publikacja 02.03.2009 14:00
Nominacja biskupa pomocniczego w diecezji Linz wywołała burzę w Kościele katolickim w Austrii. Ks. Gerhard Wagner złożył pod presją rezygnację. Biskupi austriaccy wystosowali pojednawczy list pasterski, ale wątpliwości pozostają.
Ultrakonserwatysta, którego poglądy szokowały nie tylko część wiernych w diecezji, ale w całym kraju – tak zgodnym głosem media przedstawiały sylwetkę 54-letniego proboszcza, który 31 stycznia został no-minowany przez Papieża na biskupa pomocniczego Linzu. Czym ks. dr Gerhard Wagner tak zbulwersował katolicką opinię w Austrii? Postawiono mu trzy zarzuty: uważa, że homoseksualizm można wyleczyć; że „Harry Potter” może prowadzić młodych czytelników do wiary w demony i magię; że klęski żywiołowe, takie jak niedawny huragan Katrina, są karą Bożą za niemoralność.
Szokujące poglądy proboszcza
Biskup pomocniczy z Salzburga Andreas Laun uważa, że jeśli spokojnie przyjrzeć się poglądom ks. Wagnera, to nie zauważymy w nich nic, co dyskwalifikowałoby go jako biskupa. W komentarzu zatytułowanym „To jest zamroczenie” zwraca uwagę, że być może niektóre sformułowania ks. Wagnera nie były najszczęśliwsze, ale dla aktywistów promujących homoseksualizm już samo mówienie o zmianie w orientacji czy terapii uchodzi za obrazę czy dyskryminację. Czy „Harry Potter” może zaszkodzić dziecięcej psychice? Nie brakuje wychowawców, którzy w tak silnej dawce fantazji na temat magii widzą duchowe zagrożenie. Człowiek niewierzący będzie się z tego śmiał, ale wierzący nie może tego niebezpieczeństwa lekceważyć. Czy duszpasterz zwracający na to uwagę popełnia jakieś wykroczenie? W roku 2005 huragan Katrina nawiedził w tragiczny sposób Nowy Orlean.
Ks. Wagner w pisemku parafialnym zamieścił komentarz następującej treści: „Huragan Katrina zniszczył nie tylko wszystkie nocne kluby i domy publiczne, ale także pięć (!) klinik aborcyjnych. Czy wiecie, że dwa dni później była tam zaplanowana parada 125 tysięcy homoseksualistów? Powoli staje się jasne, jak nieopisana niemoralność panowała w tym mieście”. Wobec takiej sytuacji ks. Wagner pytał: „Czy to uderzające nagromadzenie klęsk żywiołowych jest następstwem tylko zanieczyszczenia środowiska naturalnego przez człowieka, czy nie jest także następstwem »duchowego zanieczyszczenia«?”. Ks. Wagner nie użył słowa „kara Boża”, które przypisywano mu w mediach. Zaprosił do myślenia na temat powiązania między katastrofami a grzechem. Sformułowanie nie jest zręczne, ale jest to czytelna aluzja do słów Jezusa: „Czy myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jerozolimy? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie” (Łk 13,5). Wniosek biskupa Launa jest następujący: „Każdy chrześcijanin ma prawo uważać, że są lepsi kandydaci na biskupa niż ks. Wagner, ale twierdzić na podstawie tych trzech jego poglądów, że nie nadaje się do tego, jest bezsensem”.
Nie padają w tekście nazwiska, ale nikt w Austrii nie ma wątpliwości, o kogo chodzi. W 1986 r. arcybiskupem Wiednia został benedyktyn Hans Hermann Greoer, który ustąpił w 1994 w związku z posądzeniami o pedofilię, w czasach gdy był seminaryjnym wychowawcą. Kontrowersje wywołała także nominacja bp. Kurta Krenna. W 1991 r. został on biskupem w Sankt Pölten, a odszedł w 2004 r., po skandalu obyczajowym w podległym mu seminarium duchownym. Konsekwencją obu tych nominacji i rezygnacji w aurze skandalu były liczne wystąpienia z Kościoła, a także umocnienie się ruchu świeckich „My jesteśmy Kościołem”, zgłaszającego radykalne postulaty (święcenia kobiet, zniesienie celibatu, liberalizacja etyki seksualnej).
