Święty Paweł

Katecheza Benedykta XVI 22 listopada 2006

publikacja 16.05.2008 19:21

(...) Podkreślanie wymogu jedności nie oznacza oczywiście twierdzenia, że trzeba zunifikować lub spłaszczyć życie kościelne według jednego tylko sposobu działania. Gdzie indziej Paweł uczy: "ducha nie gaście", to znaczy, że należy dać wielkodusznie miejsce na nieprzewidywalny dynamizm charyzmatycznych przejawów Ducha, który jest źródłem ciągle nowej energii i żywotności.

Święty Paweł

Drodzy Bracia i Siostry,

Dziś uzupełniamy nasze spotkania z Apostołem Pawłem, poświęcając mu już ostatnią refleksję. Nie możemy bowiem pożegnać się z nim bez uwzględnienia jednego z najważniejszych składników jego działalności i jednego z najistotniejszych tematów jego myśli, a mianowicie rzeczywistości Kościoła. Przede wszystkim musimy stwierdzić, że z osobą Jezusa zetknął się on po raz pierwszy za pośrednictwem świadectwa wspólnoty chrześcijańskiej Jerozolimy. Był to kontakt gwałtowny. Dowiedziawszy się o nowej grupie wierzących stał się natychmiast jej zaciekłym prześladowcą. Przyznaje to sam co najmniej trzykrotnie w różnych Listach: "Prześladowałem Kościół Boży" - pisze (1 Kor 15,9; Gal 1,13; Flp 3,6), przedstawiając to swoje postępowanie niemal jak najgorszą zbrodnię.

Historia pokazuje nam, że do Jezusa dołącza się normalnie przez Kościół! W pewnym sensie sprawdziło się to, jak mówiliśmy, także w odniesieniu do Pawła, który znalazł Kościół przed spotkaniem Jezusa. Kontakt ten wywołał jednak w jego wypadku odwrotny skutek - spowodował nie przylgnięcie, ale gwałtowne odrzucenie. Dla Pawła przystąpienie do Kościoła nastąpiło w wyniku bezpośredniej interwencji Chrystusa, który - ukazując mu się na drodze do Damaszku - utożsamił się z Kościołem i kazał mu zrozumieć, że prześladowanie Kościoła jest prześladowaniem Jego, Pana. Zmartwychwstały mówi mianowicie Pawłowi, prześladowcy Kościoła: "Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?" (Dz 9,4). Prześladując Kościół, prześladował Chrystusa. Paweł nawrócił się więc w tym czasie do Chrystusa i do Kościoła. Toteż staje się zrozumiałe, dlaczego Kościół stał się później tak bardzo obecny w myślach, sercu i w działaniach Pawła.

Przede wszystkim to on założył dosłownie kilka Kościołów w różnych miastach, do których dotarł jako ewangelizator. Gdy mówi o swej "trosce o wszystkie Kościoły" (2 Kor 11,28), myśli o różnych wspólnotach chrześcijańskich, pobudzanych do życia od czasu do czasu w Galacji, Jonii, Macedonii i w Achai. Niektóre z tych Kościołów dostarczały mu nawet trosk i zgryzot, jak to się działo na przykład w Kościołach Galacji, które widział, jak "szybko chcą przejść do innej Ewangelii" (Gal 1,6), czemu przeciwstawiał się z twardym zdecydowaniem. Czuł się jednak związany z założonymi przez siebie Wspólnotami w sposób nie chłodny i biurokratyczny, ale głęboki i pełen namiętności. Tak na przykład określa Filipian: "Bracia umiłowani, za którymi tęsknię - radości i chwało moja!" (Flp 4,1). Innym razem porównuje różne Wspólnoty do jedynego w swoim rodzaju listu polecającego: "Wy jesteście naszym listem, pisanym w sercach naszych, listem, który znają i czytają wszyscy ludzie" (2 Kor 3,2). Jeszcze kiedy indziej ukazuje wobec nich prawdziwe i właściwe uczucie nie tylko ojcostwa, ale wprost macierzyństwa, jak wtedy, gdy zwraca się do swych adresatów, nazywając ich swymi dziećmi, które "ponownie w bólach rodzę, aż Chrystus w was się ukształtuje" (Gal 4,19; por. też 1 Kor 4,14-15; 1 Tes 2,7-8).
 

