Między prymasem a przewodniczącym

Prymas trudnych wyborów

publikacja 18.03.2004 05:42

„Kto będzie rządził Kościołem w Polsce?” – zastanawiają się od kilku tygodni media. „Koniec epoki prymasa” – ogłasza jeden z tygodników. Rankingi, przypuszczenia, domysły. A wszystko dlatego, że właśnie w tych dniach kończy się druga kadencja Prymasa Polski, kard. Józefa Glempa na stanowisku przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski.

Arcybiskup przemyski JÓZEF MICHALIK został nowym przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski. Abp J. Michalik był dotychczas wiceprzewodniczącym KEP. Tę funkcję będzie obecnie sprawował arcybiskup poznański STANISŁAW GĄDECKI.

Nowy przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik

Nowy przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik


Później niż zapowiadano ogłoszone zostały wyniki wyborów nowego przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski. Konferencję prasową, która miała się odbyć po zakończeniu obrad biskupów zwołano na godzinę 12.00, jednak jeszcze o 12.28 Katolicka Agencja Informacyjna informowała, że wybory trwają.

Wyniki wyborów podano w czasie krótkiej konferencjmi prasowej, która rozpoczęła się o godz. 12.50. Nowym przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski został arcybiskup przemyski JÓZEF MICHALIK. Abp J. Michalik był dotychczas wiceprzewodniczącym KEP. Tę funkcję będzie obecnie sprawował arcybiskup poznański STANISŁAW GĄDECKI.

Dziennikarze nie mili okazji zadać nowym przewodniczącym KEP pytań, ponieważ na godz. 13.00 zaplanowana była Msza św. z okazji 25-lecia sakry biskupiej kard. Józefa Glempa.

Obaj nowi przewodniczący wygłosili krótkie oświadczenia. Abp J. Michalik prosił o modlitwę i współpracę wierzących oraz niewierzących.

Nowy przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski urodził się 20 kwietnia 1941 r. w Zambrowie (diecezja łomżyńska). Święcenia kapłańskie przyjął 23 maja1964 r. w Łomży. 1 października 1986 r. został mianowany ordynariuszem gorzowskim. Konsekrował go Ojciec Święty Jan Paweł II 16 października 1986 r. w Bazylice św. Piotra na Watykanie.

17 kwietnia 1993 r. Został arcybiskupem metropolitą przemyskim.

Pełnił lub pełni następujące funkcje: wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, członek Kongregacji ds. Biskupów, konsultor Papieskiej Rady ds. Świeckich, Przewodniczący Komisji ds. Świeckich, Rady Biskupów Europy, Przewodniczący Rady Episkopatu ds. Polonii.


Kończy się druga kadencja Prymasa Polski, kard. Józefa Glempa na stanowisku przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski

Kończy się druga kadencja Prymasa Polski, kard. Józefa Glempa na stanowisku przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski


Prymas przez „zasiedzenie”

W każdym podręczniku historii Kościoła w Polsce można przeczytać, że pierwszym Prymasem Polski był arcybiskup gnieźnieński Mikołaj Trąba i że tytułu tego zaczął używać w roku 1418. Nie warto jednak szukać w archiwach dokumentu mianującego polskiego uczestnika soboru w Konstancji (1414-1418) prymasem. Jak zwraca uwagę Marceli Kosman, autor książki „Między ołtarzem a tronem. Poczet prymasów Polski”, jedynym źródłem wiedzy o tym fakcie jest Jan Długosz.

Zdaniem ks. prof. Remigiusza Sobańskiego jest faktem bezspornym, że abp Trąba wrócił z soboru w Konstancji z tytułem prymasa. Jak do tego doszło ks. Sobański wyjaśniał niedawno w wywiadzie dla KAI: „Na soborze tym zasiadł on po prostu wśród prymasów i nikt tego nie zakwestionował. Już w 1415 roku podpisywał się pod dokumentami soborowymi jako prymas. Został więc prymasem metodą faktu dokonanego”.

O prymasie Polski mówią dokumenty królewskie z roku 1418. Wiadomo, że papieże akceptowali używanie przez arcybiskupa gnieźnieńskiego tego tytułu. Cztery wieki później Pius VII nadał tytuł prymasa także metropolitom warszawskim. Spowodowane to było ówczesną sytuacją polityczną naszych ziem.

