GPS Kościoła

Jacek Dziedzina

publikacja 30.11.2017 04:45

Czy można w 2865 punktach na 800 stronach zamknąć depozyt wiary liczący 20 wieków, tony teologicznych tomów, tysiące kościelnych dokumentów i pism świętych ojców oraz miliony ludzkich doświadczeń? Można. 25 lat temu świat otrzymał zaktualizowaną nawigację po wierze: Katechizm Kościoła Katolickiego.

Katechizm zawiera to, czym powinniśmy się kierować, podejmując życiowe decyzje. canstockphoto; montaż studio GN Katechizm zawiera to, czym powinniśmy się kierować, podejmując życiowe decyzje.

GPS Kościoła   józef wolny /foto gość W październiku 1992 r. mijało 30 lat od otwarcia Soboru Watykańskiego II. Papież Jan Paweł II właśnie ten moment wybrał na publikację nowego Katechizmu Kościoła Katolickiego. Jego wydanie poprzedzone było kilkuletnią wytężoną pracą ogromnego zespołu ludzi. Pracą, której sens podważano nawet w samym Kościele („nie te czasy, katechizm jest przestarzałą formą przekazu wiary, to się nie przyjmie” itd.) Tymczasem KKK okazał się światowym bestsellerem. W ciągu pierwszej dekady sprzedano ponad 8 mln egzemplarzy wydanych w kilkudziesięciu językach. Co sprawia, że w świecie półprawd, wyścigu newsów i niestałości opinii jest popyt na monumentalne dzieło pełne nie żadnych domysłów i spekulacji, tylko pewnych, potwierdzonych autorytetem Kościoła odpowiedzi?

Stare i nowe

Właściwie można by odwrócić postawione na wstępie pytanie i zapytać: czy to nie przesada wydawać tak grube tomisko, które ma być kompendium prawd wiary, zawartych w stosunkowo krótkich czterech Ewangeliach, a na co dzień wyrażanych w jeszcze krótszym Credo? Za takim postawieniem sprawy kryje się zarzut, że Kościół katolicki „dodał” sobie różne prawdy wiary, odstające od tego, co znajdujemy w Nowym Testamencie. „Tego niema w Biblii”, słyszeliśmy pewnie nieraz m.in. od Świadków Jehowy, gdy próbowaliśmy bronić takich czy innych dogmatów. Tymczasem w Ewangelii właśnie czytamy, jak apostołowie od samego Jezusa usłyszeli, że tak naprawdę wszystko jeszcze przed nimi, jeśli chodzi o rozumienie tego, czego dotykały ich ręce i co widziały ich oczy. Stąd kolejne sobory i synody, które odczytują, co Duch mówi do Kościoła tu i teraz, zachowując jednocześnie niezmienne fundamenty wiary.

Katechizm Kościoła Katolickiego jest więc streszczeniem całego dziedzictwa rozeznawania przez Kościół tego, co jest przedmiotem jego wiary. Nie jest traktatem teologicznym ani dokumentem papieskim, nie jest też zbiorem pytań z listą możliwych do wyboru odpowiedzi – jest księgą, w której zawiera się to, w co Kościół katolicki wierzy. „Pan zlecił swemu Kościołowi zadanie strzeżenia depozytu wiary, które wypełnia on w każdej epoce”, napisał Jan Paweł II w konstytucji apostolskiej „Fidei depositum”, mocą której Katechizm został opublikowany. W świecie, w którym wszystko wydaje się fragmentaryczne, subiektywne i niestałe, Katechizm jest przykładem trwałości i pewności wiary. Trwałości, która jednak nie jest zamknięta na nowe powiewy Ducha: „Katechizm zawiera zatem rzeczy nowe i stare (por. Mt 13,52), ponieważ wiara pozostaje zawsze ta sama, a zarazem jest źródłem wciąż nowych świateł”, napisał Jan Paweł II. Nie jest to zatem lektura muzealnego dzieła literatury, świadectwa odległej epoki. W pewnym sensie jest to księga żywa, w której odbija się życie Kościoła.

