Cisza!

ks. Tomasz Jaklewicz

publikacja 14.09.2017 04:45

Książka kard. Roberta Saraha „Moc ciszy” to nie tylko głęboka refleksja o konieczności modlitwy. To także prorockie wezwanie do buntu przeciwko dyktaturze hałasu. Oto chrześcijański raban.

Książka powstała w klasztorze kartuzów La Grande Chartreuse (Francja). Życie kartuzów zostało ukazane w filmie dokumentalnym „Wielka cisza” (kadr na zdjęciu). Verleih AG /Everett Collection/east news Książka powstała w klasztorze kartuzów La Grande Chartreuse (Francja). Życie kartuzów zostało ukazane w filmie dokumentalnym „Wielka cisza” (kadr na zdjęciu).

Żyjemy w zbyt głośnym świecie. Czy trzeba podawać przykłady? Za moim oknem wciąż jednostajny szum autostrady. Na koncertach, w kinach, na dyskotekach moc fali dźwiękowej dosłownie wywraca wnętrznościami. Z urządzeń wszelakich docierają do nas setki piosenek, filmów, filmików, audiobooków, dźwieków... Tego wszystkiego jest za dużo. Telefony dzwonią wszędzie, także w kościołach. Ludzie wciąż ze sobą rozmawiają, piszą SMS-y, ale zanika sztuka rozmowy. Wygłaszamy monologi, walczymy zażarcie, by powiedzieć swoje. W kółko słyszymy: „ja panu nie przerywałem”.

Skutkiem dyktatury hałasu jest nie tylko uszkodzony słuch, często w młodym wieku. To przede wszystkim utrata umiejętności słuchania. Nie tylko innych, ale i siebie. I skutek najgroźniejszy – przestajemy słyszeć Boga, który przemawia w ciszy. Tracimy religijny słuch duszy.

Kard. Robert Sarah, Nicolas Diat
Moc milczenia
Wydawnictwo Sióstr Loretanek
Warszawa, 2017
ss. 349   Kard. Robert Sarah, Nicolas Diat Moc milczenia Wydawnictwo Sióstr Loretanek Warszawa, 2017 ss. 349
Rozmowa w kartuzji

„Moc milczenia. Przeciwko dyktaturze hałasu” to kolejna książka kard. Roberta Saraha i Nicholasa Diata. Wspominałem o niej, kreśląc sylwetkę kard. Saraha (GN nr 27/2017). Wtedy książka nie była jeszcze dostępna po polsku. Dziś już jest w naszych księgarniach. Ta pozycja to lekarstwo dla ludzi umęczonych zgiełkiem i zarazem przewodnik wprowadzający w głęboki sens milczenia. Jej lektura działa na człowieka z jednej strony kojąco, a z drugiej… niepokojąco. Dlaczego niepokojąco? Bo dzięki niej odkrywamy, ile w nas samych zgiełku, jak wiele spraw, osób, słów odbiera nam ciszę niezbędną do głębokiej relacji z Bogiem. Plus jest taki, że budzi się w człowieku pragnienie ciszy, pojawia się tęsknota za milczeniem, które mówi.

Nicholas Diat prowokuje swoimi pytaniami kardynała do dłuższych wypowiedzi, nie przerywa, słucha. Kard. Sarah, odpowiadając, cytuje obficie mistrzów życia duchowego, zarówno tych dawnych, jak i współczesnych. W ostatnim rozdziale do rozmowy włącza się generał Zakonu Kartuzów Dysmas de Lassus. Praca nad tą książką odbywała się w Wielkiej Kartuzji, macierzystym domu surowego zakonu pustelników żyjących modlitwą, samotnością i ciszą. Duch kontemplacji unosi się nad słowami tej książki.

Jak to możliwe, by napisać tak wiele słów (350 stron) o ciszy? Okazuje się, że cisza to nie tylko brak słów czy dźwięków, ale niezwykłe bogactwo treści. Książka jest podzielona na ponumerowane fragmenty. I słusznie, ponieważ nie jest to jakiś jednolity traktat, ale raczej zbiór mądrościowych sentencji, do których człowiek ma ochotę wracać, sięgać na wyrywki. To książka, którą warto zabrać na rekolekcje czy dzień skupienia jako duchowe czytanie.

Walka o ciszę

Cisza jest dziś czymś, co nie jest nam dane. Trzeba ją wywalczyć. Pokonać cywilizację zgiełku, zewnętrznego i wewnętrznego. „Hałas nas otacza i osacza” (148). „Hałas to gwałt na duszy, hałas to »milczące« rujnowanie wnętrza. Człowiek ma skłonność do pozostawania na zewnątrz siebie. Ale nieustannie trzeba wracać do wewnętrznej twierdzy” (149). Kardynał akcentuje, że walka o ciszę jest w gruncie rzeczy zmaganiem o Boga i o siebie, o własne szczęście. Dlatego tak ważne są chwile, kiedy na osobności, jak Jezus, szukamy „pustyni”, aby wsłuchiwać się w ciszę.

