Na pierwszy rzut oka jest świetnie. 92 procent wierzących, pełne kościoły, najwięcej powołań kapłańskich w Europie. Na nic zdały się straszenia socjologów, że po rewolucyjnych przemianach roku 1989 i po wejściu w struktury Unii Europejskiej kościoły opustoszeją.
Statystyki wykazują nawet, że wiara Polaków dojrzewa. Na przykład w porównaniu z 1980 rokiem dwukrotnie więcej Polaków przyjmuje Komunię świętą. Ale gdy bliżej przypatrzymy się tabelkom, okazuje się, że nie jest tak sielankowo, a w naszej polskiej religijności znajdziemy sporo poważnych pęknięć. Jan Kowalski mieszka w kraju o najbardziej intensywnej religijności w całej Europie. Polska zostawia w tyle Włochy, Hiszpanię i Irlandię. W Hiszpanii jeszcze trzydzieści lat temu praktykowało co najmniej raz w tygodniu ponad 40 proc. dorosłej ludności.
Europejski lider
Dwadzieścia pięć lat później już tylko 18 proc. Podobnie w Irlandii, gdzie w 1990 r. praktykowało regularnie 81 proc. dorosłych, a szesnaście lat później tylko 46 proc. Po 1989 r. notuje się zdecydowany procentowy wzrost katolików deklarujących się jako głęboko wierzący. O ile w 1991 r. określał się tak jedynie co dziesiąty Polak, to 15 lat później już co piąty – wynika z raportu KAI na temat religijności Polaków. Za ludzi wierzących uważa się 92 proc. Polaków, a tylko 2,3 proc. określa się jako zdecydowanie niereligijni.
Świadomość więzi z Kościołem ma 90 proc. Polaków. Więzi te dla 12,1 proc. są bardzo bliskie, a dla 43,1 proc. – bliskie. Niemal 90 proc. Polaków zgadza się na obecność krzyży w budynkach publicznych, a 80 proc. uważa za słuszne nauczanie religii w szkołach. 45,7 proc. badanych zamówiło w ubiegłym roku intencję mszalną. Wiara religijna, którą za istotną wartość uznaje 77 proc. Polaków, jest dla nich istotniejsza niż wykształcenie (23 proc.), patriotyzm (21 proc.), przyjaźń (17 proc.), wolność słowa (17 proc.), czy posiadanie bogactwa (12 proc.). Komu ufamy? Papieżowi (46,9 proc. ankietowych deklaruje swe zaufanie jako bardzo duże a 33,7 proc. jako duże). Bardzo duże zaufanie do prymasa deklaruje 25,2 proc. Taki sam procent darzy dużym zaufaniem swego proboszcza.
Zaufanie rośnie
W schyłkowym okresie PRL zaufanie do Kościoła deklarowało ponad 80 proc. Polaków. Po kilku latach zanotowano ogromne pęknięcie. W 1993 r. zaufanie to spadło do 38 proc. Był to czas medialnej antyklerykalnej nagonki, kabarety kpiły z „czarnych” i zaczynały się od kpin: „Kupiłem już synowi różaniec do arytmetyki”. Okazało się jednak, że zaufanie do Kościoła stopniowo rosło. Dziś wynosi 69 proc. – Polacy mają już za sobą kryzys zaufania do Kościoła, charakterystyczny dla młodej demokracji – uważa Marcin Przeciszewski, jeden z autorów raportu nt. religijności Polaków. – Przykład Polski obalił rozpowszechnioną w światowej socjologii tezę, że modernizacja społeczeństwa musi się wiązać ze znacznym spadkiem religijności.
Święta? Tradycyjnie– Chciałbym towarzysza zaprosić na tradycyjną wigilię. – No dobrze, a kiedy urządzacie? – 24 grudnia… – Ooo, to jeszcze przed świętami! Takie dialogi usłyszymy tylko w „Rozmowach kontrolowanych”. Badania wykazują, że o swym zakorzenieniu przypominamy sobie najczęściej od święta. Zwyczaje dotyczące Bożego Narodzenia oraz Wielkanocy przestrzegane są przez 98 proc. Polaków – wynika z przeprowadzonych w maju br. badań warszawskiego Instytutu Socjologii UKSW. – Tradycyjnie przeżywamy też uroczystości ku czci zmarłych (96,1 proc.). Do najpopularniejszych nabożeństw należą: Droga Krzyżowa, nabożeństwa majowe i do Miłosierdzia Bożego. Coraz popularniejsze są odprawiane 13. dnia każdego miesiąca nabożeństwa fatimskie.