Praca zbiorowa

Praca nad Katechizmem nie była prosta. Nie tylko ze względu na olbrzymi zakres tematyczny. Również dlatego, że po Soborze Watykańskim II przez długi czas panowało przekonanie, że skończył się czas takich kompleksowych wykładów wiary. Funkcjonujący dotąd Katechizm Rzymski został opublikowany w 1566 r. i był odpowiedzią na wyzwania, jakie niosła ze sobą reformacja, w tym „Mały katechizm” Marcina Lutra. Jednak język KR, zwłaszcza po Vaticanum II, wydawał się coraz mniej przystający do współczesności. Temat dojrzewał w Kościele przez dwie dekady od zakończenia soboru. I w 1985 r., w czasie Nadzwyczajnego Zgromadzenia Synodu Biskupów, który miał zwrócić uwagę na owoce tamtego przełomowego dla Kościoła wydarzenia, biskupi napisali m.in.: „Jest naszym prawie jednomyślnym życzeniem, by zostały opracowane katechizm lub kompendium całej nauki katolickiej w dziedzinie wiary i moralności, które stałyby się punktem odniesienia dla katechizmów lub kompendiów przygotowywanych w różnych regionach. Wykład nauki powinien być jednocześnie biblijny i liturgiczny, przedstawiający zdrową doktrynę i dostosowany do życia dzisiejszych chrześcijan”.

W odpowiedzi na tę prośbę Jan Paweł II powołał 12-osobową komisję kardynałów i biskupów. Na jej czele stanął kard. Ratzinger, prefekt Kongregacji Nauki Wiary, a sekretarzem redakcji Katechizmu został dominikanin o. Christoph Schönborn, profesor teologii we Fryburgu Szwajcarskim, obecnie kardynał i arcybiskup Wiednia. Jego wpływ na całość Katechizmu był ogromny, choć on sam podkreślał zawsze rolę, jaką w tej gigantycznej pracy odegrał kard. Ratzinger.

Prace oparte były na jego koncepcji: kardynał zaproponował, by podstawę stanowiły cztery główne bloki tematów, jakie „przerabia się” w przygotowaniu kandydata do chrztu: w co wierzymy (Credo), jak celebrujemy wiarę (liturgia i sakramenty), jak żyjemy (przykazania), jak się modlimy (Ojcze nasz).

Kardynał Schönborn wspominał, że pierwsza wersja była konsultowana przez 40 ekspertów, ale druga została wysłana do konsultacji do 3 tys. biskupów na całym świecie, którzy odesłali w sumie… 25 tys. propozycji zmian. Liczba odbytych konsultacji w episkopatach na całym świecie, zgłaszane poprawki i dyskusje sprawiły, że Katechizm jest świadectwem życia Kościoła nie tylko „na przestrzeni dziejów”, ale również w tym konkretnym momencie powstawania tej niezwykłej księgi.

Kontrowersyjna Biblia

Nie zmienia to faktu, że Katechizm długo przed publikacją i długo po niej wywoływał wiele kontrowersji. Dla części teologów, preferujących ciągłe eksperymentowanie z prawdami wiary, trudne do przyjęcia było ujęcie tychże w formie stwierdzeń pewnych, zamkniętych. Kard. Ratzinger w wykładzie wygłoszonym w Watykanie 8 grudnia 2002 r. (a więc 10 lat od wydania KKK), bronił takiego jednoznacznego wykładu wiary: „Podobnie jak w nauce pewność nie jest przeszkodą, lecz warunkiem postępu, tak też pewność, którą daje nam wiara, nieustannie poszerza nasze horyzonty, podczas gdy refleksja ograniczająca się do eksperymentowania staje się w końcu nudna”. Przedmiotem sporu był też język Katechizmu: wielu ekspertów i biskupów optowało za jak najbardziej współczesnym, dostosowanym do „wymogów” świata nazywaniem prawd wiary. I znowu kard. Ratzinger, rozumiejąc, że praca nad nowym Katechizmem ma sens właśnie ze względu na „nowe czasy”, starał się jednocześnie skupić na treści, widząc słabość „aktualności”, która jest cechą dość ulotną. A w ten sposób po soborze próbowano tworzyć lokalne katechizmy, głównie w Europie Zachodniej. Ratzinger pisał: „Nowe katechizmy z powodu ich pośpiesznego aggiornamento były nie na czasie już w chwili, gdy się ukazywały; ten, kto zbyt żarliwie wiązał się z dniem dzisiejszym, jutro niechybnie zostanie uznany za niemodnego. Wyrażono opinię, że ustawiczne zmiany sposobu życia i myślenia w ogóle nie pozwalają na formułowanie wypowiedzi, które miałyby zachować ważność przez dłuższy czas; katechezę trzeba by pisać wciąż na nowo”.

