Niech „Laudato si’” przenika nasze myślenie i działanie

KAI |

publikacja 13.04.2018 17:33

Będziemy apelować do wszystkich – tych z prawej, z lewej i ze środka – o nawrócenie ekologiczne, bo do takiego nawrócenia wzywa Franciszek w „Laudato si’” – podkreśla abp Wiktor Skworc.

Niech „Laudato si’” przenika nasze myślenie i działanie

Metropolita katowicki zapowiada też, że jeszcze przed grudniowym szczytem klimatycznym ONZ w Katowicach, Episkopat wyda list o ekologii.

Tomasz Królak: Kwestia: Kościół a ekologia (również w polskim wymiarze) to temat, powiedzmy sobie szczerze, dosyć nowy i u wielu wywołujący zdziwienie: dlaczego Kościół zajmuje się ekologią?

Abp Wiktor Skworc: No to zacznijmy od pryncypiów: od Stworzyciela i stworzenia oraz oczywistego związku pomiędzy nimi. Dobrze, jeśli stworzenie o tym pamięta i szanuje dzieło Stworzyciela. To nasz obowiązek. Kościół przypomina, że nie jesteśmy właścicielami ziemi, lecz że została nam ona dana do użytkowania, i to mądrego. Po to mamy rozum, żebyśmy ją przekazali następnym pokoleniom w miarę nieskażoną, niewyeksploatowaną. Wiemy, że człowiek bardzo ziemię eksploatuje, ale należy zachować umiar, rozsądek, rozeznawać, co służy dziełu stworzenia, a co jest mu przeciwne, a potem, stosownie do tego rozeznania, działać.

Należy przypomnieć, że w podtytule encykliki „Laudato si’” papież Franciszek precyzuje, że jest ona poświęcona „trosce o wspólny dom”. A Kościół musi się troszczyć o wspólny dom – ziemię.

Nie obawia się Ksiądz Arcybiskup, że zdecydowany głos Kościoła na tematy ekologiczne odbierany jest, także w Polsce, w kluczu raczej politycznym, a nie moralnym, religijnym, biblijnym? Ekologia to przecież ważny element na sztandarach lewicy, więc taka groźba chyba istnieje?

Owszem, ale nawet taki odbiór nie może nas paraliżować. Naszym obowiązkiem jest podawanie pozytywnej nauki Kościoła i trzymanie się przesłanki teologicznej: Stworzyciel, stworzenie, poszanowanie Stworzyciela, które człowiek ma wyrażać szacunkiem dla dzieła Stwórcy. Będziemy o tym mówili i o tym nauczali. Będziemy też do wszystkich – tych z prawej, z lewej i ze środka – apelowali o nawrócenie ekologiczne, bo do takiego nawrócenia wzywa Franciszek w „Laudato si’”. Papież zachęca do refleksji: zastanów się, jak korzystasz z tego dobra, jakim jest Ziemia.

Ale taka refleksja nie była chyba przez całe lata domeną Kościoła?

Dlatego trzeba intensywnie myśleć o wychowaniu młodzieży, bo obecne średnie i starsze pokolenia być może bardziej koncentrowały się na innym poleceniu Boga: czyńcie sobie ziemię poddaną. I rzeczywiście eksploatowaliśmy ziemię. Akurat Górny Śląsk jest przykładem regionu eksploatacji bezwzględnej, wskutek której cierpiały pokolenia dawniejsze, cierpią współczesne, a podobny los czeka zapewne i tych, którzy przyjdą po nas. Chociażby z powodu takiego zjawiska jak szkody górnicze, które ustają dopiero po dziesięcioleciach od czasu eksploatacji wyrobisk. Uwzględniając więc nasze doświadczenia, zaniedbania i zaniechania, musimy wychowywać młode pokolenia, przekazując im – także w ramach katechezy czy rozmów rodzinnych – wrażliwość na dzieło stworzenia, na to wszystko, co jest naszym otoczeniem, przyrodą i jej pięknem, co jest naszym wspólnym dobrem, żeby w jak najlepszym stanie przekazać je potomnym.

A czy problematyka ekologiczna nie powinna być mocniej obecna w polskim kaznodziejstwie? Spacerując po lasach, widać, jak my, polscy katolicy, degradujemy naturę, dar Boga, urządzając tam wysypiska śmieci.

Tak, ekologia powinna wyraźniej wybrzmiewać zarówno na ambonie, a więc w kaznodziejstwie, jak i w katechezie. Zresztą to już się powoli dzieje. Ale pytania o środowisko naturalne powinniśmy uwzględniać także w naszym osobistym rachunku sumienia. Tymczasem proszę zajrzeć do modlitewników: rzadko kiedy znajdziemy tam pytania dotyczące poszanowania ziemi, szacunku dla stworzenia.

Papież w „Laudato si’” pisze z niepokojem o „intensywnym wykorzystaniu paliw kopalnych”, upatrując w tym procesie zagrożenia dla środowiska naturalnego. Tymczasem Polska, jak wiemy, „węglem stoi”. Czy można pogodzić wykorzystywanie węgla z poszanowaniem stworzenia?

