Wielki tydzień na Świętym Krzyżu

Marta Woynarowska i Andrzej Capiga

publikacja 03.04.2009 11:12

Około tysiąc osób, bez względu na pogodę, uczestniczy co roku w jednej z najstarszych dróg krzyżowych w kraju na Świętym Krzyżu.

Wielki tydzień na Świętym Krzyżu Foto: Archiwum ojców oblatów

Niedziela Palmowa na Świętym Krzyżu nie różni się, oprócz rzadko już spotykanej modlitewnej zadumy, od tych w innych parafiach. Jest więc poświęcenie palm i uroczysta procesja w kościele oraz jego krużgankami. Z reguły uczestniczy w niej prawie pół tysiąca wiernych. Odwiedzić Święty Krzyż w czasie Wielkiego Tygodnia natomiast warto szczególnie dla jednej z najstarszych w Polsce dróg krzyżowych.

Świętokrzyska Kalwaria
– Obchody Wielkiego Tygodnia rozpoczynają się w Wielki Czwartek – mówi ojciec Karol Lipiński OMI, rektor kościoła na Świętym Krzyżu. Jest więc Msza św. Ostatniej Wieczerzy koncelebrowana przez naszych współbraci. Potem tradycyjnie przeniesienie Najświętszego Sakramentu do „ciemnicy”, czyli do kaplicy Relikwii Drzewa Krzyża Świętego. Następnie krótka adoracja do godziny 21. W Wielki Piątek z kolei o godzinie 12 rozpoczyna się znana już w całej Polsce Droga Krzyżowa.

– Niewiele osób wie, że to tu, na Świętym Krzyżu, powstała najstarsza w Polsce kalwaria – zauważa o. Robert Skup OMI. – Powstała na przełomie XVI–XVII stulecia, wcześniej zatem niż najsłynniejsza w naszym kraju Kalwaria Zebrzydowska. – Z tej pierwotnej pozostały do dzisiaj dwie murowane kapliczki – mówi o. Karol Lipiński – dające nam pewne wyobrażenie, jak owa kalwaria wyglądała.

Świętokrzyska Droga Krzyżowa powstała na fali potrydenckiej odnowy religijnej (druga połowa XVI w.) i wzrostu pobożności pasyjnej, do czego w szczególny sposób przyczyniły się prace Holendra Adriana Cruysa, zwanego Adrichomisem, opisujące Ziemię Świętą za czasów Jezusa Chrystusa. Ułożył on także cykl Drogi Krzyżowej, na którą składało się 12 stacji podzielonych na trzy odcinki Via Dolorosa (Drogę Bolesną) Via Captivitatis (Drogę Pojmania) oraz Via Crucis (Drogę Krzyża).

– O naszej świętokrzyskiej drodze niewiele wiemy – mówi o. Karol Lipiński – nie zachowały się bowiem żadne przekazy pisemne. Bynajmniej nie dlatego, że ich nie było, ale z powodu zniszczeń i pożarów, które na przestrzeni wieków dotykały klasztor. Świętokrzyska Kalwaria powstała wzdłuż Drogi Królewskiej, którą począwszy od Władysława Jagiełły, wielkiego orędownika sanktuarium, podążali kolejni władcy polscy by pokłonić się relikwiom Drzewa Krzyża Świętego.

– Prawie 10 lat trwały nasze starania związane z odtworzeniem Drogi Krzyżowej – wspomina o. Karol Lipiński – i była to prawdziwa droga przez mękę. Główną przeszkodę stanowił brak zgody Parku Narodowego, przez teren którego miała ona przebiegać. Ojcowie słyszeli tłumaczenia, że to zakłócałoby chronioną przestrzeń, albo, że szlakiem tym podążają osoby niewierzące i to mogłoby ranić ich uczucia. – Na ten ostatni argument miałem proste wytłumaczenie, że przecież na Święty Krzyż przybywają i zwiedzają nasz klasztor nie tylko wierzący, ale także niewierzący i jakoś obecność w miejscu sakralnym im nie przeszkadza. Zatem zawsze jeśli nie pod względem religijnym, mogą owe kapliczki, które staną na Drodze Krzyżowej, kontemplować pod kątem przeżycia artystycznego. Zgodę na odtworzenie części kapliczek na terenie parku wydał wreszcie jego obecny dyrektor Stanisław Huruk.

