Wspólnota z Anzer

Andrzej Grajewski

publikacja 22.01.2018 04:45

Na skraju świata na wyspie Anzer kilkudziesięciu kapłanów w sowieckim łagrze stworzyło wspólnotę, której dzieje trzeba ocalić od zapomnienia.

Wzgórze Golgota z cerkwią, w której był lazaret. ADAM HLEBOWICZ Wzgórze Golgota z cerkwią, w której był lazaret.

Anzer jest niewielką wyspą o powierzchni 47 km kw., wchodzi w skład Archipelagu Wysp Sołowieckich. W czasach kiedy wyspa stanowiła część sołowieckiego łagru, była tak niedostępna, że zrezygnowano z otoczenia jej wybrzeża drutem kolczastym. Morze Białe i tak nie darowałoby śmiałkowi, który próbowałby się stamtąd wydostać. Jeszcze dzisiaj budzi niepokój, kiedy wyłania się z mgły, wcinając się w morze ostrymi, klifowymi zboczami.

W połowie lat 20. XX w. na Wielkiej Wyspie Sołowieckiej trzymano katolickich kapłanów. Więziono ich w głównym obozowym korpusie, czyli w zabudowaniach monastyru Przemienienia Pańskiego, nazywanego kremlem. Byli różnej narodowości oraz obrządków – zarówno wschodniego, jak i łacińskiego. Wszyscy oni byli niezwykle solidarni. Nie tylko pomagali sobie nawzajem, ale nawet prowadzili tajne duszpasterstwo. Organizowali m.in. katechezę wśród więźniów katolików, chrzty i nabożeństwa dla więźniów i więźniarek. Aż trudno uwierzyć, że wszystko to odbywało się w warunkach surowego reżimu sowieckiego obozu koncentracyjnego.

Starosta

Najważniejszym hierarchą katolickim na Sołowkach, a później na Anzer był niezwykły łotewski kapłan, bp Boļeslavs Sloskāns. Znał kilka języków, m.in. polski, był świetnie wykształcony, a przede wszystkim był człowiekiem wielkiej pobożności i mądrości, szanowanym nawet przez administrację obozową. Dlatego zaakceptowano wybór współwięźniów, którzy zarówno na Sołowkach, jak i później na Anzer uczynili biskupa starostą swej komuny więziennej. Do łagru trafił dlatego, że był posłuszny papieżowi Piusowi XI, który w połowie lat 20. zaakceptował plan stworzenia tajnej hierarchii katolickiej w Związku Sowieckim.

Jego wykonawcą był francuski jezuita bp Michel d’Herbigny. Wiosną 1926 r. przybył do Moskwy wyposażony w nadzwyczajne papieskie pełnomocnictwa. W maju 1926 r. ks. Sloskāns otrzymał tajne święcenia biskupie i został administratorem apostolskim diecezji mohylewskiej, największej struktury katolickiej w Związku Sowieckim. Niedługo jednak pozostawał na wolności. 7 września 1927 r. został aresztowany i oskarżony o szpiegostwo na rzecz Watykanu. Jakiś czas spędził w więzieniach i na katordze, a w kwietniu 1928 r. trafił na Sołowki.

Początkowo wraz z innymi więźniami przebywał w celi głównego kompleksu klasztoru sołowieckiego, czyli Soboru Przemienienia Pańskiego. Został tam stróżem i pracował na trzy zmiany. Mógł jednak opuszczać kreml i kontaktować się z innymi więźniami. Szybko zorientował się, że wśród więźniów jest ponad 20 kapłanów katolickich. Postarał się ich zorganizować i wkrótce zaczął odprawiać niedzielne Msze św. w byłej prawosławnej kaplicy św. Hermana, położonej nad brzegiem Morza Białego. Zezwolenie na odprawianie tam liturgii w rycie wschodnim uzyskali w 1925 r. katoliccy księża obrządku wschodniego, których liderem był egzarcha Leonid Fiodorow (beatyfikowany później przez Jana Pawła II). Potem w kaplicy zaczęli odprawiać nabożeństwa również księża obrządku łacińskiego. W niedzielnych Mszach św. uczestniczyli także inni więźniowie katolicy.

Stopniowo bp Sloskāns zaczął prowadzić na Sołowkach aktywną pracę duszpasterską. Spowiadał, chrzcił dorosłych, a nawet zdołał przygotować dwóch kleryków do święceń kapłańskich. Odbywało się to w wielkiej tajemnicy, ale po jakimś czasie administracja obozowa o wszystkim się dowiedziała i kaplicę zamknęła. Postanowiono także ostatecznie rozprawić się z niepokornymi księżmi. Decyzję o wysłaniu ich na Anzer podjął naczelnik obozu Fiodor Eichmans, Łotysz, podobnie jak Sloskāns. Transport z duchowieństwem wyruszył w styczniu 1929 roku.

Pierwszymi katolikami osadzonymi w 1925 r. na Anzer były dominikańskie tercjarki z kręgu matki Katarzyny (Anny Abrikosowej), tworzącej wspólnotę w rycie bizantyjsko-słowiańskim. Wyspa pełniła wówczas rolę więzienia dla kobiet. W barakach trzymano prostytutki i złodziejki, ale także hrabiny i dziewczyny z zamożnych domów. Księży osadzono w północnej części wyspy w zabudowaniach po klasztorku Świętej Trójcy.

