Człowiek i jego przeznaczenie

Ks. Stanisław Haręzga

publikacja 09.06.2009 10:57

Do prawdy o człowieku jako istocie etycznej, moralnej, autor natchniony dodaje prawdę, że jest on również istotą społeczną.

Człowiek i jego przeznaczenie Obraz autorstwa Tycjana. Źródło: Wikipedia.

Ważne dopowiedzenia na temat ludzkiego życia zawiera bardzo proste i obrazowe, opowiadanie o stworzeniu w Księdze Rodzaju. Pochodzi ono z tradycji jahwistycznej, która posługuje się imieniem Boga Jahwe. Opowieść ta, rozpoczyna się od stworzenia człowieka. Zmienia się też perspektywa z Bożej na ziemską, z uwagi na to, że ziemia potrzebuje człowieka, aby ją uprawiał. Można powiedzieć, że tekst Rdz 2,4b-25 ukazuje stworzenie człowieka nade wszystko w aspekcie jego podmiotowości. Wiele szczegółów tego opowiadania wyrażonych jest w archaicznym języku mitu, bogatym w symbolikę i liczne antropomorfizmy. Pod taką formą języka kryje się jednak głęboka prawda objawiona, która koncentruje się bardziej na człowieku: jego pochodzeniu, pozycji w dziele stworzenia, przeznaczeniu, różnicy płci i małżeństwie. Chcąc odkryć zbawczą prawdę opisu, należy przede wszystkim zrozumieć obrazy i symbole, jakie w nim są obecne.

Rdz 2,4b-25
"Gdy Pan Bóg uczynił ziemię i niebo, nie było jeszcze żadnego krzewu polnego na ziemi, ani żadna trawa polna jeszcze nie wzeszła – bo Pan Bóg nie zsyłał deszczu na ziemię i nie było człowieka, który by uprawiał ziemię i rów kopał w ziemi, aby w ten sposób nawadniać całą powierzchnię gleby – wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą. A zasadziwszy ogród w Edenie na wschodzie, Pan Bóg umieścił tam człowieka, którego ulepił. Na rozkaz Pana Boga wyrosły z gleby wszelkie drzewa miłe z wyglądu i smaczny owoc rodzące oraz drzewo życia w środku tego ogrodu i drzewo poznania dobra i zła. Z Edenu zaś wypływała rzeka, aby nawadniać ów ogród, i stamtąd się rozdzielała, dając początek czterem rzekom. Nazwa pierwszej – Piszon; jest to ta, która okrąża cały kraj Chawila, gdzie się znajduje złoto. A złoto owej krainy jest znakomite; tam jest także wonna żywica i kamień czerwony. Nazwa drugiej rzeki – Gichon; okrąża ona cały kraj – Kusz. Nazwa rzeki trzeciej – Chiddekel; płynie ona na wschód od Aszszuru. Rzeka czwarta – to Perat. Pan Bóg wziął zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał. A przy tym Pan Bóg dał człowiekowi taki rozkaz: «Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania; ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz».

Potem Pan Bóg rzekł: «Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam, uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc». Ulepiwszy z gleby wszelkie zwierzęta lądowe i wszelkie ptaki powietrzne, Pan Bóg przyprowadził je do mężczyzny, aby przekonać się, jaką on da im nazwę. Każde jednak zwierzę, które określił mężczyzna, otrzymało nazwę „istota żywa”. I tak mężczyzna dał nazwy wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu, ale nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny. Wtedy to Pan sprawił, że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie, i gdy spał, wyjął jedno z jego żeber, a miejsce to zapełnił ciałem. Po czym Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę. A gdy ją przyprowadził do mężczyzny, mężczyzna powiedział: «Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta». Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem. Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali wobec siebie wstydu".

Mając na uwadze strukturę opowiadania, zwróćmy uwagę na bogactwo jego religijnej i zbawczej prawdy. We wstępie autor tekstu opisuje środowisko, w którym ma pojawić się człowiek (2,4b-6). Tym środowiskiem jest stworzony świat, ale bez roślin i wody. Do jego rozwoju potrzebny jest człowiek, aby uprawiał ziemię i ją nawadniał. To on może być współpracownikiem Boga w urządzaniu świata.