To rzeczywiście poważne zagadnienie, bo stwierdzano, że „Laudato si’” jest dokumentem „antywęglowym”, a nawet w jakimś sensie antypolskim, bo przecież Polska dla pozyskania energii korzysta z zasobów węglowych. Ale to nie jest prawda. Papież nas tylko uwrażliwia na skutki uboczne pozyskiwania energii wyłącznie z kopalin. Są nimi zanieczyszczenia przyczyniające się do degradacji środowiska naturalnego. Ale musimy sobie uświadomić, że obecnie 85. proc. energii elektrycznej w Polsce pozyskuje się z węgla kamiennego i brunatnego. Dla porównania nasi zachodni sąsiedzi tylko w 44. proc. uzyskują tę energię z węgla głównie brunatnego, a po części z kamiennego, to zużywają go prawie dwukrotnie więcej niż Polska. Trzeba też wyraźnie zaznaczyć, że węgiel nie jest brudnym źródłem energii, a wszystko zależy od sposobu jego spalania.

Bo spalany we właściwy sposób – jest czysty?

Tak, dlatego tak ważna jest sprawa technologii spalania węgla, jeśli chcemy skutecznie walczyć ze smogiem: na Górnym Śląsku i w całej Polsce. Nie odejdziemy bowiem tak łatwo od źródła energii, jakim jest węgiel. Jest on naszym bogactwem naturalnym. Myślę, że jeszcze długo będziemy eksploatowali kopalnie, wydobywając węgiel, ale chodzi o to, żeby go spalać w taki sposób, który przynosi środowisku jak najmniejszą szkodę. Ponadto węgiel zapewnia bezpieczeństwo energetyczne naszego kraju.

Po latach upominania się u rządzących o wydanie norm dotyczących jakości węgla, który może być spalany w domach, dopiero teraz doczekaliśmy się jakichś prac w tej dziedzinie i propozycji rozwiązań ze strony Ministerstwa Energii. A trzeba mieć świadomość, że źródłem największego zanieczyszczenia powietrza są te gatunki węgla, które są sprzedawane detalicznie (muły węglowe, flotokoncentraty itd.).

Tu z kolei dotykamy bardzo poważnego problemu społeczno-ekonomicznego. Bo przecież są całe grupy społeczne, których na czyste źródła energii cieplnej po prostu nie stać. Ci ludzie są niejako przymuszeni do korzystania z tego, co możemy nazwać brudnym źródłem energii i ciepła. W związku z tym trzeba postulować zmianę polityki państwa. Obecnie państwo podejmuje działania, które promują ocieplanie domów, wymianę pieców itd. Ale bardzo ważne jest wyeliminowanie z rynku brudnych źródeł energii i dopomożenie tym, których dotyka „ubóstwo energetyczne”, by mogli kupić węgiel lepszej jakości. Chodzi o działania, stabilną politykę, by obywatele mieli zaufanie do rządu czy samorządu, który jeśli wskazuje kierunek zmian np. poprzez dopłaty czy ulgi podatkowe, to jest to tendencja stabilna i tylko taka może przynieść skutki w postaci zmian systemów ogrzewania na bardziej ekologiczne. Jest to tym bardziej ważne, że ostatecznie chodzi nie o kondycję spółek węglowych, ale o kondycję zdrowotną społeczeństwa!

A kopalnie, pomimo powracających, gorących debat wokół ich rentowności, pracować będą jeszcze długie lata?

Co do kopalni na Górnym Śląsku, to będą funkcjonowały tak długo, jak w Polsce będzie potrzebny węgiel. To jedna strona medalu, a druga to fakt, że mamy związane z tym problemy społeczne – tysiące ludzi zaangażowanych dziś w górnictwie, pośrednio lub bezpośrednio, nie mogą pozostać bez pracy. Więc mamy alternatywę: albo nowe, alternatywne inwestycje, albo przekształcanie kopalń i taka eksploatacja węgla, która minimalizowałaby szkodliwe skutki dla środowiska. Ale to są długotrwałe procesy. Pewnym punktem odniesienia może być dla nas Zagłębie Ruhry. Występuje tam bardzo podobna sytuacja do tej na Górnym Śląsku. Procesy restrukturyzacyjne trwały tam przez dziesięciolecia. Musimy więc podchodzić do tych spraw ze spokojem i z nadzieją, konsekwentnie prowadząc rozpoczęte już procesy zmian.

Podczas lutowego, ekologicznego „okrągłego stołu” w Watykanie przedstawił Ksiądz Arcybiskup działania, jakie Kościół na Górnym Śląsku podejmuje na rzecz ekologii – w katechezie, listach pasterskich, konferencjach naukowych itd. A jak w tej dziedzinie wygląda współpraca Kościoła z władzami różnego szczebla?

