Człowiek nie jest na sprzedaż

Jan Drzymała

publikacja 10.10.2009 04:53

O problemie handlu ludźmi, prostytucji i życiu, o które warto się troszczyć z siostrą Anną Bałchan rozmawia Jan Drzymała

Człowiek nie jest na sprzedaż s. Anna Bałchan; fot. Henryk Przondziono/Agencja GN

Jan Drzymała: Jak Siostra rozumie hasło „Otoczmy troską życie”?
s. Anna Bałchan:
To wyzwanie dla mnie samej, ponieważ nie bardzo dbam o zdrowie. Zarówno fizyczne, jak i duchowe. W tym haśle mieszczą się wszystkie działania, które mają ratować życie. To nowonarodzone jak i gasnące.

Kieruje Siostra Stowarzyszeniem im. Marii Niepokalanej Na Rzecz Pomocy Dziewczętom i Kobietom, które pomaga m.in. ofiarom przemocy domowej i dziewczętom wykorzystywanym seksualnie. Jak otoczyć troską życie kobiety, która nieustannie doświadcza, że jest ono niewiele warte?
- Jako Chrześcijanie mamy tworzyć możliwość wyboru. Być z tymi, którzy potrzebują wsparcia. Potrzeby są tak ogromne, że nie jesteśmy w stanie ich zaspokoić. W stowarzyszeniu jest cały sztab ludzi: pracownicy i wolontariusze (prawnicy, terapeuci, doradcy zawodowi, pracownicy uliczni, lekarze).Wszyscy są po to, żeby pomagać, głośno krzyczeć o prawo do godnego życia. Szczególnie kobiet z dziećmi, które są wyrzucone na ”margines życia”.

Pracujecie też z prostytutkami…
- Nie prowadzimy agencji towarzyskiej (śmiech). Pracujemy z konkretnymi osobami, które mają swoje imię i historię życia. Mało jest miejsc, w których możesz bez lęku opowiedzieć o sprawach intymnych, bolesnych.

To pionierskie zadanie, jakie były początki?
- Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom i Młodzieży "Dom Aniołów Stróżów" w Katowicach pomagało dzieciom ulicy (ja też tam uczyłam się tej pracy). Te dzieci miały matki, siostry. One same przyszły, prosząc o pomoc. Od wielu lat żyły w środowisku pełnym przemocy. Potrzebny był ktoś, kto mógłby się zająć ich sprawami, takimi babskimi. Czasem wystarczyło skierować w odpowiednie miejsce, napisać pismo, pomóc znaleźć kurs zawodowy, lekarza, lub po prostu „być”.

W obiegowej opinii prostytutka to kobieta, która nie ma szacunku dla swojego ciała i życia. Czy w ogóle można mówić w ten sposób?
- Jest w nich pewne rozdarcie. By przeżyć, musiały się znieczulić, a sposobów na to jest naprawdę wiele. Począwszy od alkoholu, narkotyków, markowych, szalonych zakupów, aż po racjonalizowanie. Mówią sobie: „to najstarszy zawód świata”, ”muszę zadbać o byt mojej rodziny”, ”tam nie jestem sobą, to tylko gra”, ”to tylko na jakiś czas”, „w życiu prywatnym jestem wierna jednemu mężczyźnie”.

Jakie motywy skłaniają kobiety do wyjścia na ulicę?
- Niezaspokojenie podstawowych potrzeb np. bycia dla kogoś ważnym („ jestem ważna dla sutenera, klient wybiera właśnie mnie z pośród tylu innych kobiet” itp.). To też sposób na zerwanie z rodziną, pochodzeniem. Zapewnienie sobie środków na przeciętne lub bardziej ”wypasione” ‘życie. Często pojawia się myślenie: ”Jestem o tyle ważna, o ile się mną interesują mężczyźni, o ile mam markowe ciuchy. Jestem dobrą matką, gdy moje dzieci mają komputer, „wypasioną” komórkę. Dla rodziny jestem ważna o tyle, o ile przynoszę im pieniądze i prezenty – rodzice są dumni ze mnie, że mi się powodzi. Sąsiedzi patrzą z zazdrością”.

