Bogu poświęcone

Ks. Waldemar Packner

publikacja 31.03.2009 09:13

W Polsce jest około 2 milionów wdów. Od kilku lat Kościół powrócił do starożytnej praktyki konsekracji wdowiego życia.

Bogu poświęcone Rekolekcje dla wdów odbyły się w kaplicy sióstr boromeuszek w Gliwicach. Foto: Ks. Waldemar Packner.

Ponad 150 wdów w kilkunastu polskich diecezjach złożyło ślub dozgonnej czystości i otrzymało specjalne błogosławieństwo tej formy życia. Czy diecezja gliwicka będzie kolejną, w której wdowy mogą przygotować się do obrzędu konsekracji? – Ta sprawa bardzo leży na sercu bp. Janowi Wieczorkowi. Sądzę, że w ten sposób wychodzi naprzeciw oczekiwaniom wielu pobożnych wdów w diecezji – powiedział o. Wiesław Łyko, oblat, który dwa dni głosił dla nich specjalne nauki w Gliwicach. – Frekwencja była duża, przerosła moje oczekiwania. Świadczy to o tym, że warto tej sprawie poświęcić więcej uwagi.

Grażyna Kaliszuk wcześnie została wdową: – Mogłam ponownie wyjść za mąż, wielu nawet mnie do tego nakłaniało. Wybrałam jednak życie samotne. Cieszę się, że po tylu latach doczekałam się tego, że Kościół takim kobietom poświęca więcej uwagi.

Podobnie uważa gliwiczanka Irena Pyzik. – Nie wiem jeszcze, czy zdecyduję się na przyjęcie tego błogosławieństwa. Może potrzebuję więcej czasu, ale dobrze, że w końcu zostałyśmy w Kościele zauważone...

Starożytna praktyka
Pismo Święte podaje przykład wielu kobiet Starego Testamentu, na przykład Judyta czy prorokini Anna, które po śmierci męża poświęciły się Bogu. W pierwotnym Kościele, co potwierdza Nowy Testament, istniał niejako odrębny stan wdów, szczególnie oddanych modlitwie. We wczesnych gminach chrześcijańskich wdowy po śmierci mężów powszechnie składały takie śluby. Mieszkały razem lub osobno, pozostając pod duchowym kierownictwem biskupów. – Wdowy były szczególnie blisko stanu kapłańskiego, a w Kościele pierwotnym cieszyły się dużym szacunkiem i poważaniem – wyjaśniał o. W. Łyko.

Święty Paweł zachęca, aby wdowy były jak on sam, czyli poświęciły się modlitwie, a świadectwem życia pociągały innych do wiary (por. 1 Kor 7,8). W Liście do Tymoteusza pisze, że wiele wdów „osamotnionych złożyło całą nadzieję w Bogu i trwa w zanoszeniu modlitw we dnie i w nocy” (por. 1 Tm 5,5). Również Ojcowie Kościoła (św. Augustyn, św. Ambroży czy św. Hieronim) pochwalają wdowie życie. Znana była w starożytności rozprawa św. Augustyna „O dobru wdowieństwa”. – I choć Kościół nigdy nie zabraniał powtórnego małżeństwa, to jednak pochwalał wdowie życie – zauważył o. Wiesław Łyko. – Św. Paweł w Liście do Tymoteusza zachęca wręcz, aby te kobiety, szczególnie młode, które po śmierci męża nie mogą żyć samotnie, powtórnie wyszły za mąż. Ale życie wdowie stawia wyżej.

Błogosławieństwo wdów jest więc powrotem do starej praktyki Kościoła. – Jest również uznaniem i akceptacją samotnego życia – powiedział o. Łyko. Przygotowanie do przyjęcia specjalnego błogosławieństwa trwa zwykle dwa lata. Takie kobiety nie składają ślubów na wzór zakonnych. Zobowiązują się do życia w czystości i bezżeństwie. W Kościele powszechnym nie ma na razie oficjalnego obrzędu błogosławieństwa wdów. Inicjatywa polskiego Kościoła jest więc poniekąd awangardowa. Zrodziła się oddolnie i jest odpowiedzią na zapotrzebowanie wielu wdów, które czynnie chcą włączyć się w życie Kościoła, poświęcając się działalności charytatywnej lub apostolskiej.

