publikacja 30.10.2002 13:03
Niektóre objawienia prywatne wzbudzają ogromne kontrowersje i spory. Na pewno najjaskrawszym przykładem jest Medjugorie. Mimo negatywnego stanowiska miejscowego biskupa wciąż przybywają tam miliony pielgrzymów. Wśród zwolenników kultu Gospy z Medjugorie jest wielu duchownych.
2. Orzeczenie negatywne nie musi czekać, aż seria objawień się skończy. Jeżeli w czasie trwania objawień wystąpią cechy negatywne. Urząd Kościoła jest obowiązany to orzec, by wiernych przestrzec przed błędem i uchronić przed duchową szkodą. Przykładem są objawienia w Garabandal w Hiszpanii (1961-1965 r.), które po orzeczeniu negatywnym ustały. Świeższym przykładem są pisma i działalność Vassuli Ryden, o których orzekła Kongregacja Nauki Wiary 6.X.1995, że te objawienia zawierają błędy doktrynalne i wezwała biskupów, aby należycie pouczyli swoich wiernych oraz nie dopuszczali do szerzenia jej pism, zaś wiernych, by nie uznawali objawień i wypowiedzi Vasuli Ryden za nadprzyrodzone. Przyjęcie takiego orzeczenia najwyższego Urzędu Kościoła obowiązuje wiernych w sumieniu, a tym bardziej kapłanów i biskupów. Okazywanie sprzeciwu i zachęcanie do niego innych jest grzesznym nieposłuszeństwem i budzi zgorszenie u wiernych.
3. Jak było z objawieniami w Medziugoriu? Po pierwszej pozytywnej reakcji Bp Ordynariusz Mostaru Żanić wydał jednak orzeczenie negatywne i do dziś - już na emeryturze - to zdanie podtrzymuje. Również “pierwsza Komisja diecezjalna w 1984 r. stosunkiem głosów 11:5 wypowiedziała się za tym, że w Medżugoriu nie mamy do czynienia ze zjawiskami nadprzyrodzonymi. Ponieważ decyzja była niejednogłośna, powierzono sprawę Komisji Episkopatu’“. Komisja działała od 18 stycznia 1987 r. do 9 kwietnia 1991 r. Jej orzeczenie opublikowane w “Słowie Powszechnym“ 26.V. 1991 r.. i powtórzone (częściowo) w “Słowie“ 23 lutego 1996 r. stwierdza: “Na podstawie dotychczasowych badań nie można stwierdzić, aby wystąpiły nadprzyrodzone zjawiska i objawienia. Jednakże liczne zgromadzenia wiernych z wielu krajów, które przybywają do Medziugoria inspirowane motywami religijnymi i innymi, wymagają uwagi i opieki duszpasterskiej, w pierwszym rzędzie biskupa Mostaru, a wraz z nim i innych biskupów, tak by w Medziugoriu i w związku z nim rozszerzała się zdrowa pobożność do Błogosławionej Dziewicy Maryi, zgodnie z nauką Kościoła. - W związku z tym biskupi Jugosławii zapowiadają, że ogłoszą specjalne pastoralno-liturgiczne wytyczne. Również poprzez swoje komisje biskupi nadal będą śledzić i badać całokształt wydarzeń w Medziugoriu“.
Jest to, jak dotychczas, ostatnie oficjalne orzeczenie w sprawie Medziugoria. Co z niego wynika?:
1) nie jest orzeczeniem pozytywnie stwierdzającym prawdziwość objawień,
2) nie przeczy, że zachodzą zjawiska i objawienia, ale dotychczasowe badania nie dają podstawy do stwierdzenia ich nadprzyrodzonego charakteru,
3) nie zamyka drogi do dalszego badania tych zjawisk. Trwają one do dziś -już 15 lat, rozszerzająca się tam pobożność do Matki Bożej wymaga specjalnej troski i uwagi biskupów, aby była zdrowa, zgodna z nauką Kościoła, więc by nie zeszła na niezdrowe tory.
Czy w takim razie jest błędem wątpić w nadprzyrodzony charakter tych objawień? Co więcej, czy wolno podawać tego co niepewne, jakby to było pewne, czy wolno przekonywać słowem i pismem o nadprzyrodzonym ich charakterze, skoro orzeczenie Komisji tego dotychczas nie stwierdza? Na jakiej więc podstawie prawnej w licznych czasopismach i wydawnictwach głosi się, że w Medziugoriu objawia się Matka Boża? Jest podstawową zasadą moralną, że nie wolno działać, jeśli się ma wątpliwości co do moralnej poprawności jakiegoś czynu. Sprawiedliwość i roztropność nakazuje więc zachować postawę powściągliwą, aż prawda zostanie stwierdzona, by nie narazić dobrej woli wiernych na rozczarowanie i nie osłabić ich zaufania do funkcji nauczycielskiej Kościoła.
Gdyby sprawa była bezspornie pozytywna, orzeczenie władz już byłoby pozytywne. Jeżeli go nie ma, krytyczne badanie i szukanie prawdy nie tylko jest dozwolone, ale uprawnione i wskazane.
I. Sprawa dotyczy nie tylko Medziugoria. Z wielu stron dochodzą, wiadomości o objawieniach przypisywanych Matce Bożej (w latach 1933-1989 naliczono ich 366...), ponadto krwawiące krzyże, płaczące figury (np. Syrakuzy 1953) czy obrazy (w katedrze w Lublinie 1949, koronowany w 1989 r.). Większość z nich nie ma aprobaty kościelnej, niektóre zostały odrzucone jako nieprawdziwe (u nas Oława), inne zaś najpierw zyskały aprobatę i pozwolenie na druk (“Imprimatur“), a po bliższym badaniu aprobatę cofnięto (VassulaRyden, Montechiari we Włoszech). Które więc z tych objawień są wiarygodne, prawdziwe? Czy można im dać wiarę? Akt wiary jest rzeczą indywidualną każdego człowieka i dotyczy sumienia. Wielu więc ludzi zastanawia się i szuka wskazówek i odpowiedzi na nasuwające się pytania i wątpliwości.
II. Dlatego trzeba rozważyć drugą drogę - roztropnego badania zaszłych faktów w oparciu o zasady rozpoznawania duchów podane w Piśmie św. i wiekowym doświadczeniu Kościoła, którymi oczywiście i Władza kościelna się kieruje. Wydaje się więc rzeczą potrzebną i pożyteczną bodaj w krótkości te zasady poznać. Przytaczam je według O. Ad. Tanquerey’a: “Zarys teologii ascetycznej i mistycznej“ (w cytatach skrót: T), następnie A. Poulain: “Łaski modlitwy“ (skrót: P) oraz ks. Józefa Warszawskiego TJ: “Garabandal - objawienie Boże czy mamidło szatańskie“ (skrót: W).
1. Zgodność z dogmatem i nauczaniem Kościoła.
2. Dla rozpoznania jakości działającego ducha winna taka dusza zwrócić baczną uwagę na cały zasięg myśli, sugerowanej przez działającego w niej ducha: początek, środkowy przebieg, finał. Jeśli wszystkie elementy są dobre, jest to znakiem, że działa duch dobry; jeśli zaś w owym ciągu zasugerowanej myśli zarysował się choćby odcień zła, znakiem to będzie oczywistym, że działa na nią duch zła.
3. Jeśli wszystkie oznaki są dobre, osiąga się tylko prawdopodobieństwo, że objawienie jest dobre.
4. Skutki objawień szatańskich: początkowo radość, potem zamieszanie, zniechęcenie, smutek, osłabienie wiary... Św. Teresa Wielka: “Łaska zostawia zawstydzenie, pokorę, pokój, szatan przeciwnie: pewność siebie, pychę i niepokój“.
5. Szczególnie pycha jest znakiem diabelskiej iluzji. Objawia się przez ducha niezależności od przełożonych i kierowników, upór przy swoim zdaniu, niechęć do poddania się badaniu i pracz gniew. Jest znakiem pychy ulegać pewnej chęci do rozgłaszania łask, jakie się we własnym mniemaniu posiada. - Pokora przeciwnie, dąży do tego. by je ukrywać. Św. Teresa W: “Gdy dusza otrzymuje łaski i pociechy, musi się pilnie badać, czy pracz to rośnie we własnej opinii. I jeżeli nie upokarza się tym więcej, im serdeczniejsze są słowa, jakie słyszy, niech będzie pewna, że nie pochodzą one od Boga“. Pokorę szatan ma w szczególnej nienawiści, jej wyrazem jest posłuszeństwo. Szatan może namawiać do umartwień wbrew posłuszeństwu.
6. Pychę zdradza żądanie, by nikt w to nie wątpił, bo tak mówi “Matka Boża“, więc “ma grzech“, kto nie wierzy.
7. Podobnie jak Bóg dopuszcza zło, aby osiągnąć większe dobro, tak szatan może dopuścić mniejsze dobro, by osiągnąć większe zło.
8. Objawienia Boże odznaczają się dwiema istotnymi cechami: 1) zwięzłość, 2) prostota. Przeciwieństwem tego jest powtarzanie w kółko rzeczy znanych (banał). Objawienia Boże są dziełem nie tylko wszechmocy, ale i mądrości Bożej: Bóg nie mnoży objawień i cudów bez bardzo poważnego motywu.
9. Przy fałszywych zjawieniach (szatańskich) nie musi się przypuszczać hipokryzji wizjonerek czy ich otoczenia. Wizjonerzy relacjonują to, co widzą i słyszą: chodzi o to, czy ten który się ukazuje, nie jest “kłamcą od początku“.
