Wokół rokitniańskiego wzgórza

Krzysztof Król

publikacja 05.02.2009 09:49

Zabytki sanktuarium. Wprawdzie to nie same budynki są tu najważniejsze, ale warto zwrócić uwagę także na ich historię. Szczególnie na tę mało znaną albo już trochę zapomnianą.

Wokół rokitniańskiego wzgórza Foto: Krzysztof Król

Tutejsza wieś i parafia mają bogate dzieje, których korzeni należy szukać prawdopodobnie w XII lub XIII wieku. Nie sposób tu opisać całej historii tego wyjątkowego miejsca. Zatrzymajmy się na chwilę przy kościele, kaplicy polnej i dawnym domu sióstr.

Czwarty opat
Zanim wybudowano obecny kościół w Rokitnie, były tu najpierw drewniane świątynie. W końcu cystersi, którzy otrzymali Rokitno od kasztelana starogrodzkiego Mikołaja z Bytynia w 1378 roku, postanowili wybudować murowany.

„Kiedy obraz Maryi zasłynął nowymi łaskami i gdy przybywało do tej świątyni wielu pielgrzymów, postanowiono zbudować obszerniejszy i bardziej wspaniały kościół. Tego dzieła podjął się opat bledzewski Józef Gurowski” – czytamy w opracowaniu ks. Bolesława Dratwy, jednego z tutejszych powojennych proboszczów.

Budowę rozpoczęto w 1707 roku na najwyższym rokitniańskim wzgórzu (usytuowanym po prawej stronie, tuż przy wjeździe do Rokitna od strony Międzyrzecza). Mury miały już kilka metrów, gdy wybuchła zaraza i prace przerwano. Kolejny opat Aleksander Benedykt Gurowski nie podjął prac przy budowie. Udało się to dopiero opatowi w 1740 roku Józefowi Michałowi Górczyńskiemu, który – pomimo pięcioletniej posługi – przyczynił się znacznie do powstania świątyni.

Kazał rozebrać wybudowane wcześniej mury, a cegłę wykorzystać do budowy muru obecnego kościoła parafialnego. „Sędziwy zakonnik, przeczuwając swą rychłą śmierć, zdeponował u przeora kwotę 72 tys. złotych polskich na dokończenie budowy i z całą pewnością może uchodzić za fundatora świątyni” – pisze w swojej publikacji o Rokitnie Jerzy Zysnarski.

Następnie prace przy świątyni nadzorował ks. Michał Poraj-Konarzewski, ale z powodu braku środków on także nie ujrzał ukończonej świątyni. Udało się to dopiero czwartemu opatowi ks. Józefowi Loce, któremu w 1756 roku zakon powierzył zadanie doprowadzenia do oddania kościoła do użytku. Za jego bytności wykonano m.in. rokokowy ołtarz, ołtarze boczne i wykonano bogatą polichromię.

– Nowy opat dokończył zadanie w 1762 roku i umarł w opinii świętości. Jest pochowany w podwójnej trumnie w podziemiach świątyni – mówi ks. kustosz Tadeusz Kondracki, proboszcz parafii pw. MB Rokitniańskiej.

Sławna szkoła
Pewnie coraz mniej osób wie, że wysoki budynek usytuowany po drugiej stronie ulicy, gdzie dziś znajduje się Dom Pomocy Społecznej, wyglądał niegdyś zupełnie inaczej. – To był najpiękniejszy po kościele budynek w całej okolicy. W neogotyckim stylu z pięknymi wieżyczkami i dachem – mówi ks. Kondracki. Tuż po wybudowaniu (lata 1885–86) zamieszkały w nim przybyłe do Rokitna siostry boromeuszki.

„W tym domu zebrały kilka sierot i otworzyły ambulatorium dla chorych mieszkańców. Przychodziły także panienki z wioski, by nauczyć się prac ręcznych. Z bliskiej i dalekiej okolicy zaczynało przybywać coraz więcej uczennic, które u sióstr znajdowały naukę i religijne wychowanie (…) Sława dobrej szkoły sięgała daleko w Poznańskie i Prusy Zachodnie do tego stopnia, że poszerzony dom znów nie mógł przyjąć wszystkich zgłaszających się dziewcząt” – pisze ks. Dratwa.

Siostry boromeuszki przebywały tu do 1949 roku. Ze względu na braki personalne przekazały dom dla gorzowskiego Kościoła. Osiem lat później przybyły tu salezjanki. – Były tu kursy katechetyczne, a także zajęcia przygotowujące do życia w rodzinie, odbywały się tu zjazdy, rekolekcje i lekcje religii. Po prostu ten dom spełniał rolę duszpasterską, służebną wobec sanktuarium – wyjaśnia obecny kustosz. Tak było do 27 sierpnia 1963 roku, kiedy ówczesne władze państwowe przejęły dom. Pomimo starań, siostry nie odzyskały swojego klasztoru, a sam budynek w 1967 roku w wyniku przebudowy stracił zupełnie swój pierwotny wygląd.

Rokitniańska pustelnia
Oprócz kościoła warto odwiedzić kaplicę znajdującą się przy polnej drodze pomiędzy Lubikowem a Rokitnem. Z tym miejscem związane są różne legendy. Jedna z nich, jak podaje ks. Dratwa, mówi, że na tym miejscu zjawiała się Matka Boża i uczyła dzieci katechizmu: „Ktoś w to opowiadanie nie uwierzył i przyszedł na to miejsce, gdzie dzieci siedziały, i mówi do nich: »Gdzie jest Matka Boska?«.

A dzieci odpowiedziały: »Ona jest wśród nas i nas uczy«. I mówiły dalej, że Matka Boska życzyła sobie, aby na tym miejscu zbudowano Jej poświęconą kaplicę”. Wybudowano ją 21 listopada 1671 roku na powitanie powracającego do Rokitna z Warszawy cudownego obrazu. Zawiózł go tam opat Opaliński na prośbę polskiego króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego.

W 1777 roku jeden z wizytatorów tak oto opisuje to miejsce: „Kapliczka ma wieżyczkę bez dzwonu. W ołtarzu znajduje się obraz MB Rokitniańskiej. Kapliczka za zgodą ordynariusza diecezji poświęcona tylko. W wigilie wielkich odpustów (4. niedziela po Wielkanocy i Zielone Święta) są tu spełniane Msza św. i kazanie w języku polskim”.

Kaplica, jak pisze ks. Dratwa, ma w sobie wiele uroku. „Przychodzą tu nie raz obcy ludzie, by na łonie przyrody i w ciszy otoczenia wznieść swe serce w modlitwie do Boga. Nadaje się to ustronie na pustelnię. Być może, że Cystersi mieli tutaj takie schronienie dla szukających kontaktu z Bogiem”.

Ten, kto przyjeżdża często do Rokitna, wie, że widać tu nie tylko rękę dawnych architektów, ale także trud posługujących przez wieki ludzi oraz atmosferę modlitwy zanoszonej przez rzesze pragnących pocieszenia i ukojenia pątników. – Mijają wieki i pokolenia, ale czasy przeszłe mówią o teraźniejszych i przyszłych. My korzystamy z dziedzictwa tych, którzy szerzyli tu kult Matki Bożej – podsumowuje ks. Kondracki.

***
Korzystałem z opracowania: Jerzego Zysnarskiego „Madonna z Rokitna”, Gorzów Wlkp. 1990 oraz ks. Bolesława Dratwy „Dzieje parafii w Rokitnie”, Konradowo 1981.