Mogę zaświadczyć, że jeśli chodzi o województwo śląskie, to istnieje bardzo ścisła współpraca, szczególnie z władzami samorządu lokalnego. Uczestniczyłem w sesji Sejmiku Województwa Śląskiego, na której podjęto uchwałę antysmogową, zabrałem też głos w tej sprawie. Warto podkreślić, iż mimo różnic partyjnych uchwałę przyjęto jednogłośnie. Wszyscy wiemy bowiem, że to jest dla tego regionu „być albo nie być” i że musimy się mobilizować, aby działać na rzecz „wspólnego domu”. Dlatego na Górnym Śląsku istnieje bardzo intensywna współpraca między samorządami, parafiami, między Kościołami chrześcijańskimi na rzecz środowiska naturalnego. Jakość naszego życia, troska o dzieło stworzenia i szacunek wobec Stwórcy – to nasza wspólna sprawa.

Przed księżmi na Górnym Śląsku staje dziś specyficzne i niełatwe zadanie: budzenia świadomości ekologicznej wśród wiernych, ale i towarzyszenia górniczym rodzinom w ich niepewnym losie. Są na to gotowi?

Duchowieństwo na Górnym Śląsku jest bardzo empatyczne. Księża zawsze byli tu związani ze swoimi parafianami. Trzeba też powiedzieć, że są liderami nie tylko religijnymi, co oznacza, że dobrze rozumieją także swoją rolę społeczną. Angażują się więc także w tak ważnych sprawach jak troska o środowisko naturalne, a ich postawy bardzo często są kopiowane przez otoczenie. Wiadomo, że ksiądz, który np. wprowadza ogrzewanie gazowe do kościoła i innych zabudowań parafialnych, wpływa na parafian. Znam takie parafie, w których wszyscy mieszkańcy podjęli decyzję o przyłączeniu się do tej inicjatywy i wprowadzają ogrzewanie gazowe z przekonaniem, że dzięki temu będą żyć w czystszym środowisku. Przykład parafii ma więc ogromne znaczenie.

Czy można mieć nadzieję, że szczyt klimatyczny ONZ, który odbędzie się w grudniu w Katowicach, będzie dla Kościoła w Polsce impulsem do tego, by mocniej uświadomił sobie znaczenie problematyki ekologicznej? Bo tej świadomości chyba trochę nam brakuje?

Tak. Stolica Apostolska bardzo na to liczy. Zresztą jasno zostało to nam powiedziane podczas wspomnianego już „okrągłego stołu”, jaki odbył się w Watykanie. Stolicy Apostolskiej zależy na tym, aby uczestnicy szczytu mogli poznać także aktualną naukę Kościoła na temat ekologii i nasze, Kościoła na Górnym Śląsku, zaangażowanie w tej dziedzinie. A nie jest ono koniunkturalne, to znaczy związane tylko z tym wydarzeniem, lecz wynika z troski o człowieka; o to, żeby każdy mógł żyć w godnych, zdrowych warunkach, bezpiecznie korzystać z nieskażonego powietrza, wody, ziemi.

Zarówno to, że jest Ksiądz Arcybiskup metropolitą górnośląskim, jak i fakt, że szczyt ONZ odbędzie się w Katowicach, czynią z Księdza głównego „rozgrywającego”, jeśli chodzi o krzewienie świadomości ekologicznej w Kościele w Polsce…

Archidiecezja katowicka jest ważnym aktorem na scenie szczytu klimatycznego. Nie jesteśmy organizatorami, ale będziemy tam obecni. Podczas wspomnianego spotkania w Watykanie jednoznacznie wskazywano, że strona watykańska oczekuje od Episkopatu Polski, że przed konferencją ONZ wyda stosowny list pasterski. Przedstawiłem tę sugestię na zebraniu plenarnym KEP i zobowiązałem się do przygotowania projektu takiego listu. Można się więc spodziewać, że jeszcze przed grudniem – może w kontekście wspomnienia św. Franciszka – wypowie się w tej sprawie cały Episkopat. Chodzi bowiem o to, aby także ludziom niezwiązanym z Kościołem, którzy przybędą na grudniową konferencję – a spodziewamy się około 20 tys. uczestników z całego świata – powiedzieć, że także w kwestiach ekologicznych Kościół katolicki w Polsce nie jest biernym obserwatorem rzeczywistości, lecz jest ważnym uczestnikiem debaty.

Oprócz listu pasterskiego całego Episkopatu będą też sesje naukowe na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego i innych uczelniach w Katowicach. Planujemy ponadto modlitwy ekumeniczne, a kościoły będą otwarte dla różnych grup językowych. Przygotowujemy też wspólnie z innymi Kościołami bogatą ofertę duszpasterską. Wspólnie dążymy do tego, żeby recepcja nauki papieża Franciszka z „Laudato si’” była głębsza, żeby rzeczywiście przenikała nasze myślenie, działanie i troskę o dzieło stworzenia.

TAGI: