Gdyby Jezus urodził się na Kaszubach...

Jan Hlebowicz; Gość gdański 01/2018

publikacja 15.01.2018 04:45

Zylwestrowé fifë, na które nie można się obrażać, Herodë opowiadający o rzezi niewiniątek i kobiety tańczące dookoła wiązki lnu; na stole purcle, plińce i ruchanczi, a przede wszystkim mięso – czyli kaszubskie zwyczaje od sylwestra do Środy Popielcowej.

Nowy Rok, Trzech Króli i zapusty. – W tych dniach dzieje się u nas naprawdę sporo – podkreśla Jerzy Nacel, popularyzator historii i kultury regionu.

Sadza na oknie i smar na klamce

W dniu końca roku na Kaszubach kultywuje się zylwestrowé fifë (szpòrtë). W nocy okoliczna młodzież robi dokuczliwe psoty sąsiadom. A to zamaluje okno sadzą, wysmaruje klamkę tłuszczem albo zamaluje okna wapnem, by domownicy myśleli, że ich „zawiało”. Może też wyprowadzić krowę z obory i „oddać” innemu gospodarzowi, a nawet wciągnąć na dach wóz, dyszel umieszczając w kominie. − Wystawiano również bramy i furtki i wrzucano je do stawu. Gdy była ostra zima, gospodarze mogli wyłowić je dopiero na wiosnę – mówi Roman Drzeżdżon, specjalista ds. języka kaszubskiego i kultury kaszubskiej z Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej w Wejherowie. Tradycja zakazuje jednak gniewania się z powodu fif. Kaszubi wierzą, że za wszystkimi psikusami kryje się Stary Rok, który w taki właśnie sposób żegna się z domownikami.

Jak podkreśla R. Drzeżdżon, zwyczaj robienia psikusów, dawniej powszechny, obecnie jest rzadziej spotykany. – Ja nadal padam ofiarą takich psot. W nocy potrafią mi wiadro albo drabinę schować – twierdzi J. Nacel. – Nigdy nie przyłapałem nikogo na gorącym uczynku. Cała sztuka polega na tym, by nie zostać zauważonym i schwytanym przez sąsiada – dodaje. Oprócz tego w sylwestra dzieci chodzą dookoła drzew w sadzie, dzwoniąc dzwoneczkami.

– Wołają: „Jãdrzné jabka, jãdrzné krëszczi, jadrzné slëwë, jãdrzné wszëtkò na ten nowi rok”. To przykład magii urodzaju. Dziś ten obrzęd jest bardzo rzadko kultywowany – zaznacza R. Drzeżdżon. Również z Nowym Rokiem łączy się szereg wróżb i przesądów. Na przykład ranne wstanie z łóżka 1 stycznia chroni człowieka przed ospałością w całym nadchodzącym roku. Pożądane jest też, aby w Nowy Rok pierwszym gościem nie była kobieta (przynosząca pecha), ale mężczyzna. Jeśli w dodatku jest młody i ma przy sobie pieniądze, to dobrze wróży dla domostwa. – 1 stycznia mama z samego rana wyganiała mnie i brata z domu. „Wyjdźcie wcześniej pod jakimś pozorem i wracajcie szybko, bo jesteście chłopaki” – mówiła. Skoro mieliśmy dać innym szczęście przez cały rok, warto było ruszyć się z domu – przypomina sobie J. Nacel.

Hej kolęda, kolęda!

Okres po Nowym Roku to także czas wspólnego kolędowania. Dawniej Kaszubi zbierali się w „paradnicë”, gdzie była choinka i tam odbywały się rodzinne śpiewy. Na ten czas zapalano świeczki na świątecznym drzewku. W XIX i XX w. znanych było wiele kolęd po kaszubsku, m.in. „Kaszëbskô kòlãda”, opowiadająca o tym, jak dobrze by było, gdyby Jezus urodził się... na Kaszubach. Dostałby nie tylko poduszkę z gęsiego pierza i kołyskę na złotych biegunach, ale też na każde śniadanie miałby bułeczki z masłem, na obiad – kaszę jęczmienną, rosół żółty tłusto podlany, gęsinę oraz ziemniaki ze szpyrkami. Jednak, jak podkreśla Tomasz Fopke, muzyk i dyrektor MPiMKP, obecnie Kaszubi śpiewają głównie kolędy po polsku, z rzadka sięgając do rodzimych utworów. − Niedostatek domowego kaszubskiego śpiewania „nadrabiają” zespoły folklorystyczne i chóry, które chętnie sięgają do klasyków: Jana Trepczyka, ks. Antoniego Peplińskiego, ale również do współcześnie tworzących, choćby Jerzego Stachurskiego, Edmunda Lewańczyka, Weroniki Korthals-Tartas – wyjaśnia.

– Kaszubi wciąż chętniej słuchają niż śpiewają kaszubskie kolędy. Sprzyja temu dostępność płyt kolędowych, jak też „Kaszubskiego Śpiewnika Bożonarodzeniowego” – dodaje. Tradycję „kaszubskiego kolędowania” popularyzatorzy historii i kultury regionu starają się zaszczepić w młodym pokoleniu. – Coraz częściej dzieci i młodzież śpiewają kaszubskie kolędy, co wiąże się z ich nauką w szkołach. O narastającej powszechności śpiewu kolęd kaszubskich wśród najmłodszych świadczy także fakt organizacji 12. już edycji Pomorskiego Konkursu Kaszubskiej Pieśni Bożonarodzeniowej w Szemudzie – podkreśla T. Fopke.