„Jest poza dyskusją, że Papież ma prawo do samodzielnego mianowania biskupów – czytamy w liście. – Biskupi nie chcą powrotu do czasów, jakie miały miejsce przed rokiem 1918, kiedy to cesarz mianował w Austrii biskupów. Również wybór biskupów przez lud nie zapobiegnie konfliktom i podziałom. My, biskupi, jesteśmy przekonani, że przewidziane prawem kościelnym postępowanie dotyczące wyboru i badania kandydatów sprawdzi się, jeśli rzeczywiście zostanie zachowane. Gdyż zanim Ojciec Święty podejmie ostateczną decyzję, musi on dysponować obszernymi i godnymi zaufania przesłankami, na których może ją oprzeć. W Austrii w następnych latach będzie musiało być mianowanych wielu biskupów. Wierni słusznie oczekują, że postępowanie związane z poszukiwaniem kandydatów, badanie propozycji oraz ostateczne decyzje będą podjęte ze starannością i duszpasterskim wyczuciem. To może sprawić, że biskupi będą mianowani nie »przeciw«, lecz »dla« lokalnego Kościoła”.
Pojednanie kosztem prawdy?
Słowa austriackich pasterzy są utrzymane w pojednawczym tonie. Biskupi ewidentnie nie chcą zaogniać sytuacji. Jest tu delikatna sugestia, że przy mianowaniu ks. Wagnera nie zachowano wszystkich procedur. Jest też zrozumienie dla obiekcji wiernych wobec jego osoby. Jest tu sporo dyplomacji, ale brakuje wyjaśnienia, dlaczego właściwie ks. Wagner nie nadaje się na biskupa. Brakuje też jasnego stanowiska, czy autentyczna troska o Kościół może wyrażać się w organizowaniu tak agresywnej kampanii przeciwko papieskiej nominacji. Czy nie wpuszcza się tutaj boczną furtką diabła? Czy autentyczna troska o Kościół nie została tutaj pomieszana z metodami działania, które w Kościele nie powinny mieć miejsca?
Sprawa ks. Wagnera wydaje się zamknięta, choć wcale nie wiadomo, jaką decyzję podejmie Benedykt XVI. Do chwili zamknięcia numeru Watykan nie wydał w tej sprawie żadnego oświadczenia. Wątpliwości pozostają. Procedura nominowania na biskupów wymaga z pewnością większej przejrzystości i dopuszczenia jakiejś formy szerszej konsultacji kandydatów. Z pewnością warto i trzeba na temat spokojnie dyskutować (także w Polsce), ale chyba nie w tak awanturniczy sposób, nie przez szantażowanie władzy kościelnej schizmą czy proponowaniem referendum, które ma decydować o przyjęciu bądź odrzuceniu papieskich decyzji. Posłuszeństwo nie powinno zniknąć z języka i praktyki Kościoła, jeśli ma on pozostać sobą.
Procedury można i trzeba ulepszać, ale żadne procedury nie gwarantują tego, że uniknie się błędów. Kościół zawsze w historii walczył o to, by obsadzanie stanowisk kościelnych odbywało się bez nacisków zewnętrznych, zwłaszcza ze strony władzy państwowej. Kazus ks. Wagnera pokazuje, że o obsadzaniu kościelnych stanowisk chce dziś decydować czwarta władza. Media sprowadzają wszystko do walki o władzę, z upodobaniem dzielą ludzi Kościoła na postępowych i konserwatywnych. Etykietki te najczęściej mają się nijak do kompetencji czy zdatności kandydatów na kościelne funkcje. Mianowanie biskupów nie może odbywać się w atmosferze nacisku mediów, które urabiają również opinię katolików nie zawsze we właściwą stronę.