Komandirowka

W obozowej nomenklaturze to miejsce nazywało się komandirowka troicka. Gdy księża tam dotarli, okazało się, że stan komandirowki był opłakany. Były to trzy baraki bez okien i drzwi. Jeden przeznaczono dla chorych. Na podłodze leżało 20 półnagich ludzi, często bez oznak życia. Pomieszczenie, w którym mieli zamieszkać, składało się z izby przegrodzonej kratą. Po jednej stronie gnietli się więźniowie, z drugiej strony, w nieco tylko lepszych warunkach, mieszkali strażnicy. Wszędzie był potworny brud i nieład. Część współwięźniów była kryminalistami, odnoszącymi się do duchownych gorzej niż strażnicy.

Stan zdrowia więźniów był straszny. Bp Sloskāns w swych wspomnieniach zanotował, że w 1928 r. spośród tysiąca więźniów na Anzer zmarło 700. Kiedy zaczęli tam przybywać kolejni księża, administracja zdecydowała, że zamieszkają razem w jednym baraku. Na początku 1930 r. na Anzer osadzono już ponad 30 kapłanów. Kryminalistów wprawdzie przeniesiono w inne miejsce, ale warunki nadal były straszne. Drewniana izba, w której mieszkali duchowni, miała 5 m długości, 4 m szerokości oraz 2 m wysokości. Mieszkało tam co najmniej 20 osób. Do snu układali się na boku, aby wszyscy mogli się pomieścić. Wkrótce barak udało im się wyremontować, wyczyścić, a nawet ozdobić, co wzbudzało podziw nie tylko innych więźniów, ale i strażników.

Co ważniejsze, uwięzieni na Anzer kapłani stworzyli tam wspólnotę, jakiej łagier sołowiecki dotąd nie widział. Z inicjatywy bp. Sloskānsa przyjęto wewnętrzny regulamin, którego z żelazną konsekwencją wszyscy przestrzegali. Decyzje zapadały kolektywnie. Przegłosowywane były na spotkaniach mieszkańców komandirowki. Wspólnie zdecydowano o wybudowaniu kuchni oraz stołówki. Wszystkie produkty żywnościowe, kupowane w więziennym sklepiku, położonym w centrum wyspy, albo otrzymywane w paczkach, księża dzielili między siebie. Podobnie robiono z pieniędzmi. Chorzy, starsi i słabsi otrzymywali najlepszą część skromnego jedzenia. Kiedy ktoś zachorował i nie mógł wypełnić normy pracowniczej, a pracowano głównie w lesie, inni przejmowali jego obowiązki, aby chorego nie spotkały dodatkowe szykany.

Wykorzystać każdą chwilę

Gdy zdecydowali, że nie będą wychodzić do pracy w niedzielę oraz święta kościelne, nawet groźby i szykany administracji nie zdołały tego zmienić. Regularnie odprawiana była Msza św. Liturgię sprawowano tajnie w lesie, a później na strychu dawnej klasztornej izby chorych. Ołtarz zrobiono z więziennych walizek, hostie wypiekano domowym sposobem z pszenicznych ziaren, przysyłanych w paczkach, podobnie było z winem. Problem pojawił się, kiedy administracja obozowa zauważyła, że wino nie służy do konsumpcji, ale przygotowania Eucharystii, i zaczęła konfiskować przesyłki. Wtedy radzono sobie, przygotowując namiastkę wina z zalewanych rodzynek.

Bp Sloskāns starał się także organizować dla osadzonych na Anzer kapłanów rekolekcje oraz wykłady, gdyż – jak mówił – należy wykorzystać każdą chwilę darowaną przez Pana. Nie wszyscy psychicznie wytrzymywali izolację, ścisk, nędzne jedzenie oraz surową pogodę. Gdy wybuchały spory, rozstrzygał je bp Sloskāns, którego autorytet wśród więźniów był ogromny.

Administracja obozowa tolerowała zachowanie tej społeczności, ponieważ losem osadzonych na Anzer księży interesowały się zarówno polska służba konsularna, jak i dyplomacja papieska. Nie zapomnieli o nich także parafianie, wspierając paczkami żywnościowymi oraz niewielkimi kwotami pieniędzy. Wśród kapłanów, poza bp. Sloskānsem, wyjątkową pozycję na Anzer mieli: polski kapłan ks. Wincenty Ilgin z Charkowa, nominowany tajnie przez bp. d’Herbigny na administratora apostolskiego południowej części metropolii mohylewskiej, oraz bp Teofilius Matulionis, Litwin pracujący w Leningradzie, gdzie w 1929 r. przyjął tajne święcenia biskupie. Ta niezwykła wspólnota przetrwała do 1932 r., kiedy księży przeniesiono do centralnego łagru na Wielkiej Wyspie Sołowieckiej.

Niektórzy spośród nich przeżyli. Biskupi Sloskāns, Matulionis oraz ks. Ilgin zostali w 1933 r. wymienieni za uwięzionych w Polsce, na Litwie i Łotwie działaczy komunistycznych. W połowie lat 30. na Sołowki przywieziono kolejnych 50 księży, głównie Niemców z Powołża oraz Polaków z Białorusi i Ukrainy. 33 spośród nich rozstrzelano w listopadzie 1937 r. na uroczysku Sandarmoch w Karelii, gdzie w dołach śmierci spoczywają do dzisiaj.