można spać do obiadu, to o 9.00 dzieci meldują się u księży od św. Jana Bosko. Przedział wiekowy – od 6 do 13 lat. Przychodzi do nich cały Żyrardów. Zainteresowanie jest tak duże, że półkolonie mogłyby trwać do września. Na pierwszym turnusie było prawie 80 dzieci. Na drugim podobnie. Poza tym są jeszcze kolonie wyjazdowe, rekolekcje dla młodzieży i kilka innych wyjazdów, nawet za granicę. Salezjanie, dla których głównym charyzmatem jest praca z dziećmi i młodzieżą, mają tak przez cały rok. – Co jakiś czas zastanawiamy się, jakie są potrzeby w środowisku – mówi ks. Tomasz Zieliński. – W ostatnich latach miasto sporo zrobiło w sprawie infrastruktury sportowej. Więc na polu sportowym możemy trochę ograniczyć działalność. Ale SALOS wciąż istnieje. Mamy drużyny piłkarskie i pływackie – podkreśla ks. Tomasz.

Jednym z największych osiągnięć żyrardowskich salezjanów jest oratorium. To miejsce, gdzie przez cały rok przychodzą dzieci i młodzież, aby twórczo spędzić czas. Można tutaj odrobić lekcje, zagrać w badmintona, zjeść podwieczorek, nadrobić zaległości z matematyki i angielskiego czy po prostu pobyć z rówieśnikami pod czujnym okiem animatorów. Tak jest od poniedziałku do piątku. Najpierw po szkole przychodzą dzieci, a po nich młodzież. Ale salezjanie duszpasterzują także wśród dorosłych. Zarówno w Żyrardowie, jak i w Kutnie tworzą parafie. Ich wspólnoty mają to, czego na pewno nie ma w parafiach, prowadzonych przez księży diecezjalnych. Chodzi o Stowarzyszenie Współpracowników Salezjańskich i wspomnianą już Salezjańską Organizację Sportową SALOS. – Współpracownicy to ludzie, którzy decydują się żyć duchem salezjańskim i wspierają na różne sposoby nasze dzieła – definiuje ks. Tomasz Zieliński. A co to jest „duch salezjański”? – To modlitwa tym wszystkim, co w życiu robimy, uświęcanie codzienności przez zwyczajne obowiązki, radość z życia – wyjaśnia kapłan.

Bez nich nie da się żyć
– Salezjanie dla mnie to tyle samo, co tlen – wyznaje Michał Słojewski, animator w żyrardowskim oratorium. – Od kilku ładnych lat odnajduję wśród nich przyjaciół, braci, przewodników duchowych. Są dla mnie przykładem modlitwy, ciągle widzę któregoś z nich biegnącego załatwić jakąś sprawę z różańcem w ręku. – Na początku nie byli dla mnie nikim ważnym, ale jak mogli być kimś więcej, skoro ich nie znałam? Potem przychodziłam do oratorium dla rozrywki – dodaje animatorka Natalia Ksit. – Fajnie było sobie pograć w kosza, wypić jogurt za darmo... Coraz lepiej poznawałam tych ludzi, całkowicie poświęcających swoje życie dzieciom i młodzieży, szczególnie tej najbardziej potrzebującej. Nie będzie grzechem, jeśli powiem, że to jest „nałóg”. Kiedy się już w to „wsiąknie”, nie da się bez tego żyć. Dzień bez oratorium jest dniem straconym! – podkreśla Natalia.

Przez oratorium przeszło wielu ludzi, którzy dzisiaj tworzą już własne rodziny. Wśród nich jest Paulina Kuran. – Oratorium było dla mnie szkołą życia. Wartości, które stamtąd wyniosłam, wcielam w moje dorosłe życie, w rodzinę. Niewiele jest takich miejsc w mieście, gdzie można przyjść i rozłożyć matmę, a animator bezinteresownie pomoże w ułamkach i równaniu różniczkowym. Jestem pewna, że wiele dzieci oratorium wychowało, zaszczepiło dobre wartości na zawsze. U mnie tak się stało. Nie wyobrażam sobie siebie bez oratorium – mówi Paulina Kuran, pracownica Urzędu Miejskiego w Żyrardowie. Zgromadzenie ma 150 lat, ale nie widać w nim starości ani zgorzknienia. Salezjanie świetnie odnajdują się w obecnych czasach, co obrazują przykłady z Żyrardowa i Kutna. Najwyraźniej ks. Jan Bosko dał im ponadczasowe antidotum na zatrzymanie młodych ludzi w Kościele. Może warto by było dzisiaj po nie sięgnąć.