Król Herod i rzeź niewiniątek

Od Bożego Narodzenia do 6 stycznia chodzą po kaszubskich miejscowościach Trzeji Królowie oraz Herodë. – To różne zwyczaje, choć w niektórych okolicach obie grupy się mieszały. Trzej Królowie to mali chłopcy przebrani za królów, noszący korony wykonane z papieru i złotka. Jeden z nich musi być usmarowany sadzą na czarno. Ich atrybutem jest gwiazda. Dawniej chodzono również z burczybasem – instrumentem w kształcie beczki z zamontowanym w niej końskim ogonem, za który się pociągało. Królowie składają życzenia i śpiewają kolędy. Zwyczaj ten wciąż jest na Kaszubach żywy – opowiada etnograf Benita Grzenkowicz-Ropela z MPiMKP. Z kolei Herodë to grupa przebierańców, w której skład wchodzą: król Herod, anioł, diabeł, Śmierć, rycerz oraz Trzej Królowie. Przebierańcy chodzą po kaszubskich domach i przedstawiają historię narodzenia Jezusa oraz rzezi niewiniątek.

– Obecnie rzadko Herodë pojawiają się na Kaszubach. Tę tradycję po 40 latach przerwy reaktywowano w Gnieżdżewie w powiecie puckim. Herodami byli mężczyźni w „słusznym wieku”, powyżej 40 lat – mówi etnograf. Zwyczajem kończącym okres Bożego Narodzenia są szczodrôczi. – Obrzęd ten powoli zanika, jednak, jak się ostatnio dowiedziałem, wciąż praktykowany jest w południowej części Kaszub – mówi J. Nacel. Na czym polega? – W wigilię Trzech Króli mężczyźni przebrani za pasterzy chodzą od drzwi do drzwi i proszą o wiktuały. Wszystko, co uda im się zdobyć od okolicznych mieszkańców, sprzedają na targu i za otrzymaną zapłatę 6 stycznia zapraszają sąsiadów do karczmy na wspólną ucztę, zabawę i tańce – opowiada J. Nacel.

Zôpustni tuńc, zdrova kuńc

Karnawał zaczyna się najczęściej w dniu Trzech Króli, a kończy we wtorek przed Środą Popielcową. Kaszubskie zôpùstë to czas powszechnej radości, rodzinnych spotkań, imprez towarzyskich. Ich kulminacja przypada na trzy ostatnie dni przed Popielcem. Od lat najważniejszym składnikiem zabaw zapustnych na Kaszubach są tańce i skoki mające zapewnić urodzaj. – Mama opowiadała mi o zabawie zwanej wësoczi len. Starsza kobieta tańczyła dookoła wiązki lnu, starając się jak najwyżej podskoczyć, bo wysokość skoku wróżyła, że len w bieżącym roku będzie dorodny. Z kolei skoki mężczyzn miały zagwarantować dobrej jakości zboże i obfite plony – wspomina J. Nacel. Dawniej popularnym tańcem (w takcie polki) był również miotlôrz. Między dziewczętami i chłopcami tańczyła osoba z miotłą, którą potem porzucała i wybierała kogoś z szeregu. Wtedy chłopcy musieli sobie natychmiast wybrać partnerkę, a ten, dla którego nie starczyło dziewczyny, wywijał na parkiecie z miotłą.

– Na Kaszubach mówi się „zôpustni tuńc, zdrova kuńc”, co oznacza, że trzeba w tym okresie bawić się do upadłego – tłumaczy J. Nacel. Jeszcze na początku XX w. w okresie zapustów na Kaszubach pojawiały się chodzące od wsi do wsi maszkary – koń, niedźwiedź, kozioł oraz bocian porywający dziobem placki ze spiżarni. Dzisiaj zwyczaj ten nie jest kultywowany. Podczas zôpùstë Kaszubi jedzą dużo mięsa i innych tłustych potraw. Posiłki nie mogą obejść się też bez czegoś słodkiego. Gospodynie pieką tradycyjne purcle, czyli pączki. Specjalnym obrzędowym daniem zapustnym są placki z surowych, utartych ziemniaków usmażonych na tłuszczu, zwane plińcami. Popularne są też tzw. ruchanczi – placuszki pieczone na głębokim oleju. Kaszubi uważają też, że kobiety w czasie zapustów powinny wystrzegać się szycia, robienia na drutach i haftowania. – Ta, która złamie zakaz, stanie się kaleką lub będą ją przez długi czas bolały ręce. Moja mama zawsze przestrzegała tej zasady – uśmiecha się J. Nacel. Gospodyniom zaleca się natomiast darcie pierza, czyli oddzieranie chorągiewek od stosin piór i oddzielanie puchu. Wszystkie zabawy kończą się we wtorek o północy. Dokładnie wymyte naczynia i patelnie do pieczenia lub smażenia mięsa Kaszubi wieszają na płocie i rozpoczynają post.