Grigorij Rasputin: Niezwykła kariera

publikacja 30.10.2002 15:24

Wiara w prywatne objawienia zmieniała czasem bieg historii. Fałszywe wizje samozwańczego mnicha Grigorija Rasputina przyczyniły się do porażek Rosji na froncie I wojny światowej, a w konsekwencji – do upadku caratu. Jak doszło do tego, że charyzmatyczny szarlatan uzyskał tak wielkie wpływy? Historia jego życia i śmierci jest jeszcze bardziej nieprawdopodobna niż legenda, jaka go otacza.

Uzdrowienie carewicza

W lipcu 1907 roku liczący wówczas trzy lata carewicz Aleksy, następca tronu, przewrócił się podczas zabawy. Nie byłoby w tym nic strasznego, ale syn Mikołaja II cierpiał na hemofilię. Objawem tej choroby jest zatrzymanie krzepnięcia krwi. Każde uderzenie powoduje krwotoki wewnętrzne, będące zagrożeniem dla życia. Lekarze nie potrafili pomóc Aleksemu, orzekli, że to już agonia. Zrozpaczeni rodzice zdecydowali się na "ostatnią deskę ratunku": w nocy, kiedy carewicz był już nieprzytomny, do swej rezydencji w Carskim Siole kazali przyprowadzić Grigorija Rasputina, "świętego starca", o którym mówiono, że potrafi w sposób cudowny uzdrawiać. Poleciły go carskiej rodzinie wielkie księżne Anastazja i Milica – małżonki kuzynów Mikołaja II.

Rasputin podszedł do łóżka chorego, następnie uklęknął przed wiszącą nad łóżkiem ikoną i przez chwilę się modlił. Potem na czole nieprzytomnego chłopca uczynił znak krzyża i powiedział: "nie bój się Aleksy, wszystko będzie dobrze, jutro wyzdrowiejesz". Potem zwrócił się do cara i carycy: "Uwierzcie w moc mojej modlitwy, a dziecko będzie żyło". Po tych słowach wyszedł. Następnego dnia Aleksy zaczął wracać do zdrowia. Od tego czasu Mikołaj II, a zwłaszcza jego żona, caryca Aleksandra wierzyli bez zastrzeżeń we wszystko, co powiedział Rasputin. Potem "święty starzec" często w gabinecie cara wpadał w trans i przekazywał "objawienia", jakie rzekomo otrzymywał z nieba. Podczas I wojny światowej "wizje" te nakazywały czasem armii rosyjskiej np. zmienić kierunek natarcia.

Oczy diabła

Naprawdę nazywał się Grigorij Jefimowicz Nowych. Urodził się w roku 1872 w Pokrowskoje – maleńkiej wiosce na Syberii, sto kilkadziesiąt kilometrów od miasta Tobolsk. Był synem ubogiego chłopa, nigdy nie chodził do żadnej szkoły, do końca życia pozostał analfabetą. W młodości nie był religijny. W okolicy zasłynął z pijatyk i orgii. Mówiono też, że ma "oczy diabła". Nazywano go "rasputnik" – rozpustnik. Ożenił się, miał czworo dzieci. Kiedy potem wyjechał do Petersburga, zostawił rodzinę na Syberii. Dopiero gdy zdobył pozycję na dworze, dwie córki sprowadził do stolicy.

Na razie nic jednak nie zapowiadało jego niezwykłej kariery. Kiedy zbliżał się do trzydziestki, w jego życiu nastąpił przełom. Stwierdził, że musi się zmienić. Pojechał do syberyjskiego klasztoru w Wierchoturie i spędził tam kilka miesięcy. Zapuścił długie włosy i brodę, zaczął nazywać się "Rasputin" – to przybrane nazwisko utworzył od słowa "rasputnik", którym go określano. Chciał, by nowe nazwisko kojarzyło się z rozpustą, grzechem. Głosił bowiem, że jedyną drogą do zbawienia jest żal za grzechy. A siebie określał największym grzesznikiem. Mimo młodego wieku stał się "świętym starcem". W ówczesnej Rosji sporo było krążących po wsiach ubogich starców, wędrownych "mnichów", nawołujących ludzi do nawrócenia i pobożnego życia. Sami wiedli żywot ascetyczny, utrzymując się z datków, będących wynagrodzeniem za głoszone nauki. Jako "święty starzec" 31-letni Rasputin dotarł w 1903 roku do stolicy Rosji, Sankt Petersburga.
Kariera w stolicy

Pierwsze kroki w stolicy Rasputin skierował do Jana Kronsztadzkiego. Był to w tym czasie najbardziej szanowany duchowny w Rosji. Naprawdę nazywał się Siergiejew, ale nazywano go Kronsztadzkim, bo był proboszczem katedry św. Andrzeja w Kronsztadzie (Kronsztad to miasto – twierdza broniąca dostępu do Petersburga). Jan Kronsztadzki (1829 – 1903) został w 1990 r. kanonizowany przez Cerkiew prawosławną. Na przełomie XIX i XX wieku cieszył się sławą wspaniałego kaznodziei i uzdrowiciela. Był niestrudzonym opiekunem ludzi z tzw. marginesu społecznego. Rasputin przedstawił się jako były zakonnik z Syberii, który opuścił klasztor, bo chce pomagać ludziom, by odpokutować za swoje grzechy. Jan Kronsztadzki uznał, że człowiek o tak charyzmatycznym wyglądzie może być idealny do nawracania grzeszników. Przedstawił go więc ludziom wpływowym, mającym kontakty na dworze carskim.

Wszyscy, którzy spotkali Rasputina zwracali uwagę na jego oczy. Ambasador francuski napisał o nim: "Miał zadziwiające oczy, jasnoniebieskie, z niezwykłym blaskiem. Jego spojrzenie wydawało się jednocześnie przenikliwe i łagodne, niewinne i chytre, nieobecne i uważne".

Wkrótce Rasputin zasłynął z działalności uzdrowicielskiej. Z drugiej strony jednak coraz więcej plotkowano o jego hulankach. Niektórzy mówili, że należy do sekty chłystów – tajnego stowarzyszenia, którego "religijne" obrzędy przeradzały się w orgie seksualne.

Niezwykłe spojrzenie Rasputina i pełna kontrowersji aura, jaka go otaczała, budziły zainteresowanie dam. Do osób pozostających pod wrażeniem jego osobowości należały nawet księżne. Logiczną konsekwencją było przedstawienie "świętego starca" carowi w roku 1905.

