Jak muminki z paszczakami

Agata Bruchwald

Gość Elbląski 38/2017 |

publikacja 30.09.2017 06:00

Wspólnota powstała z myślą o dzieciach. Dziś, choć te dzieci są już dorosłe, nie przeszkadza im to. Bo nikt z nich sobie nie wyobraża, by ich grupy mogło zabraknąć.

Przygotowali plakaty z archiwalnymi zdjęciami. Obejrzeć je można było 16 września, kiedy świętowano 25. rocznicę powstania grupy. Archiwum wspólnoty Przygotowali plakaty z archiwalnymi zdjęciami. Obejrzeć je można było 16 września, kiedy świętowano 25. rocznicę powstania grupy.

Mojej Oli siwieją włosy. Trzeba chyba pofarbować – opowiada pani Halina. Pani Mirka dodaje, że jej Krzysiowi także. On ma już 41 lat. Wraz ze swoimi (dziś już dorosłymi) dziećmi należą do wspólnoty „Wara i Światło”. Powstała ona 25 lat temu. Grupę w Elblągu założył ks. Arkadiusz Śnigier. Gromadzi ona osoby niepełnosprawne umysłowo – muminki oraz ich rodziców i przyjaciół – paszczaki.

Wspólnota powstała przy parafii św. Mikołaja. Przez lata miejsce spotkań zmieniało się. Ksiądz Arkadiusz różnymi drogami znajdował osoby, które ją współtworzyły. Jeśli jadąc samochodem, zobaczył osobę idącą z dzieckiem z zespołem Downa, zatrzymywał się, podchodził i zapraszał do wspólnoty.

Panie doskonale pamiętają pierwsze spotkanie wspólnoty. Kiedy weszły do salki przy elbląskiej katedrze, czkała na nich grupa młodzieży. Byli to przyszli opiekunowie dzieci – każde miało swojego paszczaka, niektórzy nawet dwóch. Opiekunowie z księdzem spotykali się na paszczakowisku. Tam ustalali, co będą robić, i zdawali relacje z tego, co było. Obecnie takiej grupy paszczaków już nie ma. Dawni opiekunowie dorośli, mają pracę, swoje rodziny. Licealiści zaś nie przychodzą, bo byłaby zbyt duża różnica wieku między opiekunami a podopiecznymi. Wyjeżdżając podczas wakacji do Mikoszewa albo na rekolekcje do Pieniężna, osoby bardziej sprawne opiekują się tymi nieco mniej sprawnymi. Oczywiście są z nimi rodzice.

Pani Dorota była jednym z paszczaków. Obecnie jest mamą czwórki dzieci. Najstarszy, 15-letni Mateusz urodził się z zespołem Downa. Do wspólnoty jednak nie należy, bo nie ma w niej osób w wieku syna.

– On ma swoje grono rówieśników. Kiedy tworzona była wspólnota „Wiara i Światło”, było to jedyne miejsce, w którym te dzieci mogły się spotykać. Miały kontakt z nami, z paszczakami – zdrową młodzieżą. Następował integracja – opowiada. Obecnie jest inaczej. Takich grup jest więcej.

Opiekunowie przychodzili do dzieci do domów. Takie odwiedziny to było dla nich święto. – Moja Ola dostała widokówkę z pozdrowieniami od dziewczyn ze wspólnoty. Nie wyobrażałam sobie, że ona może się tak z niej ucieszyć – wspomina pani Halina. Po pewnym czasie kartka była bardzo zniszczona. Każdy, kto przyszedł do ich domu, musiał ją zobaczyć.

Przez lata z członkami wspólnoty związanych było wiele osób. Była to młodzież licealna, klerycy, księża. Mamy muminków bardzo ciepło wspominają spotkania wspólnoty, w których uczestniczył śp. bp Andrzej Śliwiński. O ich grupie dowiedział się od ks. Wojciecha Skibickiego, który także bardzo dużo zrobił dla wspólnoty.

Wielkim przeżyciem dla muminków i ich mam były zaproszenia na śluby paszczaków. Było to bardzo miłe. Przyjaciele ze wspólnoty byli także na ślubie pani Doroty. – Moja rodzina do tej pory to wspomina. To, że przyszli, było piękne i wzruszające – wspomina.

W czasie tych spotkań dzieci były takie same, ja na co dzień, czyli radosne i szczere. W 2000 r. proboszczem parafii Świętej Rodziny w Elblągu został ks. Edward Ryszkowski. Od tego czasu parafia ta jest „stałym adresem” wspólnoty.

– On nas wprowadził w lud Boży. Zawsze dla nas Msze św. były odprawiane oddzielnie. Uczestniczyły w nich upośledzone dzieci, ich rodzice i paszczaki. Kiedy ksiądz nam powiedział, że będziemy uczestniczyć w regularnych Mszach, dzieci się ucieszyły, ale my się bałyśmy – przyznaje pani Renia. Mamy obawiały się, że jedno dziecko zaśpiewa nie w tym momencie co należy, a chłopiec, który jest ministrantem, zadzwoni za szybko. Pojawiało się pytanie: co to będzie?

Teraz już takich obaw nie ma. Kasia, córka pani Reni, regularnie pisze podziękowania i prośby do Matki Bożej. Są one czytane w czasie nabożeństw fatimskich. Zawsze kończy je słowami: „Twoja kochająca córka, Kasia”. We wrześniu zachorowała. Nie mogła pójść na nabożeństwo. Mama Renia poszła sama. Ksiądz proboszcz czytał prośby i podziękowania, lecz tych od Kasi nie było. Nie napisała. Ale przecież przyzwyczaił się do nich. Sam więc powiedział tak, jakby to ona napisała: „Dziękujemy Ci, Maryjo, i prosimy o błogosławieństwo dla wspólnoty »Wiara i Światło«, która będzie obchodziła swoje 25-lecie”.

Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.