Mity i fakty

Andrzej Grajewski, Marcin Jakimowicz, Leszek Śliwa

publikacja 15.02.2010 12:09

Antysemita Pius XII sprzyjał nazistom, święta inkwizycja wymordowała setki tysięcy ludzi, konkwistadorzy mają na sumieniu krew miliona południowoamerykańskich Indian, a Galileusz spłonął na stosie. Stosie bzdur.

Mity i fakty DerrickT / CC 2.0

Czym różni się hiszpańska wojna domowa od wielu innych wojen? Tym, że nie chodziło w niej ani o interesy ekonomiczne, ani o spory narodowe. To była wojna dwóch ideologii, dwóch wizji świata, dwóch systemów wartości. Dlatego wciąż budzi emocje i jest przedmiotem ideologicznej manipulacji.

Wrogowie chrześcijańskiej wizji świata wynajdują w dziejach takie wydarzenia, które mają w złym świetle przedstawić Kościół. Chcą udowodnić, że jeśli mylił się kiedyś, może też mylić się i teraz, jeśli popełniał kiedyś zbrodnie, może popełniać je i teraz.

Oczywiście Kościół mylił się w przeszłości wielokrotnie. Bardzo często przypisuje mu się jednak winy, których nie popełnił. A te rzeczywiste wyrywa się z historycznego kontekstu, by je wyolbrzymić. W ten sposób powstały mity uznawane przez opinię publiczną za dowiedzione prawdy. Postanowiliśmy skonfrontować te mity z rzeczywistą wiedzą naukową na ich temat.

Galileusz na stosie
Mit 1: Galileusz został spalony na stosie przez inkwizycję... Wierzy w to połowa Polaków, którzy twierdzą, że „znają temat” – wynika z ankiety TNS OBOP. Więcej, o tym, że znają sprawę Galileusza, najczęściej byli przekonani Polacy z wyższym wykształceniem. Galileusz miał nosa. Po wielu latach okazało się, że miał rację, stawiając na teorię kopernikańską. Stając jednak 22 czerwca 1633 roku w białej koszuli przed trybunałem w sali dominikańskiego klasztoru Santa Maria Sopra Minerva, zabrakło mu jednego. Argumentów.

Uczony zaprezentował zaledwie jeden argument dla poparcia swej teorii głoszącej, że Ziemia krąży dookoła Słońca. Twierdził, że przypływy i odpływy morza spowodowane są poruszeniem wód powstającym w wyniku ruchu Ziemi. Była to ryzykowna teza. Jego „koledzy po fachu” potrafili udowodnić, że spowodowane są one przyciąganiem Księżyca. Galileusz popełnił też inny poważny błąd. Gdy w 1618 roku na niebie ukazała się kometa, ogłosił, że chodziło jedynie o zjawisko optyczne i zaciekle walczył z jezuickimi astronomami z rzymskiego obserwatorium, którzy w komecie widzieli (prawidłowo) rzeczywiście ciało niebieskie.

Czy przypłacił swe nauczanie życiem? Skądże znowu! Nie spędził ani jednego dnia w więzieniu. Nie był też, jak sądzi wielu, torturowany. W czasie rzymskiego procesu mieszkał (na koszt Stolicy Apostolskiej) w pięciopokojowym mieszkaniu, z widokiem na piękne Ogrody Watykańskie. Po wyroku został umieszczony w wytwornej willi Medyceuszów w Pincio. Stamtąd przeniósł się jako gość do pałacu arcybiskupiego w Sienie, do jednego z dostojników kościelnych. Trybunał skazał też uczonego na cotygodniowe odmawianie siedmiu psalmów pokutnych przez trzy lata, co zresztą Galileusz z chęcią podjął.

Przez cały okres od wyroku do naturalnej śmierci kontynuował swą pracę naukową, odkrył librację Księżyca, zbudował pierwszy zegar wahadłowy. Zmarł 8 stycznia 1642 roku, po 78 latach życia. Działacze nowej lewicy chcieliby zapewne wcisnąć w jego usta okrzyk: „Zdrada!”, „Wolność!”, albo inne barwne rewolucyjne hasło. Zdziwiliby się, czytając wspomnienia córki Galileusza (zakonnicy zresztą), która zapamiętała ostatnie słowo ojca. Brzmiało ono: „Jezus!”. *** Tekst: Marcin Jakimowicz.