Honor tak, władza nie

Nie tylko w Polsce jest prymas. Prymasi to od wieków biskupi ważniejszych stolic biskupich w niektórych krajach. W średniowieczu z tytułem związana była pewna władza nie tylko nad metropoliami i biskupami danego kraju. Z czasem jednak ta niesprecyzowana dokładnie władza zaczęła się kurczyć. Zdaniem ks. Tadeusza Pawluka, autora komentarza do Kodeksu Prawa Kanonicznego, spowodowane to było praktyką wysyłania przez Stolicę Apostolską do lokalnych Kościołów i do poszczególnych krajów, legatów papieskich.

Kodeks Prawa Kanonicznego mówi o prymasach w rozdziale poświęconym metropolitom. Słowo „prymas” pojawia się w Kodeksie zaledwie trzy razy, w tym dwa razy w odniesieniu do funkcji zakonnej.

Prawo kościelne mówi jasno: „Oprócz prerogatywy honoru, tytuł patriarchy i prymasa nie daje w Kościele łacińskim żadnej władzy rządzenia, chyba że o niektórych z przywileju apostolskiego lub zatwierdzonego zwyczaju co innego wiadomo”. (kan. 438).

Jeśli więc dzisiaj w którymkolwiek kraju prymas Kościoła katolickiego ma jakąś władzę nad innymi metropoliami niż jego własna, wynika to nie z tytułu, lecz z faktu otrzymania od Stolicy Apostolskiej specjalnych uprawnień.

Więcej na następnej stronie

Warto jednak wiedzieć, że w dziejach Polski prymasi odgrywali ważną rolę polityczną. Od XVI stulecia, gdy tron polski zaczęto obsadzać w drodze elekcji, na czas bezkrólewia prymas zostawał interrexem, czyli głową państwa. Praktyka ta trwała aż do rozbiorów.

Gniezno czy Warszawa?

W 1992 roku kard. Józef Glemp przestał być arcybiskupem gnieźnieńskim. Został nim Henryk Muszyński. Jednak to kard. Glemp nadal używa tytułu Prymasa Polski. Dlaczego?

W roku 1819 car Aleksander I utworzył Królewstwo Polski. Na jego prośbę Stolica Apostolska utworzyła w nim metropolię warszawską, a arcybiskup warszawski otrzymał tytuł prymasa Królestwa Polskiego, z którym nie była związana żadna władza. Aż do roku 1939 tytułu prymasa używało w Polsce dwóch arcybiskupów.

Prymas August Hlond po powrocie do Polski w roku 1946 będąc nadal arcybiskupem gnieźnieńskim objął również archidiecezję warszawską. W ten sposób, drogą unii personalnej, rozwiązany został problem podwójnego tytułu prymasa. Arcybiskupem gnieźnieńskim i warszawskim był Prymas Tysiąclecia kard. Stefan Wyszyński oraz – do reformy administracyjnej Kościoła katolickiego w Polsce (1992) kard. Józef Glemp.

Dwanaście lat temu Gniezno i Warszawa otrzymały osobnych biskupów. Jednak abp Henryk Muszyński nie został Prymasem Polski. Tytuł ten decyzją Papieża Jana Pawła II został związany z relikwiami św. Wojciecha. Kard. J. Glemp otrzymał tytuł kustosza tych relikwii i zachował tytuł Prymasa Polski.

Prymas nie musi przewodniczyć

Od kilkudziesięciu lat prymas przewodniczy pracom Konferencji Episkopatu Polski. Takie rozwiązanie jednak nie jest czymś stałym.

Zgodnie ze statutem Konferencji Episkopatu Polski, obowiązującym od roku 1995, przewodniczącego i jego zastępcę wybiera Zebranie plenarne na pięcioletnią kadencję. Jednak nie każdy spośród ponad stu polskich biskupów katolickich może zostać przewodniczącym. Funkcję tę mogą pełnić jedynie biskupi diecezjalni (a nie biskupi pomocniczy). Przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski wolno być tylko przez dwie kadencje. Dlatego dotychczasowy przewodniczący, kard. Józef Glemp nie znalazł się w gronie kandydatów.

Jak podkreśla ks. prof. Remigiusz Sobański, funkcja przewodniczącego „nie daje mu żadnej władzy nad osobami, które miałyby podporządkować się jego poleceniom”. Statut Konferencji Episkopatu Polski zadania przewodniczącego ujmuje krótko: „zwołuje Zebranie plenarne i Radę stałą oraz im przewodniczy”, „zaprasza na Zebrania Konferencji inne osoby, po wysłuchaniu Prezydium” oraz „przesyła sprawozdanie z Zebrań plenarnych i dokumenty Konferencji do Stolicy Apostolskiej, za pośrednictwem Nuncjatury Apostolskiej”. Znacznie większe uprawnienia ma Rada Stała, do której przewodniczący należy z urzędu. To ona przygotowuje sprawy na Zebranie plenarne, czuwa nad wykonaniem decyzji Konferencji, koordynuje prace Komisji Episkopatu Polski, a w szczególnych wypadkach, kiedy tego wymaga dobro Kościoła albo wiernych, zgodnie z opinią biskupów Konferencji, przynajmniej domniemaną, może zająć stanowisko w sprawach publicznych.

