W świecie, nie będąc ze świata

Katarzyna Matejek; Gość koszalińsko-kołobrzeski 47/2017

publikacja 29.11.2017 04:45

Jak pogodzić wiarę i skąd czerpać siły, dochodząc niekiedy do granic wytrzymałości?

Emmanuelowcy zastanawiali się, co Maryja powiedziałaby znużonej ekspedientce. Katarzyna Matejek /Foto Gość Emmanuelowcy zastanawiali się, co Maryja powiedziałaby znużonej ekspedientce.

W Kościele koszalińsko-kołobrzeskim nie brak wspólnot, które gromadzą ludzi świeckich. Jedną z nich jest Wspólnota Emmanuel, która liczy 16 osób w Koszalinie oraz 5 w Pile. To część 70-osobowej prowincji zachodniej, w której najliczniej reprezentowane jest Pomorze (Szczecin, Koszalin, Gdańsk).

Styl życia

Wspólnota Emmanuel w Polsce to 400 osób, na całym świecie zaś 8 tysięcy. 18 i 19 listopada zachodni Emmanuel spotkał się w ośrodku rekolekcyjnym w Pleśnej. To nie lada wyzwanie duszpasterskie, ponieważ wraz z długoletnimi członkami wspólnoty (niektórzy są w niej od blisko ćwierćwiecza) zaczynają tu swoją drogę osoby nowe. Niektóre dopiero od niedawna w pełni świadomie postawiły Pana Boga na pierwszym miejscu w swoim życiu. Stąd tak ważna jest troska, jaką mogą im okazać ci bardziej doświadczeni emmanuelowcy.

– Chcemy pokazać tym braciom, że Wspólnota Emmanuel jest pełnowartościową drogą do świętości – wyjaśnia Szymon Jurksztowicz ze Szczecina, odpowiedzialny za zachodnią prowincję. – To ważne, by zrozumieli, że nie zapraszamy ich do grupy modlitewnej czy ewangelizacyjnej, owszem, do tego również, ale proponujemy konkretny, mocno angażujący, sposób życia. Nie chodzi więc o to, by poprzestać na rozpoznaniu, czy komuś podobają się cotygodniowe spotkania w domach, częsta adoracja, ewangelizowanie czy uwielbianie Boga, którymi Wspólnota Emmanuel stara się żyć.

– Zależy nam, by na początku zrozumieć, czy tu chcę wzrastać. Bo dla człowieka, który odkrył w swoim życiu Pana Jezusa i chce Mu służyć, są w Kościele polskim, także na Ziemiach Zachodnich, liczne, godne polecenia propozycje. I pojawia się pytanie, czy Wspólnota Emmanuel jest dla kogoś właśnie takim miejscem.

Na granicy wytrzymałości

Statuty Emmanuela polecają swoim członkom żyć w świecie, nie będąc ze świata. Jak to rozumieć? – Czy jestem gotowy do pewnych wyrzeczeń, poświęceń, doświadczenia ubóstwa, np. w wymiarze czasu, który zechcę oddać Bogu? – pytali ich Małgorzata i Rafał Skorasińscy ze Szczecina. Starali się pomóc zrozumieć młodszym stażem współbraciom, że zawarte w „Zwyczajniku” prawidła to nie suche nakazy, lecz cenne spostrzeżenia poprzedników. Taka wymiana doświadczeń to nieocenione bogactwo wspólnoty.

Emmanuelowcy przyznają, że trudna jest sztuka życia po chrześcijańsku. Dlatego w Pleśnej przyglądali się będącemu dla nich wzorem życiu Matki Bożej, także temu codziennemu.

– Czasem mam wrażenie, że jest to w nas bardzo kruche, wręcz na granicy wytrzymałości. Dlatego potrzebujemy wstawiennictwa Maryi i poddania się Jej, całkowitego – wyjaśnia Szymon Jurksztowicz. – Matka Boża jest dla mnie ostatnią deską ratunku. Desperacko oddaję się Jej przez akt zawierzenia i Różaniec. Pomaga mi to nie zostawić tego wszystkiego, na czym, jak myślę, zależy Panu Jezusowi.

Członkowie Emmanuela taki akt zawierzenia (wzorowany na Traktacie św. Ludwika Marii Grignion de Montfort) ponawiają co rano. W tym roku – w związku z fatimskim jubileuszem – rozważają każdego miesiąca kolejne wezwania tego aktu. Ponadto ci z Polski od sierpnia przyjmują do swoich domów obraz Matki Bożej w Jej jasnogórskim wizerunku, podarowanym im przez metropolitę częstochowskiego abp. Wacława Depo podczas letniego Forum Młodych w Częstochowie. Obecnie obraz peregrynuje po ich koszalińskich domach.