Do tradycji wielkopiątkowej Drogi Krzyżowej wiodącej szlakiem z Nowej Słupi ojcowie oblaci powrócili w 2004 r. Wówczas też uczestnicy ponieśli krzyże, które stanęły w miejscach przyszłych kapliczek. – Niestety, w krótkim czasie większość krzyży została wyrwana i porzucona nieopodal szlaku – mówi z goryczą o. Lipiński. – Wiatr tego z pewnością nie mógł zrobić – dodaje. Po wielu perypetiach wreszcie 28 października 2007 r. bp sandomierski Andrzej Dzięga odprawił specjalną Drogę Krzyżową, w czasie której otworzył i poświęcił odtworzoną Świętokrzyską Kalwarię. Mogło się to stać także dzięki zaangażowaniu władz Nowej Słupi, a w szczególny sposób pracownicy urzędu gminy Agnieszki Widz-Ciosk, która m.in. współtworzyła projekt o dotację na ten cel z funduszy Unii Europejskiej. Dopiero w drugim przetargu wyłoniona została firma AGAVAT z Kielc Wojciecha Raczyńskiego, która podjęła się wzniesienia samych kapliczek. Swą formą architektoniczną nawiązują do ciesielskiej tradycji regionu. Niezwykle proste – na czterech drewnianych filarach wspiera się kryty gontem czterospadowy daszek – doskonale harmonizują z ustawionymi w ich wnętrzu rzeźbami autorstwa Aleksandra Kucharskiego, artysty ludowego mieszkającego w Nowej Słupi. Pomimo kłopotów ze zdrowiem i wycofania się dwóch innych rzeźbiarzy, którzy mieli wspólnie z nim wykonać sceny Drogi Krzyżowej, na czas wywiązał się ze swego zadania. Proste, niemal surowe w wyrazie rzeźby pana Kucharskiego, dostarczają niezwykłych przeżyć i stanowią doskonałą kanwę do przeżywania wspólnie z Chrystusem jego Via Dolorosa.

– Droga – opowiada barwnie o. Karol Lipiński – trwa prawie dwie i pół godziny. Po krótkiej przerwie ceremonia Wielkiego Piątku jest kontynuowana. Składa się na nią adoracja krzyża oraz procesja i uroczyste ucałowania relikwii. Kończy się zaś przeniesieniem Przenajświętszego Sakramentu do grobu Bożego, który także jest w kaplicy relikwii Drzewa Krzyża Świętego. Po Gorzkich Żalach prawie pięciogodzinne obchody dobiegają końca. W Wielką Sobotę święcimy pokarmy dwukrotnie: raz w klasztorze, a drugi raz dla wiernych w małej kapliczce w Hucie Szklanej. Rezurekcja natomiast zaczyna się zawsze o godzinie 6.30 i połączona jest z procesją na zewnątrz klasztoru.

Marzenie biskupa
Życzeniem byłego ordynariusza diecezji sandomierskiej bp. Andrzeja Dzięgi, któremu bardzo zależy na „wypromowaniu” Świętego Krzyża jako ważniejszego w kraju centrum pielgrzymkowego, było wykonywanie tutaj co roku w czasie Wielkiego Tygodnia misterium Męki Pańskiej, podobnego do tego w Kalwarii Zebrzydowskiej. Nie jest to jednak łatwe zadanie, gdyż klasztor na Świętym Krzyżu nie jest parafią, stąd trudno zebrać tak liczną grupę wykonawców.
– Kilka lat temu – wspomina rektor kościoła o. Karol Lipiński – gdy grupa naszego nowicjatu była dużo liczniejsza, udało nam się takie misterium urządzić. Rozpoczynało się ono w kościele, potem przenosiło na krużganki, aby ostatecznie zakończyć się w kaplicy Oleśnickich. Zainteresowanie było tak duże, iż misterium powtarzaliśmy aż pięć razy za każdym razem przy kilkusetosobowej widowni.

Z myślą o zwiększeniu ruchu pielgrzymkowego (obecnie jest on już trzy razy większy niż turystyczny) oraz przywróceniu Świętemu Krzyżowi dawnej świetności ojcowie oblaci prowadzą intensywny remont budowli. W tym roku odremontowana zostanie cała wschodnia fasada kościoła, kaplicy oraz pomieszczeń mieszkalnych. Kaplica Oleśnickich, która od tego roku będzie tylko miejscem modlitwy, wzbogaci się o nowe tabernakulum z marmuru oraz pancerne, przezroczyste drzwi, dzięki czemu relikwie będą cały czas widoczne. W kaplicy umieszczone zostaną herby dwóch zakonów: benedyktynów, którzy byli tutaj osiemset lat, i oblatów, którzy na Świętym Krzyżu przebywają od 1936 r. W przyszłym zaś roku, a najdalej za dwa lata, ruszą prace przy odbudowie wieży. Kosztorys prac opiewa na ponad 5 mln złotych. Inwestycja wprawdzie będzie finansowana z unijnych funduszy, ale niezbędny jest też wkład własny w wysokości 600 tys. złotych. Na razie ojcowie oblaci zebrali 140 tys. złotych, co pozwoli im zapłacić za sporządzenie dokumentacji.

Wesprzyj budowę wieży
Pieniądze można wpłacać na konto:
34849300040000006153920001 z dopiskiem „odbudowa wieży”
Adres: Stowarzyszenie Per Crocem, Święty Krzyż, 26-004 Bieliny