***
To nie jest nowy zakon
Rozmowa z o. Wiesławem Łyko, oblatem

Ks. Waldemar Packner: Skąd zrodziła się inicjatywa błogosławieństwa wdów?
O. Wiesław Łyko: – W co trzeciej polskiej diecezji istnieje już instytucja konsekrowanych wdów. Obecnie to grono kobiet liczy ponad 150 osób, najwięcej w diecezjach szczecińskiej, łódzkiej, płockiej, przemyskiej i krakowskiej. Wychodząc naprzeciw życzeniu bp. Jana Wieczorka, podjąłem się zadania przybliżenia tego zagadnienia w diecezji gliwickiej. Potrzeba wyrosła niejako oddolnie, ponieważ wdowy są często najpobożniejszą grupą w parafii. Konsekracja tego stanu jest również powrotem do starej praktyki Kościoła pierwotnego.

Do jakich kobiet kierowana jest ta propozycja?
– Do wdów, które nie decydują się po śmierci męża na powtórne małżeństwo. Oczywiście taka decyzja jest zupełnie dobrowolna, poparta świadectwem proboszcza o nienagannym życiu oraz podjęta po odpowiednim przygotowaniu, trwającym zwykle dwa lata. Jest to w pewnym sensie szczególne powołanie. Choć nie można mówić o powołaniu do wdowieństwa, to jednak w ramach doświadczenia wdowieństwa może zaistnieć szczególne powołanie. I na takim przeświadczeniu opiera się obrzęd błogosławieństwa tych kobiet.

Wdowy zwykle dużo się modlą, często są na Mszy św. Po co więc specjalny obrzęd?
– Błogosławieństwo wdów jest indywidualną formą życia konsekrowanego. Nie będą więc powoływane żadne instytucje, a takie kobiety nie będą składać ślubów na wzór ślubów zakonnych. Kościół w specjalnych modlitwach przyjmie ich sposób życia i udzieli specjalnego błogosławieństwa. Konsekracja osoby jest obrzędem, podczas którego ktoś zostaje szczególnie poświęcony Bogu. W Kościele pierwotnym istniał odrębny stan wdów szczególnie oddanych Bogu, który cieszył się dużym prestiżem i uznaniem wiernych. Błogosławieństwo wdów jest wyrazem akceptacji Kościoła dla ich życia i zarazem dowodem wdzięczności za to szczególne poświęcenie. Osobiście uważam to za bardzo cenną inicjatywę i za swego rodzaju znak czasów. Błogosławieństwo wdów może pomóc im zrozumieć i po Bożemu przeżywać śmierć współmałżonka. Takie kobiety mogą również służyć pomocą proboszczowi w różnych duszpasterskich przedsięwzięciach, na przykład charytatywnych. Sądzę, że wyobraźnia „wdowiego miłosierdzia” podyktuje wiele zadań, które mogą w parafiach wykonać. Szczególnym ich powołaniem będzie natomiast modlitwa.

Wdowy o sobie
***

Zdzisława Chełmecka z Gliwic
Od 5 lat jestem wdową. Miałam cudownego męża, byliśmy ze sobą ponad 40 lat. Po jego śmierci wciąż o nim myślę. Sądzę, że prawdziwa miłość zdarza się w życiu tylko raz. Mąż dużo pracował, ja byłam nauczycielką, ale zawsze starałam się o to, aby w domu panowała rodzinna atmosfera. Bardzo mi go brakuje i wciąż o nim myślę.

Maria Gasch z Ligoty Łabęckiej
Od 10 lat jestem wdową, mam dwoje dzieci. Jest prawdą, iż wdów jest coraz więcej. Tylko w naszej wiosce jest nas piętnaście kobiet, które po śmierci męża żyją samotnie. Takie spotkania są bardzo potrzebne, nawet jeśli ktoś nie zdecyduje się na przyjęcie specjalnej konsekracji swojego stanu.

Grażyna Kaliszuk z Zabrza
Mam dwoje dzieci, od 9 lat jestem wdową. Mąż Jerzy zmarł bardzo młodo, jednak nigdy nie myślałam o powtórnym małżeństwie. Zajęłam się pracą i wychowaniem dzieci. Nigdy nie żałowałam decyzji o życiu w samotności po śmierci męża, a teraz cieszę się, że Kościół dostrzegł nas wyraźniej. Taka forma życia wdowiego jest godna polecenia, choć bycie wdową, z wielu względów, nie jest łatwe.

Irena Pyzik z Gliwic
Od 20 dwóch lat jestem wdową. Nigdy nie myślałam, aby powtórnie wyjść za mąż, choć dość młodo zostałam wdową. Miałam wspaniałego męża, po jego śmierci poświęciłam się synom. Na razie nie podjęłam decyzji o przyjęciu konsekracji, może później, choć często jestem w kościele i dużo się modlę. Jestem sama, ale nie samotna. A takie spotkania są bardzo potrzebne, z pewnością podtrzymują na duchu.