Święto Narodzenia NMP

8 września

publikacja 07.09.2003 18:22

Narodzenie Twoje, Boża Rodzicielko, zwiastowało radość całemu światu: z Ciebie bowiem wzeszło Słońce Sprawiedliwości, Chrystus, Bóg nasz. (Liturgia bizantyjska)

Święto Narodzenia NMP Domenico Ghirlandaio (PD) Narodzenie Maryi

Początków Święta Narodzenia Maryi trzeba szukać w Kościele Jerozolimskim. Apokryfy podawały wiele szczegółów z dzieciństwa Maryi, umieszczając miejsce Jej narodzin w pobliżu świątyni jerozolimskiej. Już od V w. pielgrzymi przybywający do świętego miasta nawiedzają kościół Najświętszej Panny „w miejscu Jej urodzenia". Wydaje się, że uroczystość poświęcenia tej bazyliki leży u początków święta. Jest to obecna bazylika Sw. Anny, gdzie do dziś jest czczona figurka Maryi jako małego dziecka. Z Jerozolimy święto przechodzi do Konstantynopola. Na Zachodzie po raz pierwszy spotykamy je w kalendarzu Sonnancjusza, biskupa Reims (614—631). Za pontyfikatu papieża Sergiusza (687—701) święto nabiera w Rzymie dużego znaczenia i zostaje zaliczone do czterech uroczystości maryjnych połączonych z procesją stacyjną. W średniowieczu święto otrzyma oktawę i wigilię.

W Polsce, ze względu na rozpoczynające się we wrześniu siewy, święto nosi nazwę Matki Bożej Siewnej, a w kościołach poświęca się ziarno siewne.

Kościół obchodzi dziś narodzenie Maryi, Tej, którą obdarza tak wielu i tak wielkimi tytułami. Ona jest świętą Bożą Rodzicielką, Matką łaski Bożej, Matką przedziwną, Stolicą mądrości, Przybytkiem Ducha Świętego, Arką przymierza i Bramą niebios. Królową Aniołów i Królową Wszystkich Świętych. Maryja jest Matką Chrystusa i Matką Kościoła. Oto dlaczego Kościół, który obchodzi narodzenie świętych dla nieba, czyli dzień ich śmierci, czyni dla Maryi wyjątek. Jej przyjście na świat stało się nadzieją i jutrzenką zbawienia dla całego świata. Z Niej Syn Boży weźmie ludzką naturę, z Niej wzejdzie Słońce sprawiedliwości, Chrystus, nasz Bóg. Narodzenie Maryi przybliżyło zbawienie świata. Życie Kościoła koncentruje się wokół tajemnicy Chrystusa, dla Kościoła Chrystus jest wszystkim i dlatego to Kościół nie zadowala się .obchodem narodzin Słońca, czuwa już przy wzejściu Jutrzenki.

Narodzenie Twoje, Boża Rodzicielko,
zwiastowało radość całemu światu:
z Ciebie bowiem wzeszło Słońce Sprawiedliwości,
Chrystus, Bóg nasz.
On zniweczył przekleństwo,
dał nam błogosławieństwo,
śmierć pokonał,
życie wieczne nam darował.

(Liturgia Bizantyjska)

Matka Zbawiciela

Święto Narodzenia NMP   Domenico Ghirlandaio (PD) Narodzenie Maryi

ks. Andrzej Luter

Kim jest dla ciebie Maryja? – zapytałem znanego świeckiego teologa, uprzedzając, że jego opinię wykorzystam w artykule. Uważny czytelnik do
strzeże w jego wypowiedzi wyraźne wpływy feminizmu chrześcijańskiego. W końcu już Rene Laurentin zauważył, że teologia w której nie ma miejsca dla Maryi staje się straszliwie abstrakcyjna, męska, nieludzka.

