Spadkobiercy rycerzy

Stanisław Zasada

publikacja 01.07.2009 10:47

W czasie krucjat strzegli pielgrzymów w Ziemi Świętej. Później podbili Rodos i Maltę. Dziś pomagają chorym, biednym i ofiarom klęsk żywiołowych na całym świecie. Są też w Polsce.

Spadkobiercy rycerzy foto: WALDEMAR WYLEGALSKI

Z frontonu domu parafialnego przy kościele św. Jana Jerozolimskiego za Murami w Poznaniu powiewa czerwona flaga z charakterystycznym białym krzyżem o rozwidlonych ramionach. To herb Zakonu Maltańskiego, czyli joannitów, jednego z trzech zakonów rycerskich powstałych w czasach wypraw krzyżowych. W przykościelnym budynku próżno jednak szukać rycerzy zakonnych w czarnych płaszczach z białymi krzyżami. Drzwi otwiera kobieta w białym fartuchu. Jest lekarzem.

– Zakon Maltański od początku opiekował się chorymi – tłumaczy Grażyna Zengteler, kierownik Specjalistycznej Przychodni Onkologicznej „Pomoc Maltańska”. Tak nazywa się placówka prowadzona przez spadkobierców joannitów w Poznaniu. Czynna od kilkunastu lat przychodnia funkcjonuje w ramach działalności charytatywno-opiekuńczej tutejszej parafii św. Jana Jerozolimskiego. Proboszcz, ks. prałat Kazimierz Królak, był jednym z jej współzałożycieli. – Wróciliśmy do korzeni, bo joannici przez ponad sześćset lat prowadzili w tym miejscu szpital i przytulisko – mówi prałat Królak. Jest kapelanem Zakonu Maltańskiego. Zaś teren jego parafii to kolebka joannitów w Polsce.

Z koni na okręty
Zbliża się czas krucjat. W Jerozolimie włoscy kupcy zakładają szpital Świętego Jana Chrzciciela. Gdy w 1099 roku miasto opanują krzyżowcy, bractwo przekształci się w Suwerenny Rycerski Zakon Szpitalników św. Jana Jerozolimskiego, nazywany popularnie joannitami. Pierwszym wielkim mistrzem zostaje brat Gerard, którego po śmierci Kościół ogłosi błogosławionym. Jego podwładni mają opiekować się chorymi pielgrzymami, a w razie zagrożenia bronić ich przed wrogo nastawionymi do chrześcijan muzułmanami. Ich powołanie streszcza łacińska dewiza: „Tuitio fidei et obsequium pauperum” (Bronić wiary i służyć potrzebującym).

Pod koniec XIII wieku wojska islamskie pod wodzą Saladyna wypierają krzyżowców z Ziemi Świętej. Joannici przenoszą się z innym zakonem rycerskim – templariuszami na Cypr. Wkrótce wielki mistrz templariuszy spłonie na stosie, a zakon zostanie rozwiązany. Część jego dóbr odziedziczą joannici.
W 1309 roku wielki mistrz joannitów Fulko de Villaret najeżdża ze swymi rycerzami na Rodos. Obrońcy pielgrzymów w Ziemi Świętej pacyfikują wyspę i zakładają tam państwo zakonne. Jego stolicą jest starożytne miasto Rodos, które joannici zamieniają w ufortyfikowaną twierdzę. Niedawni rycerze przesiadają się z koni na okręty i przejmują kontrolę nad handlem śródziemnomorskim. Kres ich panowaniu na Rodos położy w 1521 roku muzułmańskie imperium osmańskie. Wyparci z Rodos joannici przenieśli się na Maltę. Założyli tam nowe państwo i zbudowali od fundamentów miasto La Valetta – na cześć swojego wielkiego mistrza Jeana de la Valette, który w 1565 roku obronił wyspę przed wojskami Sulejmana Wspaniałego. Nazywani teraz Zakonem Maltańskim będą władali wyspą przez dwa i pół stulecia. U schyłku XVIII wieku wypędził ich stamtąd Napoleon Bonaparte. Mężni rycerze zakonni rozpierzchli się po Europie.

Ludzie z klasą
W ciasnej poczekalni przychodni „Pomoc Maltańska” tłok. Kilkanaście kobiet w różnym wieku czeka na badania. Na ścianach zdjęcia z audiencji polskich Maltańczyków u Jana Pawła II i duży portret uśmiechniętego Benedykta XVI. – Przyjmujemy około 6 tys. pacjentów rocznie – mówi Grażyna Zengteler. – Specjalizujemy się w badaniach mammograficznych, ginekologicznych, urologicznych, robimy badania skóry i w kierunku osteoporozy – wylicza pani doktor. Kiedy przychodnia powstawała, zajmowała się tylko mammografią. – Bo w Wielkopolsce wiele kobiet zapada na raka piersi – tłumaczy Grażyna Zengteler. Szybko doszła jednak do wniosku, że pacjentem należy zająć się całościowo. – Dlatego poszerzyliśmy specjalizację – podkreśla. Poszerzył się też zasięg terytorialny przychodni. Na badania przychodzą tu nie tylko Wielkopolanki, ale także mieszkanki innych regionów. Były już pacjentki z Gdańska, Koszalina, Olsztyna, Przemyśla i Zakopanego. Zdarzały się również Ukrainki i Rosjanki.