Papież Hitlera
Mit 2: Pius XII wspierał Hitlera, milczał wobec zagłady Żydów i był kompletnie obojętny na dramat narodów znajdujących się pod niemiecką okupacją... Ataki na Piusa XII rozpoczęły się po jego śmierci. Wcześniej nikt nie kwestionował znaczenia pomocy tego papieża dla środowisk żydowskich, zwłaszcza gdy jesienią 1943 r. niemieckie wojska zajęły Rzym i znaczną część Włoch. Pius XII poprosił wówczas kościoły i klasztory w całym kraju, by dawały schronienie Żydom. Oceniając działalność Piusa XII w okresie wojny, rabin David G. Dalin z USA przypomniał zdanie z Talmudu, że kto zachowuje jedno życie, jest mu to policzone, jak gdyby zachował cały świat. „Pius XII wypełnił to talmudyczne powiedzenie bardziej niż którykolwiek XX-wieczny przywódca, kiedy ważył się los europejskich Żydów”.

Skąd się wzięła czarna legenda Piusa XII? Początek haniebnej kampanii dała w 1963 r. w Berlinie premiera dramatu niemieckiego pisarza Rolfa Hochhuta pt. „Namiestnik. Tragedia chrześcijan”. Hochhut, opierając się na rzekomo autentycznych dokumentach, przedstawił papieża jako bezwzględnego cynika całkowicie obojętnego na ludzkie dramaty. Sztuka, przetłumaczona na wiele języków, traktowana była nieomal jak historyczny dokument. W 2002 r. na jej podstawie znany reżyser Costa Gavras nakręcił film „Amen”. W styczniu 2007 r. w amerykańskim piśmie „National Review” ukazał się artykuł gen. Iona Mihaia Pacepy, wysokiej rangi funkcjonariusza rumuńskiej tajnej policji politycznej Securitate, który w 1968 r. uciekł na Zachód.

Uczestniczył on osobiście w operacji mającej zdyskredytować autorytet Piusa XII. Aby to osiągnąć, sfałszowano oryginalne dokumenty watykańskie. Część z nich podrzucono m.in. Hochhuthowi. Także wielu zachodnich historyków, jednostronnie interpretujących źródła lub ignorujących dokumenty dla nich niewygodne, stawiało tezę, że antykomunizm Piusa XII doprowadził go do wspierania Hitlera. W rzeczywistości było odwrotnie.

Papież wstrzymał się od potępienia komunizmu, aby ułatwić aliantom pokonanie Hitlera. Ciągle pojawiają się także informacje, jakoby Watykan ukrywał w swoich archiwach niewygodne dla tego papieża źródła. Dzieje się tak, pomimo że w 1964 r. z inicjatywy Pawła VI zespół historyków rozpoczął wydawanie dokumentacji Sekretariatu Stanu z okresu II wojny światowej. Zawarte są w 12 opasłych tomach. *** Tekst: Andrzej Grajewski.

Wolność, równość, braterstwo
Mit 3: Kościół podchodzi z nieufnością do wielkich zdobyczy rewolucji francuskiej i jest przeciwnikiem praw człowieka... A może Kościół ma wciąż w pamięci tysiące zamordowanych księży, tłum zgwałconych zakonnic i stosy ułożone z chłopów poćwiartowanych w czasie ludobójstwa w prowincjach Francji, które stanęły pod sztandarem „Bóg i król”?

„Obywatele republikanie, Wandea już nie istnieje! Dzięki naszej wolnej szabli umarła wraz ze swoimi kobietami i dziećmi – pisał do Paryża jakobiński generał Westermann. – Skończyłem grzebać całe miasto w lasach i bagnach Savenay. Wykorzystując dane mi uprawnienia, dzieci rozdeptałem końmi i wymordowałem kobiety, by nie mogły dalej płodzić bandytów. Nie żal mi ani jednego więźnia. Zniszczyłem wszystkich”. W odpowiedzi otrzymał pochwalny list. Od tych, którzy wyznawali hasło: „Liberté, égalité, fraternité” albo śmierć.

Powstanie Wandejczyków wybuchło w marcu 1793 roku, w departamencie Francji, który wystąpił w obronie Kościoła i monarchii. 1 sierpnia Komitet Ocalenia Publicznego nakazał bezwzględnie spacyfikować zbuntowany departament, zalecając, by wymordować wszystkich jego mieszkańców. Dziś historycy piszący o powstaniu nie wahają się używać słowa „ludobójstwo”.

Generał Carrier, odpowiedzialny za operację, w ten sposób przemawiał do swoich żołnierzy: „Niech nam nie mówią o humanitaryzmie wobec tych bestii z Wandei: wszyscy zostaną wykończeni, nie wolno zostawić przy życiu ani jednego powstańca”. Puszczono z dymem dziesięć tysięcy domów, czyli 20 procent budynków, wybito całe bydło i całkowicie zdewastowano uprawy rolne. Ile ludzi straciło życie? Szacuje się że w ciągu osiemnastu miesięcy zamordowano 120 tysięcy osób, czyli około 15 proc. całej populacji.

