Dom i ojczyzna

ks. Tomasz Jaklewicz

publikacja 18.02.2007 08:11

Na Kościół trzeba patrzeć z wiarą. Tylko ona pozwala bowiem uchwycić, czym on właściwie jest i czym być powinien.

Słowo „Kościół” utraciło dziś sporo ze swego pierwotnego znaczenia. Kiedy słyszymy w mediach, że Kościół coś zrobił lub czegoś nie zrobił, albo coś uważa czy czemuś się sprzeciwia, to prawie zawsze ma się na myśli samych biskupów. W prasie, radiu, telewizji mówi się wciąż o Kościele tylko w kategoriach politycznych lub socjologicznych. Takie postrzeganie Kościoła staje się powszechne także wśród wierzących. Wielu katolików mówi o swoim Kościele z zimnym dystansem: „czego ten Kościół znowu od nas chce?”. Smutne to.

Na Kościół trzeba patrzeć z wiarą. Tylko ona pozwala bowiem uchwycić, czym on właściwie jest i czym być powinien. Wiara pozwala zobaczyć, że Kościół jest Bożym narzędziem, że żyje w nim zmartwychwstały Chrystus, że mimo ludzkiej nędzy działa w nim Duch Święty. Wyznajemy w Credo: wierzę w Kościół. To konsekwencja wyznania wiary w Chrystusa i Ducha Świętego.





Zwołani przez Boga
Greckie słowo Ekklesia (kościół) oznacza „zwołanie”. W Starym Testamencie słowo to oznaczało zgromadzenie ludu zwołanego przez Boga np. pod górą Synaj. Pierwsza wspólnota uczniów Chrystusa nazwała siebie „Kościołem”. Już tu kryje się podstawowa odpowiedź na pytanie, czym jest Kościół. Jest zgromadzeniem, wspólnotą zebraną przez Boga ze wszystkich krańców ziemi. Po co? Aby ludzie nie byli sierotami bez ojca, aby nie błąkali się w ciemności grzechu, ale tworzyli jedność z Bogiem i ze sobą nawzajem. Bóg przez Chrystusa chce dać nam zakorzenienie, utworzyć więzy, wyzwolić z egoistycznej narcystycznej samotności. Bóg nie chce zbawiać nas w samotności, ale we wspólnocie.

Pojęcie „Kościół” ma trzy zasadnicze sensy, które łączą się ze sobą. Oznacza: 1] zgromadzenie liturgiczne (zwłaszcza podczas Eucharystii), 2] wspólnotę lokalną (np. parafię), 3] całą powszechną wspólnotę wierzących.

Historię Kościoła można streścić tak: Bóg chciał go od zawsze; przygotowaniem do jego utworzenia było wybranie Izraela jako ludu Bożego; założył go Jezus Chrystus, przy czym nie da się wskazać jakiegoś jednego momentu „ogłoszenia” Kościoła. Chrystus tworzył Kościół całym swoim życiem, czynami i słowami, zaś przede wszystkim śmiercią i zmartwychwstaniem. Zesłanie Ducha Świętego było jak wlanie duszy do uformowanego ciała. Odtąd Kościół wędruje w historii po ludzkich drogach, aż dojdzie do swojego celu: wspólnoty zbawionych w niebie.

Nasze twarze nam pomagają
W Biblii spotykamy mnóstwo obrazów i symboli Kościoła, które mówią nieraz więcej niż uczone definicje: owczarnia, trzoda, pole uprawne, winnica, Boża budowla, rodzina, świątynia, miasto święte, oblubienica Chrystusa, Jeruzalem, nasza Matka. Najważniejsze biblijne określenia to: Lud Boży, Ciało Chrystusa, Świątynia Ducha Świętego. Każde z tych pojęć przybliża tajemnicę Kościoła, ukazuje nieco inny jej odcień. Wskazuje na obecność źródła – Boga w Trójcy. Ta sama miłość, która łączy Ojca, Syna i Ducha Świętego, pulsuje w Kościele, spaja go, oczyszcza, rozlewa się na świat.

Sobór Watykański II (1962–65) postawił pytanie: Kościele, co mówisz sam o sobie. Wypracował coś w rodzaju definicji: „Kościół jest w Chrystusie jakby sakramentem, czyli znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego”. Wyjaśnijmy. Sakramenty (chrzest, bierzmowanie, Eucharystia itd.) to siedem widzialnych znaków, przez które człowiekowi udzielana jest niewidzialna łaska Boga. Tutaj jednak słowem „sakrament” określony jest Kościół jako całość. Wniosek: wszystko w Kościele ma wymiar sakramentalny, czyli to, co widzialne, prowadzi do tego, co niewidzialne. Od materii do ducha. W widzialnej rzeczywistości Kościoła (ludzie, struktury, sakramenty, hierarchia itd.) jest obecna i działa rzeczywistość duchowa, Boska, którą można dostrzec jedynie oczami wiary. Pisał przed wiekami św. Augustyn: „Nasze twarze wzajemnie sobie pomagają. Apostołom oglądany Chrystus pomagał uwierzyć w przyszły Kościół; nam pomaga oglądany Kościół, żebyśmy uwierzyli w zmartwychwstałego Chrystusa”.

