Polak-katolik, ale jaki?

ks. Artur Stopka, rys. Małgorzata Wrona-Morawska

publikacja 04.09.2005 07:36

W sondażu przeprowadzonym przez Centrum Badania Opinii Społecznej w lipcu br., 95 procent Polaków zdeklarowało, że są katolikami.

95 procent Polaków uważa się za katolików, ale tylko 44 procent twierdzi, że życie w związku bez ślubu jest czymś zdecydowanie złym. Zaledwie 5 procent uznaje religijność za najistotniejszą cechę w codziennym życiu.

To się nie zmienia. W sondażu przeprowadzonym przez Centrum Badania Opinii Społecznej w lipcu br., 95 procent Polaków zdeklarowało, że są katolikami. Podobnie jak w poprzednich badaniach. Tylko 2 procent to zdecydowani ateiści. Głęboko wierzący stanowią 13 procent.

Wśród deklaracji


Z deklaracji wynika, że aż 60 procent Polaków przynajmniej raz w tygodniu uczestniczy w praktykach religijnych. Dziewięć procent twierdzi, że czyni to częściej. Tylko 7 procent przyznaje się do tego, że nigdy nie chodzi do kościoła. Reszta deklaruje, że w nabożeństwach bierze udział jeden, dwa razy w miesiącu (17 procent) lub tylko kilka razy w roku (16 procent). Aż 94 procent Polaków zapewnia, że w życiu stara się kierować zasadami zawartymi w dziesięciu przykazaniach. Blisko połowa (42 procent) deklaruje, że robi to w sposób zdecydowany. Nikt nie odrzuca Dekalogu w sposób zdecydowany, a jedynie 3 procent ankietowanych przyznaje, że raczej nie znajduje on zastosowania w ich życiu. A co w największym stopniu kształtuje poglądy Polaków na życie? W równym stopniu własne przemyślenia (81 procent), jak i papież (80 procent – można się domyślać, że chodzi o Jana Pawła II, chociaż z raportu CBOS-u to nie wynika). Na trzecim miejscu znaleźli się rodzice (77 procent). Dopiero na czwartym miejscu znajdują się zasady wyznawanej wiary (64 procent).

Co jest dobrem, a co złem?


Ogłoszony w sierpniu br. raport CBOS nosi tytuł „Wartości i normy w życiu Polaków”. Wyniki badań wskazują, że fakt bycia katolikiem, uważanie się za osobę wierzącą, a nawet regularne uczestnictwo w praktykach religijnych nie zawsze są jednoznaczne z akceptacją doktryny wyznawanej religii, a już na pewno nie wszystkich jej elementów. Ponad połowa badanych (53 procent) uważa, że nie można mówić o obiektywnym wymiarze istnienia dobra i zła. Ich zdaniem, to, czy dane postępowanie uznaje się za właściwe, czy też naganne, w znacznym stopniu jest uwarunkowane różnymi okolicznościami. Zaledwie 38 procent Polaków jest przekonanych, że można mówić o istnieniu jasnych i mających zastosowanie do wszystkich – niezależnie od okoliczności – zasad, które określają, co jest dobre, a co złe. O istnieniu obiektywnych norm dobra i zła w większym stopniu są przeświadczeni Polacy wykształceni i mieszkający w największych miastach.

Więcej na następnej stronie

Niemal połowa ankietowanych (46 procent) twierdzi, że rozstrzyganie o tym, czym jest dobro, a czym zło, powinno być przede wszystkim wewnętrzną sprawą każdego człowieka. Tylko 27 procent Polaków uznaje, że podstawą rozróżniania dobra i zła powinno być prawo Boże. 22 procent określanie, co jest dobrem, a co złem, pozostawia społeczeństwu. Z badań CBOS wynika, że prawo do decydowania o dobru i złu chcą dla siebie zachować przede wszystkim ludzie o najwyższych dochodach, nieuczestniczący w praktykach religijnych oraz deklarujący lewicowe poglądy polityczne.

Rodzina i zdrowie przede wszystkim


Poglądy na temat dobra i zła wpływają na przyjmowane w życiu zasady moralne. Jedynie co trzeci Polak (31 procent) twierdzi, że należy mieć wyraźne zasady moralne i trzymać się ich w każdej sytuacji. Jedna trzecia dopuszcza odstępstwa w wyjątkowych sytuacjach, a 14 procent w ogóle odrzuca potrzebę posiadania w życiu wyraźnych i stałych norm moralnych. Z badań wynika, że im ktoś bardziej religijny, tym bardziej uznaje potrzebę takich zasad. Jednak deklarowany przez sporą część Polaków indywidualizm i relatywizm w sferze szeroko rozumianej moralności nie znajduje wyraźnego przełożenia na ocenę wagi poszczególnych wartości w życiu codziennym.