10. Gdy szatan ukazuje się w formie cielesnej, może nadać sobie uroku, a nawet wygląd święty. Może mówić rzeczy wzniosłe i prawdziwe.
11. Po samym blasku zjawisk i wypowiedzi, który olśniewa, nie można rozeznać się w ich istocie i prawdziwości: “ex cauda cognos-citur i nimicus“ -“nieprzyjaciela poznaje się po ogonie“ - trzeba przez analizę wychwytywać “kuśtykanie kuternogi“ czyli rzeczy podejrzane i fałszywe.
12. Bóg nie może dopuścić, aby objawienia szatańskie miały wszystkie cechy dobra, bo wtedy nie można byłoby ich rozpoznać.
13. Szatan nigdy nie wywołuje wizji czy iluzji bez ostatecznego ich skierowania ku złu. Właściwe jednak zamiary szatana mogą się nie ujawnić z samego początku. Szatan nie może jednak zdobyć się na jedno: prawdziwie i trwale pobudzać do prawdziwych cnót. Może tylko podstępnie udawać przez jakiś czas, że do nich zachęca, lecz zawsze czyni to w ten sposób, aby cnoty, źle praktykowane, wtrąciły duszę w przesadę i dziwactwa. Pod jego wpływem pokuty cielesne będą się pomnażać aż do utraty zdrowia i będzie im towarzyszyło nieposłuszeństwo, które rzekomą cnotę okryje w końcu śmiesznością i wzbudzi odrazę. Inaczej bowiem sprzeciwiłby się samemu sobie.
14.Odrzucić należy wszelkie widzenie, które by się okazało przeciwne prawu moralnemu lub przyzwoitości. Podejrzanymi są zjawy, którym brak godności lub powściągliwości, a tym bardziej te wszystkie, z których przeziera śmieszność.
15.Pragnienie objawień rozwija niebezpieczną ciekawość. Św. Jan od Krzyża, pisze: “Nic milszego dla szatana nad duszę, która szuka objawień i jest na nie chciwa; znaczy to czynić mu wszelkie ułatwienia, by mógł podsunąć błędy i osłabić wiarę i w ten sposób dusza jest narażona na wszelkie dziwactwa i silne pokusy“.
16. Przepowiednie - czy są jasno wyrażone i potwierdzone faktami. Fałszywi prorocy w razie niepowodzenia szukają ucieczki w jakimś nowym objawieniu.
17.Słowa wewnętrzne: trzeba wpierw zdobyć pewność moralną, że pochodzą od dobrego ducha i do dobrego prowadzą. Niezastąpioną tu rzeczą jest rola spowiednika i posłuszeństwo jego poleceniom.
18.Cud rzeczywisty jest objawem działania Bożego. Kościół jednak stale rozróżnia pomiędzy tzw. ,.cudem zmiłowania“, zdziałanym przez Boga jako wynagrodzenie za wiarę modlącego się o cud, a “cudem potwierdzenia“, którego zadaniem jest uwiarygodnić cykl wizyjnych zjawisk. Pan Jezus przestrzega, że “fałszywi prorocy czynić będą znaki i cuda, żeby wprowadzić w błąd, jeśli to możliwe, wybranych. Wy przeto uważajcie“ (MK 13, 22). Jaki jest więc charakter owego cudu- znaku: czy ma na celu rzeczywiste dobro duszy i ciała, czy jest tylko dziwem, mającym zaspokoić ciekawość czy też chęć doznania nadzwyczajności, albo dla popisania się - do czego nakłaniał kusiciel Chrystusa.
19. Próba czasu i dyskusji. Trzeba rozpatrzeć wszechstronnie i obiektywnie wszystkie skutki, nie przeoczając ujemnych, i patrzeć na rozwój wypadków.
20. Trzeba unikać pewnych pułapek. W pierwszą z nich wpadłby kierownik, gdyby pozwolił sobą rządzić. Prorokinie oświadczają mu, że niebo go wybrało, co tak bardzo przemawia do próżności. Sobie rezerwują sprytnie odbieranie komunikacji “Bożej“... Kapłan będzie miał całą głośną i doniosłą pracę zewnętrzną. W rzeczywistości jednak zostawiają mu niższe stanowisko: ma tylko słuchać... Bierze się kierownika w niewolę, każąc mu zrzec się swego rozumu, a zgiąć czoło przed objawieniami.
21. Relacje wizjonerów powinny być rzetelne i dokładne, podobnie opracowania książkowe: nie powinny pomijać szczegółów ujemnych, byłoby to fałszowaniem rzeczywistości i prowadziło do urabiania błędnych opinii.
22. Kiedy chodzi o udowodnienie, że jakieś objawienie pochodzi od złego ducha, nieraz wystarczy jeden tylko ze wspomnianych znaków, aby usunąć wszelkie wątpliwości. Natomiast gdy chodzi o stwierdzenie prawdziwości objawień, trzeba, żeby wszystkie cechy były dobre. Pewność jest tym większa, im owe cechy występują wyraźniej. Jest to zgodne z zasadą: bonum ex integra causa, malum e quovis defectu - coś jest dobre, jeśli pod każdym względem jest dobre, złe zaś, gdy występuje jakikolwiek brak. Np.: garnek wygląda całkiem dobry, ale ma w dnie małą dziurkę... Któż go kupi?
III. W świetle przytoczonych zasad nie trudno znaleźć wiele rzeczy, budzących uzasadniony niepokój i to właśnie w obfitej literaturze pozytywnie oceniającej objawienia w Medziugoriu. Wiarygodność pracy krytycznej na tym zyskuje, ponieważ czerpie wiadomości nie od “wrogów“, lecz od “przyjaciół“.
Wiele może pomóc porównanie objawień w Medziugoriu z prawdziwymi objawieniami w Lourdes i Fatimie. oraz z fałszywymi, szatańskimi objawieniami w Garabandal w latach 1961-65 (diecezja Santander w Pirenejach hiszpańskich nad zatoką Biskajską). jak orzekły Władze kościelne.
Ks. Józef Warszawski TJ. wówczas pracownik Radia Watykańskiego, udał się tam półoficjalnie, by zbadać sprawę na miejscu, wszystkie okoliczności, przesłuchać “widzące“. Były to cztery dziewczynki - najstarsza Conchita 12 lat, Mariloli, Maria, Jacynta. Owocem jest cytowana wyżej książka: “Garabandal - objawienie Boże czy mamienie szatańskie?“, która daje przykład i metodę rzetelnego “badania duchów“. Ks. Kardynał Jan Baptista Montini, wówczas Sekretarz Stanu, późniejszy papież Paweł VI. przychylnie przyjął tę pracę i dzięki temu podtrzymał biskupów w Santander w negatywnej ocenie zjawisk. Ponieważ są mało znane, krótka o nich informacja:
Zaczęło się w niedzielę 18 czerwca 1961 r. Owe cztery dziewczęta po nieszporach w kościele koło godz. 18.30 poszły “na jabłka“ do ogrodu nauczyciela. Dwukrotnie spłoszone, dopiero za trzecim razem napełniły kieszenie jabłkami, usiadły na brzegu ścieżki i zaczęły jeść “owoc zakazany“. Mówiły do siebie: “Aleśmy zrobiły radość szatanowi...“ Wtem zaczęło coś szurać w zeschłych liściach w pobliżu... “Pewnie szatan....“ i jedna rzuciła tam kamieniem. W tej samej chwili - pierwsza nagła ekstaza z całego ciągu dalszych niezliczonych.... Cóż tam ów duch, udający Matkę Bożą, i drugi rzekomy “Św. Michał“ wyczyniał! Wizje, lewitacje, ekstatyczne marsze “widzących“ bardzo szybkie pod górę objawień unoszonych niewidzialną siłą, marsze w przód, w tył, w szerokim rozkroku, gwałtowne padanie na kolana z trzaskiem bez obrażenia ciała, odgadywanie myśli, znajdowanie w ekstazie zagubionych przedmiotów, ekstatyczna "komunia" na języku sfotografowana, groźne proroctwa, orędzia, uzdrowienia mocno potłuczonego kolana, nawrócenie protestanta, nawrócenie i chrzest Żydówki... Po orzeczeniu negatywnym w 1965 r. “widzący“ tracą pamięć widzeń, wszystkiemu zaprzeczają, “objawienia“ rozpływają się w nijakości... Ale - niektórych zwolenników nie zadawala orzeczenie Kościoła, zbudowano tam jakąś kaplicę dla św. Michała i dwa hotele dla turystów, jednak sława tego miejsca gaśnie i rozpływa się. Cel tych objawień - przyćmienie Fatimy sensacją i podważenie jej wiarygodności: fałszywe banknoty budzą nieufność do prawdziwości prawdziwych...
Wydaje mi się, że warto by książkę ks. J. Warszawskiego wydać na nowo w jakiejś oficynie katolickiej. Na pewno byłaby rozkupiona w mig. Przydałaby się zwłaszcza kapłanom w prowadzeniu dusz. Autor ma 93 lata, jest w Warszawie i cieszy się dobrą pamięcią i dobrym, jak na swój wiek, zdrowiem. Jego zdaniem - Medziugorie to dalszy ciąg Garabandal. Jako rzecz charakterystyczną w osobistej ze mną rozmowie zauważa, że w prawdziwych objawieniach Matka Boża była w jednym miejscu, “widzący“ do Niej przychodzili; w Garabandal czy Medziugoriu zjawia się w rozmaitych miejscach, tam gdzie są “widzący“ razem czy osobno, nawet bardzo daleko...