Trudno w kilku zdaniach napisać o oporach Kościoła wobec zdobyczy rewolucji. Należy przypomnieć skrajnie antyklerykalny, racjonalny do bólu oświeceniowy klimat, w jakich się rodziła, czy powoływanie się w Deklaracji Praw Człowieka z 1789 roku na nieokreślony „Najwyższy Byt”. Czy Kościół jest przeciwnikiem praw człowieka? – martwią się w medialnych debatach „życzliwi”. Nic podobnego. Nauczanie Kościoła znakomicie wyraził w jednym zdaniu Jan Paweł II. W 1987 roku w Monachium powiedział: „Tam, gdzie nie respektuje się Boga i Jego prawa, człowiek nie jest zdolny sprawić, aby respektowano prawa człowieka”. *** Tekst: Marcin Jakimowicz.

Sadyści w habitach
Mit 4: Inkwizycja spaliła na stosie setki tysięcy, a może nawet miliony ludzi, uprzednio ich torturując. Wykazywała się przy tym wyjątkowym okrucieństwem... Gdy oceniamy inkwizycję z dzisiejszego punktu widzenia, jej działalność może nas oburzać. Krytykując ją, nie powinniśmy jednak zapominać, że istniała w czasach, w których kara śmierci za herezję wydawała się czymś normalnym, również w krajach protestanckich. Podobnie było ze stosowaniem tortur.

Inkwizycja różniła się od innych ówczesnych sądów… łagodnością. Przekazaniem władzom cywilnym w celu wykonania egzekucji kończyło się tylko 3–5 procent procesów. Na ogół kończyło się na karach kościelnych. Wbrew legendom, ofiar inkwizycji było więc znacznie mniej niż ofiar sądów świeckich. Wielkie prześladowania innowierców w jakiejś miejscowości kończyły się na ogół spektakularnym spaleniem na stosie kilku lub kilkunastu ludzi, którzy do końca nie chcieli wyrzec się swych poglądów.

Oblicza się, że w ciągu 600 lat istnienia tego trybunału we wszystkich krajach łącznie spalono nie kilkaset tysięcy, lecz kilka tysięcy osób. Podobne stosy płonęły także w krajach protestanckich, gdzie prześladowano z kolei katolików. Inkwizycja była też pierwszym sądem, który wprowadził ustalone regulaminem procedury śledztwa (stąd nazwa, pochodząca od łac. inquisitio – śledztwo). Stosowanie tortur było bardzo rzadkie (kilka procent spraw) i ograniczone regulaminem. Inne sądy takich ograniczeń nie stosowały. Mitem jest także obciążanie inkwizycji odpowiedzialnością za procesy czarownic. Większość procesów o czary odbywała się w krajach protestanckich, zwłaszcza w północnych Niemczech. Tam, gdzie działała inkwizycja, było ich najmniej.

Dlaczego wszyscy słyszeli o zbrodniach inkwizycji, a nikt nie pamięta, że w krajach protestanckich katolicy również ginęli na stosach? Inkwizycja kojarzyła się z Hiszpanią, gdzie była najmocniejsza. To państwo w XVI w. zbudowało pierwsze światowe imperium. W XVII w. jego potęga zaczęła się jednak rozpadać. Hiszpania stała się obiektem ataków swych politycznych rywali, chętnych do zagarnięcia imperium. Ponieważ przeważały wśród nich państwa protestanckie, atak na katolicką Hiszpanię połączono z atakiem na Kościół. Inkwizycja stała się symbolem ciemnoty, nietolerancji, okrucieństwa. A potem, w okresie oświecenia, pisane przez protestantów paszkwile odkurzyli antyklerykałowie również w krajach katolickich. *** Tekst: Leszek Śliwa.

Nawracanie mieczem
Mit 5: Kościół jest odpowiedzialny za wyniszczenie Indian, których przymusowo nawracał... Wciąż pokutuje wizja fanatycznego kaznodziei, ogniem i mieczem nawracającego w Ameryce zastraszonych tubylców. Tylko osoby interesujące się historią słyszały o tzw. redukcjach: prowadzonych przez jezuitów w Ameryce Południowej misjach, w których Indianie żyli bezpiecznie i dostatnio, byli chronieni przed wyzyskiem ze strony świeckich magnatów, mogli pielęgnować swą kulturę i języki. Najprężniejsze redukcje istniały w Paragwaju. I właśnie tam dziś większość społeczeństwa to Indianie, a język guarani jest – obok hiszpańskiego – językiem urzędowym.