Zabiłam Antychrysta

Po "cudownym" uzdrowieniu carewicza Aleksego, w roku 1907, kariera Rasputina potoczyła się szybko. Caryca Aleksandra namówiła swego małżonka, żeby zasięgał rady Rasputina również w sprawach państwowych. Mikołaj II zapraszał więc często samozwańczego mnicha do swego gabinetu. Tam Rasputin udzielał mu rad, niejednokrotnie poprzedzonych rzekomym objawieniem. Rezultatem tych spotkań były nieraz zmiany na stanowiskach ministrów. Szczególnie często Rasputin krytykował najważniejszego carskiego reformatora, premiera od 1906 r., Piotra Stołypina. Tajemnicza śmierć Stołypina w roku 1911 sprawiła, że Rasputin na krótko popadł w niełaskę i musiał wrócić na Syberię. Niektórzy oskarżali go bowiem o udział w spisku przeciwko Stołypinowi. Jego pozycję na dworze uratowało kolejne pogorszenie stanu zdrowia carewicza Aleksego. Kiedy lekarze bezradnie rozkładali ręce, caryca Aleksandra wysłała do Rasputina telegram z prośbą o ratunek. "Święty starzec" odpisał, że jej modlitwy zostaną wysłuchane. Godzinę po telegramie od Rasputina Aleksy poczuł się lepiej. Carska rodzina uwierzyła, że Rasputin potrafi uzdrawiać nawet telegraficznie. Wkrótce "święty starzec" powrócił na dwór i stał się jeszcze ważniejszą osobą w państwie.
Rasputin miał coraz więcej wrogów. W 1914 roku jakaś kobieta ugodziła go nożem w brzuch wołając "zabiłam Antychrysta". Rany wydawały się poważne, ale Rasputin zadziwiająco szybko wrócił do zdrowia. W międzyczasie Rosja zaangażowała się w działania I wojny światowej. Podczas wojny konsultacje cara z Rasputinem stały się permanentne. Przed podjęciem ważniejszych decyzji "święty starzec" miał "wizje", które następnie interpretował. Decyzje będące wynikiem tych "objawień" wprawiały wojskowych w osłupienie. Coraz więcej ludzi na dworze zaczęło mówić, że Rasputin jest opłacany przez niemiecki wywiad. Cara jednak nic nie było w stanie zniechęcić do Rasputina, nawet kolejne porażki na froncie. Caryca i car nie wierzyli w żadne oskarżenie pod adresem Rasputina. W tej sytuacji grupa związanych z dworem ludzi, pod wodzą księcia Feliksa Jusupowa, zawiązała spisek, mający na celu zabicie Rasputina.
Trucizna, pistolet, sznur

Śmierć Rasputina była równie niezwykła jak jego życie. 29-letni książę Jusupow, spowinowacony z rodziną cesarską, był częstym kompanem jego libacji. "Święty starzec" bez obaw przyjął więc zaproszenie do pałacu księcia. Było to w połowie grudnia 1916 roku. Od razu Jusupow zaprosił Rasputina do piwnicy, aby poczęstować go swym najlepszym winem. Do wina dodał porcję cyjanku potasu, wystarczającą do zabicia kilku ludzi. W tym czasie pozostali spiskowcy w sali, w której miało się odbyć przyjęcie, włączyli gramofon, by zagłuszyć ewentualne krzyki otrutego. Niespodziewanie jednak wino z cyjankiem nie zrobiło na Rasputinie żadnego wrażenia. Razem z gospodarzem poszedł do pokoju, w którym oczekiwali pozostali. Po kilku minutach Jusupow wyciągnął pistolet, zaszedł Rasputina od tyłu i strzelił mu w plecy. "Święty starzec" upadł. Jeden ze spiskowców, który był lekarzem, stwierdził zgon. Kiedy spiskowcy gratulowali sobie sukcesu, zakrwawiony Rasputin nagle wstał i zaczął zbiegać po schodach. Zamachowcy dogonili go dopiero w ogrodzie, jeden z nich trafił uciekającego strzałami z pistoletu w głowę i plecy, a Jusupow dodatkowo dusił go jeszcze sznurem. Gdy Rasputin omdlał, zamachowcy związali go i zanieśli nad rzekę Newę. Wrzucili go przez przerębel do lodowatej wody. Kiedy trzy dni później wyłowiono zwłoki okazało się, że w płucach znajdowała się woda. Oznacza to, że w chwili wrzucania do rzeki Rasputin jeszcze żył...

Rodzina carskaNa miesiąc przed śmiercią Rasputin napisał list do carycy, w którym ostrzegł, że jeśli on umrze, to wkrótce po nim odejdą z tego świata także członkowie carskiej rodziny. Miał rzekomo otrzymać "objawienie" o takiej treści. Być może chciał sobie tą "przepowiednią" zapewnić lepszą ochronę przed zamachami, których mógł się spodziewać. W kuriozalny sposób ostatnia przepowiednia Rasputina się sprawdziła. Rodzina carska przeżyła swego ulubieńca tylko o szesnaście miesięcy. W 1918 r. została rozstrzelana przez bolszewików.