Zwolennicy Medziugoria twierdzą - choć raczej rzadko - że Medziugorie to dalszy ciąg, jakby doskonalsza realizacja orędzia z Fatimy. Pytanie więc: czy może raczej odnowienie - tylko lepiej podrobione - Garabandal... Parę spostrzeżeń, tu zamieszczonych, nie ma pretensji do wyczerpania zagadnienia. W analizie poszczególnych fragmentów będzie zaznaczone numerem powołanie się na którąś z przytoczonych zasad.
Medziugorie. Nie wydając sądu o nikim, fakty są takie, że “widzący“ uzyskują wiarę i oparcie w Gospodarzach parafii do dziś wbrew orzeczeniu negatywnemu Ordynariusza i przy braku oświadczenia pozytywnego ze strony Komisji Episkopatu. Objawienia ciągną się już 15 lat, ich koniec niewiadomy: “Gospa“ powiedziała Mirianie i Ivance, że będzie się im ukazywać do końca ich życia, a obie mają dopiero 30 lat... . “Wierne przekazanie posłania z Medziugoria nie jest rzeczą łatwą. Chronologiczne przedstawienie treści kolejnych spotkań z “Matką Bożą“ nie jest wykonalne“. Co więcej, Mirijan Ljubić i Andre Castella w książce “Mediugorje“ (skrót: M) uważają, że “widzący“ nie mają zachowywać wiernie w pamięci wszystkich orędzi i przekazywać ich w całości...“. Ale zaraz dalej autorzy piszą: “Chrześcijańska roztropność polega... na poddaniu objawień obiektywnemu badaniu, wytrwałemu i drobiazgowemu“. Zresztą chociaż Kościół podjął i prowadzi takie badania, autorzy wyznają z rozbrajającą szczerością i chyba trafnie: “Nasza Niebieska Matka nie przyszła do Medziugoria, żeby zabiegać o kościelne uznanie Jej obecności. Gdyby to było Jej zamiarem, mogłaby już w pierwszym dniu dokonać olśniewającego cudu. Ten cud obiecała na później“. I znowu dalej: “Pomysłowość “Gospy“ jest wprost niewyczerpana (tzn. że nie każdy z “widzących“ to samo widzi i słyszy). Utrudnia to pracę tych, którzy chcą prawidłowo przedstawić wydarzenia w Medziugorie. Taki jest wszak cel tego dzieła“.
Więc - przynajmniej jasno powiedziane: taki właśnie ceł tego dzieła “Gospy“ w Medziugoriu, żeby prawidłowe zbadanie przez Kościół było po prostu niewykonalne... Czy można przyjąć, żeby Tej prawdziwej Matce Bożej co króluje w niebie, nie zależało na uznaniu Jej objawień przez Kościół? Czy “chrześcijańska roztropność“ nie ma tu nic do powiedzenia?...
Kim więc naprawdę jest “Gospa“ z Medziugoria? Nieomylny znak - nieposłuszeństwo, wyłamywanie się spod władzy i orzeczenia Kościoła demaskuje nieomylnie właściwego sprawcę...
3. Trwanie i ilość zjawień
Choćby nawet komisje kościelne pracowały ze wszystkich sił, “niewyczerpana pomysłowość“ “Gospy“ sprawi, że nie dadzą rady. Na powtarzające się często zarzuty i pytania wątpiących i krytyków (są to także liczni księża i biskupi) , dlaczego objawienia ciągną się tak długo, “Gospa“ odpowiada pytaniem: “Czy już się wam znudziłam?” Miriana (znająca najwięcej bo 10 “tajemnic“) bez wahania odpowiada: “Ponieważ są to ostatnie objawienia... “Gospa“ zapewniła: kiedy te objawienia się skończą, będą na świecie tylko już fałszywe objawienia... “Przyszłam po raz ostami wezwać świat do nawrócenia, bo potem nie objawię się już na ziemi“. I na zapytanie Fra Tomisłava Vlasić za pośrednictwem “widzącego“ Ivana potwierdza: “Są to ostatnie objawienia“.
Jest to jednak twierdzenie bez dowodu, którym może być tylko orzeczenie Kościoła, że “Gospa“ jest rzeczywiście Matką Bożą. Tymczasem orzeczenia Władzy kościelnej są negatywne, więc i tej zapowiedzi nie można traktować jako prawdziwej. Natomiast ta sprytna zapowiedź pomysłowej “Gospy“ zagradza, drogę ewentualnym wszelkim przyszłym prawdziwym objawieniom i prowadzi do absurdu, ponieważ z góry je odrzuca powagą “Gospy“, choćby one miały potwierdzenie Kościoła... Nasuwa się pytanie, jak w takim razie traktować wszystkie aktualnie płaczące figury Matki Bożej, których tyle po świecie...?
Weine Weibla niepokoi zarzut co do częstotliwości i ciągłego trwania objawień i próbuje odpowiedzieć - że “Gospa“ przychodzi codziennie, aby nas uczyć, podobnie jak matka mówi dzieciom stale, by wycierały obuwie, składały ubrania, sprzątały pokój... .
Porównanie piękne, ale w takim razie, czy Kościół jeszcze potrzebny, skoro “Gospa“ go tak wspaniale wyręcza? Św. Bernadetta na zapytanie pewnego księdza: “A może Najśw. Panna powiedziała ci, co trzeba robić, by pójść do nieba?“ - odpowiedziała: “Nie, proszę księdza. Tego nam nie potrzeba. My i tak to wiedzieliśmy przedtem“ (zasada 8).
Znaki
“Popularnymi znakami obecności “Gospy“ jest przemiana koloru łańcuszków różańca na złoty“. Opisuje to dokładniej Thomas Rutkoski: w czasie tej “alchemii“ różaniec robi się ciepły, gorący, równocześnie w jego grupie pielgrzymkowej doznało tego “cudu“ ponad 20 osób. Krzyżyk i paciorki różańca (koraliki) nie ulegają zmianie (“Owoce Medjugorie“, s. 206). Nie piszą autorzy, czy badano chemicznie tę dziwną galwanizację “złotą“ powłoką, do której potrzeba jednak ciepła... Hm... mieszkaniec piekła “każdy ogniem będzie posolony“... (Mk 9, 49) nosi go w sobie... Kościół poświęca medalik, a nie łańcuszek, na którym wisi; podobnie krzyżyk i koraliki różańca, bo z nimi łączy się modlitwa, a nie łańcuszek czy sznurek, który je łączy... Szatan spalił pół pokoju św. Janowi Vianney, gdy ten spowiadał w kościele... Gdy Józefa Menendez wychodziła z wizji, w której oglądała piekło, zapaliła się na niej bielizna... .
Na okładce książki w/w “Owoce Medjugorie“ jest fotografia “Matki Bożej“, która się pojawiła samoistnie na negatywie wywoływanego filmu... Weine Weible pisze, że dzieje się tak niejednokrotnie, ale niestety, wiele z tych “zdjęć“ nie jest prawdziwych.
“Słońce zdaje się tańczyć i pulsować, mieniąc się wszystkimi kolorami tęczy. Te zjawiska trwają jakiś czas. potem znikają“. Jedni je widzą, inni nie .
Krzyż na górze Kriżevac, żelbetonowy, postawiony tam na pamiątkę Jubileuszu Odkupienia w 1933 r., dominujący nad całą okolicą czasami znika z pola widzenia lub obraca się na miejscu... . Nikt jednak nie stwierdził, czy rzeczywiście skruszył się beton i zerwały się pręty zbrojeniowe, by zróść się na nowo, czy też była to tylko iluzja wywołana w wyobraźni widzów... Znane jest powiedzenie: “Stat Crux, dum volvitur orbis“ - “Stoi Krzyż, podczas gdy świat się obraca“ - tu odwrotność symbolu: świat i jego zasady są czymś pewnym i stałym, podczas gdy znienawidzony krzyż obraca się bezradnie na wszystkie strony, a nawet znika, jakby już runął...
David Manuel, bliski współpracownik Weine Veibla w propagowaniu Medziugoria, także nawrócony protestant, leżąc w lasku za kościołem patrzył w niebo i rozmyślał, dlaczego nie doznał tu jakiegoś znaku, jak np. jego żona... Wtem zauważył, że kilka chmurek uformowało się na kształt idealnego krzyża i przepłynęło nad nim... Zrozumiał: trzeba “zawierzyć“... . Ale znowu pytanie: czy to fakt obiektywny, czy tylko iluzja wyobraźni... Czy wystarczająco ważny motyw do nadprzyrodzonej interwencji Bożej?... (zasada 8).
Skoro tego rodzaju “znaki“ są popularne, nic dziwnego, że wielu . pielgrzymów kierując się niezdrową ciekawością, pragnęłoby zobaczyć czy doznać czegoś nadzwyczajnego (zasada 15)... Czy mają do tego prawo?... “Nauczycielu, chcemy od Ciebie znak widzieć!“.Czy wszechmoc Boga ma wysługiwać się ludzkiej ciekawości? “Bóg nie mnoży objawień i cudów bez bardzo poważnego motywu“ (zasada 8).