Z dzisiejszej perspektywy może dziwić opór, jaki wśród części teologów wywołało częste i gęste przywoływanie przez Katechizm… cytatów z Pisma Świętego. Zarzucano wręcz autorom i redaktorom KKK fundamentalistyczną (!) wiarę w literę Pisma, naiwność w cytowaniu Ewangelii św. Jana w odniesieniu do historycznej postaci Jezusa oraz ignorowanie całej „aparatury egzegetycznej” ostatniego stulecia. Również z tymi zarzutami sprawnie rozprawiał się kard. Ratzinger, wykazując m.in. pułapkę oddzielania biblijnych faktów od ich znaczenia duchowego i teologicznego. „Wyjątkowy charakter wiary chrześcijańskiej polega przede wszystkim na odwoływaniu się do faktów historycznych, czy też raczej splotu wydarzeń, które nastąpiły w historii (…). Te zdarzenia mają jednak znaczenie dla wiary tylko dlatego, że mamy pewność wiary, iż działa przez nie w sposób szczególny sam Bóg, i że są one czymś więcej niż tylko faktami historycznymi. Ich dodatkowe znaczenie ma źródło gdzie indziej; w ten sposób zdarzenia nabierają szczególnego znaczenia dla wszystkich czasów i ludzi. Nie można go oddzielać od wydarzeń, gdyż nie zostało ono dodane po fakcie, jak gdyby z zewnątrz, lecz jest obecne w samym wydarzeniu, transcendując to, co jest prostym faktem. Właśnie w tym transcendowaniu faktów tkwi sens całej historii biblijnej” – pisał przyszły papież Benedykt XVI. Warto w tym miejscu podkreślić, że właśnie tak obfite naszpikowanie Katechizmu fragmentami Pisma Świętego (ponad 3 tys. cytatów) jest jedną z rzeczy, która zachęca do lektury KKK protestantów. Katechizm korzysta z całego bogactwa nauczania Kościoła, w tym w dużym stopniu z dokumentów Soboru Watykańskiego II (ponad 2 tys. cytatów) oraz ojców Kościoła.

Dar, nie antyk

W książce „Wierzę w Boga Ojca. Spotkania z Katechizmem Kościoła Katolickiego” abp Stanisław Budzik poświęca sporo uwagi m.in. szczegółowi z okładki KKK, który jest zazwyczaj pomijany w omówieniach, a bez którego trudno zrozumieć w pełni ideę tej księgi. Chodzi o niepozorną ilustrację, którą zamieszczono zarówno w oryginale, jak i we wszystkich tłumaczeniach Katechizmu. To obraz przedstawiający Chrystusa Dobrego Pasterza w pozycji siedzącej, który w ręku trzyma zakrzywioną laskę, znak władzy pasterskiej i autorytetu. Symbolem wiernych jest owca spoczywająca u stóp Mistrza. „Flet w prawej ręce Dobrego Pasterza oznacza symfonię prawdy głoszonej przez Kościół. Nauka Kościoła składa się z wielu elementów, współgrają one jednak ze sobą, tworząc jedną melodię świętego depozytu wiary” – pisze abp Budzik. I wreszcie „drzewo życia” oznaczające krzyż. W jego cieniu odpoczywają ci, którzy znaleźli w Chrystusie pełnię prawdy.

Zdaniem autora książki, taki właśnie obraz znalazł się na okładce KKK z kilku powodów. Po pierwsze ze względu na jego starożytność. „Liczy bowiem 1700 lat, a więc jest symbolem trwałości Kościoła, stałości i żywotności naszej wiary”. Po drugie „wizerunek jest pogańskiego pochodzenia, ale wypełniony nową chrześcijańską treścią, co ma podkreślać uniwersalistyczny i zarazem kulturotwórczy wymiar chrześcijaństwa”. Abp Budzik dodaje: „Otwierający Katechizm niewielki emblemat o pogańskiej genezie, a tak brzemienny bogactwem chrześcijańskich znaczeń, może być dla nas wskazówką, iż nauka katolickiej wiary to jedyna w swoim rodzaju synteza najlepszych pierwiastków myśli ludzkiej, które dzięki Bożemu Objawieniu znalazły swą pełnię i rozkwit”.

Papież Franciszek z okazji 25.rocznicy publikacji KKK, przywołał słowa Jana XXIII sprzed ponad pół wieku: „Naszym obowiązkiem jest nie tylko strzec tego bezcennego daru, jakbyśmy się troszczyli wyłącznie o jakiś antyk, ale też oddać się z żywą wolą i bez strachu temu dziełu, którego wymagają nasze czasy, krocząc w ten sposób drogą, którą Kościół podąża od prawie dwudziestu wieków”. I dodał: „Poznanie Boga to nie przede wszystkim teoretyczne ćwiczenie umysłu ludzkiego, ale niezatarte pragnienie, wyciśnięte w sercu każdej osoby. Dlatego Katechizm jawi się w świetle miłości jako doświadczenie poznania, zaufania i całkowitego oddania się tajemnicy”.