Tak więc, po pierwsze Maryja jest dla wspomnianego mariologa żywą, teologiczną „przechowalnią” żeńskości/kobiecości/matczyności Boga w ciągu dziejów teologii/Kościoła. Po drugie - symbolem (w najgłębszym tego słowa znaczeniu, czyli nie odrzucającym twardej warstwy historycznej!) drogi prawdziwego ucznia/uczennicy Chrystusa czy też odkupionego człowieka. Po trzecie- symbolem Kościoła. Po czwarte - Matką naszego Zbawcy. Przeżywając 12.września kolejne święto maryjne: Najświętszego Imienia Maryi, warto zastanowić się nad tą opinią teologa – mariologa. A więc najpierw: Maryja i matczyność Boga. Znaczy to, że jest Ona Matką wszystkich, którzy zostali wezwani, by stać się uczniami Chrystusa. Rene Laurentin w swoich analizach teologicznych wyraźnie rozróżnia tytuły maryjne: Matka Boga i Matka ludzi. Maryja jest Matką Boga, gdyż porodziła Syna Bożego według człowieczeństwa, gdyż „ukształtowała Jego człowieczeństwo, tak jak każda matka je kształtuje w swoim dziecku”. Tak rozumianego macierzyństwa nie można rozciągać na chrześcijan. Laurentin pisze: „Każdy z nich, każdy z nas ma swoją własną matkę, która wydała każdego na świat. Macierzyństwo Maryi ma wiec charakter przybrania. Jest Ona duchową Matką ludzi w Jezusie Chrystusie, żeby pobudzać ich do życia Bożego i prowadzić ku temu przebóstwieniu, do jakiego wzywa ich Bóg”. Inaczej mówiąc, macierzyństwo Maryi względem nas jest macierzyństwem duchowym, moralnym, egzystencjalnym, ale w porządku Bożym.

Maryja jako symbol drogi prawdziwego ucznia Chrystusa... Za przykładem Maryi powinniśmy wkraczać w świat, który został uczyniony nie na nasza miarę, i wchodzić do królestwa Bożej miłości, której nie można zgłębić. Kard. Leon – Joseph Suenens pisał, że Maryja bez wątpienia jest stworzeniem: sama przez się jest niczym, podobnie jak my; i nie ma „potrzeby upierać się, że jest inaczej, gdyż to jest oczywiste; z tą różnicą, że miłość Boża przeniknęła Ją z taką siłą, z jaką strumień wpada w przepaść”. W rezultacie postrzegamy Ją jako wzór i szczyt Kościoła na ziemi w jego zjednoczeniu ze zmartwychwstałym Zbawicielem. Maryja zatem to pierwsza chrześcijanka, a jej życie stało się wzorem i ideałem, do którego każdy wyznawca Chrystusa powinien dążyć, nawet jeśli tego ideału nigdy nie osiągnie. Tak więc, Maryja jest także symbolem Kościoła.

Jest wreszcie Matką mojego Pana i Zbawcy i ten „przymiot” Maryi – niezwykły i po ludzku rzecz biorąc wstrząsający – jest chyba najważniejszy. Po raz pierwszy został wypowiedziany przez św. Elżbietę. „Nic piękniejszego ponad takie określenie Maryi wymyśleć nie umiem” – mówi o. Stanisław C. Napiórkowski. Ten najwybitniejszy polski mariolog (w dodatku ekumenista) precyzyjnie określa, co oznacza „pośrednictwo” Maryi. To bardzo ważne, bo w praktyce duszpasterskiej niekiedy beztrosko i zamiennie mówi się o pośrednictwie Matki Bożej i pośrednictwie Chrystusa. W soborowej Konstytucji Dogmatycznej „Lumen gentium” czytamy: „Żadne bowiem stworzenie nie może być nigdy stawiane na równi ze Słowem Wcielonym i Odkupicielem”. Sobór wprowadza teologiczną kategorię uczestnictwa w pośrednictwie Chrystusa. Matka Boża jest o tyle pośredniczką, o ile uczestniczy w jedynym doskonałym pośrednictwie Chrystusa. Sobór Watykański II unika stawiania Maryi „pomiędzy”, tzn. pomiędzy nami a Chrystusem, ponieważ wiara katolicka naucza o bezpośrednich z Nim kontaktach. „Trzeba wiec strzec zasady o tej bezpośredniości – pisze o. Napiórkowski - i nie nadużywać hasła, że do Chrystusa idziemy tylko przez Maryję. My już jesteśmy w Chrystusie przez chrzest, przez miłość, przez wiarę. Każdy człowiek, każdy chrześcijanin ma bezpośredni dostęp do Chrystusa”. Niektórzy pojmują Maryję jako „wielki kamień pośrodku rzeki”. To błąd, bowiem taka teologia mnoży pośredników – im więcej kamieni, tym łatwiej sforsować rzekę. Idea „pośrednictwa” domaga się wielkiej ostrożności; być może dlatego Sobór „mówi o funkcji macierzyńskiej w tych miejscach, gdzie dotąd zwykło się mówić o maryjnym pośrednictwie”. O. Napiórkowski przypomina, że w teologicznym modelu pośrednictwa w Chrystusie mieści się hasło „Przez Jezusa do Maryi”, co oznacza, że każdy, kto autentycznie uwierzy w Chrystusa znajdzie Maryję, Jego i naszą Matkę, wzór życia chrześcijańskiego.

