Od zapustów do adoracji krzyża

publikacja 08.02.2005 06:38

Po wieczerzy mięsnej w ostatni wtorek dawali koło godziny dwunastej, północnej, mleko, jaja i śledzie, przygotowując niejako tymi potrawami następującemu postowi...

Zapusty. Tak nazywał się polski karnawał (carne — mięso, vale — żegnaj), trwający od Trzech Króli do Popielca. Ponieważ w Wielkim Poście zakazane były wszelkie: wesela, zabawy huczne, posiłki mięsne a nawet z nabiałem, „na ostatki" chciano sobie tak długi post wynagrodzić, może także i wzmocnić organizm. Dlatego zwyczajem zachodnim: urządzano wystawne uczty i zabawy, bale maskowe i kuligi. Oto jak opisuje nam zapusty Zygmunt Gloger: „Zapusty są od wieków uprzywilejowaną porą wszelkiego rodzaju zabaw, widowisk, maszkar, uczt, wesołości i pustoty... Z nastaniem chrześcijaństwa Boże Narodzenie i Nowy Rok dały powody do wesołości religijnej, a łakomy żołądek ludzki w przewidywaniu długiego postu wymyślił tłuste uczty i huczne pohulanki na pożegnanie dni zapustnych. Zapusty rozpoczęte suto i wesoło Godami (tak bowiem w języku staropolskim zwano święta Bożego Narodzenia i ostatnie dni roku) kończono również suto i mięsno „ostatkami"... Ostatni czwartek zapustami od tłustych biesiad zwano tłustym... Lud wiejski na przestrzeni między Odrą, Karpatami i Diestrem miał lub ma dotąd prawie jednakowy sposób kolędowania zapustnego, polegający na przebieraniu się za turów, niedźwiedzi, konia, kozę, żurawia, cyganów itp. i obchodzenia chat, i domów bądź w święta Bożego Narodzenia, i w wigilię Nowego Roku, bądź w ostatnie dni zapustne”. Magnaci stroili konie a saniom nadawali fantastyczne kształty łabędzie. Wiele dzwonków, często zabawie towarzyszyła orkiestra.

Pod koniec wieku XVIII (czasy panowania ostatniego króla polskiego, Stanisława Augusta Poniatowskiego) ksiądz Jędrzej Kitowicz zostawił nam taki barwny opis zapustów w Polsce:

„Lubo wielcy panowie i można szlachta przez cały rok zabawiali się bankietami i tańcami, bardzo często spraszając do siebie gości z rozmaitych okazji jako to: na święta Bożego Narodzenia, na Wielkanoc, na Zielone Świątki, na imieniny, na urodziny, na zaręczyny, na wesela, najwięcej jednak takowych ochot sprawiali sobie od tłustego czwartku aż do wstępnej środy (popielcowej)... Niższej fortuny szlachta wyprawiała kuligi, które były takowe: Dwóch albo trzech sąsiadów zmówili się ze sobą, zabrali z sobą żony, córki, synów, czeladź i co tylko mieli w domu dorosłego, zostawiając w nim tylko małe dzieci pod dozorem jakich dwojga osób... Sami zaś wpakowawszy się na sanki... albo na kolasy, karety, wózki, konie jechali do sąsiada najbliższego ani proszeni do niego, ani uprzedziwszy go, żeby się nie skrył albo nie wyjechał z domu.

Więcej na następnej stronie

Tam go zaskoczywszy rozkazywali dawać jeść i pić koniom bez wszelkiej ceremonii właśnie jak żołnierze na egzekucji, poty u niego bawiąc, póki do szczętu nie wypróżnili mu piwnicy, spiżarni i spichrza. Gdy już wyżarli i wypili wszystko, brali owego nieboraka z sobą, jego familię i ciągnęli do innego sąsiada, podobnie czyniąc pustki... Tak na kuligu, jak też i bez niego... przestrajali się... w różne figury... za Żydów, cyganów, chłopów, dziadów... Po wieczerzy mięsnej w ostatni wtorek dawali koło godziny dwunastej, północnej, mleko, jaja i śledzie, przygotowując niejako tymi potrawami następującemu postowi... Ta maślana kolacja zwała się „podkurek" (śniadania nad ranem, nim kur zapieje), a była wszędzie używana, tak w wielkich domach, jak też w małych".

Zwyczaj kuligu, przebierańców na balach, także wśród chłopów na wsi, przetrwał w Polsce jeszcze do naszych czasów, chociaż już w bardzo skromnych wymiarach. W tłusty czwartek i wtorek zwykło dawać się: pączki i faworki.

W Wielkim Poście w poznańskim po Nieszporach odbywano w niektórych wsiach Pasje. Składały się na nie: Litania o Męce Pańskiej, pieśni wielkopostne i całowanie krzyża. W Popielec posypywano popiołem poświęconym w kościele, także pola, by zboża i jarzyny lepiej rosły. W Sokolnikach pod Kielcami był zwyczaj, że chłopi bawili się w karczmie cały „tłusty wtorek". O północy wchodził stróż i dawał znać gwizdkiem, że jest Wielki Post. Wtedy skrzypek zrywał wszystkie struny, po czym klękał na środku karczmy. Nakładano mu na głowę czapki, po czym najstarszy gospodarz kijem je zrzucał, jakby ścinał głowę skrzypkowi na znak, że odtąd muzyka zakazana. Gospodyni przynosiła popiół, każdy sypał go sobie na głowę, bił się w piersi i wracał do domu11. Tenże Kolberg przytacza, że w niektórych stronach Polski w Popielec stawiano bałwana w kajdanach, zwanego „mięsopust" i ścinano mu głowę!.

Kwaśny żur, barszcz kiszony z grubej mąki owsianej był ulubioną potrawą ludu. W Adwencie zaś i w Poście stanowił główny jego posiłek.

Rusini w okolicach Chełmu zaczynali Wielki Post nabożeńtwem w cerkwi i spowiedzią. Dziewczęta nie nosiły kolorowych wstążek. Kobiety nie nosiły strojów świątecznych. Milkły śpiewy wesołe, świeckie. Oprócz postów nakazanych przez Kościół poszczono także w poniedziałki, środy i soboty. W czasie całego postu używano tylko do potraw oleju lub oliwy. Po domach śpiewano pieśni wielkopostne. Postu przestrzegano bardzo surowo. W środy i w piątki Wielkiego Postu nie przyjmowano gorących potraw. Od wieczora Wielkiego Czwartku do rezurekcji nie przyjmowano żadnych napojów ani pokarmów.

Jest zwyczaj prawie we wszystkich Kościołach w Polsce, że ustawia się krzyżw takim miejscu, by ludzie mogli dogodnie klęknąć przy nim i ucałować Rany Pana Jezusa. Są przy nim kwiaty i światła.