„Dramat naszego świata nigdzie indziej nie jest tak zrozumiały, jak w furii hałasu pozbawionego sensu, obsesyjnie nienawidzącego ciszy. Ta epoka nienawidzi tego, do czego prowadzi nas cisza: spotkania, zachwytu i klęknięcia przed Bogiem” (74). Człowiek dziś „przywykł do ustawicznego szumu, który wpędza go w chorobę i daje mu poczucie bezpieczeństwa. Pozbawiony hałasu człowiek jest rozgorączkowany, podminowany, zagubiony. Hałas go uspokaja jak narkotyk, od którego się uzależnił (…). Hałas jest jednak niebezpieczną i złudną kuracją, diabelskim kłamstwem, które pozwala człowiekowi unikać konfrontacji z własną pustką wewnętrzną” (21).

Autor nie tylko krytykuje hałaśliwość naszej cywilizacji, ale wykazuje, że cisza jest piękna. To warunek autentycznego spotkania z drugim człowiekiem i z Bogiem. Przy czym nie jest ona tylko brakiem dźwięków czy słów, ale jest rzeczywistością pozytywną, wypełnioną obecnością. Sam Bóg mieszka w ciszy, aby Go spotkać, trzeba zamilknąć. Cisza to „tlen” konieczny do ludzkiego dojrzewania i sensownego działania, wypoczynku, duchowego rozwoju. Także „miłość rodzi się z milczenia. Pochodzi z serca milczącego, umiejącego słuchać, słyszeć i przyjmować” (20). Powraca obraz ewangelicznych sióstr – Marii i Marty. Zapracowana, zagoniona, znerwicowana, przeciążona obowiązkami Marta żyjąca w każdym z nas potrzebuje wyciszonej, słuchającej Marii, która obrała najlepszą cząstkę.

Zbyt ubodzy bez Boga

Drugi rozdział książki poświęcony jest tajemnicy milczenia samego Boga. Bywa, że człowiek oskarża Boga właśnie o to, że On milczy, zamiast wyraźniej interweniować. Tymczasem Bóg mówi swoim milczeniem, wielokrotnie podkreśla kard Sarah. Ale bez osobistego wyciszenia nie sposób się o tym przekonać.

Temat milczenia Boga w obliczu zła jest na tyle ważny i aktualny, że poświęcony mu jest osobny rozdział. Być może najciekawszy. Wobec zła, niesprawiedliwości bardziej właściwą reakcją wydaje się bunt lub działanie niż milczenie. Kard. Sarah twierdzi jednak, że chrześcijańską odpowiedzią na zło jest najpierw i przede wszystkim modlitwa: „W walkę z niesprawiedliwością musimy włączyć Boga” (292). Hierarcha przypomina, że choć misja społeczna Kościoła jest sprawą wielkiej wagi, to jednak „pierwszą i podstawową rolą Kościoła pozostaje dzisiaj zbawienie dusz” (304). Kardynał przestrzega przed powtórzeniem błędu księży, zakonników i zakonnic, którzy w latach posoborowej gorączki porzucali modlitwę, aby – jak mówili – zanurzyć się w kwestii socjalnej. Autor przywołuje w tym kontekście słowa św. Matki Teresy, która pewnemu młodemu kapłanowi (dziś kardynałowi) radziła: „Czytaj uważnie Ewangelię, a zobaczysz, że Jezus dla modlitwy poświęcał nawet miłosierdzie. A wiesz dlaczego? Aby nas nauczyć, że bez Boga jesteśmy zbyt ubodzy, żeby pomagać ubogim”.

Pojawia się także temat sakralności ciszy. Dziś pojęcie sacrum zostało zagubione, zwłaszcza na Zachodzie. Posoborowi teolodzy nauczali, jakoby podział na sacrum i profanum został złamany przez Chrystusa. „Zdaniem innych Bóg stał się nam tak bardzo bliski, że kategoria sacrum stała się jakoby przestarzała. Niektórzy więc w Kościele nie zawsze potrafią oderwać się od duszpasterstwa całkowicie horyzontalnego, skoncentrowanego na sferze społecznej i na polityce” (223). Kard. Sarah krytykuje te postawy, widzi w nich naiwność lub pychę. Zwraca też uwagę, że Afrykanie mają inną mentalność. Oni wciąż zachowują silne poczucie sacrum. Właściwą reakcją człowieka na Bożą obecność jest to, że brakuje mu słów. Dlatego milknie w poczuciu szacunku dla tajemnicy. Taka cisza staje się silentium sacrum, świętą ciszą wypełnioną adoracją, ufną bojaźnią, oddaniem się do dyspozycji Boga. Autentyczny kult Boga ma swój początek w takiej właśnie ciszy. Prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego wiele uwagi poświęca konieczności ciszy w liturgii. Jest świadomy, że nie da się tego osiągnąć przez sam nakaz. Konieczne jest jednak odzyskanie poczucia sacrum. Temu ma także służyć postulat powtarzany już wielokrotnie przez niego – powrót do celebrowania ad orientem lub przynajmniej ustawienia krzyża na ołtarzu.

Książkę zamyka rozmowa, do której włącza się generał kartuzów. To doskonała kropka nad i. Refleksje ojca generała współgrają z myślami kardynała, ale wnoszą wiele nowego, może dlatego, że są słowami płynącymi z „wielkiej ciszy” kartuzji. Kard. Sarah na zakończenie apeluje: „Pora podnieść bunt przeciwko dyktaturze hałasu, która usiłuje zniszczyć nasze serca i umysły. Hałaśliwe społeczeństwo jest smutną dekoracją z kartonu, światem bez konsystencji, niedojrzałą ucieczką. Hałaśliwy Kościół staje się próżny, niewierny i niebezpieczny”.