Święty Jan Złotousty

Katecheza Benedykta XVI z 26 września 2007

publikacja 16.05.2008 17:18

(...) Jako pasterz stolicy cesarstwa często wciągany był w kwestie i intrygi polityczne ze względu na swe stałe związki z władzami i instytucjami cywilnymi. W sprawach kościelnych natomiast, ponieważ w Azji w 401 roku złożył z urzędu sześciu niegodnie wybranych biskupów, oskarżono go o przekroczenie granic swej jurysdykcji, przez co stał się łatwym celem zarzutów.

Święty Jan Złotousty

Drodzy bracia i siostry!

Kontynuujemy dziś nasze rozważania na temat świętego Jana Chryzostoma. Po okresie spędzonym w Antiochii, w roku 397 został mianowany biskupem Konstantynopola, stolicy Wschodniego Cesarstwa Rzymskiego. Od samego początku Jan planował reformę swego Kościoła: skromność w pałacu biskupim miała być wzorem dla wszystkich - duchowieństwa, wdów, mnichów, dworzan i bogatych. Niestety, wielu z nich, dotkniętych jego ocenami, odsunęło się od niego. Troszczący się o ubogich Jan nazywany był też "Jałmużnikiem". Jako uważny rządca zdołał bowiem stworzyć bardzo cenione instytucje dobroczynne. Jego przedsiębiorczość na wielu polach sprawiła, że stał się dla niektórych niebezpiecznym rywalem. Mimo to, jak prawdziwy pasterz, traktował wszystkich w sposób serdeczny i ojcowski. W szczególności zawsze okazywał czułość kobiecie i troszczył się specjalnie o małżeństwo i rodzinę. Nawoływał wiernych do udziału w życiu liturgicznym, które dzięki jego twórczemu geniuszowi stało się wspaniałe i pociągające.

Mimo dobrego serca nie miał spokojnego życia. Jako pasterz stolicy cesarstwa często wciągany był w kwestie i intrygi polityczne ze względu na swe stałe związki z władzami i instytucjami cywilnymi. W sprawach kościelnych natomiast, ponieważ w Azji w 401 roku złożył z urzędu sześciu niegodnie wybranych biskupów, oskarżono go o przekroczenie granic swej jurysdykcji, przez co stał się łatwym celem zarzutów. Innym pretekstem ataków na niego była obecność kilku mnichów egipskich, wyklętych przez patriarchę Teofila Aleksandryjskiego, którzy schronili się w Konstantynopolu. Przyczyną ożywionej polemiki była z kolei krytyka, jaką Chryzostom wysunął przeciwko cesarzowej Eudoksji i jej dwórkom, które odpowiedziały na to zniesławieniem go i obelgami. Tak doszło do usunięcia go z urzędu na zwołanym przez samego Teofila w 403 roku synodzie, który zakończył się skazaniem Jana na pierwsze, krótkie wygnanie. Po jego powrocie wrogość, jaką wywołał swym protestem przeciwko zabawom na cześć cesarzowej - które biskup uważał za pogańskie i zbytkowne - oraz wypędzenie kapłanów, którzy udzielali chrztu w Wigilię Paschalną w 404 r. stały się początkiem prześladowań Chryzostoma i jego zwolenników, zwanych "joannitami".

Jan ujawnił wówczas te fakty w liście do Biskupa Rzymu Innocentego I. Było już jednak za późno. W roku 406 musiał znów udać się na wygnanie, tym razem do Kukuzy w Armenii. Papież był przekonany o jego niewinności, nie był jednak w stanie mu pomóc. Sobór, zwołany do Rzymu w celu przywrócenia pokoju między obu częściami Cesarstwa i ich Kościołami, nie mógł się odbyć. Wyniszczające przeniesienie z Kukuzy do Pitiontu, dokąd nigdy nie dotarł, miało uniemożliwić odwiedziny wiernych i złamać opór wycieńczonego wygnańca: skazanie na wygnanie było prawdziwym wyrokiem śmierci! Wzruszające są liczne listy z wygnania, w których Jan wyraża swoje duszpasterskie zatroskanie, z akcentami współczucia i bólu z powodu prześladowań swych zwolenników. Pochód ku śmierci zatrzymał się w Komanie w Poncie. Tu umierający Jan przyniesiony został do kaplicy męczennika św. Bazyliska, gdzie oddał ducha Bogu i został pochowany - męczennik u boku męczennika (Palladiusz, Żywot 119). Było to 14 września 407 roku, uroczystość Podwyższenia Krzyża Świętego. Rehabilitacja nastąpiła w 438 za sprawą Teodozjusza II. Relikwie świętego biskupa, złożone w kościele Apostołów w Konstantynopolu, zostały następnie przeniesione w 1204 do Rzymu, do pierwotnej bazyliki konstantyńskiej, obecnie zaś spoczywają w kaplicy chóralnej kanoników bazyliki św. Piotra. 24 sierpnia 2004 roku znaczną ich część Jan Paweł II ofiarował patriarsze Bartłomiejowi I z Konstantynopola. Liturgiczne wspomnienie świętego obchodzone jest 13 września. Błogosławiony Jan XXIII ogłosił go patronem Soboru Watykańskiego II.

