Szansa na życie

Beata Zajączkowska

Brytyjski sąd wstrzymał czasowo decyzję o odłączeniu 11-miesięcznego Charliego od aparatury podtrzymującej życie. Po posiedzeniu trybunału jego matka błagała: „Nie ustawajmy w modlitwach o życie naszego synka!”.

Szansa na życie

Gdyby nie światowa mobilizacja chłopczyk już by nie żył. Brytyjskie sądy kilku instancji, a także Europejski Trybunał Praw Człowieka wydały na niego wyrok śmierci nakazując odłączenie malucha od aparatury podtrzymującej życie. Bezdusznie odmówiły nawet zrozpaczonym rodzicom zabrania chorego synka do domu, by tam  w gronie najbliższych mógł spokojnie odejść.  Charlie przez pierwszy miesiąc życia był zdrowym i radosnym maluchem. Potem rodzice zauważyli zmiany w sposobie jego poruszania i reagowania na bodźce. Gdy skończył dwa miesiące trafił do szpitala na intensywną terapię, gdzie przebywa do dziś. Diagnoza była przerażająca. Maluch cierpi na rzadką, nieuleczalną chorobę genetyczną – syndrom wyczerpania mitochondrialnego DNA (mtDNA). Choroba atakuje mięśnie i uszkadza mózg. Dziecko nie widzi, nie słyszy, nie może też ruszać się, przełykać czy nawet płakać. W historii medycyny zdiagnozowano dotąd zaledwie 16 takich przypadków. Lekarze nie dają dziecku żadnych szans na wyleczenie stąd też zwrócili się do sądu o wydanie pozwolenia na odłączenie go od aparatury podtrzymującej życie. Mimo zdecydowanego sprzeciwu rodziców otrzymali na to zgodę.

Rodzice jednak nie przestali walczyć, a swą determinacją i miłością do dziecka podpalili świat. Nie ma chyba zakątka na naszym globie, gdzie od tygodni nie odbywałyby się modlitwy, adoracje Najświętszego Sakramentu w jego intencji, gdzie nie sprawowano za niego mszy św. i nie wychodzono na ulice w pokojowych manifestacjach za życiem niewinnego maluszka, na którego sądy wydały nieludzki wyrok. Głos ludu przybrał na sile i nie mógł już dalej być ignorowany, gdy dołączyli do niego papież Franciszek, prezydent Trump i wielu innych ludzi z pierwszych stron gazet.

Watykański Szpital Pediatryczny Dzieciątka Jezus nie tylko wyraził gotowość przyjęcia chłopczyka wraz z rodzicami, ale w trybie pilnym wypracował eksperymentalną terapię dającą nadzieję. Poparł ją amerykański badacz doktor Michio Hirano kierujący Centrum Chorób Mitochondrialnych i Metabolicznych w szpitalu prezbiteriańskim w Nowym Jorku, który od pięciu lat leczy innego chłopca z tą samą chorobą. Dzięki jego wsparciu mały Arturito coraz lepiej się rozwija, kontaktuje z otoczeniem, zna literki i cyfry, a przede wszystkim, jak podkreśla jego mama coraz częściej się uśmiecha odpowiadając w sten sposób na to, co się wokół niego dzieje. Ten lekarz właśnie ma teraz zeznawać w Londynie jako biegły. Już wcześniej stwierdził on, że eksperymentalne leczenie (które proponuje już od grudnia, ale na jego wdrożenie nie zgodził się brytyjski sąd!!!) może przynieść poprawę stanu chłopca od 10 do nawet 56 procent! Londyński trybunał wysłucha go w przyszłym tygodniu i wtedy wyda decyzję co do przyszłości chłopca. W międzyczasie Charlie zostanie poddany różnym badaniom mającym ocenić jego obecny stan.

Londyńscy lekarze w swej opinii o nowym leczeniu w watykańskim szpitalu napisali: „metoda wydaje się obiecująca, warto spróbować”. Z tą iskierką nadziei w sercu rodzice i przyjaciele intensyfikują modlitwy w intencji chłopca. Po posiedzeniu trybunału jego matka błagała: „Nie ustawajmy w modlitwach o życie naszego synka!”. To prośba również do każdego z nas. Ostatnie tygodnie dobitnie pokazują, że modlitwa ma moc. Na chłopcu już miał być wykonany wyrok, tymczasem jest szansa na życie dla śmiertelnie chorego Charliego.

TAGI: