Nie tylko Ciało Chrystusa Święty Paweł o Kościele

Katecheza Benedykta XVI z 15 października 2008

publikacja 20.10.2008 16:24

(...) Dla Pawła w nowej sytuacji jedno było od razu jasne: podstawowe i ustanawiające znaczenie Chrystusa i „słowa”, które Go zapowiadało. Paweł wiedział, że nie tylko nie można zostać chrześcijaninem pod przymusem, ale że w wewnętrznej strukturze nowej wspólnoty składnik instytucjonalny był nieuchronnie związany z żywym „słowem”...

Drodzy bracia i siostry,

w katechezie w ubiegłą środę mówiłem o związku św. Pawła z Jezusem przedpaschalnym w Jego ziemskim życiu. Pytanie brzmiało: co wiedział Paweł o życiu Jezusa, Jego słowach i Jego męce? Dziś chciałbym mówić o nauczaniu św. Pawła na temat Kościoła. Musimy zacząć od stwierdzenia, że słowo „Kościół” po włosku (Chiesa) – podobnie jak francuskie „Église” i hiszpańskie „Iglesia” – pochodzi od greckiego „ekklēsía”! Sięga ono Starego Testamentu i oznacza zgromadzenie ludu Izraela, zwołane przez Boga, a zwłaszcza wzorcowe zgromadzenie u stóp Synaju. Słowem tym nazwana została obecnie nowa wspólnota wierzących w Chrystusa, którzy czują się zgromadzeniem Bożym, nowym powołaniem wszystkich narodów przez Boga i przed Jego obliczem. Słowo „ekklēsía” pojawia się jedynie pod piórem Pawła, który jest pierwszym autorem utworu chrześcijańskiego. Występuje to we wstępie do pierwszego Listu do Tesaloniczan, gdzie Paweł zwraca się dosłownie „do Kościoła Tesaloniczan” (por. z kolei także „Kościół w Laodycei” w Kol 4,16). W innych Listach mówi on o Kościele Bożym, który jest w Koryncie (1 Kor 1,2; 2 Kor 1,1), który jest w Galacji (Ga 1,2 itd.) – a zatem o Kościołach partykularnych – ale mówi też, że prześladował „Kościół Boży”: nie jakąś określoną wspólnotę lokalną, lecz „Kościół Boży”. I tak widzimy, że słowo to „Kościół” ma znaczenie wielowymiarowe: wskazuje na jedną część zgromadzeń Bożych w określonych miejscach (mieście, wiosce, domu), ale oznacza również cały Kościół jako taki. Tak więc widzimy, że „Kościół Boży” nie jest tylko sumą różnych Kościołów lokalnych, ale że różne Kościoły lokalne są z kolei urzeczywistnieniem jedynego Kościoła Bożego. Wszystkie razem są „Kościołem Bożym”, który poprzedza pojedyncze Kościoły i wyraża się, realizuje się w nich.

