Święty od milczenia

ks. Tomasz Jaklewicz

publikacja 26.05.2009 13:59

W naszych plotkarskich czasach postać św. Jana Nepomucena przypomina, że nie każdy człowiek ma prawo do całej prawdy o wszystkich.

Święty od milczenia Henryk Przondziono /Foto Gość Św. Jan Nepomucen


To bardzo popularny święty. Jego figury można spotkać bardzo często na mostach lub nad rzekami w Europie Środkowej. Niekiedy św. Jan Nepomucen trzyma w dłoni zamkniętą kłódkę, zapieczętowaną kopertę lub palec na ustach. To symbole zachowania tajemnicy spowiedzi. Najprawdopodobniej bowiem za obronę tej tajemnicy oddał życie.

Urodził się w 1348 r. w Pomuku (późniejsza nazwa Nepomuk) koło czeskiej Pragi. Studiował prawo w Pradze, Bolonii i Padwie. Został kapłanem. Mianowano go kanonikiem kapituły katedry św. Wita w Pradze oraz proboszczem praskiej parafii. Wkrótce stał się prawą ręką arcybiskupa Pragi Jana. W tym czasie między czeskim królem Wacławem IV Luksemburczykiem a arcybiskupem Pragi wybuchł konflikt. Ksiądz Jan pełnił rolę mediatora. Porywczy król aresztował go i kazał torturować. Na pół żywego w nocy zrzucono Jana z mostu Karola do Wełtawy, która przepływa przez Pragę.

Ludowa legenda mówi, że kapłanowi przywiązano kamień młyński do szyi i że kamień ten urwał się, a niezwykła jasność obudziła mieszkańców Pragi. Późniejsze kroniki podają, że św. Jan zginął, ponieważ odmówił ujawnienia tajemnicy spowiedzi królowej Joanny, żony króla Wacława. Ciało męczennika wydobyto z rzeki i pochowano w katedrze praskiej. Kult męczennika zaczął się spontanicznie szerzyć, ale dopiero w 1729 roku papież Benedykt XII ogłosił go świętym. Święty Jan jest patronem dobrej sławy, spowiedników, tonących oraz orędownikiem podczas powodzi. Jest także patronem mostów.

Historycy spierają się o szczegóły życia i śmierci św. Jana Nepomucena. Niektórzy kwestionują motyw jego męczeństwa. Niezależnie od tych sporów, św. Jan pozostaje symbolem cnoty dochowania wierności tajemnicy. W ikonografii nad jego głową przedstawia się pięć gwiazd, a w środku napis „tacui”, czyli „milczałem”. Żyjemy w bardzo plotkarskich czasach. Spora część mediów ściga się w poszukiwaniu haków na ludzi, w wydobywaniu na jaw cudzych słabości i grzechów. Tabloidy nie narzekają na brak czytelników. W tym kontekście postać św. Jana przypomina, że nie każdy człowiek ma prawo do całej prawdy o wszystkich. Tylko Bóg wie o nas wszystko, ale On najbardziej szanuje naszą wolność i godność. Cierpliwie czeka, aż sami uznamy nasze grzechy.

„Przydrożny” święty

Marek Szyperski

Miał 43 lata, gdy z rozkazu króla Czech został utopiony w przepływającej przez Pragę Wełtawie. Po sześciuset latach od tamtego wydarzenia wizerunki męczennika Jana z Pomuka, wciąż można spotkać na skraju mazowieckich pól. Strzeże je przed powodzią i suszą.

Mimo niszczącego upływu czasu, zachowało się bardzo wiele nepomuków. Na Mazowszu jest ich ok. 200, wśród nich drewniane, granitowe i ceglane. Według strony http://nepomuk.w.waw.net.pl/mazowsze.htm np. w powiatach mławskim, płońskim i ciechanowskim zachowały się po trzy świątki, ale za to np. w powiecie pułtuskim – aż 13. Jednak czas płynie nieubłaganie i figurki z każdym rokiem niszczeją coraz bardziej.

Na ratunek świątkom
W najgorszym stanie są drewniane nepomuki. Dziewiętnastowieczna figurka z Rumoki w powiecie ciechanowskim niszczona jest przez deszcz, wiatr, śnieg i mróz, które zacierają wizerunek świętego z czeskiej Pragi.

– Szkoda tak pięknego zabytku – alarmuje jeden z internautów na stronie ciechanowskiego koła Towarzystwa Opieki nad Zabytkami. – Oczywiście zainteresujemy się tą figurką – odpowiada prezes koła Grzegorz Kęsik. Jednak pojawiają się problemy. – Ta figurka stoi na gruncie prywatnym i nasze możliwości działania są bardzo ograniczone – przypomina szef ciechanowskiej delegatury Państwowej Służby Ochrony Zabytków Krzysztof Kaliściak. – Ale obiecuję, że sprawdzę, co w tej sprawie da się zrobić.
Krzysztofowi Kaliściakowi sen z powiek spędza także troska o innego, również drewnianego nepomuka z Bolewa w powiecie mławskim. Ta figurka też stoi na prywatnej działce i niestety niszczeje.