Jeden, święty, powszechny, apostolski
Te cztery cechy bywają nazywane znamionami Kościoła. Opisują najważniejsze rysy Kościoła. Wierzymy, że Kościół jest jeden, święty, powszechny i apostolski nie sam z siebie, ale dzięki Chrystusowi. Co to właściwie oznacza?

JEDEN. Chodzi tu o jedność i jedyność Kościoła. W sensie najgłębszym Kościół jest jeden, bo jest jeden Bóg-Źródło, jeden Założyciel (Chrystus) i jedna „dusza” (Duch Święty). Od początku ten jeden Kościół ukazuje się w różnorodności narodów, kultur, w rozmaitości Bożych darów. To zróżnicowane bogactwo nie sprzeciwia się jedności Kościoła, która wyraża się przez: 1/ wyznanie jednej wiary, 2/ sprawowanie tego samego kultu (sakramenty), 3/ władzę sprawowaną przez następców Apostołów, czyli biskupów dbających o braterską jedność wspólnoty. Niestety, widzialny Kościół jest podzielony. Więzy jedności zostały naruszone, ale nie całkowicie zerwane. Konieczna jest modlitwa o jedność i działania ekumeniczne na rzecz pełnego zjednoczenia.

ŚWIĘTY. Kościół jest święty, ponieważ jest z Boga i dla Boga. Żyje w nim i działa Chrystus. Duch Święty prowadzi ludzi do świętości. Kościół jest dla grzeszników i tworzą go ludzie grzeszni, którym przebaczono, których wezwano do nawrócenia. Kościół zawsze potrzebuje oczyszczenia.

POWSZECHNY. Inaczej: katolicki (z gr. kat’holon – dotyczący całości). Chodzi tu o dwa aspekty: 1/ katolicki, czyli obejmujący całość wiary, posiadający pełnię środków zbawienia. 2/ powszechny, ponieważ jest posłany na cały świat (misyjność). W każdej lokalnej cząstce Kościoła (diecezja, parafia) żyje Kościół uniwersalny.

APOSTOLSKI. To słowo ma trzy znaczenia: 1/ Kościół jest oparty na „fundamencie Apostołów”, którym Chrystus przekazał swoją misję 2/ Kościół zachowuje i przekazuje (tradycja – od łac. tradere ozn. przekazywanie) naukę apostolską – depozyt wiary 3/ gwarancją wierności tego przekazu jest urząd apostolski. Sprawują go biskupi, następcy Apostołów, pod przewodnictwem papieża, następcy św. Piotra. Żywe kamienie
Do Kościoła wchodzi się przez chrzest. Wszyscy ochrzczeni tworzą Kościół. Św. Piotr pisze: „Wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo…” (1 P 2,5). Ostatni sobór przypomniał tę prawdę o wspólnym kapłaństwie ochrzczonych.

Przez chrzest i bierzmowanie wszyscy mamy udział w potrójnym urzędzie (misji) Chrystusa: prorockim (głoszenie Ewangelii), kapłańskim (oddawanie Bogu chwały, modlitwa) i królewskim (władza duchowa = służba innym). To jest podstawa zasadniczej równości osób w Kościele i współodpowiedzialności za niego.

Z postanowienia Chrystusa w Kościele istnieją ludzie powołani do posługi duszpasterskiej: biskupi, prezbiterzy i diakoni. Przez sakrament święceń stają się oni szafarzami sakramentów i urzędowymi głosicielami Słowa Bożego. Św. Augustyn mówił swoim słuchaczom: „Dla was jestem biskupem, z wami chrześcijaninem.

Tamto jest imieniem przyjętego obowiązku, to zaś imieniem łaski...”. Hierarchia nie jest jakąś klasą panująca w Kościele, jest powołana do służby. Benedykt XVI zwraca uwagę, że słowo „hierarchia” nie powinno się tłumaczyć jako „święte panowanie”, ale przekład powinien brzmieć „święte źródło”. Istotą kapłaństwa jest bycie pośrednikiem między niebem a ziemią, zadaniem kapłanów jest budowanie więzi Kościoła z jego Panem, czyli źródłem.

Niektórzy duchowni i niektórzy świeccy decydują się na życie konsekrowane, czyli całkowite poświęcenie swojego życia Chrystusowi przez dobrowolne śluby tzw. rad ewangelicznych (czystości, ubóstwa, posłuszeństwa). Istnieje wiele form życia konsekrowanego (pustelnicy, dziewice, zakonnicy i zakonnice, instytuty świeckie).

Kościół jest wciąż w drodze. Wielokrotnie zawodził. Okazywał się słaby i grzeszny. Ale dzięki Bogu trwa. Upada, ale i oczyszcza się. Ludziom, którzy doświadczają niszczącej pustki, wykorzenienia, braku orientacji, Kościół oferuje duchowy dom, ojczyznę i nadzieję większą niż on sam. Bądźmy w Kościele zawsze u siebie. „Bogu nie są potrzebni pokorni i posłuszni niewolnicy, wiecznie drżący i egoistycznie zajęci sobą. Bogu potrzebni są synowie i córki, wolni i twórczy, miłujący i pełni odwagi” (Bierdiajew).