Między wilki

Marcin Jakimowicz

GN 35/2017 |

publikacja 29.09.2017 06:00

Gdyby nie determinacja św. Franciszka, który 800 lat temu wysyłał braci na Bliski Wschód, w najświętszych miejscach Ziemi Świętej katolicy pocałowaliby dziś klamkę.

Franciszkanie mogą sprawować liturgię w bazylice Bożego Grobu od 1234 roku. roman koszowski /foto gość Franciszkanie mogą sprawować liturgię w bazylice Bożego Grobu od 1234 roku.

Klimat, delikatnie mówiąc, nie sprzyjał pokojowym rokowaniom. Zachód przyzwyczajony był do krwawych krucjat – właśnie trwała piąta wyprawa krzyżowa, a krew w Ziemi Świętej lała się strumieniami. I wtedy Franciszek z Asyżu uczynił coś, co zdumiało wszystkich.

Do trzech razy sztuka

Był desperatem. Ruszając do Ziemi Świętej, chciał nawrócić samego sułtana. A przecież doskonale wiedział, że ten wyznaczył cenę za głowę każdego chrześcijanina. Dwukrotnie wsiadał na statek, by udać się do Ziemi Świętej. Za każdym razem podróż kończyła się fiaskiem. Albo plany pokrzyżowała choroba albo fatalne warunki pogodowe (potężna burza wyrzuciła okręt na wybrzeże Dalmacji). Nie zniechęciło to Biedaczyny z Asyżu. Dopiął swego.

W maju 1217 r. w Porcjunkuli odbyła się kapituła, podczas której postanowiono wysłać misjonarzy za granicę. Brat Idzi miał ruszyć do Tunisu, Eliasz na Bliski Wschód, a sam Franciszek do Francji (ostatecznie pozostał we Włoszech). Ruch franciszkański rozwijał się w nieprawdopodobnym tempie. Gdy po dwóch latach w tym samym miejscu zwołano Kapitułę Namiotów, w szałasach zamieszkało około 5 tys. mężczyzn. Liczba mieszkańców Asyżu wynosiła nieco ponad 2 tys. osób. Wysłani wówczas do Maroka bracia: Berard i towarzysze ponieśli śmierć z rąk muzułmanów i stali się pierwszymi męczennikami zakonu.

Kierunek: Jerozolima

W 1217 r. do Ziemi Świętej ruszyli pierwsi franciszkanie. Brat Eliasz z towarzyszami przybył do nadzorowanej przez krzyżowców Akki. Czym była decyzja Franciszka jeśli nie prorockim gestem? Dziś, po 800 latach, Kustodia Ziemi Świętej liczy 260 braci 42 różnych narodowości, którzy opiekują się aż 50 sanktuariami. Od wieków zakładali szkoły, w tym najstarszą w XVI w. w Betlejem. Dziś do kilkunastu szkół uczęszcza ponad 10 tys. uczniów.

Polakom, którzy na Ziemię Świętą patrzą często przez pryzmat ogłoszeń biur podróży, trudno zrozumieć ciężar gatunkowy decyzji Franciszka z Asyżu. Średniowiecze pielgrzymowało. Do najbardziej elitarnych miejsc wybieranych przez pątników zaliczano ziemię Jezusa. Zwłaszcza od czasu, gdy cesarzowa Helena w IV w. odnalazła relikwie Krzyża Świętego.

Sytuacja bardzo się skomplikowała latem 1187 r. Mimo że krzyżowcy zebrali największą armię, jaka kiedykolwiek została wystawiona przez Królestwo Jerozolimskie (1200 ciężkozbrojnych rycerzy, 4 tys. lekkiej jazdy i 18 tys. piechoty), polegli w starciu z muzułmanami, których siły historycy oceniają na 30–50 tys. walczących. Wojska pod wodzą króla Jerozolimy Gwidona z Lusignan zostały rozgromione przez armię sułtana Saladyna, a armia wyznawców islamu odbiła Jerozolimę i stała się najsilniejszym zgrupowaniem wojsk w Ziemi Świętej. Chrześcijanie byli w defensywie.

W paszczy lwa

Franciszek naprawdę wysłał braci do paszczy lwa. Co więcej, po dwóch latach sam ruszył na Bliski Wschód. Trwała piąta wyprawa krzyżowa, krwawa jatka z władającym Jerozolimą sułtanem Al-Mu’azzamem. I wówczas doszło do jednego z najbardziej zdumiewających wydarzeń średniowiecza. Franciszek ruszył do sułtana Al-Kamila, brata Al-Mu’azzama, by… nawrócić go na chrześcijaństwo.