Zadowoleni mogą za to być rolnicy z Borzuchowa-Daćbogów w powiecie ciechanowskim. Postawiony tam w XIX w. niedaleko rzeki Łydyni wizerunek czeskiego świętego został niedawno odnowiony przez Urząd Gminy w Grudusku, który dostał na ten cel dofinansowanie z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. – Ten nepomuk miał szczęście – kwituje Krzysztof Kaliściak. – Stoi w pasie drogowym i bez problemu można było wydać publiczne pieniądze na jego renowację.

Historia jak z dreszczowca
Kim był ten święty, którego wizerunków jeszcze tak wiele zachowało się na Mazowszu?
Urodził się około 1348 r. w Pomuku (stąd Nepomucen) koło czeskiej stolicy. Pierwsza potwierdzona wiadomość o przyszłym świętym – wtedy kleryku – notariuszu w praskiej kurii biskupiej – pochodzi z 1370 r. Dziesięć lat później otrzymał święcenia i probostwo jednej z praskich parafii. Studiował w Pradze i włoskiej Padwie. W 1390 r. awansował wysoko, jak byśmy to dziś powiedzieli. Arcybiskup Jan Jenzenstein mianował go swym wikariuszem generalnym. I tu zaczyna się historia, która mogłaby posłużyć za scenariusz trzymającego w napięciu dreszczowca z polityką, władzą, wiarą, miłością i zbrodnią w tle. A wszystko za sprawą panującego w tym czasie w Czechach Wacława IV Luksemburskiego.

Historycy, zwłaszcza związani z Kościołem, nie mają o tym monarsze zbyt dobrej opinii. Prowadził rozpustny i hulaszczy tryb życia, bez żadnych skrupułów grabił kościelne dobra. W pewnym momencie wpadł na pomysł osłabienia wpływów abp. Jenzensteina, którego nie cierpiał z powodu – jak pisze na swej stronie internetowej (www.pawlowski.dk) ks. Radosław Pawłowski – „gorliwości pasterskiej”. Postanowił zmniejszyć praskie arcybiskupstwo – tworząc na jego terytorium nową diecezję. „Skorzystał więc z tego, że umierał opat benedyktyński w Kladruby i tam chciał osadzić upatrzonego przez siebie kandydata na biskupa, a klasztor zamienić na jego pałac i kurię – notuje ks. Pawłowski. – Na szczęście zakonnicy dowiedzieli się o tym wystarczająco wcześnie i w miejsce zmarłego opata zdążyli wybrać nowego”.
 

Męczeński koniec
I tu pojawia się wikariusz Jan z Pomuka. W imieniu arcybiskupa śle do króla protesty, zatwierdza szybko nowego opata, za publiczne bluźnierstwa i szyderstwa z wiary wyklina królewskiego wicekanclerza. Wściekły Wacław planuje uwięzienie arcybiskupa i kapituły, nie obca jest mu myśl o zabójstwie ordynariusza. Ale abp Jenzenstein i jego prałaci chronią się w arcybiskupim zamku. Wacław kapituluje, ale tylko pozornie. Proponuje arcybiskupowi pojednanie, zaprasza do Pragi na swój dwór.
Duchowni przybywają do króla, a wtedy ten aresztuje Jana i dwóch innych prałatów, biskupa i resztę kapituły puszczając wolno. Tego samego dnia uwalnia też jednego z prałatów. Jan i prałat Mikołaj Pruchnik są torturowani. Pruchnik ma więcej szczęścia – Wacław po torturach puszcza go wolno, każąc przysiąc, że nikomu nie powie o mękach, jakie wycierpiał.

Cała królewska nienawiść skupia się teraz na Janie z Pomuka. Ponownie torturowany, podobno również osobiście przez Wacława, ledwie żywy, zostaje przez królewskich siepaczy wrzucony ze słynnego później mostu Karola do Wełtawy. Istnieje legenda, że kapłan miał przywiązany do szyi kamień młyński, który urwał się w chwili, gdy oprawcy topili Jana. Niektórzy historycy do męczeństwa Jana dopisują jeszcze jeden rozdział. Otóż miał on być także spowiednikiem królowej Zofii. Wacław kazał go zgładzić, bo duchowny mimo tortur nie chciał zdradzić tajemnicy spowiedzi.

Dobry strażnik
Na początku XVIII wieku Ojciec Święty Innocenty XIII beatyfikował Jana z Pomuka. Kilka lat później kolejny papież Benedykt XII ogłosił go świętym. Doczesne szczątki świętego spoczywają w praskiej katedrze pod wezwaniem św. Wita. Św. Jan Nepomucen jest patronem zakonu jezuitów, dobrej spowiedzi, spowiedników i penitentów, tonących, mostów, orędownikiem podczas powodzi i suszy. Dziś uznawany jest również za patrona ratowników wodnych.

Według ludowej tradycji Jan Nepomucen to święty, który chroni pola i uprawy przed powodzią i suszą. Nic więc dziwnego, że figury świętego – popularnie zwane nepomukami – stanęły licznie przy drogach całej Europy Środkowej, zwłaszcza w sąsiedztwie mostów i rzek. Czy uratujemy ostatnie, mazowieckie pamiątki po świętym męczenniku z praskiego mostu Karola?