Istotne jest spostrzeżenie, że niemal zawsze słowu „Kościół” towarzyszy określenie „Boży”: nie jest to stowarzyszenie ludzkie, zrodzone ze wspólnych idei czy interesów, lecz powołał je Bóg. On zwołał go i dlatego jest jeden we wszystkich swych przejawach. Jedność Boga tworzy jedność Kościoła we wszystkich miejscach, w których się on znajduje. Później, w Liście do Efezjan, Paweł szeroko wypracuje pojęcie jedności Kościoła, w kontynuacji z pojęciem Ludu Bożego, Izraela, uważanego przez proroków za „oblubienicę Boga”, powołaną do oblubieńczej relacji z Nim. Paweł przedstawia jedyny Kościół Boży jako „oblubienicę Chrystusa” w miłości, jedno tylko ciało i jeden tylko duch z samym Chrystusem. Wiadomo, że młody Paweł był zagorzałym przeciwnikiem nowego ruchu, jaki stanowił Kościół Chrystusowy. Był jego przeciwnikiem, ponieważ widział w tym nowym ruchu zagrożenie dla wierności tradycji Ludu Bożego, ożywianego przez wiarę w jedynego Boga. Wierność ta wyrażała się przede wszystkim w obrzezaniu, w przestrzeganiu reguł czystości kultu, w powstrzymywaniu się przed spożywaniem określonych pokarmów, w szacunku dla szabatu. Tę wierność Izraelici okupili krwią męczenników w okresie Machabeuszów, gdy reżym hellenistyczny chciał zmusić wszystkie narody do upodobnienia się do jednej kultury hellenistycznej. Wielu Izraelitów broniło krwią właściwego powołania Izraela. Męczennicy życiem przypłacili tożsamość swego narodu, która wyrażała się w tych elementach. Po spotkaniu ze zmartwychwstałym Chrystusem Paweł zrozumiał, że chrześcijanie nie byli zdrajcami; przeciwnie, w nowej sytuacji Bóg Izraela przez Chrystusa rozciągnął swe powołanie na wszystkie ludy, stając się Bogiem wszystkich narodów. W ten sposób zrealizowała się wierność jedynemu Bogu; nie były już konieczne znaki wyróżniające, polegające na szczególnych normach czy przepisach, ponieważ wszyscy zostali powołani, w swej różnorodności, do przynależności do jedynego ludu Bożego w „Kościele Bożym” w Chrystusie.

Dla Pawła w nowej sytuacji jedno było od razu jasne: podstawowe i ustanawiające znaczenie Chrystusa i „słowa”, które Go zapowiadało. Paweł wiedział, że nie tylko nie można zostać chrześcijaninem pod przymusem, ale że w wewnętrznej strukturze nowej wspólnoty składnik instytucjonalny był nieuchronnie związany z żywym „słowem”, z głoszeniem żywego Chrystusa, w którym Bóg otwiera się na wszystkie narody i jednoczy je w jeden lud Boży. Znamienne jest, że Łukasz w Dziejach Apostolskich używa wielokrotnie, także w związku z Pawłem, syntagmy „głosić słowo” (Dz 4,29.31; 8,25; 11,19; 13,46; 14,25; 16,6.32), z wyraźnym zamiarem podkreślenia jak najbardziej decydującego znaczenia „słowa” w głoszeniu. Konkretnie słowo to zasadza się na krzyżu i na zmartwychwstaniu Chrystusa, w których Pismo znalazło swe wypełnienie. Tajemnica paschalna, która spowodowała przełom w jego życiu na drodze do Damaszku, znajduje się oczywiście w centrum przepowiadania Apostoła (por. 1 Kor 2,2; 15,14). Tajemnica ta, głoszona w słowie, realizuje się w sakramentach Chrztu i Eucharystii i z kolei urzeczywistnia się w miłości chrześcijańskiej. Dzieło ewangelizacyjne Pawła ma na celu wyłącznie zaszczepienie wspólnoty wierzących w Chrystusie. Idea ta znajduje się w samej etymologii słowa „ekklēsía”, które Paweł, a wraz z nim całe chrześcijaństwo, przedłożyło nad słowo „synagoga”: nie tylko dlatego, że początkowo pierwsze z nich jest bardziej „świeckie”(pochodzi bowiem od greckiej praktyki zgromadzenia politycznego, a nie religijnego we właściwym znaczeniu), ale także dlatego, że zakłada ono bezpośrednio bardziej teologiczną ideę powołania ab extra, a zatem nie zwykłego zebrania się razem; wierzący powołani są przez Boga, który gromadzi ich w jedną wspólnotę, swój Kościół.

