Podrzutki ks. Baudouina

publikacja 28.02.2018 04:45

Ks. Piotr Rutkowski MC mówi, dlaczego ten francuski kapłan mógłby patronować stołecznym marszom w obronie życia.

Ks. Gabriel Piotr Baudouin (1689–1768) REPRODUKCJA Agata Ślusarczyk /Foto Gość Ks. Gabriel Piotr Baudouin (1689–1768)

Agata Ślusarczyk: Mówiło się o nim „wielki jałmużnik” XVIII-wiecznej Warszawy. Dziś mało kto wie, kim był ks. Gabriel Piotr Baudouin MC, którego szczątki spoczywają w podziemiach bazyliki Świętego Krzyża. Mam wrażenie, że Księdzu bardzo zależy na tym, by postać ta znów ożyła.

Ks. Piotr Rutkowski MC: Jestem bardzo wrażliwy na punkcie krzywdzonych dzieci.

Ksiądz Baudouin też był. W 1736 r. założył w Warszawie pierwsze „okno życia” – dom opieki dla porzuconych dzieci.

Ksiądz Baudouin był przede wszystkim naśladowcą św. Wincentego à Paulo, który w ówczesnym Paryżu prowadził działalność charytatywną obejmującą wszelkie ówczesne biedy ludzkie – pomagał galernikom, ubogim, chorym, a także troszczył się o porzucone dzieci. W 1638 r. założył dla nich prowadzony przez Panie Miłosierdzia i Siostry Miłosierdzia dom opieki. Ks. Baudouin wstąpił do Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego à Paulo 50 lat po jego śmierci, gdy duch założyciela był wciąż żywy, a jego dzieła prężnie się rozwijały.

Znamy jego działalność w Warszawie?

Urodzony w mieszczańskiej rodzinie we Francji, ks. Baudouin przybył do naszej stolicy w 1717 r., do kościoła Świętego Krzyża. Do dziś zachowało się wiele śladów jego działalności. Szpital Kliniczny im. Dzieciątka Jezus przy ul. Lindleya kontynuuje tradycje placówki założonej przez ks. Baudouina pod tą samą nazwą, przy dzisiejszym pl. Powstańców Warszawy. Ówcześnie był to jeden z największych gmachów miasta, w którym opiekę znajdowała „nędza stolicy”. Spuścizną po dziele księdza jest także Szpital Praski Przemienienia Pańskiego, który powstał jako filia szpitala generalnego i działa do dziś.

Nieprzerwanie od 280 lat istnieje także założony przez ks. Baudouina Dom Podrzutków.

Legenda mówi, że ks. Baudouin na widok psa niosącego w zębach szczątki dziecka tak się przejął, że zajął się pomocą niechcianym i porzuconym dzieciom, których w tamtym czasie było wiele. W 1736 r. otworzył przy Krakowskim Przedmieściu pierwszą w Polsce placówkę zajmującą się opieką nad porzuconymi dziećmi. Dom trzy razy zmieniał lokalizację, ale nigdy nie przerwał swojej działalności. Dziś ta placówka – jako Dom Dziecka im. ks. G.P. Baudouina – mieści się przy ul. Nowogrodzkiej 75. Nad wejściem nadal widnieje napis „Oyciec móy y matka moia opuścili mię, ale Pan przyjął mię”. W czasie Powstania Warszawskiego dom dawał schronienie także żydowskim dzieciom, które po wojnie ufundowały pamiątkową tablicę.

Dlaczego ten kapłan „przypomina się” Warszawie właśnie teraz?

Mija bowiem 250 lat od jego śmierci. W bazylice Świętego Krzyża z tej okazji została odprawiona Msza św., pod tablicą ku jego czci złożyliśmy kwiaty. Wrażliwość i troska o drugiego człowieka, jakiej uczył ks. Baudouin, jest nam dziś bardzo potrzebna, szczególnie o dzieci. W dużych miastach, takich jak Warszawa, wiele z nich cierpi z powodu samotności, braku czasu ze strony rodziców. Rośnie liczba rozwodów, w których najbardziej poszkodowane są właśnie dzieci.

Wiele z nich jest także zabijanych w łonach swych matek z powodu wad genetycznych. Współczesne podrzutki?

Ks. Baudouin z całą pewnością takimi dziećmi by się zajmował. Zresztą tak robił. Najpierw je ratował, tak jak dziś ratujemy przez okna życia, a potem starał się zapewnić im warunki do rozwoju. Szukał matek, rodzin zastępczych, opiekunek.

Modli się Ksiądz za przyczyną „wielkiego jałmużnika Warszawy”?

W pewien sposób przyjaźnię się z nim. Od ponad roku w naszym kościele w każdy piątek o godz. 12 sprawujemy Mszę św. „o ochronę każdego życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci”. Być może to ks. Baudouin upomina się o odrzucane dzieci.

Może za jakiś czas bazylika Świętego Krzyża stanie się duchowym centrum obrony życia w stolicy? Może to nie przypadek, że marsze w obronie życia kończą się właśnie tu.

Patronem inicjatyw broniących życia bez wątpienia mógłby być ks. Baudouin. Warto o nim mówić. To dobra myśl.