Aby życie nie wywróciło się do góry nogami

publikacja 01.08.2017 04:30

Monika Marszałek, przedsiębiorca i radna osiedlowa, o projekcie, który może ułatwić opiekę nad nieuleczalnie chorymi.

- Jak pomóc chorym i zdrowym? - zastanawia się Monika Marszałek, inicjator nowego projektu społecznego dla opiekunów osób chorych. ks. Włodzimierz Piętka /Foto Gość - Jak pomóc chorym i zdrowym? - zastanawia się Monika Marszałek, inicjator nowego projektu społecznego dla opiekunów osób chorych.

Ks. Włodzimierz Piętka: Skąd myśl, aby powstał projekt, który wychodzi naprzeciw ludziom chorym i ich opiekunom?

Monika Marszałek: Życie pisze scenariusze, które czasami mogą odwrócić dotychczasowy porządek. Tak było w mojej rodzinie, gdy dziadek dostał udaru. Wtedy najbliżsi musieli stanąć przy łóżku już drugiej chorej osoby, bo wcześniej spotkało to babcię. Podobną sytuację zaobserwowałam u mojego kolegi, którego matka zmarła po wielu latach ciężkiej choroby. Patrzyłam na reakcje w mojej rodzinie i otoczeniu. Chorą osobę trzeba umyć, nakarmić, porozmawiać z nią, wytłumaczyć, zrozumieć...

Poza pracą fizyczną to wielkie wyzwanie psychiczne. Widziałam, jak trudno jest wtedy wyjść z domu, bo człowiek opiekujący się chorym staje się wtedy wręcz do niego podobny: też zaczyna „chorować”. W Płocku brakuje grup wsparcia i miejsc, gdzie osoby opiekujące się ciężko czy terminalnie chorymi mogłyby szukać wsparcia i rady. Zaczęłam się więc zastanawiać, jak mogę pomóc sobie, moim bliskim i tym wszystkim, którzy przeżywają podobne dramaty po wypadku, udarze, paraliżu i innych nagłych załamaniach stanu zdrowia ich bliskich. Takich dramatów jest wiele. Dokonują się one w ciszy, między trudną diagnozą lekarską w szpitalu a domem.

Kogo konkretnie dotyczy ten projekt?

Osób, które opiekują się bliskimi nieuleczalnie chorymi. Chodzi mi o tych ludzi, którzy przy swoich najbliższych przestają żyć swoim życiem, przestają wychodzić z domu, dbać o siebie... Wtedy pojawia się szereg problemów związanych z opieką medyczną, z emocjami, ale też sprawami technicznymi, na przykład z miejscem w domu, z odpowiednim łóżkiem. Chciałam więc pomóc tym rodzinom przez informację, instytucje i specjalistów, którzy mogliby ich wesprzeć przez radę i towarzyszenie, aby jakaś część ich życia, w miarę możliwości, toczyła się normalnie: aby rozmawiali o planach, o życiu i nadziejach.

Aby nasz projekt stał się rzeczywistością, potrzebne są pieniądze na specjalistów, miejsce naszych spotkań oraz na promocję. Zależałoby mi, aby z tą propozycją wyjść poza Płock, bo na terenach wiejskich jest też wiele osób ciężko chorych, a przy nich są ich najbliżsi, często pozostawieni samym sobie.

Kto włączy się w realizację pomysłu?

Przede wszystkim wspiera nas Caritas Diecezji Płockiej ze swoim doświadczeniem w opiece nad chorymi, oferuje też wielu specjalistów i osoby zaangażowane w pracy w hospicjum. Warto tu dodać, że od Caritas można wypożyczyć łóżko terapeutyczne, które wydajnie pomoże w opiece nad przewlekle chorą osobą. W projekt włączyło się również Centrum Psychologiczno-Pastoralne „Metanoia” w Płocku oraz media, m.in. Katolickie Radio Diecezji Płockiej i portal petronews.pl.

Tak naprawdę projekt jest więc próbą pomocy nie tylko chorym i opiekunom, ale całej rodzinie...

Sama doświadczyłam tego, jak sytuacja choroby może poróżnić rodzinę. Wtedy przecież pojawiają się problemy medyczne, finansowe, prawne i emocjonalne. Taka sytuacja zmienia też dotychczasowy porządek, hierarchię wartości i weryfikuje relacje wśród najbliższych. Nawet gdy pierwsze emocje opadną, zdarza się, że część osób z rodziny oddala się, rzadziej odwiedza i wspiera, co w tych drugich z kolei może budzić poczucie niesprawiedliwości i bunt...

Mimo wszystko jednak sytuacja choroby nie powinna przysłonić faktu, że my, stojący obok łóżka drogiej nam osoby, nadal żyjemy. Gdy patrzę z perspektywy choroby moich bliskich, gdy już zweryfikowałam mój stosunek do rodziny, chcę podkreślić, że mnie najbardziej boli to, że do tej pory aż tak bardzo się nie kochaliśmy. Dlatego trzeba mieć czas, żeby ze sobą rozmawiać i być, trzeba dać szansę sobie nawzajem i nie rezygnować tak łatwo z nadziei. A przy okazji trzeba szukać możliwości, aby poprawić komfort fizyczny, choćby przez wypożyczenie łóżka terapeutycznego czy właściwie prowadzoną pielęgnację. Najpierw należy jednak uleczyć zdrowych, aby wydajniej i pełniej pomagali chorym.