Zabójstwo prawnika - św. Fidelis z Sigmaringen

Marcin Jakimowicz

publikacja 11.12.2008 08:51

Leżąc w kałuży krwi, mnich pojął znaczenie każdego słowa Janowego proroctwa: „Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci wieniec życia”.

Zabójstwo prawnika - św. Fidelis z Sigmaringen Autor z XVII w. Św. Fidelis z Sigmaringen

Gdy Fidelis z Sigmaringen zaczął homilię od słów: „Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest”, ludzie niespokojnie poruszyli się w ławkach. Ale gdy kapucyn zaczął komentować kolejne zdania Listu do Efezjan, zawrzeli. Powietrze zrobiło się gęste od agresji. Niektórzy zerwali się z ławek i zaczęli rzucać przekleństwa. Ktoś wystrzelił nawet do kaznodziei, ale jego strzał chybił. Zakonnik zszedł z ambony i wyszedł z kościoła. Nie przypuszczał, że wpada właśnie w pułapkę. Przed świątynią czekał na niego rozwścieczony tłum, podburzony przez kilku kalwińskich fanatyków.

Ludzie rzucili się na kapucyna i brutalnymi ciosami chcieli wymusić na nim jedną deklarację. Miał publicznie wyrzec się katolicyzmu. Bity i maltretowany, bezradnie zawołał: Jezu, Maryjo! Boże, pośpiesz mi na pomoc!

Osunął się na ziemię. Przez jego głowę przelatywały setki myśli. Czy żałował, że przyjął zaproszenie parafii w Seewis? Miał dopiero 44 lata, życie stało przed nim otworem. Był wrażliwy, towarzyski, pogodny. Kochał muzykę, grał nawet na kilku instrumentach. Od dziesięciu lat był zakonnikiem. Wcześniej był wziętym prawnikiem. W 1611 roku uzyskawszy doktorat z prawa kanonicznego i cywilnego, podjął praktykę adwokacką, ale widząc ogromną korupcję paraliżującą środowisko, porzucił karierę prawnika i wstąpił do klasztoru. Wybrał kapucynów, wśród których przebywał już jego brat Jerzy.

Fidelis z zapałem bronił prawd wiary. W jego kazaniach nie było cienia złośliwości czy ironii. Po krótkich płomiennych homiliach powróciło do Kościoła katolickiego nawet kilku przywódców kalwińskich. Nic dziwnego, że niektórych doprowadzało to do furii. Przygotowali zasadzkę.

– Pytam po raz ostatni: wyprzesz się katolicyzmu? Zabrzmiał ostry głos. – Nie – szepnął kapucyn. Ludzie podnieśli noże i miecze. Zaczęli uderzać wijące się w konwulsjach ciało w brązowym habicie. Tuż przed śmiercią kapucyn przypomniał sobie słowa mistrza nowicjatu, który w chwili ślubów Fidelisa zacytował Apokalipsę. Teraz, leżąc w kałuży krwi przed kościołem w Seewis, mnich pojął znaczenie każdego słowa Janowego proroctwa: „Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci wieniec życia”.