– Przychodzą do nas chętnie, bo nie muszą mieć skierowań i czekać tygodniami albo miesiącami na swoją kolej – tłumaczy popularność prowadzonej przez Zakon Maltański przychodni Grażyna Zengteler. Badania są darmowe. W poczekalni wyłożona jest co prawda skarbonka, ale ofiary są dobrowolne.
Wielotysięczną rzeszę pacjentów obsługuje 60 lekarzy, pielęgniarek, techników i wolontariuszy. Leczą za darmo, często po skończeniu pracy w szpitalu. Tak jak Andrzej Pietrzak. Ten lekarz radiolog pracuje w Przychodni „Pomoc Maltańska” od początku jej istnienia. – Jako katolik mam obowiązek pomagać innym – mówi krótko Pietrzak, który spędza w przychodni po kilka godzin w tygodniu. Grażyna Zengteler mówi o pracownikach przychodni: – To ludzie z klasą.

Za murami miasta
Rok 1187. Książę Mieszko III Stary i biskup poznański Radwan przekazują joannitom kościół św. Michała Archanioła niedaleko prawego brzegu Warty w Poznaniu i nadają im okoliczne ziemie. Przy świątyni znajduje się przytulisko dla wędrowców i pątników – do jego prowadzenia ściągnięto joannitów.
Na przełomie XII i XIII wieku poznańscy joannici wznoszą nowy kościół. Jako jedni z pierwszych w Polsce do budowy używają czerwonej cegły. Późnoromańska świątynia, która w niemal niezmienionym kształcie przetrwała do naszych czasów, otrzymuje wezwanie św. Jana Jerozolimskiego za Murami. – Jan Jerozolimski to inaczej św. Jan Chrzciciel – patron joannitów. A określenie „za Murami” oznaczało, że świątynia znajdowała się poza obrębem średniowiecznych murów obronnych miasta – objaśnia ksiądz Królak. W 1832 roku władze pruskie przeprowadzają kasatę zakonu. Po 645 latach joannici muszą opuścić Poznań. Powrócą po 160 latach.

Najstarsi dobroczyńcy
– Jesteśmy najstarszą charytatywną organizacją na świecie – mówi z dumą Maciej Koszutski, wiceprezydent Związku Polskich Kawalerów Maltańskich. – Od ponad dziewięciu wieków pomagamy biednym, chorym i wszystkim, którzy są w potrzebie – dodaje. Związek Polskich Kawalerów Maltańskich jest narodowym odłamem międzynarodowego Zakonu Maltańskiego, który po burzliwych dziejach przetrwał do naszych czasów. Na jego czele nadal stoi Wielki Mistrz. Trzon zakonu stanowią osoby duchowne, które składają śluby ubóstwa, czystości i posłuszeństwa. Członkami zakonu są też świeccy mężczyźni i kobiety – noszą zaszczytny tytuł Kawalerów i Dam Maltańskich. Maltańczycy zajmują się obecnie pracą charytatywną w ponad 100 krajach świata. Prowadzą szpitale, spieszą z pomocą ofiarom wojen i klęsk żywiołowych. Powstały w 1927 roku Związek Polskich Kawalerów Maltańskich w czasach komunizmu działał na emigracji. W kraju wznowił działalność na początku lat 90. ubiegłego stulecia. Obecnie należy do niego 150 kawalerów i dam.

Do zakonu należą potomkowie rodów arystokratycznych i szlacheckich, a także lekarze, adwokaci, prywatni przedsiębiorcy, inżynierowie, a nawet politycy. – Jednoczy nas poczucie pomocy innym ludziom – tłumaczy Koszutski. Żeby zostać członkiem Zakonu Maltańskiego, trzeba być katolikiem i angażować się w działalność charytatywną. Powstała w 1992 roku Przychodnia „Pomoc Maltańska” w Poznaniu to pierwsza w kraju placówka Polskich Kawalerów Maltańskich. Dziś już niejedyna. Na poznańskiej Ławicy i w podpoznańskim Puszczykowie zakon opiekuje się osobami z upośledzeniem umysłowym, w Klebarku Wielkim na Warmii prowadzi szpital i stację ratownictwa medycznego, a w Krakowie Centrum Pomocy Niepełnosprawnym Dzieciom i Ich Rodzicom. Ponadto zajmuje się różnoraką działalnością dobroczynną w kilkudziesięciu miastach Polski. – Nasza dewiza nakazuje nam bronić wiary i służyć potrzebującym – mówi Koszutski. – W obecnych czasach znacznie częściej realizujemy to drugie.

Duma z bycia damą
W procesjach wokół niewielkiego kościoła św. Jana Jerozolimskiego za Murami w Poznaniu, jakie odbywa-ją się podczas największych uroczystości religijnych, podążają mężczyźni i kobiety w długich czarnych płaszczach z dużym białym krzyżem maltańskim. Jedną z uczestniczek procesji bywa Grażyna Zengteler, od kilkunastu lat Dama Maltańska. Nie kryje dumy z przynależności do Maltańczyków. Mówi: – Długa i bogata tradycja zakonu dopinguje mnie do służenia ludziom. Spełniam się tu jako chrześcijanin i jako lekarz.