Paparazzi na Wawelu - św. Kazimierz, królewicz

Wiara.pl

publikacja 08.12.2008 13:03

Być VIP-em i nie dać się zwariować, co więcej, zostać świętym. To naprawdę wysoki poziom.

Paparazzi na Wawelu - św. Kazimierz, królewicz Autor z XVI w. (PD) Św. Kazimierz królewicz

Paparazzi na Wawelu
ks. Tomasz Jaklewicz

Kazimierzu przewyborny! – tak zaczyna się pieśń wyliczająca liczne cnoty świętego. A ja mam problem. Bo nie wiem, jak napisać o św. Kazimierzu.

Znamy najważniejsze fakty z jego życia. Był drugim synem króla Kazimierza Jagiellończyka. Urodził się w 1458 r. na Wawelu. Jego wychowawcami byli Jan Długosz oraz włoski humanista Kallimach. Król Kazimierz przeznaczył 13-letniego syna na tron węgierski. Wyprawa na Węgry w celu objęcia władzy skończyła się jednak niepowodzeniem. Kiedy król udał się na Litwę, książę Kazimierz przez dwa lata praktycznie sprawował rządy w Królestwie Polskim. W roku 1483 ojciec wezwał syna do Wilna. Kazimierz chorował już wtedy na gruźlicę. Zmarł w Grodnie, mając niespełna 26 lat. Szczątki Świętego złożono w katedrze wileńskiej. Kanonizowano go w 1604 r.

Tyle suchych faktów. Ale na czym polegała jego świętość? Tu jest problem. Jak przebić się przez pobożne, nadmiernie ckliwe lub zbyt heroiczne opowiadania? Jak dotrzeć do żywego człowieka? Czy życie młodego księcia z czasów największej polskiej prosperity można jakoś porównać z życiem synów księcia Karola lub dzieci megagwiazd filmu czy rocka? Jak 13-letni Kazik przeżywał nieudaną wyprawę na Węgry? Czy nie wolał bawić się z rówieśnikami? Młody, dobrze urodzony, bogaty Kazimierz, składający ślub czystości, byłby wymarzonym bohaterem brukowej prasy. Gdyby żyli wtedy paparazzi, dziś znalibyśmy więcej szczegółów z życia królewskiego syna. Niekoniecznie jednak wiedzielibyśmy więcej o jego świętości.

Kolorowa prasa z upodobaniem szuka ciemnych stron życia gwiazd. Hagiografowie spisujący dzieje świętych działali odwrotnie. Usuwali z ich życiorysów wszystko, co uznali za zbyt pospolite, słabe czy grzeszne. Oddawali im jednak niedźwiedzią przysługę. Powstawały biografie uniwersalne, które można bez trudu przypasować do wielu ludzi. Oto próbka: „Niewypowiedziana i najszczersza miłość ku Wszechmogącemu Bogu w Duchu Świętym tak bardzo ogarniała serce Kazimierza, tak obfitowała i wylewała się na zewnątrz z głębi serca ku bliźnim, iż nic nie było dlań przyjemniejszym, nic bardziej upragnionym, jak wszystko swoje, a także i siebie samego oddać ubogim Chrystusa, podróżnym, chorym, więzionym i strapionym”. Aby być dobrze zrozumianym – nie podważam prawdziwości tego tekstu. Chodzi o styl. Tym pompatycznym zwrotom daleko do prostoty stylu Ewangelii, daleko do autentycznych zmagań, które przeżywali święci, daleko do piękna przygody z Bogiem zwanej świętością.

Wracając do św. Kazimierza. Sedno jego świętości leży chyba w tym, że nie uderzyły mu do głowy ani bogactwo, ani władza, ani przywilej dobrego urodzenia.

Św. Kazimierz
Dobromiła Salik

Dobry to patron na dzisiejsze czasy, tak bardzo pełne „politycznych zawieruch”, a także na zmagania duchowe, jakie w czasie pokutnym stoją przed każdym chrześcijaninem.

Syn króla polskiego Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Habsburg, córki cesarza Niemiec, wychowywany był, wraz ze swym licznym rodzeństwem, przez bardzo pobożnych rodziców. Elżbieta - zwana „matką królów” - uważana była za świętą królową, miłosierną i pobożną. Ojca, Kazimierza Jagiellończyka, nazywano „najpobożniejszym monarchą swoich czasów”.

W 1467 roku król powierzył swych synów Janowi Długoszowi, który wychowywał ich w karności, nie pobłażając w niczym, by przygotować ich do przyszłych rządów. Piotr Skarga tak określił wpływ Długosza na przyszłego Świętego: „Niemały miał postępek pod sławnym mistrzem i nauczycielem Długoszem, onym kanonikiem krakowskim, pisarzem dziejów polskich, nominatem na arcybiskupstwo lwowskie - z którego jako z źródła czystego i hojnego napojony Kazimierz we wszystkie cnoty rósł”.