Pierwszy akt stworzenia człowieka przedstawiony jest w i powiązany z umieszczeniem go w ogrodzie Eden (2,8-9). Uformowanie człowieka przez Boga z „prochu”, zebranego z „ziemi”, wyraża prawdę o jego pochodzeniu. Jest on istotą należącą do ziemi, a przez to ograniczoną i przemijalną – „prochem” (por. Rdz 3,19). Równocześnie jednak poprzez otrzymane bezpośrednio od Boga „tchnienie życia” nie tylko staje się „istotą żyjącą” podobnie jak inne stworzenia (por. Rdz 2,19), ale w swej ziemskiej kondycji znajduje się w osobistej, bliskiej zależności od Stwórcy. Autor opisu nie mówi tu o ciele i duszy, gdyż pojęcia te wypracowała dopiero filozofia grecka. Ma natomiast na uwadze człowieka jako takiego, którego życie uzależnione jest od jego tchnienia, wewnętrznej siły. Pytanie o to, jak powstał człowiek, rozmija się z przesłaniem religijnym tekstu. Według wskazań Kościoła (encyklika Piusa XII Humani generis z 1950 r.) można przyjąć ewolucję ciała ludzkiego z istniejącej już, ożywionej materii; lecz co do duszy należy mówić o jej bezpośrednim stworzeniu przez Boga.

Umieszczenie człowieka w zasadzonym przez Boga ogrodzie Eden jest wyrazem Jego dobroci (2,8-9). Równocześnie jednak poprzez relację człowieka do symbolicznych drzew ogrodu ujawnia się jego niewystarczalność: od strony środków do życia („wszelkie drzewa”); od strony życia, które jest darem Boga („drzewo życia”), od strony mądrości rozróżniającej dobro od zła („drzewo poznania dobra i zła”). Po próbie geograficznego uściślenia miejsca Edenu w 2,10-14 autor wraca do pierwszego aktu stworzenia i podkreśla odpowiedzialność człowieka za swoje środowisko życia (2,15). Wiąże się ona z respektowaniem Bożego przykazania symbolicznie wyrażonego przez spożywanie owoców z drzew ogrodu (2,16-17). O ile w relacji do świata człowiek w niczym nie jest skrępowany (2,16), o tyle w decydowaniu o tym, co jest dobre, a co złe, zależy wyłącznie od Boga (2,17). Wynika z tego ważne stwierdzenie, że człowiek z natury jest istotą etyczną, podlega prawu moralnemu. Wynosić siebie samego ponad obiektywny porządek moralny znaczy „czynić się bogiem”.

Do prawdy o człowieku jako istocie etycznej (moralnej) autor natchniony dodaje prawdę, że jest on również istotą społeczną. W tę kwestię wprowadza zdanie włożone w usta samego Boga: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam…” (2,18a). Oznacza to, że nie ma on jeszcze takiego sposobu życia, jaki jest w Bogu; a mówiąc językiem pierwszego opowiadania, nie jest na obraz i podobieństwo Boże. Stąd pojawia się decyzja Boga: „Uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc” (2,18b). Problemu nie rozwiązuje jednak stworzenie zwierząt, gdyż z żadnym z nich Adam nie był w stanie dzielić swego życia. Co więcej, dominując nad nimi, czego wyrazem jest nadanie im imienia, jeszcze bardziej utwierdził się w samotnym byciu wyłącznie dla siebie (2,19-20).

W tej sytuacji potrzebna jest kolejna stwórcza interwencja Boga, tak by mogła powstać kobieta, dzięki której mężczyzna może zaistnieć jako żyjący dla drugiego. W opisie pojawia się antropomorfizm przedstawiający Boga jako chirurga, który usypia mężczyznę, by z jego „żebra” (boku) utworzyć kobietę. Głęboki sen mężczyzny (to nie narkoza) podkreśla, iż człowiek nie może być świadkiem boskiego aktu stwórczego (2,21-22). Dzięki niemu udziałem kobiety jest ta sama ludzka kondycja, którą posiada mężczyzna. Kobieta jest więc człowiekiem obdarzonym przez Boga takimi przymiotami, dzięki którym może wejść w ścisłą wspólnotę życia z mężczyzną. Potwierdza to on sam, kiedy stając wobec kobiety, odkrywa w niej pomoc do bycia człowiekiem na obraz Boży (2,23a). W paralelnym wyrażeniu pojawia się więc znamienna gra słów: „Ta właśnie nazywać się będzie kobietą (iszszah – „mężyna”), ponieważ z mężczyzny (isz) została wzięta” (2,23b).

Swoistym komentarzem do sceny stworzenia kobiety są słowa o wzajemnej relacji między mężczyzną i kobietą (2,24). W pełni ujawnia się ona w jednym, nierozerwalnym małżeństwie (stają się „jednym ciałem”). We wzajemnym obdarowaniu (nie tylko od strony współżycia seksualnego) obydwoje mogą zrealizować siebie jako ludzie. Małżeństwo jest więc pochodzenia Bożego, a jego cechą jest jedność i trwałość. Małżonkowie zachowując swą odrębność, w trwałej komunii osób, staną się w małżeństwie partnerami Boga w kontynuacji stworzenia. W ten sposób małżeństwo jawi się jako znak oddania siebie drugiemu, aż do tego stopnia, by stworzyć „jedno ciało”, jedną rzeczywistość, co zawsze zaowocuje nowym życiem i zapewnia pozostawanie na obraz i podobieństwo Boże, poprzez przyjmowanie i realizowanie Bożej koncepcji życia.

