Swoje miejsce w Kościele

Anna Katarzyna Bednarz

publikacja 04.02.2009 09:15

W neokatechumenacie albo ktoś dostrzega dobre owoce drogi nawrócenia i sam angażuje się w jej liturgię, albo jest jej zupełnym przeciwnikiem.

Swoje miejsce w Kościele Foto: Marcin Szelongiewicz

Entuzjazm i energia
Ta druga postawa wiąże się zwykle z niewiedzą i nieznajomością tematu. Co wynika w dużej mierze z niewyjaśnionych lub sprzecznych informacji, jakie od czasu do czasu na temat neokatechumenatu pojawiały się głównie w Internecie. Zdarza się słyszeć gdzieniegdzie, że neokatechumenat to sekta czy „kościół w kościele”.

Droga Neokatechumenalna – takiej nazwy również się używa – ma sporo przeciwników, także wśród duchownych, którzy nie zawsze mieli okazję naocznie i osobiście ją poznać, pomimo że od samego początku istnienia wspierają ją wszyscy kolejni papieże: Paweł VI, Jan Paweł II i aktualny – Benedykt XVI.

„Dla mnie na początku lat 70. ubiegłego wieku niezwykłym wydarzeniem był pierwszy kontakt z takimi ruchami, jak: neokatechumenat, Comunione e liberazione, Focolari. Doświadczyłem wówczas energii i entuzjazmu, z jakimi przeżywali swoją wiarę członkowie tych ruchów, i tego, jak radość tak przeżywanej wiary przynagla ich do dzielenia się z innymi tym, co otrzymali w darze” – te słowa padły z ust kard. Josepha Ratzingera, który niedawno – już jako głowa Kościoła – podpisał Statuty Drogi Neokatechumenalnej. Jak widać, Kościół katolicki w pełni akceptuje i popiera to, co dzisiaj dzieje się w neokatechumenacie.

Neokatechumenat działa w sercu Kościoła katolickiego, a wspólnoty znajdują swoje miejsce w diecezjach i w parafiach tylko za zgodą ich biskupów i proboszczów; często tworzone są tam, gdzie zamiera życie religijne czy parafialne.

Dusza Drogi
Historia Drogi pokazuje, że jest ona owocem Soboru Watykańskiego II. „Jesteśmy narzędziem, które pomaga nieść odnowę soborową do parafii – mówi Kiko Argüello, jeden z inicjatorów Drogi Neokatechumenalnej.

Jego osobiste doświadczenia religijne, zafascynowanie duchowością Karola de Foucaulda oraz głęboki kryzys egzystencjalny, który przeżył w wieku 35 lat, złożyły się na potrzebę pójścia do najbiedniejszych dzielnic Madrytu z gitarą i Ewangelią, aby głosić Dobrą Nowinę ubogim, alkoholikom, ich często zrozpaczonym czy bezradnym rodzinom, dla których wydawałoby się, że nie ma już nadziei. Spotkanie z Carmen Hernandez – młodą wówczas Hiszpanką, która właśnie ukończyła studia chemiczne i zaraz po nich teologię – zaowocowało powstaniem czegoś, co można nazwać pierwszą wspólnotą neokatechumenalną.

Carmen, dzisiaj nazywana „duszą Drogi”, kobieta wielkiej kultury, od lat zafascynowana była postanowieniami ostatniego Soboru, a szczególnie przypomnieniem, że liturgia chrześcijańska ma swoje głębokie korzenie w judaizmie. Wszystkie tzw. nowinki liturgiczne w neokatechumenacie – czasem właśnie najbardziej krytykowane – sięgają swoją historią do Starego Testamentu lub do tradycji żydowskich świąt i celebracji.

Nic nie wzięło się z powietrza, wszystko ma swój głęboki sens w trakcie Eucharystii, na którą w każdą sobotę po zmroku zbierają się członkowie wspólnot neokatechumenalnych na całym świecie. Rzeczywiście dzisiaj, po 40 latach istnienia Drogi Neokatechumenalnej, jej wspólnoty – małe 20–30-osobowe grupy istnieją prawie na całym świecie.

Wspólnota dominikańska
W diecezji sandomierskiej od ponad 20 lat głoszone są katechezy neokatechumenalne przez ekipę katechistów z Lublina. Efektem tej działalności, której podstawowym założeniem jest głoszenie Słowa Bożego, jest kilkadziesiąt wspólnot neokatechumenalnych, które powstały i działają w Sandomierzu, Tarnobrzegu, Nowej Dębie, Ostrowcu Świętokrzyskim, Koprzywnicy, Stalowej Woli i w Rozwadowie.

Od pięciu lat działa również wspólnota przy klasztorze dominikanów w Tarnobrzegu. Tworzyło ją kilkanaście samotnych osób, poszukujących swojego „miejsca w Kościele”. W ciągu kilku lat dzięki kolejnym katechezom do wspólnoty dochodziły nowe osoby, w tym kilka małżeństw z dziećmi. Byli też tacy, którzy rezygnowali z tej drogi, odchodzili, czasami na zawsze, czasem na jakiś czas.

Wspólnota jest ciągle żywa, aktywna, jest jedną z najbardziej regularnie spotykających się grup w parafii. Jej prezbiterem jest przeor o. Paweł Barszczewski OP. Wspólnocie często posługuje także o. Kamil Burandt OP, opiekujący się również inną wspólnotą w parafii na tarnobrzeskim Serbinowie.

Spotkania wspólnoty odbywają się dwa razy w tygodniu. W środę wieczorem odbywa się Liturgia Słowa lub nieszpory, a w sobotę po zmierzchu od Eucharystii rozpoczyna się świętowanie niedzieli. Pięknie udekorowany ołtarz, biały obrus, kwiaty, modlitwy i wprowadzenia do czytań liturgicznych, przygotowane przez członków wspólnoty, zostawiają niezwykłe wrażenia w sercach uczestników. Ważnym elementem tej Eucharystii jest również Komunia św. przyjmowana pod dwiema postaciami – chleba i wina.

Szczególnym owocem istnienia wspólnoty jest obecność w niej dzieci – w tej chwili dziesięcioro, co stanowi dużą część całej grupy. Dzieci potrafią wspaniale się modlić, śpiewać i uczą się uważnie słuchać Ewangelii, ponieważ prezbiter często dialoguje z nimi na jej temat. Duże, wielodzietne rodziny, których nie brakuje w neokatechumenacie, są szczególnym świadectwem w dzisiejszych czasach w mocno zlaicyzowanym świecie.