Dalej zaś podkreśla, że synowie królewscy uczyli się pod surowym okiem księdza Długosza, „aby się nic zaraźliwego w ich miękkie dusze nie wkradło”. Dziś, gdy wychowanie w karności i ubóstwie odchodzi w zapomnienie, nieco szokuje informacja o tym, że królewscy synowie byli zobowiązani przez ojca do bezwzględnego posłuszeństwa Długoszowi, jadali zaś i ubierali się skromnie.
Gdy zaś powrócił Kazimierz na dwór królewski i zaczął, przy boku ojca, brać udział w „wielkiej polityce”, na pewno nie brakowało mu sposobności do życia lekkiego, pełnego rozrywek i różnorakich pokus. Tymczasem Kazimierz zasłynął jako wzór czystości obyczajów; dlatego w ikonografii często bywa przedstawiany z lilią.

I może teraz właśnie jest czas, by przypomnieć sobie o obowiązku czystości - dla każdego, niezależnie od wieku, płci, stanu. Dla osoby duchownej czy konsekrowanej, która powiedziała Bogu kiedyś swoje „tak”, i dla osoby samotnej, której życie też ma być znakiem dobra w świecie. Również dla małżonków, którzy złożyli przed Bogiem ślubne zobowiązanie miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej.

Był św. Kazimierz „młodzieńcem szlachetnym”, jak napisał Jan Długosz, również dlatego, że wiele się modlił i miał duże nabożeństwo do Matki Bożej. I to także jest wskazówka dla nas, współczesnych. Królewicz codziennie odmawiał długi hymn maryjny - Omni die dic Mariae, znaleziony na pergaminowym zapisie w jego trumnie. Autorstwo hymnu przypisuje się św. Bernardowi. Oto jego fragment, w tłumaczeniu A. Przeździeckiego: Każdodziennie chwal solennie/ Duszo ma Maryę/, Cześć jej świątkom, cześć pamiątkom/ Niechaj w niebo bije.

Książęce życie
ks. Tomasz Jaklewicz

Żyć jak książę. Z czym nam się kojarzy takie wyrażenie? Z pławieniem się w luksusie, beztroską, używaniem życia… Święty Kazimierz był księciem, ale jego krótkie życie był zaprzeczeniem takich wyobrażeń.

Szlachetne urodzenie odczytał jako wezwanie do szlachetnego życia.
Żył w czasach bodaj największej polskiej prosperity – w epoce Jagiellonów. Był wnukiem Władysława Jagiełły, drugim z kolei synem króla Kazimierza Jagiellończyka.

Urodził się w 1458 r. na Wawelu. Jego wychowawcami byli ks. Jan Długosz, włoski humanista Kallimach, a do sakramentu bierzmowania przygotowywał go św. Jan Kanty. Należał do najbardziej wykształconych książąt ówczesnej Europy. Ojciec wysłał trzynastoletniego Kazimierza na Węgry, gdzie pojawiła się możliwość objęcia tronu. Zbrojna wyprawa okazała się jednak totalną klęską, co było dużym przeżyciem dla trzynastoletniego, wrażliwego chłopca. W 1472 roku Kazimierz udał się na Jasną Górę, gdzie oddał się w niewolę Maryi. Kiedy król przebywał na Litwie, królewicz przez prawie dwa lata był namiestnikiem ojca w królestwie. Tytułowano go secundogentis regis Poloniae.

Rezydował w Radomiu, a jego krótkie rządy były dobrze oceniane przez współczesnych. W roku 1483 ojciec wezwał syna do Wilna. Kazimierz chorował już wtedy na gruźlicę. Zmarł w Grodnie w drodze na sejm do Lublina, mając niespełna 26 lat. Jego ciało złożono w katedrze wileńskiej, gdzie bardzo szybko otoczono je kultem. Staranie o kanonizację rozpoczął jego brat król Zygmunt Stary. Książę Kazimierz został kanonizowany w 1604 r. Jest patronem Polski i Litwy, a najbardziej czczony jest w samym Wilnie.

Św. Kazimierz łączył głęboką pobożność z zaangażowaniem w życie polityczne. Był przygotowywany przez ojca do objęcia tronu, brał udział w zjazdach, sejmach, naradach. A zarazem miał upodobanie w medytacji i surowym stylu życia. Nosił włosienicę, często pościł, unikał rozrywek i wypoczynku. Był wrażliwy na ludzką biedę. Czy hagiografowie nie popadają w pobożną przesadę, widząc w Kazimierzu wzorcowy wizerunek chrześcijańskiego księcia? Być może. Ale może być też tak, że to nam już nie mieści się w głowach, że można być na szczytach władzy, dysponować bogactwem i pozostać normalnym, pobożnym, przyzwoitym człowiekiem.

Myśl: Szlachetne urodzenie odczytał jako wezwanie do szlachetnego życia.