Więcej na następnej stronie

Prymas trudnych wyborów


Alicja Wysocka

- Kiedy Ojciec Święty ogłosił nominację biskupa Józefa Glempa na następcę kard. Wyszyńskiego, w Polsce ukazała się książka o beatyfikacji ojca Kolbego, w której znalazło się zdjęcie nowego metropolity gnieźnieńsko-warszawskiego niosącego walizki za Prymasem Tysiąclecia. Wydawca wpadł w panikę, a ja pobiegłem z tą książką na Miodową i zacząłem przepraszać gospodarza za tę niezamierzoną przykrość. Usłyszałem pouczającą odpowiedź: “Panie Ryszardzie, a kto miał wtedy nieść te walizki?”.

Ryszard Rzepecki stał się wkrótce osobistym fotografem nowego Prymasa. Wykonał mnóstwo zdjęć, przemierzył setki kilometrów, towarzysząc Kardynałowi w najważniejszych momentach jego posługi i w chwilach odpoczynku, ale tamtej odpowiedzi nigdy nie zapomni, bo ona doskonale oddaje charakter następcy Prymasa Wyszyńskiego. Wyjątkowa pokora, ciepło i ogromna odpowiedzialność za Kościół to cechy podkreślane przez wszystkich, którzy zetknęli się z kardynałem Glempem. Dlatego całkowicie niezrozumiała jest górnolotność i namaszczenie, z jakim bywa prezentowany w oficjalnych biografiach, napisanych przez pracowników jego sekretariatu.

Najlepszy w województwie

Kard. Józef Glemp 18 grudnia br. będzie świętował 75. urodziny. Był pierworodnym synem Kazimierza Glemba (nazwisko przyszłego Prymasa zostało zniekształcone przy wypisywaniu dokumentów) i Salomei z Kośmickich. Dziecko było słabe i dlatego ochrzczono je już w dniu narodzin w Inowrocławiu. Rodzice wkrótce przenieśli się do pobliskiego Rycerzewa, gdzie spędzili też lata okupacji. Józef wraz z młodszymi braćmi pracował wtedy przymusowo w niemieckim gospodarstwie rolnym. Z tego okresu pozostał pamiętnik i młodzieńcza opowieść pt. “W niedoli i zmaganiach”. Po wojnie rozpoczął naukę w Państwowym Gimnazjum i Liceum im. Jana Kasprowicza w Inowrocławiu. Pasjonował się sportem, w wojewódzkich zawodach zdobył nawet pierwsze miejsce w pchnięciu kulą. Zapamiętano go jako dobrego ucznia i kolegę, całkiem zwyczajnego chłopaka. Według biografów natomiast w tym czasie “doświadczał ubogacającego ducha formacji” i “nawiedzał swoich krewnych”. Koledzy zdziwili się, że po zdaniu w 1950 r. matury z dyplomem upoważniającym do podjęcia studiów bez egzaminów wstępnych, zamiast planowanej polonistyki wybrał seminarium duchowne.

Więcej na następnej stronie
Rowerem, furmanką, pieszo

25 maja 1956 r. Józef Glemp przyjął święcenia kapłańskie w archikatedrze gnieźnieńskiej, ale przez kilka miesięcy władze odmawiały zatwierdzenia go na wikariusza w Inowrocławiu. Dopiero w grudniu pozwolono, by został kapelanem sióstr przy zakładzie dla dzieci nieuleczalnie chorych. Uczył też religii w domu poprawczym dla nieletnich przestępców. Pomagał duszpastersko w różnych parafiach, dojeżdżając rowerem, furmankami albo docierając pieszo. W tym czasie uczył się francuskiego. Wiosną 1958 r. Prymas Wyszyński skierował go na studia prawnicze do Rzymu. Nadal był bardzo pracowity: oprócz obowiązkowych zajęć skończył kurs stylistyki łacińskiej u znanego w Rzymie profesora, studium administracji kościelnej, na kursach uczył się włoskiego, niemieckiego, francuskiego. Uzyskał też tytuł adwokata Roty Rzymskiej, który przydał mu się po powrocie do kraju, gdy od kard. Wyszyńskiego otrzymał nominację na konsultora do tzw. Polskiej Roty, zajmującej się prawem małżeńskim. Na stałe do sekretariatu Prymasa przyszedł pod koniec 1967 r. Wkrótce stał się jednym z najbliższych współpracowników, odbywał podróże z Prymasem, tłumaczył dokumenty. W roku akademickim 1968/69 zgłosił się jako wolontariusz-asystent na Akademię Teologii Katolickiej w Warszawie, do katedry prof. Kupiszewskiego, późniejszego pierwszego ambasadora RP przy Stolicy Apostolskiej.

Tylko dwa lata na Warmii

Bulla nominacyjna ks. Józefa Glempa na biskupa warmińskiego nosi datę 4 marca 1979 r. Sakrę przyjął 21 kwietnia w Gnieźnie. Była to pięćdziesiąta, ostatnia konsekracja dokonana przez Prymasa Tysiąclecia. Jako zawołanie biskupie ordynariusz warmiński przyjął Caritati in iustitia, co tłumaczy się “przez sprawiedliwość do miłości”. Jak zauważa ks. Andrzej Dziuba, wieloletni współpracownik Prymasa: “wydaje się, że zawołanie to nie ma jednak wydźwięku jurydycznego, lecz wręcz przeciwnie, stara się lapidarnie wyrazić całą szeroką rzeczywistość chrześcijaństwa w jego bogactwie form i przejawów, z których jedną jest pasterska posługa biskupa ludowi Bożemu w danym Kościele lokalnym”.

Ponad dwa lata później - 7 lipca 1981 r. Jan Paweł II ogłosił biskupa Glempa następcą kard. Wyszyńskiego.

Pytany przez dziennikarzy, kiedy wyczuł intencje kard. Wyszyńskiego wobec swojej osoby jako kandydata na prymasa, odpowiedział: - Prymas Wyszyński myślał o mnie, ale chyba dopiero wtedy, gdy byłem biskupem na Warmii, gdzie podejmowałem pewne inicjatywy.

A już żartem dodał: Mój poprzednik lubił dowcipy, choć nie opowiadał ich dobrze. Czasem udawało mi się coś dowcipnie powiedzieć, a więc zbierałem u niego punkty.

Więcej na następnej stronie
Co zrobiłby Wyszyński?

Kard. Glemp podczas spotkania z dziennikarzami mówił również o dziedzictwie duchowym, które pozostawił mu wielki poprzednik. Korzystał z niego już podczas stanu wojennego, kiedy “ciśnienie społeczne i polityczne było ogromne”: - Przychodzono do mnie, oczekując, że ubiorę się w kapę, wezmę krzyż i stanę na czele ulicznej demonstracji. Stałem przed wyborem: czy zostać jednodniowym bohaterem. Modliłem się i chyba Prymas Wyszyński był przy mnie obecny. Myślałem, co zrobiłby na moim miejscu? Ostatecznie uznałem, że najpierw trzeba utrzymać pokój, a potem powoli zabiegać o zmiany, przeprowadzając w ten sposób naród przez to ciężkie doświadczenie. Uważam, że Prymas Wyszyński nie postąpiłby inaczej. Jestem jego kontynuatorem, choć małym i nieudolnym - mówił dwa lata temu.

Rano 13 grudnia 1981 r. abp Glemp pojechał na Jasną Górę zawierzyć Ojczyznę Matce Bożej, a wieczorem w Warszawie, w sanktuarium MB Łaskawej, powiedział: “Kościół broni każdego życia ludzkiego, a więc w stanie wojennym będzie wołał, gdzie tylko może, o spokój, o zaniechanie gwałtów, o zażegnanie bratobójczych walk (...). Dlatego sam będę wzywał o rozsądek, nawet za cenę narażenia się na zniewagi i będę prosił, nawet gdybym miał iść boso i na kolanach błagać: Nie podejmujcie walki Polak przeciw Polakowi. Nie oddawajcie waszych głów, Bracia robotnicy i Pracownicy wielkich zakładów, bo cena uciętej głowy będzie bardzo niska”.

Wielu było rozczarowanych taką postawą Prymasa. Nawet księża z jego archidiecezji nie szczędzili mu gorzkich wyrzutów. Biskup Bronisław Dembowski wspomina: “W Wigilię Bożego Narodzenia 1981 r., jak zwykle o godz. 12.00 zgromadzili się warszawscy księża w rezydencji Prymasa Polski. Atmosfera nie była jednak »jak zwykle«. Zanim przyszedł Prymas wszyscy komentowali wydarzenia ostatnich dni - stan wojenny. Myślałem o pierwszym posiedzeniu Prymasowskiej Rady Społecznej, które odbyło się 12 grudnia. Mówiliśmy wtedy także o tym, że wydarzenia mogą potoczyć się tak szybko, iż Ksiądz Prymas nie będzie mógł konsultować swych decyzji”.

2 lutego 1983 r. Arcybiskup warszawski i gnieźnieński otrzymał kapelusz kardynalski w Watykanie. 6 lutego 1983 r. w kościele św. Stanisława w Rzymie tłumaczył swoje wybory po 13 grudnia 1981 r.: “Niektórzy doradzają nam różne rzeczy. Proponuje się Kościołowi rozmaite plany. Tak do mnie, jak i do biskupów, jak i do całej Konferencji Episkopatu napływają rozliczne, nieraz bardzo sprzeczne projekty: Kościół powinien zrobić tak, Kościół musi postąpić tak (...), a gdy Kościół tak nie postępuje, (autorzy projektów) się obrażają. Bo są to ci rybacy, którzy znają swoją technikę łowienia i mając swoje kierunki rządzenia duszami, chcą, żeby Kościół był na ich służbie. A Kościół musi być nauczycielem, nie może być głosicielem czyjejś nauki, tego, co mu kto każe, ale musi tej nauce być wierny. (...) Kościół jest wtedy z Narodem, kiedy jest z Ewangelią, kiedy jest wierny sam sobie, a więc temu posłannictwu wiary, krzepieniu nadziei. Być może jesteśmy w tej posłudze ułomni, że nie wszystko się udaje”.

Więcej na następnej stronie

Czy Prymas Glemp zdał egzamin ze stanu wojennego? Czy można było zrobić więcej? Gdy na placu Teatralnym w roku Wielkiego Jubileuszu dokonywał w imieniu Kościoła i własnym rachunku sumienia, miał w oczach łzy. Przyznał, że także on w czasie stanu wojennego doświadczył lęku.
- Bałem się rozlewu krwi w czasie stanu wojennego, wiedząc, jak wielkie jest oburzenie ludu. Pozostaje na moim sumieniu ciężar, że nie zdołałem ocalić życia księdza Jerzego Popiełuszki, mimo wysiłków podejmowanych w tym kierunku. Niech mi to Bóg przebaczy, może taka była Jego święta wola - mówił łamiącym się głosem 20 maja 2000 r.

Dla wielu Polaków tamto wystąpienie było dowodem na to, że Następca Prymasa Tysiąclecia jest prawdziwym mężem stanu.

Ale czy nie dowiódł tego wcześniej? Dzisiaj inaczej patrzymy na lata osiemdziesiąte.
W następnym dziesięcioleciu przyszły nowe wyzwania: gorący spór o religię w szkole, ustawę o ochronie życia nienarodzonych...

Marcin Przeciszewski, prezes KAI, na łamach miesięcznika “Wierzyć życiem” napisał: “Szczególną zasługą kardynała Glempa jest bardzo umiejętne przeprowadzenie Kościoła w Polsce przez wzburzone fale rodzącej się demokracji, polegające na spokojnej adaptacji do nowych wyzwań (aggiornamento), przy zachowaniu jedności i powszechnego autorytetu Kościoła”.

Kard. Glemp, gdy obejmował biskupstwo gnieźnieńskie i warszawskie, jego jurysdykcji metropolitalnej podlegały diecezje: włocławska, gdańska, chełmińska, szczecińsko-kamieńska, koszalińsko-kołobrzeska, płocka, warmińska, lubelska, sandomiersko-radomska, siedlecka i łódzka. Od 1992 r., po reorganizacji struktur kościelnych, pozostał “tylko” metropolitą warszawskim, którą tworzyły cztery diecezje. Jedna z nich - łowicka, stanie się 25 marca br. częścią metropolii łódzkiej. Po raz pierwszy w historii - właśnie za kadencji kard. Glempa - Prymas Polski nie jest arcybiskupem gnieźnieńskim. Przez wiele lat warszawski Kardynał był kanclerzem Akademii Teologii Katolickiej, od momentu przekształcenia w Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego - tylko trzech wydziałów. W marcu br. przestanie być przewodniczącym Episkopatu Polski - już zapowiedział, że nie będzie kandydował. - Nigdy nie skarżył się na “uszczuplanie” swoich funkcji. To człowiek, który patrzy szerzej - mówią jego współpracownicy.