Jak kultywować Jej obecność? Oczywiście poprzez znaki dane nam w życiu Kościoła: Pismo Święte, liturgia (Msza Św.), sanktuaria, pielgrzymki, ikony, nabożeństwa (już Paweł VI zwracał uwagę przede wszystkim na takie modlitwy jak: Anioł Pański i różaniec). Rene Laurentin zachęca do polecania Maryi swoich projektów i przedsięwzięć, ale nie po to, by sobie ulżyć, tylko żeby je lepiej wypełnić, „z Nią, w duchu wiary, to znaczy w Bogu. To, co Jej polecone, nie jest stracone”.

Na koniec warto wyjść z kręgu tych nieco hermetycznych i dogmatycznych rozważań. Pytanie: „Kim dla ciebie jest Maryja” zadałem nie tylko zawodowemu teologowi, ale także zaprzyjaźnionemu pisarzowi, z młodszego pokolenia. Początkowo nie chciał obnażać swojej „heretyckości”. Powiedział: „Kult maryjny jest mi – niestety – dość obcy, choć mój śp. ojciec miał na drugie imię Maria (urodził się zresztą w święto maryjne). Od maleńkości miałem rezerwę do różańca, a kiedy w kazaniach pojawiała się Maryja, na ogół towarzyszył Jej jakiś taki ckliwy, rozczulający ton, który nie bardzo do mnie trafia. Co gorsza, fatalnie czuję się w Częstochowie: za dużo tam ludzi, za głośno i ogólnie zanadto dewocyjnie. Natomiast jest jedno miejsce, związane z Matka Bożą, które zrobiło na mnie piorunujące wrażenie: Ostra Brama. Fakt, że ten niewiarygodnie urodziwy obraz jest prawie na ulicy, że to sacrum przez otwarte okno niemal wylewa się na zwykłą ulicę, i jeszcze ten wysoki, nieco histeryczny zaśpiew kobiet, i to, że rzecz się dzieje bezpowrotnie za granicą, choć bywało inaczej – to daje niezwykle na mnie działającą mieszankę. Ale znamienne, że tam Matka Boża jest bez Dzieciątka. Jak gdyby bardziej mnie pociągał dramat wyboru samotnej kobiety, która musi odpowiedzieć na wezwanie, od której zgody i zawierzenia, że nie ma halucynacji, wszystko przez moment zawisa – niż z natury rzeczy stereotypowe wyobrażenia o miłości Matki do Syna i na odwrót. Potem znowu coś się ważnego dla mnie dzieje w chwili, gdy Ona zostaje Pietą”. Krytyczny czytelnik pomyśli teraz, że oto mamy do czynienia z klasycznym przykładem inteligenckiego niedostatku duchowego, który bierze się z plątania wartości religijnych i estetycznych. Myślę, że to nie jest prawda, choć na pewno taki stosunek do kultu maryjnego jest bardzo rzadki, ale umówmy się – on w Polsce także istnieje. Poruszeni wielką modlitwą tysięcy umęczonych, ale szczęśliwych pielgrzymów, którzy co roku w sierpniu stają przed obrazem Czarnej Madonny i w tylu innych sanktuariach, nie możemy zapominać, że istnieją ludzie wiary, żyjący sakramentami we wspólnocie, a którzy jednocześnie przeżywają swoje relacje z Bogiem w sposób bardzo indywidualny, w myśl zasady sformułowanej kiedyś przez Menachema Mendla z Kocka, że Bóg mieszka wszędzie tam, gdzie się Go wpuści.