O Janie Chryzostomie powiedziano, że gdy zasiadł na tronie Nowego Rzymu, czyli Konstantynopola, Bóg ukazał w nim drugiego Pawła, doktora Wszechświata. Rzeczywiście u Chryzostoma występuje zasadnicza jedność myśli i działania tak w Antiochii, jak w Konstantynopolu. Zmieniają się tylko role i sytuacje. Rozważając osiem dzieł dokonanych przez Boga w ciągu sześciu dni, w komentarzu do Księgi Rodzaju, Chryzostom chce przywieść wiernych od stworzenia do Stwórcy: "Wielkim dobrem, powiada, jest wiedzieć, co jest stworzeniem i kto jest Stwórcą". Ukazuje nam piękno stworzenia i przejrzystość Boga w Jego stworzeniu, które staje się w ten sposób jakby "schodami", prowadzącymi do Boga, aby Go poznać. Jednakże do tego pierwszego kroku dochodzi drugi: ten Bóg stwórca jest także Bogiem pobłażania (synkatabasis). My jesteśmy słabi we "wspinaniu się", oczy nasze są słabe. Tak więc Bóg staje Bogiem wyrozumiałości, który wysyła upadłemu i obcemu człowiekowi list tak, iż stworzenie i Pismo uzupełniają się. W świetle Pisma, listu, który dał nam Bóg, możemy rozszyfrować stworzenie. Bóg nazywany jest "czułym ojcem" (philostorgios) (tamże), lekarzem dusz (Homilia 40,3 na temat Księgi Rodzaju), matką (tamże.) i serdecznym przyjacielem (O Opatrzności 8,11-12). Ale do tego drugiego kroku - najpierw stworzenie jako "schody" do Boga, potem wyrozumiałość Boga przez list, którym nas obdarzył, czyli Pismo Święte - dochodzi trzeci krok. Bóg nie tylko przekazuje nam list: ostatecznie On sam zstępuje, wciela się, staje się rzeczywiście "Bogiem z nami", naszym bratem aż do śmierci na Krzyżu. A do tych trzech kroków - Bóg jest widzialny w stworzeniu, Bóg daje nam swój list, Bóg zstępuje i staje się jednym z nas - dochodzi w końcu czwarty krok. W życiu i działaniu chrześcijanina żywotną i dynamiczną zasadą jest Duch Święty (Pneuma), który przemienia rzeczywistość świata. Bóg wstępuje w samo nasze istnienie za pośrednictwem Ducha Świętego i przemienia nas od środka naszego serca.

Na tym tle, właśnie w Konstantynopolu, Jan w dalszym komentarzu do Dziejów Apostolskich proponuje wzór pierwszego Kościoła (Dz 4,32-37) jako wzór dla społeczeństwa, rozwijając "utopię" społeczną (niemal "idealne państwo"). Chodzi mianowicie o to, aby dać państwu duszę i oblicze chrześcijańskie. Innymi słowy Chryzostom zrozumiał, że nie wystarczy dawać jałmużnę, pomagać ubogim od przypadku do przypadku, lecz konieczne jest stworzenie nowej struktury, nowego wzorca społeczeństwa; wzorca opartego na perspektywie Nowego Testamentu. To nowe społeczeństwo jawi się w rodzącym się Kościele. Dlatego Jan Chryzostom staje się rzeczywiście jednym z wielkich ojców nauki społecznej Kościoła: dawna idea greckiego "polis" zostaje zastąpiona nową ideą państwa, czerpiącego natchnienie z wiary chrześcijańskiej. Wraz z Pawłem (por. 1 Kor 8,11) Chryzostom wspiera prymat pojedynczego chrześcijanina, osoby jako takiej, także niewolnika i biedaka. Jego projekt poprawia w ten sposób tradycyjną grecką wizję "polis" - miasta, w którym szerokie warstwy ludności wyzute były z praw obywatelskich, podczas gdy w mieście chrześcijańskim wszyscy są braćmi i siostrami o tych samych prawach. Prymat osoby jest też następstwem faktu, że naprawdę wychodząc od niej buduje się miasto, podczas gdy w greckiej "polis" ojczyzna była ponad jednostką, która z kolei była całkowicie podporządkowana miastu jako całości. Tak wraz od Chryzostoma rozpoczyna się wizja społeczeństwa zbudowanego przez świadomość chrześcijańską. To on nam mówi, że nasza "polis" jest inna, "nasza bowiem ojczyzna jest w niebie" (Fil 3,20), a ta nasza ojczyzna, także tu na ziemi, czyni nas wszystkich równymi, braćmi i siostrami, i zobowiązuje nas do solidarności.

U kresu swego życia, z wygnania na krańce Armenii, "w najdalszy zakątek świata", nawiązując do swego pierwszego przepowiadania z 386, Jan podejmuje na nowo drogi mu temat planu, jaki Bóg ma wobec ludzkości: jest to plan "niewyrażalny i niepojęty", ale niewątpliwie realizowany przez Niego z miłością (por. O Opatrzności 2,6). Taka jest nasza pewność. Jeśli nawet nie możemy odszyfrować szczegółów historii osobistej i zbiorowej, wiemy, że plan Boga jest zawsze inspirowany przez Jego miłość. I tak, mimo swoich cierpień, Chryzostom potwierdzał to odkrycie, że Bóg kocha każdego z nas miłością nieskończoną i dlatego pragnie dla wszystkich zbawienia. Ze swej strony święty biskup współpracował wielkodusznie dla tego zbawienia, nie oszczędzając się, przez całe swoje życie. Za ostateczny cel swego życia uważał bowiem wysławianie Boga, które - już konający - pozostawił jako swój ostateczny testament: "Chwała Bogu za wszystko!" (Palladiusz, Żywot 11).