W swych Listach Paweł kreśli nam także swe nauczanie na temat Kościoła jako takiego. I tak dobrze znamy jego oryginalne określenie Kościoła jako "ciała Chrystusa", którego nie znajdujemy u innych autorów chrześcijańskich I wieku (por. 1 Kor 12,27; Ef 4,12; 5,30; Kol 1,24). Najgłębszy korzeń tej zaskakującej definicji Kościoła znajdujemy w Sakramencie Ciała Chrystusa. Oto co pisze św. Paweł: "Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno Ciało" (1 Kor 10,17). W tej samej Eucharystii Chrystusa daje nam swoje Ciało i czyni nas swoim Ciałem. W tym znaczeniu św. Paweł pisze do Galatów: "Wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie" (Gal 3,28). Przy tym wszystkim Paweł pozwala nam zrozumieć, że istnieje nie tylko przynależność Kościoła do Chrystusa, ale także pewna forma zrównania i utożsamienia Kościoła z samym Chrystusem. Stąd więc wypływa wielkość i wzniosłość Kościoła, to znaczy nas wszystkich, którzy go tworzymy: przez to, że jesteśmy członkami Chrystusa, jakby rozszerzając Jego osobistą obecność w świecie. Za tym też idzie oczywiście nasz obowiązek życia rzeczywiście zgodnie z Chrystusem. Stąd również pochodzą napomnienia Pawła w związku z różnymi charyzmatami, które ożywiają i kształtują wspólnotę chrześcijańską. Wszystkie one wywodzą się z jednego źródła, którym jest Duch Ojca i Syna, wiedząc dobrze, że w Kościele nie ma nikogo, kto byłby ich pozbawiony, gdyż - jak pisze Apostoł - "wszystkim objawia się Duch dla [wspólnego] dobra" (1 Kor 12,7). Ważne jest jednak, aby wszystkie charyzmaty współpracowały razem dla budowy wspólnoty a nie stawały się powodem rozdarcia. W związku z tym Paweł zadaje retoryczne pytanie: "Czyż Chrystus jest podzielony?" (1 Kor 1,13). Wie on dobrze i tego nas uczy, że konieczne jest "zachowanie jedności Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój. Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie" (Ef 4,3-4).

Podkreślanie wymogu jedności nie oznacza oczywiście twierdzenia, że trzeba zunifikować lub spłaszczyć życie kościelne według jednego tylko sposobu działania. Gdzie indziej Paweł uczy: "ducha nie gaście" (1 tes 5,19), to znaczy, że należy dać wielkodusznie miejsce na nieprzewidywalny dynamizm charyzmatycznych przejawów Ducha, który jest źródłem ciągle nowej energii i żywotności. Jeśli jednak istnieje jakieś kryterium, które Paweł bardzo ceni, to jest nim wzajemne budowanie: "... wszystko niech służy zbudowaniu" (1 Kor 14,26). Wszystko powinno służyć uporządkowanemu budowaniu tkanki kościelnej nie tylko bez przestojów, ale także bez przecieków i przerw. Jest nawet jeden List Pawłowy, który przedstawia Kościół jako małżonkę Chrystusową (por. Ef 5,21-33). W ten sposób powraca starożytne porównanie prorockie, które czyniło z ludu Izraela małżonkę Boga przymierza (por. Oz 2,4.21; Iz 54,5-8): aby powiedzieć, jak głębokie są związki między Chrystusem a Jego Kościołem, zarówno w tym sensie, że jest on przedmiotem najczulszej miłości ze strony jego Pana, jak również dlatego, że miłość winna być wzajemna, stąd też my sami, jak członkowie Kościoła, winniśmy okazywać namiętną wierność wobec Niego.

Ostatecznie zatem chodzi o relację wspólnoty: tę, by tak rzec, pionową - między Jezusem Chrystusem a nami wszystkimi, oraz poziomą między tymi wszystkimi, którzy wyróżniają się w świecie przez fakt "wzywania imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa" (1 Kor 1,2). Jest to nasze określenie: tworzymy część tych, którzy wzywają imienia Pana Jezusa Chrystusa. Dlatego dobrze wiadomo, jak bardzo pożądane jest, aby spełniło się to wszystko, czego sam Paweł życzy w Liście do Koryntian: "Gdy zaś wszyscy prorokują, a wejdzie [podczas tego] jakiś poganin lub człowiek prosty, będzie przekonany przez wszystkich, osądzony i jawne staną się tajniki jego serca; a tak, upadłszy na twarz, odda pokłon Bogu, oznajmiając, że prawdziwie Bóg jest między wami" (1 Kor 14,24-25). Takie też powinny być nasze spotkania liturgiczne. Niechrześcijanin, który wchodzi na nasze zgromadzenie, na zakończenie powinien móc powiedzieć: "Prawdziwie Bóg jest z wami". Prośmy Pana, abyśmy w ten sposób byli we wspólnocie z Chrystusem i we wspólnocie między sobą.