Pomysł, by próbować pokojowych negocjacji w czasach, gdy krew lała się strumieniami, wydawał się mrzonką albo pobożnym życzeniem. Franciszek wierzył jednak w to, że jest w stanie przekonać sułtana. „Lecz któż zdołałby opowiedzieć, z jaką stałością ducha stał przed jego obliczem, z jakim męstwem ducha z nim mówił, z jakim darem wymowy odpowiadał tym, którzy urągali wierze chrześcijańskiej? – pisał Tomasz z Celano. − I chociaż przez wielu [Saracenów] został potraktowany dość wrogo i ze wstrętem, przez sułtana przyjęty został z niezwykłą czcią. Bardzo poruszyły go słowa Franciszka i chętnie go słuchał”.

Co skłoniło sułtana do wysłuchania Biedaczyny? Czy nie to, że ze względu na swą łagodność i ubiór potraktowano go jako „sufiego”, mistyka? Jak wyglądała naprawdę ta rozmowa? Nie wiadomo. Wiadomo, że Franciszek musiał zrobić na sułtanie ogromne wrażenie, skoro otrzymał od niego specjalny „firman”, umożliwiający franciszkanom podróżowanie po terytoriach będących pod władzą wyznawców islamu.

Historia o jego determinacji była na Bliskim Wschodzie wyjątkowo żywa, skoro sprawiła, że franciszkanom udało się zrealizować plan, który wydawał się niemożliwy.

Nie do zdarcia

Zamieszkali w Ziemi Świętej. Byli wyrzucani, ale za każdym razem wracali. Gdy w 1291 r. krzyżowców wygnano z Akki, część franciszkanów zbiegła na Cypr, a resztę zamęczono. Minęło jednak 14 lat, a kroniki mówiły o ich obecności w Jerozolimie. Zamieszkali w okolicach Bożego Grobu. Dzięki poparciu królów Aragonii i władców Neapolu uzyskali zgodę sułtana na osiedlenie się w najświętszych miejscach chrześcijaństwa. W 1229 r. zamieszkali w Jerozolimie (w okolicach V stacji Drogi Krzyżowej), po czterech latach otrzymali dokument pozwalający im na osiedlenie się w Wieczerniku i sprawowanie liturgii w bazylikach Grobu Bożego i Bożego Narodzenia. W 1342 r. Klemens VI w bullach „Gratias agimus” oraz „Nuper carrissimae” potwierdził ich prawa do miejsc świętych. To wówczas zaczęła prawnie funkcjonować Kustodia Ziemi Świętej. − Nasza misja szczyci się tym, że została założona przez samego św. Franciszka – opowiadał mi przed laty Pierbattista Pizzaballa (był kustoszem Ziemi Świętej przez cztery kadencje). – Wówczas powstała wewnątrz zakonu Prowincja Zamorska, obejmująca kraje wschodniego basenu Morza Śródziemnego: od Grecji po Egipt, w tym Palestynę.

W 1392 r. franciszkanie otrzymali prawo do sprawowania liturgii w grocie Getsemani, a w 1485 r. nabyli miejsce narodzenia św. Jana Chrzciciela w Ain Karem. To tu pracował przez lata o. Antoni Rojek, który dziś modli się w pustelni na Śliwkuli w Jaworzynce. – W Ziemi Świętej spędziłem 16 lat: pracowałem w bazylice Grobu Pańskiego, w Ain Karem − opowiada. – Za Grób Pański odpowiedzialni są Grecy, Ormianie i franciszkanie. Czy dochodzi do sporów? Jasne, ale z roku na rok tarcia są mniejsze. Na co dzień żyjemy w zgodzie, darzymy się szacunkiem. Wiadomo, że media wychwytują sytuacje konfliktowe, a nie napiszą np. o tym, że współgospodarze odwiedzają nas w czasie katolickich świąt. Żyjemy przecież obok siebie. Dzień w dzień.

– Krzyżowcy próbowali zdobyć miejsca święte za pomocą miecza, franciszkanie w radykalnie inny sposób. Fakt, że zakon jest obecny w Ziemi Świętej do dziś, jest najlepszym potwierdzeniem skuteczności tej metody: cierpliwości, modlitwy i przelanej krwi męczenników – nie ma wątpliwości o. prof. Narcyz Klimas OFM, archiwista Kustodii Ziemi Świętej. W ciągu 800 lat obecności franciszkanów w Ziemi Świętej męczennikami zostało co najmniej 800 braci.

– Głęboko wierzę, że pozostaniemy w ziemi Jezusa mimo tego, że w wielu miejscach przeważają dziś muzułmanie – podsumowuje o. Rojek. – Sam Franciszek, pisząc regułę, zaznaczał: „Bracia zaś, którzy udają się do Saracenów, mogą w dwojaki sposób duchownie wśród nich postępować. Jeden sposób: nie wdawać się w kłótnie ani w spory, lecz być poddanymi wszelkiemu ludzkiemu stworzeniu ze względu na Boga i przyznawać się do wiary chrześcijańskiej. Drugi sposób: gdyby widzieli, że tak się Panu podoba, niech głoszą słowo Boże, aby ludzie uwierzyli w Boga Wszechmogącego, Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Myślę, że najważniejsza jest sama nasza obecność.

Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.