Chrześcijaństwo przyszło do nas przez piękno

publikacja 01.04.2018 04:45

Piękno jest jednym z pierwszych i zarazem niezbędnych elementów obcowania z Bogiem. Rozmowa o liturgii Kościoła greckokatolickiego.

Chrześcijaństwo przyszło do nas przez piękno Roman Koszowski /Foto Gość Bez wątpienia możemy powiedzieć, że chrześcijaństwo przyszło do nas przez piękno. Piękno jest jednym z pierwszych i zarazem niezbędnych elementów obcowania z Bogiem.

Fragment wywiadu z abp. Światosławem Szewczukiem "Dialog leczy rany" publikujemy za zgodą wydawnictwa Znak. Książkę można wygrać w naszym konkursie.

Chrześcijaństwo przyszło do nas przez piękno   www.znak.com.pl Abp Światosław Szewczuk "Dialog leczy rany". Rozmawia Krzysztof Tomasik. Wydawnictwo ZNAK Porozmawiajmy teraz o pięknie Kościoła greckokatolickiego – a jest się czym zachwycać, szczególnie Boską Liturgią.

Cała nasza teologiczno-duchowa tradycja jest wbudowana w liturgię. Wywodzi się z tradycji konstantynopolitańskiej. Według latopisów staroruskich książę Włodzimierz wybierał religię, żeby zaprowadzić ją na Rusi. Wysłał swoich posłów do Konstantynopola. Odwiedzili oni bazylikę Hagia Sophia i poraziło ich jej piękno, wspaniałość liturgii, śpiewu i ikonografii. Powrócili do Kijowa i powiedzieli Włodzimierzowi: „Nie wiemy, gdzie byliśmy, czy na ziemi, czy w niebie. Ale wiemy na pewno, że tam Bóg zamieszkał między ludźmi”.

Bez wątpienia możemy powiedzieć, że chrześcijaństwo przyszło do nas przez piękno. Piękno jest jednym z pierwszych i zarazem niezbędnych elementów obcowania z Bogiem. Napisano na ten temat wiele traktatów teologicznych, z których wynika podstawowa prawda: jedynym pięknem jest sam Bóg. Każde piękno bezwzględnie łączy się z dobrem, co doskonale wyraża grecki ideał wychowawczy kalós kagathós, czyli harmonijne połączenie tego, co dobre i piękne. Jednocześnie ideał ten objawia Boga w świecie. Dlatego nasza liturgia jest ikoną Boskiej Liturgii, jej piękno jest teofaniczne, to znaczy, że objawia Bożą obecność. Ikona jest natomiast niezbędnym elementem tej rzeczywistości, gdyż jest sakramentem obecności Osoby Boga.

Co ciekawe, w Kościołach łacińskich przed tabernakulum zawsze zapalona jest wieczna lampka, która oznacza, że jest w nim obecny Chrystus. Nasze rozumienie Eucharystii jest takie samo jak w Kościele łacińskim, my jednak stawiamy lampkę nie tylko przed tabernakulum, ale też przed ikonami. To oznacza, że ikona reprezentuje dla nas sakramentalną obecność osoby, która jest na niej przedstawiona. Ukazuje rzeczywistość nie tylko ziemską, ale i niebiańską.

W naszych cerkwiach centralne miejsce zajmuje ikonostas. Niektórym się wydaje, że jest to malowana ściana, która zakrywa ołtarz. Nie, to jest okno, które odkrywa i ujawnia rzeczywistość ołtarza, pokazuje nam obecność nieba na ziemi, czyli to, czego doświadczyli posłowie księcia Włodzimierza po odwiedzeniu bazyliki Hagia Sophia. Jako wierzący jesteśmy absolutnie przekonani, że tam Bóg przebywa pośród ludzi. To jest podstawowa idea duchowa i teologiczna naszej liturgii. To jest skarb, który do nas nie należy, jest darem Bożym, którym musimy dzielić się ze wszystkimi. Zwłaszcza teraz, kiedy w Kościele łacińskim ciągle przeprowadza się jakieś zmiany w liturgii.

Które wzbudzają liczne kontrowersje i dyskusje.

W Kościele greckokatolickim żyjemy przede wszystkim tradycją, odnawiamy ją, ale istotnie jej nie zmieniamy. Staramy się przeżywać ją coraz pełniej i autentyczniej. Bardzo ważne jest to, że liturgia i adoracja ikony to nie tylko ceremonia, a słowo w liturgii to nie tylko coś w ordo celebrationis – porządku celebracji. W liturgii ujawnia się i realizuje całe misterium Kościoła, w niej możemy w pełni poznać, kim jesteśmy jako Kościół. W liturgii doświadczamy, że jesteśmy Kościołem Chrystusa, stajemy się Ciałem Chrystusa, ponieważ On żywi nas swoim Ciałem i swoją Krwią, że jesteśmy w stałym związku z Nim przez osobistą modlitwę, życie w Nim i przez Niego.