W. Weible nazywa te “znaki“ “pocałunkami z nieba“. Budzą raczej nieufność i wstręt, bo mają posmak łapówki, za którą chce się kupić przyzwolenie wiary w medziugorską Zjawę... Czy pobożność w ten sposób wzbudzona będzie zdrowa, jak o to chcą dbać Biskupi byłej Jugosławii?
Te “cudy“ noszą znamię popisu, pychy -jak te, do których zły duch chciał nakłonić Pana Jezusa. Są raczej dziwami, dziwactwami nie-poważnymi, śmiesznymi (zasada 14 oraz 18). Może Bóg. dopuszczając to, chce wskazać, jak daleko może wpływać władza, złego ducha na materię czy na umysł ludzki i przygotować na jeszcze bardziej dziwne “znaki“ zapowiedziane w Ewangelii na ostateczne czasy... Wyziera tylko wyraźnie ich cel: każdy “obdarowany“ staje się tubą propagandową, chwalącą Zjawę z Medziugoria...
“Wielki znak“
Cudami stwierdził Pan Jezus prawdziwość swej nauki największym było Jego Zmartwychwstanie.
W Lourdes - tym znakiem było wytryśnięcie źródła w miejscu, wskazanym Bernadetcie, którego woda przez picie czy obmycie przyniosła i przynosi cudowne uzdrowienie tysiącom chorym.
W Fatimie - przy trzecim zjawieniu w lipcu 1917 r, na pytanie i prośbę Łucji Matka Boża odpowiedziała: “W październiku powiem wam, Kim jestem, i uczynię wielki cud, by wszyscy mogli uwierzyć“. Tak się też stało.
Medziugorie: w największym skrócie zestawienie faktów: Od początku “widzący“ nalegali usilnie na Zjawę, żeby zostawiła znak, aby ludzie im uwierzyli. Początkowo Zjawa nie odpowiadała i zaczynała się modlić lub śpiewać, a nawet znikała... Wobec ciągłych nalegań “widzących“, gdzieś w drugim miesiącu, obiecała, że zostawi “znak“. Będzie on na ziemi na miejscu pierwszych objawień, widoczny dla wszystkich. Wszyscy “widzący“ wiedzą, jaki to będzie znak .
Czas jego zjawienia jest tajemnicą, którą zna tylko Miriana. Zanim się ukaże, nastąpią trzy ostrzeżenia dla świata. Będą to wydarzenia na ziemi. Miriana będzie ich świadkiem. Na trzy dni przed jednym z ostrzeżeń Miriana zawiadomi o tym kapłana, którego ona sama. wybierze. Świadectwo Miriany będzie potwierdzeniem objawień. Po upomnieniu pojawi się znak widoczny na miejscu objawień . Od 1994 r. owym wybranym kapłanem jest Fra Peter Ljubicić.
Ivan po wstąpieniu do Seminarium Duchownego (potem wystąpił) na żądanie Komisji Biskupiej w 1982 r. napisał coś na kartce, którą, umieszczono w zaklejonej kopercie. Komisja otwarła ją za jego pozwoleniem w 1985 r. i odczytała: “Matka Boża powiedziała, że zostawi znak. Będzie wielkie sanktuarium ku czci moich objawień w Medziugoriu i to sanktuarium będzie według “mego wyobrażenia”...Znak pojawi się w szóstym miesiącu“. Ivan został przez “Gospę“ mocno zganiony za ujawnienie tej tajemnicy, ale jej nie zaprzeczono .
W 1995 r. O. Tomislav Pervan (proboszcz par.) położył kamień węgielny pod budowę dużego klasztoru na lewo od Podbro. Będzie on służył Wspólnocie Królowej Pokoju, ale ponadto stanie się miejscem spotkań i hotelem dla przybyszów. Powstanie tu również kościół i naturalny ogromny amfiteatr, mogący pomieścić wielkie zgromadzenia .
Od 1983 r. istnieje także “Wspólnota Dzieci Medziugoria“, która drukuje materiały, ulotki , powiela kasety, organizuje konferencje, zapewnia regularny przekaz wiadomości - “a to dopiero początek...“.
Porównanie z Lourdes, Fatimą, komentarz, ocena realizacji “cudownego wielkiego znaku“ rękami ludzkimi za pieniądze pielgrzymów - rzeczą. Czytelników. Wystarczy kiedyś’ urządzić poświęcenie nowych budowli w “szóstym miesiącu“ tj. w czerwcu. w rocznicę zjawień i “wielki znak“ gotowy...
Żądanie święta Królowej Pokoju na 25 czerwca.
Pewnego sierpniowego wieczora w 1981 r. nad wzgórzem, gdzie stoi krzyż, ukazał się błyszczący napis: MIR (po chorwacku: POKÓJ). Zjawa prosiła, żeby dzień 25 czerwca, dzień drugiego objawienia, stał się świętem Królowej pokoju. Gdy “widzący“ wykrzyknęli: “24“! -odpowiedziała: “Ależ uciekliście tego dnia“.
Ta ucieczka to chyba pozorny, niepoważny, kłamliwy wykręt użyty przez Zjawę. Zjawa wie, o czym “widzący“ nie pomyśleli, że liturgicznie byłoby to niemożliwe, ponieważ 24 czerwca przypada uroczystość Narodzenia św. Jana Chrzciciela, ściśle związana z datą wigilii Bożego Narodzenia. Uderza, że Zjawa nie skierowuje “widzących“ do Władz Kościoła i uzależnia żądaną datę od zachowania się “widzących“! Czy Zjawie w tym “pobożnym“ życzeniu chodzi rzeczywiście o uczczenie Matki Bożej jako Królowej pokoju, czy też raczej, by ustanowienie tego święta posłużyło - podobnie jak budowa “wielkiego sanktuarium“ - ku czci “moich“ objawień w Medziugoriu i tym samym ku uznaniu ich autentyczności... Przy tym 27 czerwca przypada wspomnienie Matki Bożej Nieustającej Pomocy, a około połowy czerwca Niepokalanego Serca Maryi. Czyżby więc Zjawie nie chodziło także o zdyskontowanie czci Niepokalanego Serca Maryi na rzecz nowości, popartej “objawieniami“ ?...
Matka Boża w Fatimie powiedziała, że “Bóg chce wprowadzić na świecie cześć Niepokalanego Serca Maryi“. Prosząc o nowe święto z innego tytułu w bliskim terminie poprzedniego przeczyłaby sama sobie i Bogu. Zresztą w nowej liturgii po Soborze Wat. II. dzień 1 stycznia jest obchodzony jako święto “Świętej Bożej Rodzicielki“ a Papieże w ten właśnie dzień ogłaszają apele do całego świata w sprawie pokoju. Prośba więc Zjawy nie wygląda poważnie, jest raczej podstępnym uderzeniem w daty miesięczne jeszcze dwóch świąt dla Matki Bożej najdroższych: 25 marca Zwiastowanie i 25 grudnia Boże Narodzenie, z którymi chce kojarzyć w ważności swoje medziugorskie zjawienie się...
W całej historii Kościoła nie zdarzyło się nigdy, by Matka Boża - także w zatwierdzonych objawieniach - wystąpiła z żądaniem o ustanowienie Jej święta. Ona zawsze wielbi Boga, iż “raczył wejrzeć na niskość Służebnicy swojej“... To sam Kościół kierowany Duchem Świętym, w poczucia wdzięczności dla Matki Zbawiciela, dla utwierdzenia wiary i rozwoju pobożności ustanawiał Jej święta i ich termin w roku liturgicznym, nieraz zmieniany. Tak też ustanowił wspomnienie Matki Bożej z Lourdes pod datą pierwszego zjawienia 1 lutego, choć Matka Boża o to nie prosiła.
Obłudne i sprzeczne z pokorą, niesłychane i natrętnie przypominane przez comiesięczne komunikaty na 25 dzień każdego miesiąca za pośrednictwem “widzącej“ Marii żądanie Zjawy, odsłania prawdę: wysuwania takich żądań n i e m o ż n a przypisać Matce Bożej. Wobec tego Zjawa medziugorska nie jest Matką Bożą!
Cóż więc zapowiadał błyszczący napis: MIR - jeszcze jeden obłudny “pocałunek z nieba“?... Dreszcz przejmuje... Za sześć lat Bośnia i Hercegowina stanie się widownią działania -jak w Gerazie - całego stada złych duchów, zaleje się na nowo krwią, krzywdą, gwałtem, nienawiścią...
A przecież te komunikaty miesięczne, wezwania, upomnienia są tak piękne, budujące... “Objawienie jest również podejrzane, choć może nie budzi zastrzeżeń co do treści, jeżeli jest banalne tj. znane z różnych książek duchownych. Bóg nie używa tak wielkich środków do tak małych rezultatów. Prawdopodobnie “widzącym“ -... pomaga zły duch w mało ważnych drobiazgach, aby ich potem w czymś ważniejszym popchnąć do błędu“ . (zasada 8).
Zwyczaje Zjawy, symbolika, szata, postać.
Piszący o objawieniach w Medziugoriu zauważają, że Zjawa nie tylko ilością zjawień i wypowiedzi, lecz także wyglądem i poufałym zachowaniem różni się całkowicie od znanych i zatwierdzonych objawień Matki Bożej .
Szata. Lourdes - lśniąco biała, jakby prześwietlona łagodnym światłem. Pas sukni niebieski. Na głowie biały welon, spod którego na skroniach nieco prześwietlają włosy. Tak samo we wszystkich zjawieniach.
Fatima. “Nosi białą sukienkę, która sięga Jej do stóp, a na niej płaszcz tego samego koloru i tej samej długości, który pokrywa nawet Jej głowę“ , jaśnieje taką bielą, że czasami dzieci mrużą oczy od jej blasku. Tak samo w dalszych zjawieniach, dopiero w czasie trwania “cudu słońca“ w trzech fazach ukazuje się jako Matka Boża Różańcowa, Matka Bolesna i Szkaplerzna .
Medziugorie. Szata długa, szara, kolor mleka z kawą, nieokreślony, przykrywa stopy. Na głowie biały welon; spod którego z lewej strony ukazuje się pasmo czarnych kręconych włosów . W dni świąteczne, ale też na ostatnie, pożegnalne widzenie z Ivanką przybiera szatę bogatą: “Jej suknia, welon, korona błyszczą złotem i srebrem. Była w towarzystwie dwóch aniołów, których ubiór był dobrany do Jej sukien“ .
W Fatimie było inaczej. Możnaby się zastanowić. Jeżeli zjawienia Anioła Stróża Portugalii przygotowywały dzieci do objawień Matki Bożej, to z pewnością był on - i chyba wielu innych - przy Jej zjawieniach. Dlaczego Królowa aniołów nie chciała ich ukazać?... Bo kocha prostotę i pokorę, a widok aniołów odwracałby uwagę od tego, co było ważniejsze, od treści objawień. Zjawa medziugorska przeciwnie: być “Panią“ ubierać się po królewsku, mieć służących w liberii -to imponuje, a “widzącej“ też pochlebia, że taka ważna... (zasada 5).
Postać. Lourdes - widoczna cała w owalu światła. Spod sukni widać końce stóp, na każdej stopie żółta róża. Stopy spoczywają na dywanie z trawy i gałązek zwisającej ku dołowi dzikiej róży. Kiedyś te stopy chodziły po palestyńskiej ziemi...
Fatima: podobnie widoczna cała postać, otoczona białym lśniącym obłokiem, który widzieli wszyscy obecni. Widoczne spod sukni stopy spoczywały na lekko uginających się pod nimi gałązakch dębu: dowód realnego ciała... Liście tych gałązek wydawały później, nieznany, piękny zapach; zaniesione do domu Łucji uspokoiły jej rodzinę, że nie jest “wstrętną kłamczynią...“.
Medziugorie inaczej: czasem postać zdaje się jakby stała na obłoku, który szczelnie łączy się z dołem sukni; stopy są niewidoczne.... Te stopy, które mają zetrzeć głowę “węża piekielnego, a on “czyhać będzie na Jej piętę“... Symbolika Zjawy nie jest przypadkowa: czemu nie chce ukazać stóp jako dowodu pełnego człowieczeństwa? Natomiast... wąż... nóg... nie ma... “Duch nie ma ciała“ (Łk 24, 39), dlatego “gdy ukazują się aniołowie dobrzy czy źli, w formie cielesnej lub wyobrażeniowej, forma ta jest czymś przybranym“ według woli tegoż ducha i dopuszczenia Bożego. Duch medziugorski nie chce - czy nie może - przybrać i ukazać tej właśnie pięty, którą szczególnie nienawidzi, ponieważ jest znakiem jego klęski... Obłok jako zasłona - odsłaniałby prawdziwą naturę przewrotnego węża - Kusiciela?...
Samookreślenie się Zjawy
“Wiatr jest moim znakiem. Przychodzę w wietrze. Kiedy wieje wiatr, wiedzcie, że jestem z wami. Wiecie że krzyż przedstawia Chrystusa; jest Jego znakiem. Tak samo jak krucyfiks w waszym domu... Jestem z wami w wietrze....
Wiatr w Piśmie św. jest symbolem Ducha Świętego: szum wichru w dzień Zielonych Świąt, tchnienie Zmartwychwstałego Pana w wieczerniku: “Weźmijcie Ducha Świętego...“. W rozmowie z Nikodemem: “Wiatr tchnie, kędy chce, nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd idzie...“ Ale jest i symbolem ducha złego: “który przemierza ziemię i wędruje po niej“ (Hi 1,7)... “Wichura łamiąca skały, w której nie ma Pana“ (3 Kr 19, II)... Szatan wznieca wicher, który rozwala dom i zabija dzieci Hioba (Hi 1,19)...
Maryja Wniebowzięta nie potrzebuje znaku - jest bowiem człowiekiem. Jeżeli już jakiś symbol - skrót - to na odwrocie cudownego medalika Jej Niepokalane Serce przebite mieczem i litera M z krzyżem, pierwsza litera Jej ludzkiego Imienia, którym będą Ją pozdrawiać i wzywać wszystkie pokolenia... Ale wiatr?...
Zjawa medziugorska podpisuje się więc bardzo wyraźnie: “ Wiatr jest moim znakiem” -jak “znakiem Chrystusa jest krzyż“ . A więc jest duchem, i to duchem diabelskiej pychy, który przywłaszcza sobie znak Ducha Świętego, Trzeciej Osoby Boskiej, chce się więc równać z Bogiem i przywłaszczać sobie także hołd należny Bogu. Żeby nasycić tę żądzę, ów Wiatr porywa gwałtownie “widzących“ i niesie przez cierniste krzaki, chroni “cudownie“ od zadrapań, rzuca z trzaskiem na kolana, zadziwia kłamliwym czarem widzeń (zasada 10), udziela piętnaście już lat banalnych pouczeń, słucha modlitw i Zdrowasiek należnych Komu innemu, a które skierowuje do siebie, ocenia, że “najpiękniejszą modlitwą jest “Wierzę w Boga Ojca“ ... Jak mówi Pismo św.: “I złe duchy wierzą - i drżą“ (Jk 2, 19).
Czy to nie on - “Wiatr“ - podpisał się i w Lourdes? “Usłyszałam szum wiatru taki jak podczas burzy... Podniosłam oczy i ujrzałam, że skupisko gałęzi i jeżyn poniżej najwyższego otworu groty miotało się to w tę to w tamtą stronę, podczas gdy wokół nic się nie poruszało““... I natychmiastowe uspokojenie, gdy Bernadetta dostrzega Panią, której stopy będą spoczywać tam, gdzie umieszcza się głowę węża, ujawniającego swój wściekły gniew, ale i klęskę... Przy czwartym zjawieniu zdradzi jeszcze raz swą obecność dziką wrzawą głosów i wrzaskiem: Uciekaj! Uciekaj!... Pani jednak jednym spojrzeniem królewskiej powagi zmusiła do milczenia niewidzialną czeredę... .
A może i w Fatimie? Tak przypuszcza np. Thomas Walsh w swej książce o Fatimie, że właśnie w tę straszną, niezapomnianą noc z 12 na 13 października 1917 r. wszystkie moce piekła rozpętały nad całą Europą, a szczególnie nad Portugalią zimną wichurę i przenikliwy deszcz, by odstraszyć pielgrzymów. Mimo to dziesiątki tysięcy ludzi wędrowało w strugach deszczu i w błocie ze wszystkich stron. Biada dzieciom, gdyby nie spełniły się ich zapowiedzi! Ale właśnie pędzące nisko nad ziemią chmury i przemoczone ubrania posłużyły do większego uwydatniania cudu słońca i nagłego wysuszenia ubrań pielgrzymów .
Pocałunki, pogaduszki, żarty...
Aby się lepiej maskować, “Wiatr“ medziugorski chce się pokazać bardzo ludzki, macierzyński, troskliwy, pamiętający o każdym, ot. taki swój, bez dystansu... Dlatego całuje nie tylko “widzących“, ale i wszystkich obecnych przy różnych okazjach , pozwala się całować , daje odpowiedzi zainteresowanym na pytania i prośby przedstawiane na kartkach przez usta “widzącej“ Vicki - choć tych osób dużo. Vicka nie patrząc na kartki nigdy się nie myli komu co powiedzieć, Jakovowi podaje rękę, z nim też “dużo porozmawialiśmy sobie i pośmiali się“, kiedy indziej przerywa rozmowę i odchodzi mówiąc: “Śpieszę się... W niebie zrozumiesz dlaczego się spieszyłam“ ..., pozwala się też dotykać różnym osobom... (zasada 14). Wtedy suknia opiera się jak metal .
Ale uwaga! Gdy dana osoba jest w stanie grzechu, na sukni “Gospy“ pozostaje czarna plama, którą widzą tylko “dzieci“. Bóg wyjawiał czasem św. Janowi Vianney czy O. Pio stan duszy penitentów, to bardzo pomagało do ich nawrócenia, ale było objęte świętym obowiązkiem kapłanów - tajemnicą indywidualnej spowiedzi. A tu? ... Kilkoro dzieci na raz, nieletnich chłopców i dziewcząt... Przecież to nie spowiednicy... To się działo przy spotkaniach zbiorowych... . Cóż mają z tym zrobić? Upomnieć “na ucho?“. Przy wszystkich? Przecież to zniesławienie, ciężki grzech obmowy... Tak właśnie w połowie XIX wieku w Illfurth (Niemcy) uczynił zły duch, władający kilkoma opętanymi dziećmi wobec oficera stacjonujących w Afryce wojsk, który przybył tam specjalnie wiedziony ciekawością: wyjawił przy wszystkich obecnych szczegółowo jego grzechy i to w najczystszej francuszczyźnie (dzieci mówiły normalnie tylko po niemiecku); oficer zamilkł zdumiony - i nawrócił się... . To było dzieło złego ducha, więc kim jest “Gospa“, pozbawiająca grzeszników dobrej sławy? Matka Boża w LaSalette wymieniała grzechy, które szczególnie obrażały Boga, ale nie zniesławiała nikogo. Czy w zatwierdzonych objawieniach maryjnych zdarzyło się kiedy użycie metody “Wiatru“ z Medziugoria do nawracania grzeszników?...
