Alleluja i do góry!

ks. Tomasz Jaklewicz

publikacja 10.01.2007 18:15

Każdy zwycięzca przeżywa moment triumfu: grają mu hymn, dają medal, ściska trener. Wniebowstąpienie – to ukazanie triumfu Jezusa, który zwyciężył, zmartwychwstając. Zwyciężył nie tyle dla siebie, co dla nas.

Po rozmowie z nimi (tj. Apostołami) Pan Jezus został wzięty do nieba” – pisze, jak zwykle oszczędny w słowach, św. Marek (16,19). Bardziej barwnie opisuje Wniebowstąpienie św. Łukasz (Łk 24,50–53 i Dz, 1,9–11). Nie można jednak tego opisu traktować dosłownie, jako reporterskiej relacji, to jest cały czas tekst teologiczny. Wniebowstąpienia Jezusa do nieba nie można wyobrażać sobie na podobieństwo lotu kosmicznego, obłok nie jest tu zjawiskiem meteorologicznym. Sztuka kościelna utrwala nieraz takie dość naiwne obrazy. Trzeba docierać do ich znaczenia. Obłok przesłaniający uczniom Jezusa już w Starym Testamencie jest symbolem obecności Bożej i chwały Boga. Chodzi więc o definitywne wejście Jezusa w „świat Boga”, czyli niebo.

Wniebowstąpienie = zmartwychwstanie
Wniebowstąpienia nie należy pojmować jako wydarzenia odrębnego od zmartwychwstania. Można powiedzieć, że jest ono raczej jednym z aspektów zmartwychwstania, wyróżnionym jednak przez chrześcijan. Chodziło o zwrócenie uwagi na kilka spraw: Wniebowstąpienie oznacza, że zakończył się już czas widzialnego ukazywania się chwalebnego Chrystusa „po naszej stronie czasu”.

Chrystus pozostanie z uczniami w Kościele zgodnie ze swoją obietnicą, ale będzie to już odtąd obecność duchowa: w Słowie, w sakramentach, we wspólnocie. Rozpoczyna się więc czas misji Kościoła, który jest kontynuacją czasu Jezusa. Wymowne jest to, że św. Łukasz wspomina o wniebowstąpieniu przy końcu swojej Ewangelii. Coś się definitywnie kończy, ale i coś się zaczyna, bo Łukasz powtarza tę relację w nieco zmienionej formie na początku Dziejów Apostolskich. Apostołowie wpatrujący się z nostalgią w niebo zostają pouczeni: „Panowie, nie stójcie bezczynnie i nie wzdychajcie, tylko bierzcie się do roboty, świat czeka na Wasze świadectwo, na waszą posługę”. (taki jest sens Dz 1,11).

Wniebowstąpienie oznacza wywyższenie Jezusa, czyli ukazanie wszystkich konsekwencji zwycięstwa, które już się dokonało w chwili zmartwychwstania. To jakby zwieńczenie zmartwychwstania, coś jak wejście zwycięzcy na podium. Ważne dla nas jest wywyższenie Jego człowieczeństwa. Jezus zasiada po prawicy Ojca także jako człowiek! Nie chodzi tutaj o jakieś miejsce, ale o biblijny symbol obrazujący bycie na równi z Bogiem Ojcem oraz dzielenie z Nim chwały i władzy nad wszystkim i wszystkimi. „Bóg wywyższył Go ponad wszystko...” (Flp 2,9).

Opisowi wniebowstąpienia towarzyszą słowa o powtórnym przyjściu (tzw. Paruzji): „Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba” (Dz 1,11). Dodajmy, przyjdzie po nas. Wniebowstąpienie jest więc zapowiedzią na przyszłość. Daje nam nadzieję na wejście do chwały Boga. Nasze życie rozgrywa się między Wcieleniem a Paruzją. Ma być wstępowaniem do nieba, za Jezusem.

Nie jesteśmy tylko brudem
Medytacja kard. Ratzingera („Obrazy nadziei”) pokazuje znaczenie prawdy o wniebowstąpieniu dla naszego życia. Św. Łukasz pisze, że Apostołowie „z wielką radością wrócili do Jerozolimy” (24,52). Dlaczego się cieszą po rozstaniu z Mistrzem? Bo odszedł nie do śmierci, lecz do życia. Do Apostołów dociera radość zwycięstwa Jezusa. „Dopiero wtedy, gdy coś z tego zakiełkuje również w nas samych, zrozumieliśmy wniebowstąpienie Chrystusa”.

Jezus „podniósłszy ręce, błogosławił” (Łk 24,50). Wschodnia ikona Wniebowstąpienia stawia w centrum ów gest błogosławieństwa: podniesione ręce. „Ręce Chrystusa są dachem, który nas przykrywa, i zarazem stają się siłą, która otwiera w górę bramy świata. Błogosławiąc, odchodzi, ale też odwrotne: błogosławiąc, zostaje. To jest odtąd sposób Jego związania ze światem i z każdym z nas: błogosławi, sam stając się błogosławieństwem”.

Wniebowstąpienie jest drugą odsłoną Ecce homo. Piłat, pokazując umęczonego Chrystusa, pokazał też sponiewierane oblicze człowieka w ogóle. Wniebowstąpienie pokazuje, że gest Piłata to dopiero połowa prawdy, a nawet jeszcze mniej. „Chrystus podnosi obraz Adama: nie jesteście tylko brudem. To wielka rehabilitacja człowieka: nie ten pobity został poniżony, ale ten, który bił; nie ten opluty został upokorzony, ale ten, który pluł…

To nie pycha podnosi człowieka, lecz pokora; nie samowładczość czyni go wielkim, lecz wspólnota z Bogiem. To jakieś wielkie sursum corda, jakiś ruch do góry, do którego wszyscy jesteśmy wezwani. To wydarzenie mówi nam, że człowiek jest zdatny do życia na wysokości. Więcej: ta wysokość, przykrojona do wymiarów człowieka, jest wysokością samego Boga”. Wniebowstąpienie pokazuje nam, że „właściwym i słusznym miejscem dla naszego istnienia jest sam Bóg, i z tej perspektywy musimy patrzeć na człowieka. Najbardziej skuteczna siła przeciwdziałająca niszczeniu człowieka leży w pamięci jego wielkości, a nie w pamięci jego sromoty! Wniebowstąpienie wyciska w nas pamięć wielkości. Uczy nas szacunku i przywraca radość bycia człowiekiem”.

Po słowach Papieża nic dodać, nic ująć, tylko… żyć. Żyć, tak jak żyje Kościół – Ciało Chrystusa. Ciało, czyli my, jest wciąż na ziemi, ale Głowa, czyli Chrystus, jest w niebie. Chodzić po ziemi z głową w niebie. Oto cała sztuka.