Przyczyny zagłady cywilizacji prekolumbijskich byłyby lepiej znane, gdyby nie istniejąca do dziś czarna legenda hiszpańskiego podboju. Wiadomo, że w ciągu 100 pierwszych lat panowania Hiszpanów populacja Indian zmniejszyła się aż o 90 procent. Mówiono więc o masowej eksterminacji, o zbiorowych mordach. W rzeczywistości hiszpańscy zdobywcy nie mordowali Indian, zależało im przecież na sile roboczej. Zmniejszanie się populacji Indian oznaczało dla wielu Hiszpanów bankructwo i nędzę.

A jednak Indianie masowo wymierali. Dlaczego? Prawdę odkryto stosunkowo niedawno. Indian w XVI wieku nękały straszliwe epidemie. Grypa, malaria, ospa były chorobami nieznanymi w Ameryce. Europejczycy nieświadomie przynieśli ze sobą zarazki. Indianie nie byli na nie uodpornieni.

Mitem jest również przymusowe nawracanie. Hiszpańscy misjonarze byli wręcz zaskoczeni, że przychodzą do nich tysiące Indian proszących o chrzest. Ci ludzie szukali sensu życia, sensu, jaki odbierała im dotychczasowa religia, głosząca, że świat odradza się przez śmierć, a ludzkie ciało jest pokarmem bogów. Na przykład Aztekowie składali rocznie w ofierze około 20 tys. ludzi. Uprawiali także kultowy kanibalizm.
Indianie nie mogli się nadziwić, że Bóg chrześcijański jest dobry i umarł za nich na krzyżu. Nie żywi się ich krwią i chce, by byli szczęśliwi. Dlatego masowo sami prosili o chrzest. Ich potomkowie tworzyli kulturę chrześcijańskiej Ameryki Łacińskiej. *** Tekst: Leszek Śliwa.

Krucjata przeciwko demokracji
Mit 6: Hiszpańska wojna domowa (1936–1939) była zamachem generała Franco na demokrację. Hiszpański Kościół wsparł moralnie frankistów, ogłaszając krucjatę przeciwko legalnym władzom republiki... W rzeczywistości równolegle z buntem gen. Franco wybuchła lewicowa rewolucja, która praktycznie pozbawiła władzy legalny rząd republiki. Lewica zaczęła zresztą swą rewolucję już wcześniej, w 1934 r. Walki trwały wówczas dwa tygodnie i kosztowały życie 2 tys. ludzi. Po stłumieniu rewolucji sytuacja pozostała napięta. Morderstwa polityczne, strzelaniny na ulicach i podpalenia kościołów stały się codziennością. Gdyby nawet prawicowej rebelii nie było, demokracja w Hiszpanii i tak by upadła.

W 1936 r. rewolucjoniści w opanowanej przez siebie części Hiszpanii zamknęli wszystkie kościoły i oficjalnie zabronili odprawiania Mszy. Od wioski do wioski krążyły plutony egzekucyjne anarchistów, socjalistów i komunistów, urządzając polowanie na księży. Już w pierwszych miesiącach konfliktu zginęło ponad 6800 duchownych, w tym 13 biskupów. Śmierć czekała też świeckich, którzy próbowali ratować księży. Biskupi musieli więc wesprzeć gen. Franco, bo tylko on mógł ocalić hiszpańskich katolików przed całkowitym fizycznym unicestwieniem. Nie była to jednak „krucjata przeciwko legalnym władzom republiki”, bo one praktycznie przestały istnieć.

Siły tworzące lewicowy Front Ludowy łączyła wyłącznie wrogość do katolicyzmu oraz do Kościoła jako instytucji. Wszystko inne je dzieliło, do tego stopnia, że w czasie wojny wciąż wybuchały walki pomiędzy milicjami poszczególnych partii, a rząd praktycznie nie panował nad sytuacją. W tzw. strefie republikańskiej trwała permanentna rewolucja.

Analogicznie na prawicy jedynym łącznikiem była akceptacja Kościoła. Tam również dochodziło do sporów, przecinanych żelazną ręką gen. Franco. Zdawał on sobie sprawę, że zwycięstwo zapewni tylko jedność. Dlatego ostentacyjnie podkreślał katolicyzm rebelii, chętnie odwołując się do symboliki nowoczesnej krucjaty. Biskupi nie mieli jednak żadnego wpływu na jego rządy. *** Tekst: Leszek Śliwa.