Co najbardziej cenimy? W równym stopniu szczęście rodzinne i dobre zdrowie. Aż 90 procent ankietowanych oceniło te wartości jako najważniejsze w życiu codziennym. Na kolejnych miejscach w „polskim systemie wartości” znalazły się: uczciwe życie, szacunek innych ludzi, spokój, pomyślność ojczyzny, wykształcenie, praca zawodowa, przyjaźń, wolność głoszenia poglądów. 81 procent za bardzo ważną w życiu uznało wiarę (ale tylko 19 procent za najważniejszą). Wbrew temu, co można by sądzić na podstawie promowanego przez największe media modelu życia, tylko 44 procent Polaków za ważne uznaje sukces i sławę, a o 2 procent więcej do wartości zalicza życie pełne przygód i wrażeń.

Miłość i wykorzystywanie


CBOS zapytał też Polaków o najbardziej pożądane cechy pozwalające funkcjonować w życiu społecznym. 39 procent ankietowanych wskazało miłość rodzinną. Na drugim miejscu znalazła się uczciwość (24 procent), potem pracowitość i szacunek drugiego człowieka (po 10 procent). Pięć procent Polaków za najważniejszą cechę w codziennym życiu uznaje religijność. Na dalszych miejscach znalazły się: wierność partnerowi, patriotyzm, prawdomówność, przestrzeganie prawa, tolerancja, korzystanie z życia, spryt, przebojowość. A jakie zachowania uznajemy za zdecydowanie złe?

Więcej na następnej stronie

Na pierwszym miejscu znalazło się... wykorzystywanie pracowników przez pracodawców (96 procent). Niemal tak samo negatywnie oceniamy przyjmowanie (94 procent) i wręczanie łapówek (91 procent). Na czwartym miejscu znalazło się bicie dzieci, potem wykorzystywanie stanowiska służbowego dla prywaty. 88 procent za zawsze złe i niemożliwe do usprawiedliwienia uważa zdradzanie współmałżonka. Przerywanie ciąży jest zdecydowanie złe tylko dla trzech czwartych Polaków. 69 procent ankietowanych stwierdziło, że czymś zdecydowanie złym jest homoseksualizm. Natomiast eutanazję negatywnie ocenia tylko 60 procent Polaków. Rozwód jest złem zaledwie dla 54 procent, a życie w związku bez ślubu dla 44 procent. Jeszcze bardziej liberalnie oceniamy współżycie seksualne przed ślubem (za złe uważa je 32 procent Polaków i Polek, natomiast 46 procent uważa, że nie ma w tym nic złego) oraz stosowanie środków antykoncepcyjnych (złe według 28 procent, nie ma w tym nic złego według 48 procent).

Moim zdaniem


Wybiórcze traktowanie zasad wiary, spychanie religii na margines hierarchii wartości, etyka sytuacyjna – taki obraz polskich katolików przynosi najnowszy raport CBOS-u. Czy to znaczy, że rację mieli pesymiści, zapowiadający masowe odchodzenie Polaków od wiary i Kościoła oraz triumf liberalizmu we wszystkich sferach życia?

Zdaniem autorów raportu, mamy w Polsce wiele przejawów odchodzenia od etyki tradycyjnej, czyli budowanej na nauczaniu Kościoła katolickiego. Przyzwalamy na nieuczciwość w wielu sferach życia (np. nie widzimy nic złego w jeździe na gapę) i na duży liberalizm w kwestiach życia seksualnego. Jednak uważna lektura wyników badań pokazuje zastanawiające rozdwojenie w systemie wartości moralnych wielu Polaków. Deklarują się jako katolicy, ale odrzucają istnienie jednoznacznych kryteriów dobra i zła, bardzo wysoko cenią rodzinę, jednak łatwo usprawiedliwiają rozwody i życie bez ślubu. Cenią uczciwość, ale nie potępiają ściągania na egzaminach.

Sondaż CBOS-u pokazuje, przed jakimi wyzwaniami stoi dziś Kościół w Polsce. Polacy samodzielnie chcą budować swój system wartości. Ale potrzebują autorytetów i... świadków. W stanie rozdwojenia nie można trwać w nieskończoność. Trzeba się opowiedzieć po jednej lub po drugiej stronie. Skoro 95 procent uważa się za katolików, to znaczy, że chcą być w Kościele. Jest na czym budować.