Maryja - Świat odnowiony miłością

Święto Narodzenia NMP   Domenico Ghirlandaio (PD) Narodzenie Maryi Ks. Wacław Depo

Narodzenie Najświętszej Maryi Panny jest jednym z najstarszych świąt maryjnych w Kościele Chrystusowym. Już w V wieku - kiedy Sobór w Efezie (431) ogłosił dogmat o Macierzyństwie Bożym NMP - obchodzono w Jerozolimie uroczystość poświęcenia bazyliki w miejscu narodzenia Matki Bożej. Zaś w wieku VII święto to było już znane zarówno w Bizanjcum, jak i w Rzymie. Tajemnica narodzin Maryi tchnie radosnym przesłaniem, że z Niej, która „znalazła łaskę u Boga”, narodzi się oczekwiany Emmanuel - Zbawiciel świata (por. Mt 1, 20-23).

Przez Chrystusa do Maryi

Zgodnie z duchem listu apostolskiego Jana Pawła II Rosarium Virginis Mariae (16 X 2002) - każde święto maryjne chcemy przyjąć i przeżywać jako szczególną okazję do „kontemplacji Oblicza Chrystusa w szkole Maryi”. Kościół, wpatrując się w Nią jako swój wzór, jest wezwany do naśladowania Jej otwartości na łaskę i więź z Trójjedynym Bogiem: Ojcem i Synem, i Duchem Świętym. A wychodząc od tej największej tajemnicy obecności i działania Boga żywego wśród ludzi, odczytujemy na kartach Pisma Świętego, że Jego Jednorodzony Syn uczy nas tajemnic swojej niezwykłej Matki. To w Maryi - jak podkreśli Jan Paweł II - „poznajemy przemieniającą moc miłości Bożej. W Niej dostrzegamy świat odnowiony w miłości...” (por. Ecclesia de Euchristia, 62). To Ona z kolei „uczy” nas uznawać zbawcze i miłosierne działanie Boga i w Jego świetle odczytywać własne drogi powołań i całą ludzką historię. Maryja pomaga nam również interpretować to wszystko, co dziś się wydarza i odnosić do Jej Syna, Jezusa. A będąc nowym stworzeniem ukształtowanym przez Ducha Świętego, sprawia, że wzrasta w nas cnota nadziei pokładanej w Bogu na wszelkie okoliczności naszego życia. Brak kontemplacji oblicza Maryi, a wraz z nim utrata prawdy o Jezusie Chrystusie, który z Niej za sprawą Ducha Świętego stał się człowiekiem, uniemożliwiają wniknięcie w samą tajemnicę miłości Bożej i komunii trynitarnej (por. Jan Paweł II, Ecclesia in Europa, nr 19.125).

Miłość, która wyjaśnia...