Podsumowaniem opowiadania jest stwierdzenie, że odniesienie do siebie mężczyzny i kobiety cechuje brak poczucia wstydu, pomimo wzajemnej „nagości” (2,25), a więc podatności na zranienie, fundamentalnej kruchości każdego z nich (nie chodzi dosłownie o nagość w sensie seksualnym). Z racji porządku w ludzkiej naturze, u początku stworzenia nie był potrzebny wstyd, by chronić wartości ludzkie, przede wszystkim płciowe, przed znieważeniem. Ta naturalna otwartość i zaufanie wzajemne należą do historii początku. Wnet zostały zagubione, a w historii zbawienia należy przejść do medytacji nad grzechem.

Drugie opowiadanie o stworzeniu pozwala nam dostrzec w sobie nie tylko związek z materią, światem i stworzeniami, wśród których żyjemy, ale również podobieństwo Boże, „tchnienie Boże”, wynoszące nas w nieskończoność. W związku z tym trzeba mieć świadomość wynikającego z tego napięcia, tak by nie uważać siebie za anioła ani też swej cielesności nie oceniać z góry jako coś złego i negatywnego. Rozpatrując potrójny akt stworzenia: utworzenie z prochu mężczyzny, uformowanie z ziemi zwierząt lądowych i zbudowanie kobiety z żebra mężczyzny, warto zauważyć zobowiązania wynikające z relacyjnego charakteru naszego istnienia. Nasza relacja z Bogiem wymaga od nas zachowania Jego woli, symbolicznie wyrażonej w zakazie spożywania z „drzewa poznania dobra i zła”. Relacja ze światem ujawnia naszą wyższość, co w opisie przejawia się w możliwości spożywania z „wszelkiego drzewa” ogrodu Eden, w zdolności nadawania zwierzętom imienia i odróżniania ich od siebie. Jednak to nie może być powodem do zamykania się w ramach tylko tej kategorii relacji, gdyż ona nie pozwala pokonać naszej samotności. Jedynie w byciu mężczyzną i kobietą, jako równi sobie ludzie, a równocześnie różni przez odmienność płci, możemy funkcjonować na obraz i podobieństwo Boże, zdolni do osobowych relacji, do bycia „jedno” we wzajemnym darze samego siebie.

W odpowiedzi na osobiście usłyszane Słowo o stworzeniu wyrazimy Bogu wdzięczność za otrzymane od Niego „tchnienie życia”. Za autorem Księgi Przysłów wyznajmy: „Lampą Pańską jest duch człowieka: on głębię wnętrza przenika” (20,27). Doświadczając tej prawdy w swoim życiu, dziękujmy Bogu za nasze sumienie, zdolność do poznania samego siebie, do kierowania sobą poprzez twórczą wolność, moc introspekcji i intuicji. W zależności od tego, jak wygląda nasza kondycja od strony relacji do Boga, świata i ludzi, podejmijmy modlitwę dziękczynienia, przeproszenia lub prośby. Dziękujmy za naszych bliźnich, którzy swą obecnością w naszym życiu sprawiają, że nie zamykamy się w sobie, że nie żyjemy tylko dla siebie. Gdyby tak nie było, przepraszajmy za niedostatki naszego człowieczeństwa, prosząc równocześnie o większą wierność woli Bożej, o przestrzeganie porządku ustalonego przez Boga i odwagę do wchodzenia w ofiarne i czyste relacje z bliźnimi.

Pragnąc jeszcze bardziej udzielać się bliźnim, w ramach swego życiowego powołania, wpatrujmy się w Chrystusa. Każdemu z nas grozi egoistyczne bronienie siebie i szukanie własnej chwały. Tymczasem Chrystus ogołocił samego siebie, wydał się za wszystkich na drzewie krzyża. Dlatego w Jego obnażeniu tkwi źródło, dar chwały Boga przygotowany dla nas. Kontemplując ukrzyżowanego Chrystusa, przyjmijmy ten dar, a więc zdolność w mocy Ducha Świętego do przyjęcia statusu człowieka tracącego swą chwałę, dającego siebie drugim. Oby konkretne postanowienia w tym kierunku pozwoliły nam doświadczyć nowego życia i radować się w Chrystusie chwałą pochodzącą od Boga, Ojca i Dawcy życia.

***
Powyższy tekst jest fragmentem książki "W biblijnej szkole życia" księdza Stanisława Haręzgi, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Świętego Wojciecha.