Czy prostytutki pochodzą tylko z patologicznych środowisk?
Jeśli za patologie uznamy wszystko to, co niszczy człowieka, bo nie daje mu wewnętrznej siły i warunków do godnego życia, to tak! Nie ma to tylko związku z brakami finansowymi to coś więcej…
Jaką konkretną pomoc niesie stowarzyszenie?
W ramach projektu „Magdalena” na terenie Katowic powstał ośrodek zapewniający całodobową opiekę, zajęcia terapeutyczno-rehabilitacyjne, możliwość uczestniczenia w grupie wsparcia. W biurze stowarzyszenia na osoby zainteresowane czekają pracownicy oferujący bezpłatne porady: prawne, terapeutyczne, konsultacje umożliwiające zaplanowanie programu pomocy (czwartki godz.10-16) i aktywizację zawodową. Pracownicy stowarzyszenia organizują zajęcia dla szkół ponadpodstawowych dotyczące bezpiecznego podejmowania pracy za granicą, także w kontekście handlu ludźmi. Działają też na ulicach jako streetworkerzy i prowadzą szkolenia na rzecz przeciwdziałania handlowi ludźmi w Polsce.
18 października przygotowujemy w Katowicach obchody Światowego Dnia Przeciwdziałania Handlowi Ludźmi. W dwóch katowickich parafiach (Parafia Wniebowzięcia ul. Graniczna oraz Parafia Św. Szczepana Katowice- Bogucice, od 8.00 do 20.00) wolontariusze będą sprzedawać znicze. Dochód ze sprzedaży będzie przeznaczony na rzecz przeciwdziałania handlowi ludźmi.


Czego się Siostra nauczyła i co udało się ulepszyć lub zmienić w pracy Siostry od momentu powołania stowarzyszenia?
- Cały czas się uczymy. Zobaczyłam, że każdy człowiek pragnie szacunku, prawdziwej miłości, bezpieczeństwa. Pomoc to jasne zasady, to obdarowanie i wymaganie. Pomoc jest darem, prezentem, a nie przymusem. Szanuję i wymagam szacunku. Chcesz pomóc dziecku, pomóż matce, a najlepiej rodzinie. Ważna jest matka i ojciec. Ich miłość jest cenniejsza niż złoto (nawet w dobie kryzysu).
Nauczyłam się też, że nie każdemu można pomóc. My tylko dajemy pewne możliwości i to ograniczone. Każdy ma swój czas, do którego musi dojrzeć. Człowiek jest ogromną tajemnicą. Z miłości i dla miłości jest gotowy na wiele. Nawet na śmierć. Oj, można by napisać książkę na ten temat!

Czy nie ma Siostra czasem wrażenia, że walczy z wiatrakami?
- Tak. Po ludzku można by już odpuścić. Ale to Bóg sprawił, że stowarzyszenie istnieje mimo ogromnych problemów. Czujemy się na „marginesie społeczeństwa”. Przecież by pomagać, potrzeba środków na fachowców, węgiel, prąd, szkolenia zawodowe, wyrobienie dokumentów, leki, itd. Można przekazać dla nas 1% podatku, ale niewiele osób to robi. Gdyby nie Bóg który porusza serca garstki ludzi, którzy nas wspierają, nie mielibyśmy możliwości istnieć.

Co było i jest najtrudniejsze w Siostry pracy?
- Od pięciu lat zajmujemy się pomocą jak i przeciwdziałaniem handlowi ludźmi. Mimo iż jesteśmy w samym środku cyklonu, wciąż wielu udaje, że problem w Polsce nie istnieje.
Państwo nie ma pieniędzy, by pomagać ofiarom krajowego handlu ludźmi. Myślę że uczucie bezsilności co do wyborów ludzkich, obojętności wobec problemu jest najbardziej dotkliwe. Zawsze bolą też losy dzieci. To często” dzieci niczyje’.

Czuje Siostra czasem satysfakcję z wykonywanej pracy?
Czuję satysfakcję z życia

Dziękuję za rozmowę