Całować, dotykać... tak na ślepo... “Gospę”, której się nie widzi... ,,.Jeśli wizja pochodzi od ducha ciemności, dusza widzi, że miłość, jaką jej okazuje, nie jest ani czysta, ani przyzwoita“. Dla porównania: scena z Lourdes: w czasie objawienia 28 lutego po upływie sześciu minut ekstazy nagle ustępuje zachwyt Bernadetty; wstaje z klęczek i woła z płaczem: Kto się dotknął jeżyny? Tę długą gałąź sięgającą od dołu owalnego otworu groty aż do ziemi poruszyła przypadkowo jakaś dziewczyna. Dla Bernadetty dotknąć bez uszanowania ten pęd, na którym na górze spoczywają stopy Pani, to uchybić szacunkowi, należnemu Niepokalanej... W czasie zaś ekstazy ostatniej z zapowiedzianej piętnastki Bernadetcie towarzyszyła jej krewna Joanna Vedere. W pewnej chwili ogarniają dziwny lęk i cofa się nieco w tył... Po wizji na zapytanie Bernadetta wyjaśniła towarzyszce: “Zjawa była tak blisko, że mogłabyś Ją ręką dotknąć...“ .
Przypominają się słowa Boga do Mojżesza przy krzaku ognistym: “Nie zbliżaj się tu! Zdejm sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, ziemią świętą jest“ (Wj 3,5).
Wiara mówi nam, że Wszechmoc Boża nieustannie utrzymuje nas przy istnieniu; Jego miłość przez głos sumienia w każdej chwili kieruje łaską uczynkową ku dobremu, a odwodzi od złego; człowiek kochający Boga dzięki łasce uświecającej “mieszka we Mnie, a Ja w was“ - mówi Jezus. To kontakt nadprzyrodzony, nadzmysłowy, rzeczywisty, tak prawdziwy, jak ziemia, po której chodzimy... A Maryja jest Matką łaski Bożej. Dzięki Jej udziałowi w dziele Wcielenia i Odkupienia dał Jej Bóg, że jest Pośredniczką wszelkich łask: “Niewiasto, oto syn Twój... Oto Matka twoja!“. W każdej chwili wie jako najlepsza Matka o każdym człowieku, o każdej jego prośbie, potrzebie, kocha go i wyjednuje potrzebne łaski w sprawie najważniejszej - wiecznego zbawienia, choć o tym ten człowiek nie zawsze myśli i nie zdaje sobie z tego sprawy.
Więc - zejść z twardego lądu prawdy i puścić się na mętne wody zmysłowych pocałunków, dotyków?... Gdzie “Wiatr“ powieje i zapędzi na bezdroża iluzji i fałszywych wizji czy natchnień?...
W obecności wystraszonych mieszkańców wsi, którzy tymczasem zziajani, zasapani dotarli na wzgórze następuje pierwsza rozmowa (to też jak w Garabandal), pytanie i od razu jednoznaczna odpowiedź, potwierdzająca wczorajsze rozpoznanie: “Kim jesteś? - Jestem Błogosławiona Dziewica Maryja, Matka Jezusa. Dlaczego przyszłaś’? - Przyszłam, gdyż tutaj jest wielu oddanych wiernych. Chcę być z wami, aby nawrócić i pojednać każdego z moim Synem, Jezusem... Przyszłam, aby powiedzieć wam, że Bóg istnieje i kocha was! Czego chcesz od ludzi? Chcę, aby ci, którzy mnie nie widzą, uwierzyli tak mocno, jak wy!“.
W tych trzech wypowiedziach Zjawy jest już zawarty cel i program działania. Wzniosły cel: nawrócenie i pojednanie z Bogiem ma rozwiać wszelkie obawy i nieufność. Podejrzany jednak środek do tego tak “dobrego“ celu: bezwzględna wiara, że ukazująca się Zjawa jest rzeczywiście Tą, za którą się podaje... “Widzących“ ma uspokoić i przekonać oczarowanie pięknem beznogiej Zjawy, a otoczenie -obserwacja ich ekstazy. Uderza to i tchnie pychą niepokojące żądanie ślepej wiary nie tylko “widzących“, ale i otoczenia i sugestia jej szerzenia (zasada 6). Żadnego odniesienia do Władzy Kościoła. Zjawie tego nie trzeba. Aprobatę Władzy ma zastąpić mocna wiara “widzących“ i ich żywe świadectwo wobec innych. “Widzący“ podejmują zleconą misję i w ten sposób od razu stają się głosicielami tego, co dopiero powinno być udowodnione: Ukazuje się... “Gospa“.
Następne ekstazy powiększają rozgłos i gromadzą co dzień większe tłumy. Ks. Proboszcz Jozo Zovko w tym czasie nie był obecny w parafii. Władze komunistyczne zaczęły szykanować “widzących“ przesłuchaniami. Gdy proboszcz powrócił, zastaje ogromne pobudzenie oziębłej dotychczas religijnie parafii. Przesłuchuje “widzących". Z pewnością usłyszał o owym porwaniu ich w górę jakąś tajemniczą siłą i rzuceniu ich na kolana; ten przerażający gest powinien wzbudzić w nim co najmniej zastanowienie, nieufność. Zamiast zajęcia postawy ostrożnego wątpienia, odniesienia się przede wszystkim do Biskupa i szukania tam wskazówek, a więc pójścia drogą kościelnego posłuszeństwa, podejmuje inicjatywę na własną odpowiedzialność i stopniowo daje się wciągnąć pod wpływ Zjawy.
W niedzielę 28 czerwca - piąty dzień objawień - zaprasza na popołudnie modlitewną grupę młodzieży, a ludzi do kościoła, by modlić się o rozeznanie... Ana, starsza siostra Vicki, poświadcza, że Vicka nie kłamie, nadto i ona sama widzi za każdym razem światło poprzedzające nadejście “Gospy”. Proboszcz zaczyna myśleć, że to chyba samo niebo zsyła pomoc jako odpowiedź na jego gorące pragnienie, by odnowić życie religijne w parafii.... Zaprasza grupę do kościoła i wspólnie z tłumem ludzi odmawia żarliwie różaniec z rozważaniem tajemnic...
Gdy 1 lipca “widzący” uciekają przed milicją, słyszy wewnętrzny glos, by ich ratować, ukrywa ich na plebanii. Podczas któregoś z przesłuchań milicjanci powiedzieli “widzącym", że nie mieliby się do czego przyczepić, gdyby objawienia miały miejsce w kościele... Proboszcz chwyta sugestię i każe “widzącym” zapytać “Gospy”, czy zechciałaby się objawiać w kościele - czyli już w nią wierzy... “Gospa” zapytana przez małego Jakova “z wahaniem i bez entuzjazmu” wyraża zgodę... W następny dzień 2 lipca (w poprzednim kalendarzu liturgicznym święto Nawiedzenia św. Elżbiety przez Matkę Bożą) tłum ludzi wypełnia szczelnie kościół. O. Zovko przemawia głęboko wzruszony; zapytuje ludzi o spełnianie życzeń “Gospy": Czy będą pościć?... Mówić różaniec? i słyszy potężne, gromicie: Tak, chcemy!... W zapale proboszcz nawiązuje jakby do biblijnego zawarcia przymierza z Bogiem pod Synajem i do objawienia Pana Jezusa w Emaus: “Nasz Bóg nazywa się Jahwe... Aż po dzień dzisiejszy nie znaliście Go lub znaliście za mało. Tego wieczoru nam się objawił! Ogłaszamy to uroczyście podczas tego zebrania i przy łamaniu chleba...”.
W tym czasie “widzący” klęcząc za ołtarzem odmawiają różaniec i widzą “Gospę” pochylającą się nad tłumem ludzi w kościele... Niektórzy twierdzą, że proboszcz również ją zobaczył.... Następuje Msza św. Po Mszy “widzący” relacjonują swoje objawienie. Na zakończenie ks. proboszcz zamiast zapowiedzieć odniesienie się do Biskupa i oczekiwanie na jego orzeczenie, ogłasza swoją powagą: “Gospa jest tutaj! Możecie kierować do niej swoje modły i prośby. Tutaj macie przychodzić na jej spotkanie!”.
Jako jedno ze źródeł błędnej oceny objawień Poulain podaje: “Łatwo przyjmujemy wpływ Boży w sprawach, które schlebiają naszym pragnieniom. Jeżeli coś bardzo leży nam na sercu, a rym bardziej jeżeli nieroztropnie pragniemy, żeby za tą rzeczą przemówiło objawienie Boże , łatwo wierzymy, że Bóg to zaleca lub nakazuje”.
Dokładnie tak właśnie zdarzyło się w Medziugoriu, jakże inaczej, niestety, niż w Lourdes czy Fatimie! Można tłumaczyć owo ogłoszenie wewnętrznym przekonaniem, dobrą wolą i wpływem emocji, ale było ono oczywistym przekroczeniem kompetencji przysługującej tylko Ordynariuszowi, a więc naruszeniem posłuszeństwa, obowiązującego w Kościele. Ogłoszono “prawdę” nie stwierdzoną, gorzej, nieprawdę. Zostało to poparte “głosem ludu” - swojego rodzaju referendum, którego wydźwiękiem jest: “Mamy tutaj... “naszą” Gospę! A ona... ma... nas, wiernych wyznawców, idących przecież tylko w ślad za naszym pasterzem...”
