Z Kościołem po drogach życia

publikacja 15.09.2008 19:01

Kościół to nie kamienie i drewno. To nawet nie takie czy inne uroczystości i akcje. To przede wszystkim zwyczajne życie, którego głównym celem jest uczynić świat wedle pomysłu Jezusa Chrystusa. We wszystkich jego przejawach: wielkich i małych. Jeśli chcesz, możesz się w tę sprawę włączyć...

Stanisław Kostka

Słynny buntownik

(...) Św. Stanisławowi Kostce zwykło się przypisywać zwycięstwo oręża polskiego pod Chocimiem w roku 1621. W dniu odniesionego zwycięstwa o. Oborski, jezuita z Kalisza, miał widzieć św. Stanisława na obłokach, jak błagał Najśw. Maryję o zwycięstwo dla oręża polskiego.

Zwycięstwo to było tym cenniejsze, że rok przedtem (1620) Polacy ponieśli straszliwą klęskę pod Cecorą, gdzie zginął hetman Stanisław Żółkiewski. Przed obrazem cudownym św. Stanisława w Lublinie modlił się gorąco król Jan Kazimierz, który też św. Stanisławowi przypisywał zwycięstwo odniesione pod Beresteczkiem (1651). Szczególnym nabożeństwem do św. Stanisława wyróżniał się św. Robert Bellarmin (+ 1623), który miał jego obrazek nad swoim łóżkiem wraz z wizerunkiem św. Alojzego, którego był kiedyś przełożonym. Św. Franciszek Salezy poświęca naszemu rodakowi przepiękny wstęp w swoim traktacie "O miłości Bożej". Więcej:.


Kościół i świat

Chrześcijańskie sumienie i obrona narodowa

Chrześcijańskie działanie opiera się na chrześcijańskim sumieniu, a sumienie powinno być kształtowane przez prawdę moralną. Jakie opcje moralne ma katolik w związku z wojną nuklearną? Rzadko to wyjaśniano i tragiczne są tego konsekwencje – obserwujemy, że wielu katolików jest nieświadomych i zdezorientowanych w kwestii niektórych bardzo ważnych spraw.

Niejasne stwierdzenie: „Katolik nie może być pacyfistą” często bywa rozumiane w ten sposób, że katolikowi nigdy, w żadnych okolicznościach nie wolno sprzeciwiać się wojnie z pobudek moralnych. Uważa się w związku z tym, że gdy świecki katolik przychodzi do księdza z wątpliwościami dotyczącymi udziału w społecznym wysiłku na rzecz wojny nuklearnej, słyszy, iż ma zapomnieć o swoich wątpliwościach, i traktuje się go tak, jakby wszystko automatycznie zostało już za niego rozstrzygnięte. Zaczyna się wręcz przyjmować, że katolik ma obowiązek brać udział we wszelkim i w każdym wysiłku na rzecz wojny, bez względu na przyczynę, użyte środki czy perspektywy sprawiedliwego i racjonalnego rozwiązania międzynarodowych problemów. Wszystkie te względy pozostają sprawą rządu, wojska. Jedyne, co katolik ma robić, to stosować się do poleceń wydanych przez kogoś innego, z powodów, których w pełni nie rozumie. Więcej:.


Arcybiskup zesłaniec

Abp. Zygmunt Szczęsny Feliński to postać - za życia - z pierwszych stron gazet. Po śmierci znalazł się w szkolnych podręcznikach, jako symbol Kościoła polskiego w XIX wieku. Jednym kojarzy się z rzekomo ugodową polityką hierarchów i Stolicy Apostolskiej wobec zaborców, innym zaś z heroicznym kapłanem, który blisko 20 lat przebywał na zesłaniu w Jarosławiu nad Wołgą, z dala od swego Kościoła.

Zanim został kapłanem, a stało się to dość późno (1855), jego życie toczyło się nadzwyczaj burzliwie. Pochodził z rodu inflanckiego, od XVII w. spolonizowanego. Matka, gdy miał 16 lat, została zesłana na Syberię za udział w spisku Szymona Konarskiego (1838-39). Idąc śladem matki, sam włączył się w dzieło konspiracji. W 1847 r. wyjechał jednak do Paryża, gdzie wszedł w środowisko literackie (został przyjacielem Juliusza Słowackiego) i polityczne (Hotel Lambert). Więcej:.


O człowieku, któremu nic się nie udało

Gapie na placu Broglie w Strasburgu zadzierają głowy do góry. Na ogromnym gmachu wiszą dwie solidne tablice. Napis na pierwszej głosi: „Tu wznosił się dom, gdzie 15 września 1858 roku narodził się Ojciec de Foucauld, dawny oficer kawalerii, badacz Maroka, zdradziecko zamordowany przez Senussów 1 grudnia 1916”. Na drugiej napisano: „W tym domu po raz pierwszy rozbrzmiał hymn Marsylianka ułożony dla armii przez Rougeta de Lisle w 1792 roku”. Hymn Francji? To jest coś! Kto by się przejmował jakimś badaczem Maroka...

Karol de Foucauld przegrywa konkurencję już na starcie. I tak właściwie ułożyło się całe jego życie. Patrząc po ludzku: niczego nie osiągnął. Nic mu się nie udawało. Marzył o założeniu wspólnoty, zmarł samotny jak palec, pisząc dramatyczne słowa: „Ziarno umiera, nie przynosząc owocu. Ja, który tylko potrafię marzyć, niczego w życiu nie osiągnąłem”. Wkrótce zostanie ogłoszony błogosławionym.
Planował, skrupulatnie rozrysowywał, przelewał marzenia na papier. Więcej:.