Pryscylla i Akwila

Katecheza Benedykta XVI z 8 lutego 2007

publikacja 16.05.2008 19:02

(...) Późniejsza tradycja hagiograficzna nadała szczególnego znaczenia Pryscylli, nawet jeśli pozostaje kwestia utożsamiania jej z inną Pryską - męczennicą. W każdym razie tu, w Rzymie mamy zarówno kościół dedykowany św. Prysce na Awentynie, jak i katakumby Pryscylli przy Via Salaria.

Drodzy bracia i siostry,

czyniąc nowy krok w tej rozpoczętej kilka tygodni temu swego rodzaju galerii portretów pierwszych świadków wiary chrześcijańskiej, za przedmiot naszych rozważań bierzemy dziś parę małżeńską. Chodzi o małżonków Pryscyllę i Akwilę, mieszczących się na orbicie licznych współpracowników apostoła Pawła, o których wspomniałem pokrótce w ubiegłą środę. Na podstawie posiadanych przez nas wiadomości ta para małżonków odegrała bardzo czynną rolę w okresie postpaschalnych początków Kościoła.

Imiona Akwila i Pryscylla są łacińskie, lecz noszący je mężczyzna i kobieta byli pochodzenia żydowskiego. Ale przynajmniej Akwila geograficznie pochodził z diaspory w północnej Anatolii nad Morzem Czarnym - w dzisiejszej Turcji - podczas gdy Pryscylla, której imię bywa niekiedy skracane jako Pryska, była najprawdopodobniej Żydówką wywodzącą się z Rzymu (por. Dz 18,2). W każdym razie to z Rzymu przybyli oni do Koryntu, gdzie Paweł spotkał ich na początku lat pięćdziesiątych; przyłączył się tam do nich, ponieważ, jak opowiada nam Łukasz, wykonywali ten sam zawód wytwórców namiotów czy płacht na użytek domowy, i przyjęty został wręcz do ich domu (por. Dz 18,3). Powodem ich przybycia do Koryntu była decyzja cesarza Klaudiusza o wygnaniu z Rzymu mieszkających tam Żydów. Rzymski historyk Swetoniusz pisze o tym wydarzeniu, że Żydzi zostali wyrzuceni, ponieważ "wszczynali zamieszki z powodu niejakiego Chrestusa" (por. "Żywoty cezarów. Klaudiusz", 25).

Jak widać, nie znał dobrze imienia - zamiast Chrystus pisze "Chrestos" - i miał bardzo mgliste pojęcie o tym, co się wydarzyło. W każdym razie dochodziło do sporów w łonie wspólnoty żydowskiej wokół kwestii, czy Jezus był Chrystusem. A dla cesarza problemy te stały się powodem, dla którego po prostu wypędził wszystkich Żydów z Rzymu. Domyślamy się z tego, że oboje małżonkowie przyjęli wiarę chrześcijańską już w Rzymie w latach czterdziestych, teraz zaś znaleźli w Pawle kogoś, kto nie tylko dzielił z nimi tę wiarę - że Jezus jest Chrystusem - ale był też apostołem, powołanym osobiście przez Zmartwychwstałego Pana. Tak więc pierwsze spotkanie odbywa się w Koryncie, gdzie przyjmują go do swego domu i razem pracują przy wyrobie namiotów.

Następnie przenieśli się oni do Azji Mniejszej, do Efezu. Odegrali tam decydującą rolę w dopełnieniu chrześcijańskiej formacji aleksandryjskiego Żyda Apollosa, o którym mówiliśmy w ubiegłą środę. Ponieważ znał on jedynie pobieżnie wiarę chrześcijańską, "gdy go Pryscylla i Akwila usłyszeli, zabrali go z sobą i wyłożyli mu dokładnie drogę Bożą" (Dz 18,26). Kiedy z Efezu apostoł Paweł pisze swój Pierwszy List do Koryntian, wraz z własnymi przesyła również pozdrowienia "Akwili i Pryscylli razem ze zbierającym się w ich domu Kościołem" (16,19). Tym samym dowiadujemy się o niezwykle ważnej roli, jaką para ta odgrywała w pierwotnym Kościele: gościła ona w swoim domu grupę miejscowych chrześcijan, gdy gromadzili się oni, by słuchać Słowa Bożego i sprawować Eucharystię. Właśnie ten rodzaj zebrania nazywa się po grecku "ekklesìa" - po łacinie "ecclesia", czyli Kościół - co oznacza zgromadzenie, zebranie, zgrupowanie.