Tak powstał węzeł medziugorski, pewnego rodzaju przymierze miejsca i ludzi ze Zjawą, potężny aparat nacisku na Władzę kościelną, który wciąż podsycany codziennymi objawieniami, “pocałunkami z nieba” i propagandą, trwa i potęguje się.
Aby zrozumieć siłę i powagę tego węzła, trzeba uwzględnić smutne i groźne fakty z przeszłości. W czasie II wojny światowej Jugosławia została zajęta przez totalitarnych ekstremistów z dwu obozów: Hitler okupował kraj i wspierał najbardziej radykalną prawicę, podczas gdy Tito walczył po stronie marksistów w lewym skrzydle ateistów. W II wojnie światowej na 15 milionów mieszkańców zginęło 1 700 000 osób (w tym milion Serbów...). Wszystkie antagonizmy tego kraju zaostrzyły się w tej walce. Dokładnie czterdzieści lat przed objawieniami banda Chorwatów zgładziła dużą liczbę prawosławnych; zamknęła ich w naturalnej jaskini, skazując na powolną agonię. Otóż to miejsce kaźni znajduje się dokładnie po przeciwnej stronie wzgórza objawień. Był to odwet za inne masakry dokonane nie wiele wcześniej przez Serbów wobec Chorwatów...”.
Pozostało z tej przelanej wzajemnie krwi także w Medziugoriu wiele przykrych i wstydzących wspomnień, niepokoju w sumieniach ludzkich, poczucia krzywdy, nienawiści czy chęci odwetu. Na tym tle można lepiej zrozumieć zdarzenie, zaszłe w pierwszych dniach objawień. “Gospa” poprosiła przez “widzących”, żeby zgromadzili się wraz z całym ludem niżej na stoku góry, w pobliżu domów. Powiedziała, że dzisiaj ludzie będą mogli się jej dotknąć. “Widzący” brali ręce kolejnych osób i kładli na jej sukni, “opierającej się jak metal”. Jedni odczuwali gorąco, inni chłód, jeszcze inni jakby przeszedł prąd... Na sukni “Gospy” zaczęły pokazywać się plamy i wkrótce cała stała się brudna... “Gospa” wyjaśniła przyczynę: “To grzechy tych, którzy mnie dotykają”... Na ludziach zrobiło to ogromne wrażenie i od następnego dnia zaczął się wielki napływ chcących się spowiadać . - Pokuta, ale i kompleks pychicznego uzależnienia winowajców od “Gospy” medziugorskiej...
Trzeba wyjaśnić, dlaczego parafia w Medziugoriu jest prowadzona przez franciszkanów, a nie przez kler diecezjalny. W 1478 r. kraj dostał się pod okupację mahometańskiej Turcji. Hierarchia i organizacja kościelna została zniszczona, zaczęto siłą narzucać mahometanizm, co u muzułmanów uchodzi za cnotę. Franciszkanie dzięki lepiej zorganizowanemu życiu klasztornemu pozostali narażając się na prześladowania, nawet na męczeństwo. Utrzymanie wiary było równoznaczne także z utrzymaniem poczucia odrębności narodowej, co wytworzyło wielkie przywiązanie wiernych do lego zakonu. Po odejściu Turków w 1878 r. Papież Leon XII mógł przywrócić organizację diecezji, zaczęto kształcić kler diecezjalny, z biegiem lat coraz liczniejszy, podczas gdy powołania zakonne były raczej skąpe. Zwłaszcza w ostatnim trzydziestoleciu wskutek szybkiego wzrostu miast i za małej liczby zakonników na podstawie porozumienia Rzymu z Władzami zakonu ze względów duszpasterskich, wiele parafii przechodziło pod zarząd diecezjalny, co nieraz franciszkanie odczuwali jako krzywdzące. Nie obywało się więc bez napięć i konfliktów miejscowych, wskutek czego np. biskup Mostaru, poprzednik Bpa Żanicia, zasupendował około dwudziestu franciszkanów.
Nie sprzyjało to wytworzeniu wzajemnego zaufania i współpracy, a niszczyło podstawową zasadę życia w Kościele: posłuszeństwo. “Chrystus stał się posłuszny aż do śmierci, a była to śmierć krzyżowa” (FIp 2.5). “Skoro ulegacie biskupowi jak Jezusowi Chrystusowi, tedy niewątpliwie żyjecie nie według zapatrywań ludzkich, ale według zasad Jezusa Chrystusa, który umarł za nas” . Czy wobec tego można się dziwić negatywnemu do dziś stanowisku Ordynariusza Żanicia w ocenie objawień, które powziął, gdy Zjawa uniewinniała dwóch suspendowanych franciszkanów zamiast zachęcić ich do posłuszeństwa i pokuty? Ale też jego stały sprzeciw świadczy, Że objawienia medziugorskie - mówiąc obrazowo - jadą wciąż na paszporcie nielegalnym, bo “wystawionym” tylko przez parafię...
Tym celem bezpośrednim jest zdominowanie, usunięcie w cień i pomniejszenie znaczenia i wpływu Fatimy i Lourdes przede wszystkim przez ciągłe, aktualne trwanie objawień, wzbudzaną ustawicznie sensację, grającą na ciekawości ludzkiej zwłaszcza do rzeczy nadzwyczajnych, i organizowaną coraz szerzej aktywną propagandę. “Zainteresowanie miejscem kultu w Lourdes ogromnie się zmniejszyło“ - oto skutek i cel: odciągnąć strumień pielgrzymów od Lourdes i Fatimy - gdzie “nic ciekawego“ się nie dzieje - skierować ich do Medziugoria i uczynić z nich ślepo oddanych “wyznawców“ i propagatorów pysznego medziugorskiego “Wiatru“.
Trzeba przypomnieć zasadę (13): “Szatan nigdy nie wywołuje wizji czy iluzji bez ostatecznego ich skierowania ku złu. Właściwie jednak zamiary szatana mogą się nie ujawnić z samego początku... Może tylko przez jakiś czas udawać podstępnie, że szuka dobra...“ “Podobnie jak Bóg dopuszcza zło, aby osiągnąć większe dobro (np. niewinna śmierć Chrystusa - zbawienie), tak szatan może dopuścić mniejsze dobro, by osiągnąć większe zło“ (zasada 7).
Dlatego cel dalszy - większe zło - będzie się odsłaniał coraz wyraźniej przy dalszej analizie już istniejących i pogłębiających się w miarę upływu lat skutków objawień medziugorskich.
Stosunek “Wiatru“ do “widzących“.
Narzędziem jego działania jest oczywiście na pierwszym miejscu zespół sześciorga “widzących“. Stąd obrana przez “Wiatr“ taktyka wobec nich: 1) postępujące etapami uzależnienie i 2) równoczesne z tym wciąganie w propagandę.
Uzależnienie zaczęło się już wcześniej: jedne nastolatki niejednokrotnie oddawały wspólny hołd kusicielowi, okadzając miejsce przyszłych objawień dymem zakazanych papierosów, inni - chyba też nie jednym tylko - “pójściem na jabłka“ do cudzych sadów.
Następnym etapem był oczywiście wybór ich właśnie. Ani Bemadetcie, ani dzieciom fatimskim nie przyszło nawet do głowy pytać, dlaczego je Matka Boża wybrała. Tu - znowu inaczej: w trzecim zjawieniu 26 czerwca padło pytanie: “Dlaczego właśnie nas wybrałaś’?“. Odpowiedz: “Moje drogie dzieci, nie zawsze wybieram najlepszych ludzi...“ . Groźnie brzmi to “Moje “. gdy się pomyśli, że to mówi “Wiatr“... “Widzący“ odczuwają zawstydzający ironiczny przytyk... “Dlaczego oni?“ - Bo Zjawa potrzebuje właśnie takich, mających “zaletę“ powtarzanego zbiorowego nieposłuszeństwa głosowi sumienia. Zawstydzenie ich ambicji przez przyłapanie ich na gorącym uczynku to tylko mocniejsze zaciśnięcie pętli... Natomiast nie słychać, by Zjawa kazała im przeprosić Boga i wynagrodzić szkodę, a one, by jak celnik uderzyły się w piersi i powiedziały: Boże, żałujemy... W przyszłości będą działać w stałej opozycji do negatywnego orzeczenia Ordynariusza i Komisji diecezjalnej.
Dalsze etapy uzależnienia już wymienione:
- codzienne poufałe ekstazy, czułe słowa, pocałunki, w pierwszych dniach transporty powietrzne po zboczu góry... (wspomnianych obsesjonatów w Illfurth zły duch przenosił wielokrotnie do miejscowości odległych o kilometry w powietrzu ,jakby niesionych rękoma aniołów“ ),
- podziw otoczenia; nieraz kapłanów, teologów...
- pochlebny, stały zwrot “Gospy“: “moje anioły...“
- powierzane tajemnice
- obietnica ciągłego zjawiania się
Prorocze tajemnice.
Znaczącą rolę w tym uzależnieniu i związaniu z “Gospą“ odgrywają powierzane prorocze tajemnice, co wymaga osobnego omówienia. Jest ich aż dziesięć, przekazywane nie równocześnie wszystkim, jednym-więcej, drugim mniej. Są one jednak nie tak bardzo tajemnicze, skoro pierwsza i druga będą służyć za ostrzeżenia i dowód, że “Gospa“ objawiła się w Medziugoriu, a pierwsza nie jest zbyt wesoła. Trzecia dotyczyła “wielkiego znaku“ i została ujawniona przez Ivana. Zło, które groziło światu w siódmej tajemnicy, zostało uchylone dzięki modlitwie i postom. Ósma tajemnica była najbardziej dramatyczna ze wszystkich, ale Miriana ujawniła, że może być uchylona przez modlitwy i post. Dziewiąta i dziesiąta jest jeszcze straszniejsza i muszą się spełnić. Te ostatnie dotyczą przyszłości Kościoła i świata, inne parafii w Medziugoriu lub pewnych regionów. Niektóre były już dane innym w przeszłości i są znane... Pytane za namową proboszcza, czy mogą ujawnić tajemnice, przynajmniej Władzom Kościoła, otrzymały odpowiedź, że “Gospa“ sama powie kiedy, komu i jak mają je ujawnić... Nasuwa się pytanie: jeżeli takie “zastrzeżone tajemnice“, dlaczego aż tyle aluzji?...
Oprócz tego pod tajemnicą nastąpiły opowiadania o życiu Maryi każdej i każdemu z “widzących“ z osobna i w różnym zakresie - najdłużej i najbardziej szczegółowo Vicce. “Gospa“ wskazała jej chwilę, w której to opowiadanie zostanie opublikowane...
Cóż z tej skomplikowanej mozaiki wynika? Przede wszystkim bardzo wyraźnie - chęć przewyższenia Fatimy. Żeby temu wszystkiemu wierzyć, trzeba najpierw orzeczenia autentyczności ze strony Kościoła, a tego nie ma. Sama ilość “Tajemnic“, straszna treść i ciekawość zaostrzona aluzjami - ma trzymać w postrachu ludzi i dodawać poczucia ważności “widzącym“ w oczach własnych i otoczenia... No i oczywiście splendoru samej “Gospie“, skoro ona to wszystko tak doskonale zna, a ludziom współczuje: “Nie możecie sobie wyobrazić, co się będzie dziać, ani co Ojciec przedwieczny ześle na świat“ ... Wiemy już o tym z Ewangelii z ust samego Pana Jezusa, ale kataklizmy przed końcem świata posłużą do złamania pychy ludzkiej, do żalu za grzechy i ocalenia wielu od potępienia wiecznego.
Natomiast owe groźne przepowiednie stanowią dla psychiki “widzących“ ogromne obciążenie. Miriana zwierza się: “Często czuję się bardzo sama z moimi tajemnicami... Gdyby mi “Gospa“ nie pomagała, to wiedząc o tym wszystkim, nic mogłabym pozostać normalna“.
Przyszłość zna tylko Bóg - szatan może się tylko domyślać przyszłych wydarzeń, “bo zna zwykłe sposoby postępowania Boga i ludzi w podobnych okolicznościach... Wreszcie zły duch przepowiedziawszy zdarzenie, może sam dopomóc do jego ziszczenia“. Tym chyba można tłumaczyć charakterystyczne zachowanie się Zjawy - przypominamy - gdy “widzący“‘ proszą o jakiś znak przekonywujący (s. 20), ponieważ jedni wierzą, a drudzy nie chcą wierzyć - (No, bo te dziwne, niepokojące porywania w powietrze... Kto to robi?... Po co?... Przecież Matce Bożej tego nie potrzeba) - “Wiatr“ wobec nalegania “dzieci“ robi uniki, zachowuje się niepoważnie, znika... Ale już na początku lipca, gdy już uzyskał wiarę proboszcza i parafian, w oparciu o ten sukces, ryzykuje przewidywanie dalszego powodzenia i przepowiada w zagadkowy sposób “wielki znak“. Oto przykłady wypowiedzi: “Znak nadejdzie, gdy się nawrócicie... Znak przyjdzie z czasem... Znak nadejdzie. Ale wy nie powinniście się tym zajmować... . Wielki znak nadejdzie później, prędko, bardzo prędko . Pospieszcie się z nawróceniem. Nie czekajcie na wielki znak. Dla niewierzących będzie już za późno... . Ivan w 1982 ujawnia, że tym znakiem będzie budowa sanktuarium, do którego realizacji przyczyni się wlaśnie ujawnienie “tajemnicy“ - za co Zjawa niby gani Ivana, a w gruncie rzeczy idzie to po jej myśli - oraz przez propagandę w całym świecie objawień i napływ pieniędzy pielgrzymów. W styczniu 1993 r. Jakov ujawnia: “Znak, widziałem go. “Gospa“ pokazała mi go. Znam dokładną datę jego pojawienia się“. Ale tej daty - na wszelki wypadek- “ Wiatr“ nie odsłania... Nuż się nie uda?...
Jakżesz inaczej było w Fatimie, gdzie właśnie zapowiedzenie dokładne daty znaku było silnym dowodem, że usta Pani, mówiącej przez dzieci, nie może splamić kłamstwo...
Obietnica ciągłego zjawiania się.
Dalszym umocnieniem pozycji “widzących“ jako przedstawicieli woli “Gospy“ i ich uzależnienia od niej jest obietnica ciągłego zjawiania się. We wigilię Bożego Narodzenia 1982 r. “Gospa“ zapowiedziała Mirianie, że jej już się objawiać nie będzie, ponieważ otrzymała ostatnią dziesiątą tajemnicę. Natomiast będzie dalej odbierać “słowa wewnętrzne“, zaś widzialnie, dla jej pociechy będzie się co roku objawiać w dzień jej urodzin 18 marca do końca życia... .
Łatwe do przewidzenia, jak będzie wyglądało w domu Miriany obchodzenie tak “ważnej“ dla ziemi i nieba daty jej urodzin, że tę “uroczystość“ zaszczycać będzie swym przybyciem... sama“Gospa“! Np. w 1993 r. pełno dziennikarzy i fotografów... Ściśnięci jak śledzie w ciasnym mieszkaniu filmują jej zachwyconą twarz... Będzie co posłać w gazety... . Tylko pytanie: o co więcej chodzi w tym niesłychanym w dziejach mistyki wyróżnieniu: czy o pociechę dla Miriany, czy o zapewnienie na długie lata propagandy objawień? A jaki będzie to miało wpływ na jej pokorę?
Podobnie stało się z Ivanką: 7 maja 1985 r. otrzymała dziesiątą tajemnicę i podobną obietnicę zjawiania się w każdą rocznicę objawień 25 czerwca. Tym razem cel wyraźny: nowy stały nacisk o ustanowienie święta Królowej pokoju... tym samym o potwierdzenie autentyczności objawień... Siostra Emmanuela, autorka “Medj. - Wojna“ zauważa: obydwie mają dopiero po 30 lat. “Jeśli Kościół odczeka jeszcze 10 lat od ostatniego objawienia... (tj. aby mógł wydać ostateczną decyzję - przypisek autora). Sami wyciągnijcie wnioski!“.
Owszem, wniosek wyraźny do zapamiętania: tendencja, by uchylać się od Władzy Kościoła, wzmacniać swoje wpływy, pomnażać liczbę swoich wyznawców i czcicieli, zapewnić okazję propagandy na szereg lat i tak zmierzać do osiągnięcia ukrytego celu.
I jeszcze jeden wniosek: identyczne wyróżnienie w Garabandal otrzymała główna z “widzących“ Conchita: O. Elizeusz Budeo, wyznaczony przez “Virgen“ na jej spowiednika, ale faktycznie nigdy nie spełniający tej funkcji, wyraził się do O. Warszawskiego: “Ale mnie się zawsze dziwne wydawało, że “Virgen“ przychodziła do Conchity w dniu 8 grudnia po to tylko, żeby jej złożyć życzenia imieninowe“.... Pomysłowy “Wiatr“, który tym razem skorzystał z pomysłu swego kolegi z Garabandal, złożył w ten sposób bardzo czytelny podpis, że objawienia w Medziugoriu nie nawiązują do Fatimy, lecz do Grabandal, więc są i równie fałszywe, jak tamte...
Propagatorzy pokuty medziugorskiej może nie znali albo zapomnieli o liście S. Łucji do Biskupa Gurza (20.IV.1946 r.), w którym wyjaśnia: “Pokuta, o którą Bóg prosi, jest następująca: prowadzić życie sprawiedliwe i zgodne z Bożymi przykazaniami; ze wszystkiego czynić ofiary i składać je Bogu. On pragnie, aby wszystkie dusze w taki sposób zrozumiały pokutę, ponieważ niektórzy ludzie przez pokutę rozumieją tylko ostre umartwiania się; nie odczuwając zaś siły i potrzeby codziennej, zwyczajnej pokuty, wiodą życie “letnie“ i pozostają w grzechu“. S. Łucja pisze dalej: “O godz. 12 w nocy, z czwartku na piątek, za zezwoleniem matki przełożonej przebywałam w kaplicy i wtedy to właśnie Bóg do mnie powiedział: “Pokuta -jakiej wymagam - to składanie ofiary z wypełniania codziennych obowiązków i zachowywania Moich przykazań”
Porównanie tej zwyczajnej, roztropnej, chrześcijańskiej drogi dla wszystkich z nadzwyczajnością medziugorską - mówi samo za siebie.