Zazwyczaj o początku swojego życia każdy człowiek wie tylko tyle, ile dowiaduje się z urzędowego świadectwa urodzenia. To „opieczętowane” świadectwo może być wzmocnione relacją najbliższych, czy osób obecnych przy narodzinach. Ale mało kto zastanawia się nad tym, że jego biografia nie zaczyna się dopiero w dniu urodzenia, czy nawet w momencie poczęcia - ale w miłosnym zamyśle Boga Stwórcy. W Nim bowiem „żyjemy, poruszamy się i jesteśmy”. W Bogu samym odnajdujemy nienaruszalny fundament godności każdego człowieka. Dlatego na wzór Maryi każdy bez wyjątku człowiek zobowiązany jest odkryć tę prawdę, że: „Bóg mnie kocha, to znaczy, że wydobywa mnie z anonimowości stworzenia i czyni mnie kimś jedynym, którego On chciał dla mnie samego” (por. Gaudium et spes, 24). Pewną ilustracją tej tajemnicy naszego osobistego zaistnienia są słowa zapisane przez Jana Pawła II w medytacji biblijnej: „Kim On jest? Jest jak gdyby niewysłowiona przestrzeń, która wszystko ogarnia - On jest Stwórcą. Ogarnia wszystko, powołując do istnienia z nicości nie tylko na początku, ale wciąż... Niewypowiedziany. Samoistne Istnienie. Jedyny. Stwórca wszystkiego. Zarazem Komunia Osób. W tej Komunii wzajemne obdarowywanie pełnią prawdy, dobra i piękna... Wzięliśmy w siebie - na ludzką miarę - to wzajemne obdarowanie, które jest w Nim... Żyjemy ze świadomością daru, choć może nawet nie umiemy tego nazwać - być widzialnym znakiem Odwiecznej Miłości...” (por. Poezje zebrane. Tryptyk rzymski, Kraków 2003, s.287.295).

I pomimo iż w źródłach biblijnych nie znajdziemy ani imion rodziców Najświętszej Maryi Panny, ani daty czy miejsca urodzenia - to przyjmujemy z wiarą objawioną prawdę, że cała Jej wielkość i niezwykłość pochodzi z daru uprzedzającej miłości Boga i wybrania na Matkę Jednorodzonego Syna (por. Łk 1, 26-28.30-32). Zaś już od II wieku Tradycja poapostolska przekaże nam prawdę, że rodzicami Maryi byli: Joachim i Anna. Inny zaś głos tradycji, w osobie św. Bernarda, doktora Kościoła (†1153), w następujący sposób wysławia tę tajemnicę: „Trzeba było, aby Stwórca ludzi, który miał się narodzić jako człowiek, wybrał spośród wszystkich niewiast, albo raczej utworzył, taką Matkę, jaka byłaby godna i Jemu miła... Nie znaleziono Jej przypadkiem, w ostatniej chwili, ale od wieków została wybrana, przewidziana i przygotowana przez Najwyższego, strzeżona przez aniołów, zapowiedziana przez patriarchów, obiecana przez proroków... Dlatego spośród wszystkich poruszeń duszy, spośród wszystkich uczuć i przeżyć, jedynie miłość rozjaśnia wszystko i pozwala Maryi - odpowiedzieć swemu Stwórcy wzajemnością, wprawdzie nie równą, ale podobną...”.

Maryjne „dzisiaj”...

Święto Narodzenia NMP pozwala nam uświadomić sobie rolę chrześcijańskiego dziedzictwa rodzinnego. Ma ono bowiem wielkie znaczenie i może się stać błogosławieństwem zarówno dla dzieci, jak i rodziców. W klimacie rodzinnego domu - na podobieństwo domu Joachima, Anny i Maryi - rodzice nie mogą podarować swemu dziecku nic ważniejszego, niż przygotowanie daru jego życia poprzez łaskę osobistej wiary, własną modlitwę i zawierzenie siebie we wszystkim Bogu. Wciąż zbyt słabo zakorzeniona jest w nas świadomość, że Bóg, który obdarował nas życiem na swoje podobieństwo (Rdz 1,28), ogarnia każdego człowieka w swoich zbawczych planach, w określonym czasie, miejscu i wspólnocie osób. Dopiero wtedy z pogłębioną wiarą, nadzieją i miłością wpatrywać się będziemy w Ikonę Maryi, którą Bóg wybrał w sposób szczególny na Powierniczkę i Zwiastuna Dobrej Nowiny dla nas.