Jak wybierają biskupi?

Andrzej Grajewski

publikacja 09.03.2009 12:17

10 marca biskupi wybiorą nowego przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski. Jak to się stanie?

Jak wybierają biskupi? Foto: Romek Koszowski

Można by powiedzieć: jak wszyscy w podobnych sytuacjach, tzn. przez tajne głosowanie. Ponieważ jednak samo gremium jest specyficzne, także obowiązujące tam procedury kształtują się nieco inaczej aniżeli w instytucjach świeckich.

Wyborcy czynni i bierni
Wyboru dokonają wszyscy biskupi, którzy są członkami Konferencji Episkopatu Polski (dalej KEP), czyli pełniący urzędy biskupi diecezjalni oraz biskupi pomocniczy, także biskup polowy WP, biskupi diecezjalni obrządku bizantyńsko-ukraińskiego i biskupi koadiutorzy. Członkami tego gremium nie są już jednak biskupi seniorzy, których systematycznie przybywa. To także nowe zjawisko w Kościele. Kiedyś biskupi rządzili diecezjami aż do śmierci. Dzisiaj, m.in. na skutek postępu medycyny, czas życia biskupów wydłużył się, a ich posługę w Kościele ograniczono do 75 lat. Biskupi seniorzy mogą wprawdzie uczestniczyć w posiedzeniach konferencji, ale nie mogą głosować. Takie prawo przysługuje jedynie jeszcze biskupom tytularnym, członkom episkopatu, a taki jest w Polsce jeden: bp Tadeusz Pieronek, mianowany przez Papieża przewodniczącym Komisji Konkordatowej. Przewodniczącym episkopatu może zostać jednak wyłącznie jeden z biskupów diecezjalnych, tylko tej grupie bowiem przysługuje bierne prawo wyborcze, czyli nie tylko głosują, ale także mogą być wybierani. Biskupi pomocniczy nie mają tego prawa, choć ich głosy są istotne, chociażby dlatego, że jest ich więcej niż biskupów diecezjalnych.

Procedura wyboru rozpoczyna się od zgłaszania kandydatur. Nie jest w tej chwili przesądzone, czy będzie obowiązywała zasada zgłoszenia na piśmie czy ustnie. Zakłada się, że osoba zgłoszona była wcześniej konsultowana i wyraziła na to zgodę, bowiem nie przewiduje się proceduralnego zapytania, czy ktoś wyraża zgodę na kandydowanie. Osoby w ten sposób zgłoszone tworzą pierwszą listę kandydatów, która poddawana jest pod tajne głosowanie. Spośród najmłodszych biskupów wybierana jest komisja skrutacyjna, która liczy głosy. Głosowanie odbywa się za pomocą kartek z wydrukowanymi nazwiskami kandydatów. Krzyżykiem zaznacza się na niej nazwisko wytypowanego kandydata. Chodzi o to, aby w jak największym stopniu zachować anonimowość wyboru. Aby wybór był skuteczny, jeden z kandydatów musi uzyskać zwykłą większość, czyli 50 proc. głosów plus jeden. Jeśli pierwsze głosowanie nie wyłoni zwycięzcy, organizowana jest druga tura, a później kolejna, ale ograniczona już wyłącznie do dwóch kandydatów. Gdyby nawet w tym przypadku głosy wyborców rozłożyły się równo, przewodniczącym KEP zostałby biskup starszy pod względem święceń biskupich. Gdyby i data święceń była identyczna, decydować będzie wiek kandydatów. Zwycięży starszy.

Kim jest przewodniczący?
W czasach PRL, kiedy prymas Polski, który był zarazem przewodniczącym KEP, posiadał rzeczywistą władzę w Kościele, reprezentując go zarówno wobec władz państwowych, jak i Stolicy Apostolskiej. Obecnie pozycja przewodniczącego konferencji jest znacznie słabsza. Reprezentuje on wszystkich polskich biskupów na zewnątrz, ale nie ma prawa ingerować w sprawy poszczególnych diecezji. Zasada, że każdy biskup odpowiada jedynie przed Ojcem Świętym i Stolicą Apostolską obowiązywała zawsze, ale w czasach komunistycznych silna pozycja prymasa dawała mu kompetencje przy wskazywaniu kandydatów na biskupów. Obecnie przewodniczący KEP odpowiada przede wszystkim za organizację jej pracy, przesyła sprawozdania z zebrań plenarnych i dokumenty do Stolicy Apostolskiej za pośrednictwem Nuncjatury Apostolskiej. Reprezentuje także polskich biskupów w kontaktach zewnętrznych. Nuncjusz jest zwyczajowo zapraszany na posiedzenia KEP, ale uczestniczy w nich wyłącznie jako obserwator. Przewodniczący KEP, podobnie jak jego zastępca, z urzędu wchodzą do Rady Stałej. To gremium pochodzące z wyboru, które poza tymi dwoma biskupami tworzą sekretarz generalny oraz ośmiu biskupów diecezjalnych. Rada Stała jest roboczym organem KEP. Przygotowuje posiedzenia, koordynuje pracę poszczególnych komisji, a także ma prawo, w wyjątkowych wypadkach, zajmować stanowisko w sprawach publicznych.