A zatem w domu Akwili i Prycylli gromadzi się Kościół, zebranie Chrystusa, które sprawuje tu swe święte Misteria. I tak możemy zobaczyć same narodziny rzeczywistości Kościoła w domach wierzących. Chrześcijanie bowiem, aż do III wieku, nie mieli własnych miejsc kultu: na początku były nimi żydowskie synagogi, dopóki istniała pierwotna symbioza Starego i Nowego Testamentu i Kościół pogan został zmuszony do wypracowania własnej tożsamości, nadal głęboko zakorzenionej w Starym Testamencie. Potem, po tym "rozłamie", zbierali się w domach chrześcijan, którzy tym samym stają się "Kościołem". Wreszcie, w III wieku, powstają prawdziwe i właściwe budynki kultu chrześcijańskiego. Tu jednak, w pierwszej połowie I stulecia i w II stuleciu, domy chrześcijan stają się prawdziwym i właściwym "kościołem". Jak powiedziałem, czyta się tam wspólnie Pismo Święte i sprawuje Eucharystię. Tak było na przykład w Koryncie, gdzie Paweł wspomina pewnego "Gajusa, który jest gospodarzem moim i całego Kościoła" (Rz 16,23), w Laodycei, gdzie wspólnota zbierała się w domu niejakiej Nimfasy (por. Kol 4,15), czy w Kolosach, gdzie zgromadzenia odbywały się w domu jakiegoś Archipa (por. Flm 2).

Po powrocie do Rzymu Akwila i Pryscylla kontynuowali tę swoją niezwykle cenną działalność także w stolicy Cesarstwa. Paweł bowiem, pisząc do Rzymian, przesyła to wyraźne pozdrowienie: "Pozdrówcie współpracowników moich w Chrystusie Jezusie, Pryskę i Akwilę, którzy za moje życie nadstawiali swe głowy i którym winienem wdzięczność nie tylko ja, ale i wszystkie Kościoły pogan. Pozdrówcie także Kościół, który się zbiera w ich domu" (Rz 16,3-5). Cóż za niezwykła pochwała dwojga małżonków w tych słowach! A wypowiada ją ni mniej ni więcej, tylko apostoł Paweł. Uznaje on wprost w nich obojgu prawdziwych i ważnych współpracowników swego apostolatu. Odwołanie się do faktu, że narażali oni dla niego życie, odnosi się najprawdopodobniej do wystąpień w jego obronie podczas jego uwięzienia, być może w samym Efezie (por. ADz 19,23; 1 Kor 15,32; 2 Kor 1,8-9). A fakt, że do własnej wdzięczności Paweł dołącza wręcz wdzięczność wszystkich Kościołów pogan, chociaż wyrażenie to można uznać za przesadną, pozwala się domyślać, jak wielki był zasięg ich działalności, a w każdym razie ich wpływu na szerzenie Ewangelii.

Późniejsza tradycja hagiograficzna nadała szczególnego znaczenia Pryscylli, nawet jeśli pozostaje kwestia utożsamiania jej z inną Pryską - męczennicą. W każdym razie tu, w Rzymie mamy zarówno kościół dedykowany św. Prysce na Awentynie, jak i katakumby Pryscylli przy Via Salaria. W ten sposób zachowuje się pamięć o niewieście, która niewątpliwie była osoba aktywną i bardzo znacząca w historii rzymskiego chrześcijaństwa. Jedno jest pewne: wdzięczności owych pierwszych Kościołów, o których mówi Paweł, winna towarzyszyć także nasza, gdyż to dzięki wierze i apostolskiemu zaangażowaniu wiernych świeckich, rodzin, małżonków takich, jak Pryscylla i Akwila, chrześcijaństwo przetrwało do naszych pokoleń. Mogło rozrastać się nie tylko dzięki głoszącym je Apostołom. Do tego, aby zakorzeniło się w glebie ludu, aby żywo się rozwijało, niezbędne było zaangażowanie tych rodzin, tych małżonków, tych wspólnot chrześcijańskich, wiernych świeckich, którzy stworzyli "humus" [podłoże] dla rozrastania się wiary. I zawsze tylko w ten sposób rośnie Kościół. W szczególności para ta pokazuje, jak ważna jest działalność małżonków chrześcijańskich. Kiedy wspiera ich wiara i silna duchowość, naturalne staje się ich odważne zaangażowanie na rzecz Kościoła i w Kościele. Codzienna wspólnota ich życia znajduje swe przedłużenie i w jakimś sensie uwzniośla się w podjęciu wspólnej odpowiedzialności za mistyczne Ciało Chrystusa, choćby to była nawet jego mała cząstka. Tak było w pierwszym pokoleniu i tak będzie często.

Inną jeszcze ważną naukę możemy wyciągnąć z ich przykładu: każdy dom może stać się małym Kościołem. Nie tylko w tym znaczeniu, że powinna w nim panować typowa miłość chrześcijańska, na którą składają się altruizm i wzajemna troska, ale jeszcze bardziej w tym sensie, że całe życie rodzinne, oparte na wierze, wezwane jest, by obracać się wokół jedynego panowania Jezusa Chrystusa. Nieprzypadkowo w Liście do Efezjan Paweł porównuje związek małżeński do tej oblubieńczej jedności, jaka panuje między Chrystusem a Kościołem (por. Ef 5,25-33). Co więcej, możemy uważać, że Apostoł pośrednio wzoruje życie całego Kościoła na życiu rodziny. I w rzeczywistości Kościół jest rodziną Bożą. Czcimy więc Akwilę i Pryscyllę jako wzory życia małżeńskiego, odpowiedzialnie zaangażowanego w służbie całej wspólnoty chrześcijańskiej. I znajdujemy w nich wzór Kościoła, rodziny Bożej po wszystkie czasy.