Dojrzewamy– Ciągle powtarzam to moim wiernym: musicie przejść z wiary opartej na tradycjach – nawet dobrych, ale tylko tradycjach – do wiary wewnętrznej, osobistej, opartej na głębokim przekonaniu i zdolnej dawać świadectwo – pisał kilkanaście lat temu kard. Carlo M. Martini, arcybiskup Mediolanu. Badania religijności nad Wisłą pokazują, że te słowa znajdują coraz większe odzwierciedlenie w życiu Polaków. Z roku na rok mniejszą wagę dla ankietowanych ma tradycyjna wiara wyssana z mlekiem matki, a coraz większą osobiste doświadczenie. Wiara dziedziczona zastępowana jest coraz bardziej wiarą z wyboru. W 1980 roku 51 proc. Polaków w każdą niedzielę brało udział we Mszy św., a w 2008 r. – 40,4 proc. Ilość zamienia się jednak w jakość.
Zmniejszającej się liczbie chodzących do kościoła towarzyszy wzrost ilości wiernych systematycznie korzystających z sakramentów. Widać to szczególnie w przypadku osób przystępujących do Komunii św. Od 1980 roku liczba ta uległa podwojeniu: z 7,8 proc. do 15,3 w 2008 r. Około 2,5 mln polskich katolików należy do blisko 200 ruchów i stowarzyszeń. Modlą się, pogłębiają swoją formację, pracującharytatywnie, angażują w dzieła edukacyjne i kulturalne. 20 lat po upadku komunizmu powołana w 1990 r. Ogólnopolska Rada Ruchów Katolickich, skupiająca dziś około 80 ruchów i stowarzyszeń, reprezentuje ok. 750 tys. członków. Jezuita o. Adam Szulz, jej długoletni przewodniczący, szacuje, że w Polsce ok. 2,5 mln wiernych angażuje się w rozmaite wspólnoty.
Polska szkoła powołańPapierkiem lakmusowym religijności poszczególnych regionów są seminaria duchowne. Do najmniejszych należą: WSD w Łowiczu, gdzie do kapłaństwa przygotowuje się zaledwie 32 alumnów, w tym 1 na I roku, i seminaria w Drohiczynie (38 alumnów, 7 na I roku) oraz Elblągu (48 alumnów, 11 na I roku). Prawdziwym zagłębiem powołań jest południowa Polska. W czołówce diecezji, które mogą poszczycić się największą liczbą alumnów znajdują się: tarnowska (233 kleryków), katowicka (174), przemyska (158), krakowska (148) i lubelska (138). – Polska mimo spadku w ostatnich dwóch latach wciąż, obok Ukrainy, ma największą ilość powołań w Europie. Uchodzimy od kilku dziesięcioleci za ewenement w skali europejskiej.
Mówi się nawet o polskiej szkole powołań – wyjaśnia Marcin Przeciszewski. – Na ich dużą liczbę największy wpływ miał wybór Polaka na Papieża w 1978 r. Lata 1978–1987 były dekadą ogromnego, 40-procentowego wzrostu powołań. Po 1989 r. liczba seminarzystów aż do 2007 r. zachowała dużą stabilność, z niewielkimi wahaniami w poszczególnych latach. W 2007 r. nastąpił spadek o ok. 10 proc. w seminariach diecezjalnych, a na pierwszym roku o ok. 25 proc. W Polsce według danych z 2007 r. jest 29 775 kapłanów, w tym 24 173 księży diecezjalnych i 5602 zakonnych. Najwięcej księży inkardynowanych jest do diecezji tarnowskiej – 1493. Polskie duchowieństwo należy do najmłodszych w Europie. Średnia wieku kapłana waha się między 45 a 50 lat.
SchodkiSkoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? – pyta wielu duszpasterzy nad Wisłą. Wiara Polaków jest selektywna. Nie akceptujemy wielu fragmentów nauczania Kościoła. 71,7 proc. Polaków uznaje istnienie nagrody lub kary po śmierci, a jedynie 45,2 proc. jest w stanie zgodzić się na istnienie piekła. Choć teoretycznie deklarujemy, że dla 81,6 proc. wskazania Dekalogu są „zdecydowanie wiążące”, zaskakuje niski wskaźnik akceptacji katolickiego modelu etyki seksualnej. 88,7 proc. odrzuca niewierność małżeńską, aborcję – 67,9 proc., eutanazję – 60,5 proc., rozwód – 55,5 proc., zapłodnienie in vitro – 38,5 proc. Co drugi badany przychyla się do stosowania środków antykoncepcyjnych (49,9 proc.). 53 proc. badanych uważa, że nie ma absolutnych zasad określających, co jest dobre, a co złe, i uważa, że rozstrzyganie o tym jest indywidualną sprawą człowieka.