Prymas tylko z Gniezna
Wybór nowego przewodniczącego zbiegnie się z innym symbolicznym aktem, który nastąpi w tym roku. Tytuł prymasa Polski, który posiada kard. Józef Glemp, gdy ukończy 80 lat, a nastąpi to w grudniu br., powróci na stałe do Gniezna. Tak więc każdy metropolita gnieźnieński będzie z urzędu jednocześnie prymasem Polski, choć w znacznej mierze będzie to tytuł honorowy. Nie on bowiem będzie reprezentował Episkopat Polski na zewnątrz, ale przewodniczący episkopatu. W ten sposób zakończy się długa epoka prymasowska w dziejach Kościoła w Polsce. Polski episkopat na przestrzeni dziejów zbierał się zawsze wokół osoby prymasa Polski, który zawsze był metropolitą gnieźnieńskim, a więc następcą pierwszego biskupa w historii naszego Kościoła. Był najważniejszym biskupem w kraju, przewodniczył synodom wewnątrzpaństwowym. Pierwszym polskim biskupem używającym formalnie tytułu prymasa był bp Mikołaj Trąba (od 1417 r.), wielka postać swojej epoki. Tytuł prymasa otrzymał od Papieża na soborze w Konstancji.

Po wygaśnięciu dynastii Jagiellonów, kiedy pojawili się władcy elekcyjni, urząd prymasa zyskał na znaczeniu politycznym. W okresie bezkrólewia prymas pełnił funkcję głowy państwa. Aby osłabić rolę prymasa, władze pruskie zainicjowały zmiany administracyjne metropolii gnieźnieńskiej, która od 1821 r. była w unii personalnej z Poznaniem jako metropolia poznańsko-gnieźnieńska. Ten stan rzeczy został zmieniony z inicjatywy prymasa Hlonda. Papież Pius XII w marcu 1946 r. rozwiązał unię personalną metropolii poznańsko-gnieźnieńskiej i utworzył nową warszawsko-gnieźnieńską, stawiając na jej czele prymasa Polski. Ta zmiana jeszcze bardziej wzmocniła rolę tego urzędu. Gdy prymasem był kard. Stefan Wyszyński, rola urzędu prymasowskiego wzrosła. Ten stan trwał do 1992 r. Jan Paweł II doprowadził do oddzielenia godności prymasa Polski od stolicy metropolitalnej w Gnieźnie. Wyznaczony został nowy metropolita gnieźnieński. Został nim abp Henryk Muszyński, ale kard. Glemp zachował tytuł prymasa jako „kustosz relikwii św. Wojciecha”. Choć w 1994 r. rozdzielono funkcje prymasa i przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, przez pierwsze dwie kadencje przewodniczącym konferencji nadal wybierano kard. Glempa. Ten urząd pełnił on przez 23 lata. Dopiero po tym, jak zakończył drugą kadencję, a na kolejną nie pozwalał przyjęty w 1995 r. statut KEP, w marcu 2004 r. nowym przewodniczącym konferencji biskupi wybrali abp. Józefa Michalika, metropolitę przemyskiego, a jego zastępcą abp. Stanisława Gądeckiego, metropolitę poznańskiego.

Wszyscy dobrze się znają
W posłudze abp. Michalika wyraźne było dążenie do pracy kolegialnej oraz zachowania jedności Kościoła, co w czasach gorących sporów politycznych, w których wypowiadali się także biskupi, wcale nie było łatwe. W czasie zawirowań, przy okazji nominacji do Warszawy abp. Stanisława Wielgusa, doprowadził on do przyjęcia rozwiązań, które uruchomiły procedury lustracyjne w polskim episkopacie. Nie był zbyt widoczny w mediach, co mu czasami zarzucano, ale jednocześnie żadne z jego wystąpień nie stało się źródłem zadrażnień i problemów w Kościele. Z pewnością nie było mu łatwo łączyć obowiązki metropolity przemyskiego z koniecznością urzędowania w stolicy. Ten problem będzie miał zresztą każdy z jego ewentualnych następców. Tym ważniejsza jest sprawna praca sekretarza generalnego KEP, którym obecnie jest bp Stanisław Budzik. W mediach pojawiły się informacje o ewentualnych kandydatach do urzędu przewodniczącego KEP oraz próby ich etykietowania według kategorii politycznych jako liberałów, konserwatystów bądź centrowców. Takie podziały w kontekście biskupów nie mają wielkiego sensu, gdyż nie dotyczą najważniejszych, a więc duszpasterskich zadań, które mają realizować.

Z pewnością jednak zarówno różnice praktycznej działalności, a także w sposobie realizacji posługi biskupiej bądź w osobowościach poszczególnych biskupów ordynariuszy są wystarczająco duże, aby konferencja, wybierając swego przewodniczącego, mogła wyraźnie zaakcentować, jakie cechy i styl posługi chce uhonorować. Wśród kandydatów na urząd przewodniczącego KEP media wymieniały m.in. kandydatury kard. Stanisława Dziwisza oraz abp. Sławoja Leszka Głódzia. Nie wiadomo także, czy abp Michalik zdecyduje się ubiegać o drugą kadencję. Z pewnością wśród biskupów trwały rozmowy o osobie kandydata. To gremium zna się zresztą doskonale i jak się zdaje, ma także dość ugruntowane przekonania o tym, co kto sobą reprezentuje. Nie były więc chyba potrzebne żadne spektakularne gesty i działania w ostatnim czasie. Zauważalna była także medialna aktywność niektórych biskupów, a nam w redakcji wiele do myślenia dały odmowy przeprowadzenia rozmów ze strony dwóch ważnych hierarchów. Zgodzili się chętnie rozmawiać, ale dopiero w drugiej połowie marca. Kim wówczas będą, przekonamy się już wkrótce.