Idąc za tym rozumowaniem możemy zrozumieć także oryginalne pojęcie, wyłącznie Pawłowe, Kościoła jako „Ciała Chrystusa”. W związku z tym należy pamiętać o dwóch wymiarach tego pojęcia. Jedno ma charakter socjologiczny, zgodnie z którym ciało składa się ze swoich członków i nie istniałoby bez nich. Interpretacja ta pojawia się w Liście do Rzymian i w Pierwszym Liście do Koryntian, gdzie Paweł posługuje się obrazem, występującym już w socjologii rzymskiej: powiada on, że lud jest niczym ciało posiadające różne członki, z których każdy ma swoją funkcję, wszystkie zaś, nawet te najmniejsze i pozornie nic nie znaczące, są niezbędne do tego, aby ciało mogło żyć i pełnić właściwe sobie funkcje. Słusznie Paweł zauważa, że w Kościele jest wiele powołań: prorocy, apostołowie, nauczyciele, prostaczkowie, a wszyscy powołani do codziennego życia miłością, wszyscy niezbędni do budowy żywej jedności tego duchowego organizmu. Druga interpretacja odwołuje się do Ciała samego Chrystusa. Paweł twierdzi, że Kościół nie jest tylko organizmem, ale staje się rzeczywiście ciałem Chrystusa w sakramencie Eucharystii, gdzie wszyscy otrzymujemy Jego Ciało i rzeczywiście stajemy się Jego Ciałem. W ten sposób urzeczywistnia się oblubieńcza tajemnica, że wszyscy stajemy się jednym ciałem i jednym duchem w Chrystusie. W ten sposób rzeczywistość przekracza obraz socjologiczny, wyrażając swą prawdziwą głęboką istotę, to znaczy jedność wszystkich ochrzczonych w Chrystusie, uważanych przez Apostoła za „jedno” w Chrystusie, ukształtowanych do sakramentu Jego Ciała.

Mówiąc to, Paweł pokazuje, że doskonale wie i daje nam wszystkim do zrozumienia, ze Kościół nie jest jego i nie jest nasz: Kościół jest Chrystusa, jest „Kościołem Bożym”, „uprawną rolą Bożą i Bożą budowlą” (1 Kor 3,9.16). To ostatnie określenie jest szczególnie ciekawe, ponieważ przypisuje sieci stosunków międzyosobowych termin, który powszechnie służył do wskazania miejsca fizycznego, uważanego za święte. Związek między Kościołem a świątynią nabiera zatem dwóch uzupełniających się wymiarów: z jednej strony przypisuje wspólnocie kościelnej cechy izolacji i czystości, jakie przysługiwały budowli sakralnej, z drugiej jednak przezwyciężone zostaje pojęcie przestrzeni materialnej, aby przenieść to wartościowanie na rzeczywistość żywej wspólnoty wiary. O ile wcześniej świątynie uważane były za miejsce obecności Boga, o tyle teraz wiadomo i widać, że Bóg nie mieszka w budowlach wykonanych z kamienia, lecz miejscem obecności Boga w świecie jest żywa wspólnota wierzących.

Na oddzielne rozważanie zasługiwałoby określenie „lud Boży”, które u Pawła odnosi się zasadniczo do ludu Starego Testamentu, a następnie do pogan, którzy byli „ nie-ludem”, ale również oni stali się ludem Bożym dzięki przyjęciu ich do Chrystusa przez słowo i sakrament. I wreszcie ostatni odcień. W Liście do Tymoteusza Paweł nazywa Kościół „domem Bożym” (1 Tm 3,15); jest to określenie naprawdę oryginalne, odnosi się bowiem do Kościoła jako struktury wspólnotowej, w której panują gorące relacje międzyosobowe o charakterze rodzinnym. Apostoł pomaga nam coraz dogłębniej zrozumieć tajemnicę Kościoła w jego rozmaitych wymiarach zgromadzenia Bożego na świecie. Oto wielkość Kościoła i wielkość naszego powołania: jesteśmy świątynią Boga, miejscem, gdzie rzeczywiście mieszka Bóg, a zarazem jesteśmy wspólnotą, rodziną Boga, który jest miłością. Jako rodzina i dom Boży winniśmy realizować w świecie miłość Bożą i w ten sposób być, dzięki mocy, płynącej z wiary, miejscem i znakiem Jego obecności. Prośmy Pana, aby pozwolił nam być coraz bardziej Jego Kościołem, Jego Ciałem, miejscem obecności Jego miłości w tym naszym świecie i w naszej historii.