Kto ma pilota do naszych dzieci?Kościół traci młodych. Księża gorzko żartują, że bierzmowanie jest oficjalnym pożegnaniem z Kościołem. Jeśli nie odwrócimy tej tendencji, stracimy to pokolenie – alarmował na spotkaniach w Polsce Josh McDowell. Mimo stabilnej religijności społeczeństwa, intensywność religijności młodych Polaków jest o kilkanaście procent niższa – wynika z raportu KAI. Wśród młodych jako wierzący deklaruje się 57,7 proc. a jako głęboko wierzący – 12,4 proc. Alarmujący spadek religijności młodych nastąpił w latach 1988–1998. Wśród głęboko wierzących wskaźniki spadły z 17,9 do 10,1 proc., a wśród wierzących z 61,8 do 57,7 proc. W pierwszych pięciu latach XXI wieku liczba wierzących pozostała na tym samym poziomie. Wzrosła za to liczba głęboko wierzących (o 2,3 proc.). W 1988 r. 49,6 proc. młodych ludzi praktykowało systematycznie, w 2005 r. liczba ta spadła do 38,6 proc. W grupie 16–19 lat praktykowało wówczas 41,8 proc, a w grupie 23–26 lat tylko 26,8 proc.
Wybór wiary wśród młodych staje się coraz bardziej ich osobistym wyborem, a nie tylko owocem wychowania w rodzinie. To charakterystyczny znak czasu. Wyjaśnia go świetnie badający zagadnienie od lat Josh McDowell: – Alicjo, co ten werset znaczy? – spytał katecheta. Dziewczyna, chrześcijanka z praktykującej rodziny odpowiedziała: – Dla mnie ten werset znaczy… – Prawdopodobnie większość z nas nawet nie wychwyciła subtelnej gry słów – wyjaśnia Amerykanin. – Alicja użyła zwrotu „dla mnie”. Ma on ogromną wagę. Wskazuje na niebezpieczny stan, w którym znajduje się dziś wierząca młodzież. Większość z nich nie szuka w tekście biblijnym prawdy. Oni szukają siebie. „Jeśli coś jest prawdą dla ciebie, to świetnie, ale to nie jest prawdą dla mnie” – mówią. Aż 89 proc. młodych chrześcijan w USA twierdzi, że jedynym sposobem na poznanie prawdy jest sprawdzenie, czy „to działa”. Nie dlatego, że Biblia tak mówi, nie dlatego, że tak naucza Kościół. Byłem w 107 krajach i nie spotkałem takiego, w którym jest inaczej – kończy.
Potwierdzają to polskie statystyki. W 2005 r. młodzi Polacy pytani o motywy wiary tuż za „tradycją i wychowaniem w rodzinie” wymieniali „osobiste przemyślenia i przekonania” (82,1 proc. odpowiedzi). Bardzo selektywne jest ich podejście do etyki seksualnej. W 1988 r. jeszcze 21,2 proc. z nich uważało za niedopuszczalne współżycie seksualne przed ślubem, a w 2005 już tylko 9,2 proc. Antykoncepcję dopuszcza 56,8 proc. młodych, a tylko 6,8 proc uważa ją za niedopuszczalną. Ciekawe jest jednak to, że w ostatnich latach akceptacja dla antykoncepcji spada: z 66,4 proc. w 1998 r. do 56,8 proc. w 2005 r. Z negatywną oceną wśród młodych spotyka się aborcja. W 1988 r. za dopuszczalną uważało ją 45 proc. młodych katolików; ale w 2005 r. jedynie 8,4 proc.
Kościół w tabelkachJasne, to tylko statystyki – wzruszy ktoś ramionami. W dodatku dotyczące sfery wiary, której nie da się zmierzyć, dotknąć, zamknąć w ramy tabelek. Badania pokazują jednak jasno pewne tendencje. Wynika z nich, że z zawirowań roku 1989 i po wejściu w struktury Unii Europejskiej polski Kościół wyszedł – wbrew zapowiedziom – bez szwanku. Niepokoją jednak bardzo selektywne podejście do katechizmowego nauczania, nieznaczny spadek powołań kapłańskich i bardzo wybiórcze podejście do wiary młodego pokolenia. Nie można w żadnym wypadku spocząć na laurach i napawać się tym, że jesteśmy najbardziej religijnym krajem Europy. To nie u nas jest tak dobrze. To u nich jest tak źle.