W liturgii obrządku bizantyjskiego uczestniczą wszystkie zmysły. Oczyma oglądamy ikony i dzięki temu mamy możliwość widzieć to, co niewidzialne, mistyczną tajemnicę Kościoła, która się przez nie objawia.

Zmysłem słuchu doświadczamy harmonii liturgicznego śpiewu. Mówi o tym między innymi święty Paweł w Drugim Liście do Koryntian: „Znam człowieka w Chrystusie, który przed czternastu laty – czy w ciele – nie wiem, czy poza ciałem – też nie wiem, Bóg to wie – został porwany aż do trzeciego nieba. I wiem, że ten człowiek – czy w ciele, nie wiem, czy poza ciałem, [też nie wiem], Bóg to wie – został porwany do raju i słyszał tajemne słowa, których się nie godzi człowiekowi powtarzać”. To znaczy, że kiedy słyszymy harmonię śpiewu liturgicznego, to w ten sposób objawia się nam niewidzialna rzeczywistość duchowa, której nie możemy zracjonalizować. To jest coś więcej niż emocje, to jest przeżycie Boga, doświadczenie Jego obecności w harmonii śpiewu.

Zmysłem powonienia doświadczamy zapachu kadzidła, olejów, używanych w liturgii. Zmysłem smaku spożywamy Ciało i Krew Chrystusa. Przez zmysł dotyku przyjmujemy obecnego między nami Boga. Przypomnijmy, że Ojcowie Kościoła wschodniego nauczali, że Kościół jest przedłużaniem w historii czasu wcielenia Syna Bożego.

Ponadto w liturgię zaangażowany jest nasz rozum, gdyż w swej istocie liturgia jest racjonalna. Słuchając słowa Bożego, staramy się je zrozumieć, staramy się też zrozumieć swoje niedające się wypowiedzieć doświadczenie. W rzeczywistości w czasie liturgii czytanie i rozważanie słowa Bożego jest jego spożywaniem. Wszystkie teksty liturgiczne pomagają nam smakować słowo Boże i je przyswajać.

W jego przyswajaniu uczestniczy nie tylko rozum, ale też nasze ciało, stąd nasza liturgia składa się z wielu symbolicznych gestów. Czasem jednym gestem można powiedzieć więcej aniżeli w długim kazaniu. Nasza Boska Liturgia wyraża cały kontekst obcowania Trójcy Przenajświętszej i tego, co nazywamy obcowaniem świętych z każdym człowiekiem, w każdym momencie jego historii.

Podkreślmy raz jeszcze, ikona mimo swojej materialnej postaci jest rzeczywistością duchową, instrumentem obcowania, dialogu, modlitwy z przedstawionymi na niej świętymi postaciami. Z kolei Boska liturgia jest teofanią, objawieniem się Boga, Jezusa Chrystusa, który oddał za mnie życie na krzyżu i w ofierze eucharystycznej pragnie uczynić mnie zdolnym ofiarować moje życie za Niego i za mojego bliźniego.

Co ciekawe, w naszej liturgii nie usłyszymy, że się ona zakończyła, tak jak to jest w Mszy Świętej łacińskiej. W naszej tradycji podkreśla się, że w Boskiej Liturgii zawsze głównym celebransem jest Jezus Chrystus, który zstępuje, aby nam służyć. To nie my, biskupi, kapłani, Jemu służymy, ale On nam. Doskonale oddaje to przypowieść o miłosiernym Samarytaninie. Jezus przychodzi, żeby na nasze rany wylać olej i wino swoich sakramentów i wziąć nas do siebie i swojego zajazdu, abyśmy mogli uleczyć nasze rany. W tym kontekście ciekawe jest to, że papież Franciszek mówi o Kościele jako o szpitalu polowym.

Czy Ksiądz Arcybiskup może rozwinąć tę myśl?

To doskonale wpisuje się w rozumienie liturgii. Mówi o szpitalu polowym, ponieważ wszyscy jesteśmy zranieni i potrzebujemy uzdrowienia. Chrystus nam służy i kiedy odchodzi, poleca nam dokończyć dzieło, które zaczął. Kiedy w cerkwi kończymy liturgię, służbę Bożą, to ona automatycznie przekłada się na codzienne życie, cały czas w nas trwa.

Przypomnijmy słowa Jezusa z Ostatniej Wieczerzy: „Skoro więc Ja, wasz Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wy powinniście czynić podobnie. Dałem wam przykład, abyście postępowali wobec siebie tak jak Ja. Zapewniam was: Sługa nie jest ważniejszy od swojego pana, a posłaniec – od tego, kto go posłał. Jeśli będziecie o tym pamiętać i tak postępować – będziecie szczęśliwi”. Po zakończeniu liturgii, w trakcie której Chrystus obmył nas z grzechów, wychodzimy z cerkwi i teraz my musimy na Jego podobieństwo służyć innym. Boska Liturgia rozciąga się na całe życie chrześcijanina i staje się liturgią życia.