Święte na wakacje - św. Marta

Elżbieta Adamiak

publikacja 19.06.2009 12:36

Wakacje to dla wielu czas pomiędzy, czas od-po-czyn-ku - czas po czynach, wydarzeniach, sprawach, czas przygotowania do następnych - które mają przyjść. Także kalendarz liturgiczny zdaje się dostosowywać do tego rytmu - mamy teraz okres zwykły w ciągu roku, następujący po okresie wielkanocnym.

Święte na wakacje - św. Marta James Tissot (PD) Św. Marta

W ten spokojny, wydawałoby się, czas, podczas liturgii wspominamy kobietę, którą Ewangelie ukazują jako kobietę czynu - Martę. Jej wspomnienie obchodzimy w środku lata - 29 lipca, tydzień po święcie Marii z Magdali. W poprzednią niedzielę słyszeliśmy już fragment Ewangelii Łukaszowej, który naznaczył nasze spojrzenie na siostry z Betanii (Łk 10,38-42). W scenie spotkania Jezusa z siostrami Łukasz milczy o Łazarzu, ich bracie. Pokazuje dwie reakcje na Osobę Jezusa - posługa i słuchanie. Marta służy, Maria słucha. Marta działa, Maria oczekuje na słowo Mistrza. Marta dopomina się pomocy, Maria nie rusza się, siedzi.

Marta jest niewątpliwie najważniejszą postacią w tym domu. Łukasz pisze nawet: że "Marta przyjęła Go [Jezusa] do swego domu" (Łk 10,38), pisze tak, jakby chodziło po prostu o dom Marty. Jan w inny, lecz również wyraźny dla uważnego czytelnika, sposób wskaże rangę wymienianych osób, napisze, iż "Jezus miłował Martę, jej siostrę i brata" (J 11,5). Marta jest na pierwszym miejscu. Jej siostra i brat pojawiają się ze względu na relację do Marty.

Marta przewodzi - przez swą posługę. Do czynu wzywa swą siostrę. Powołuje się przy tym na autorytet Nauczyciela. Jego odpowiedź nie spełnia chyba jej oczekiwań. Jezus docenia dwie drogi. To, co robi Marta, nie traci znaczenia, ale to Maria wybrała "najlepszą cząstkę" (Łk 10,42). Jest w Kościele miejsce na czyn i słowo, ale jest też miejsce na słuchanie i milczenie. Jedno potrzebuje drugiego.

Czy Marta jest dobrą świętą na wakacje? Aktywna, nie przestająca działać - jak ci, dla których wakacje to czas wzmożonej pracy. Jak ci, którzy nie potrafią usiedzieć, gdy tyle do zrobienia. Gdy tyle nieszczęścia, katastrof, skrzywdzonych. W jej cieniu jest jednak i jej siostra, Maria - nawet jeśli nie została wspomniana w kalendarzu liturgicznym. Patronuje tym, dla których wakacje to czas podejmowania trudnych decyzji, wewnętrznego przepracowywania problemów narosłych przez lata. Wakacje jako czas pomiędzy - również czas skupienia i milczenia, pozornego bezruchu, który oby zaowocował czynem.

Patronka pracoholików

Myśl: Przeklinamy kołowrotek obowiązków, a jednoczenie nie umiemy bez niego żyć

Była siostrą Marii i Łazarza. Cała trójka rodzeństwa należała do grona przyjaciół Jezusa. Spotykamy ją dwa razy w Ewangelii. W rozdziale 10 św. Łukasza widzimy ją podczas odwiedzin Jezusa w ich domu. Maria siedzi u Jego stóp, jest skupiona i zasłuchana. Marta jest cała pochłonięta pracą, zabiegana „koło rozmaitych posług”. Chce stanąć na wysokości zadania i podjąć tak wspaniałego Gościa najlepiej, jak potrafi. Być może idą w ruch najlepsze kulinarne przepisy. Czyni to w dobrej wierze, ale wyczuwamy narastającą nerwowość. Kończy się to wszystko wybuchem: „Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła”.

Skąd my to znamy? Wszystko na mojej biednej głowie. Jestem kompletnie sam(a) ze wszystkim. Dostaje się wtedy najbliższym, nawet gościom, także Panu Bogu. Czy Bogu jest obojętny mój los, praca, moje przeciążenie? Przecież ja już zwyczajnie nie wyrabiam się. Czy ktoś to wreszcie zauważy, czy ktoś się ruszy, żeby mi pomóc? Słowa Marty odsłaniają jej zagubienie. Są typowym wyznaniem pracoholiczki, która żyje w lęku, że nie zrealizuje swych planów. „Marto, Marto…”. W Biblii takie dwukrotne wezwanie po imieniu pojawia się, gdy Bóg wzywa do czegoś ważnego i wymagającego. „Troszczysz się i niepokoisz o wiele”. Bóg zna nasze troski, widzi nasze przemęczenie. „A potrzeba tylko jednego…”. Czego? Słuchania bardziej Boga niż siebie.

Marta pojawia się raz jeszcze u św. Jana. Woła z pretensją i bólem do Jezusa: „Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł”. Żal, bezradność, rozczarowanie mieszają się z jej wiarą. Także w tej scenie Marta jawi się jako kobieta energiczna i pragmatyczna. To ona woła do Jezusa: „Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie”. Marta uchodzi za patronkę gospodyń domowych i hotelarzy, ale można by ją uznać za patronkę pracoholików, których dziś coraz więcej. Troszczymy się i niepokoimy o wiele. Popędzają nas dzwoniące telefony komórkowe. Nieraz nawet na wakacjach. Przeklinamy cały ten zamęt, a jednocześnie stajemy się od niego uzależnieni. Wołamy, że wszystko na naszej biednej głowie, ale zarazem sami chcemy mieć wszystko pod kontrolą. Kiedy znajdziemy chwilę spokoju na urlopie, nieraz nie wiemy, co z sobą zrobić. „Marto, Marto... pomóż nam odnajdywać to, co jest naprawdę ważne!”.

Autor tekstu "Patronka pracoholików" - ks. Tomasz Jaklewicz.