Piękne kwiaty, ważniejsze owoce

publikacja 06.06.2017 04:30

O tym, dlaczego Odnowa w Duchu Świętym – obchodząca w Kościele katolickim 50-lecie istnienia – nie przypomina autobusu, a Kościół to nie jednorazowo nakręcony mechanizm, mówi biskup Andrzej Siemieniewski.

Biskup Andrzej Siemieniewski Agata Combik /Foto Gość Biskup Andrzej Siemieniewski

Agata Combik: Co się tak naprawdę stało 50 lat temu? Przecież Duch Święty zawsze, nie dopiero od 5 dekad, działa w Kościele?

Bp Andrzej Siemieniewski: Duch Święty działa zawsze. Na tym w ogóle polega Kościół, że jest wspólnotą utworzoną przez Pana Jezusa mocą Ducha Świętego. Jego wpływ na Kościół nie przypomina jednak funkcjonowania dawnego budzika, który, nakręcony rano, całą dobę chodził. Nie stało się tak, że Duch „nakręcił” 2 tys. lat temu budzik całego Kościoła i on odtąd w sposób przewidywalny, mechaniczny chodzi. Nie, zsyłanie Ducha Świętego jest nieustanne – nawet w Dziejach Apostolskich mowa jest nie tylko o Pięćdziesiątnicy, ale o kolejnych zesłaniach. I później widzimy, jak bardzo ojcowie, doktorzy Kościoła, papieże byli świadomi tego, że o Ducha trzeba prosić ciągle na nowo i że Jego przychodzenie jest nieprzewidywalne co do skutków.

W tym kontekście trzeba widzieć Odnowę w Duchu Świętym, jako nowe, nieprzewidywalne działanie Ducha. Zaczęło się ono 50 lat temu w skromnej kapliczce na przedmieściach Pittsburgha w USA. W tym roku w Rzymie w uroczystość Zesłania Ducha Świętego, 4 czerwca, w obecności papieża Franciszka będziemy świętować* jubileusz tych wydarzeń.

Przyjmuje się, że początki Odnowy we Wrocławiu miały miejsce w 1975 r. Ksiądz Biskup również zetknął się z ruchem dość wcześnie.

To interesujące, jak szybko Odnowa w Duchu Świętym zaczęła rozpowszechniać się na świecie, jak szybko dotarła i do nas. Swoje spotkanie z ruchem przeżyłem w 1983 r. Był on już wówczas we Wrocławiu silny, a przeżywany był we wspólnotach oazowych. Zetknąłem się z nim w Ruchu Światło–Życie parafii św. Jakuba i św. Krzysztofa na Psim Polu. Przewodził mu ks. Jan Kruczyński, wówczas wikary tamtej parafii.

Czasem mówi się o Odnowie w Duchu Świętym, czasem o Odnowie Charyzmatycznej. Jubileusz – również w naszej archidiecezji – świętują także grupy, które używają jeszcze innych nazw.

Myślę, że już dwoistość nazwy wiele mówi. Widać, że ten ruch jest słabo sformalizowany, nawet na poziomie nazewnictwa – a co dopiero w innych wymiarach. Nie ma jednego założyciela. Gdy taki założyciel jest – ruch przypomina autobus, którym ktoś kieruje; nawet jeśli pojazd skręca, bo przychodzi nowy etap, to pasażerowie jadą w tę samą stronę. A ruch Odnowy Charyzmatycznej nie przypomina autobusu, raczej podobny jest do setek małych samochodzików, które wyruszyły z jednego punktu startowego, ale jeden skręca tu, drugi tam, jeden jedzie szybciej, drugi wolniej. Do jubileuszu Odnowy przyznaje się więc wiele środowisk: struktura, która nazywa się w Polsce Odnową w Duchu Świętym, ale też różne sieci wspólnot, jak Miecz Ducha, Lud Chwały, Katolicka Fraternia Wspólnot czy Europejska Sieć Wspólnot, ponadto setki innych, które nie należą do żadnej struktury, ale uznają, że impulsem do działania były dla nich wydarzenia sprzed 50 lat. Przykładem są szkoły nowej ewangelizacji czy Koinonia Jan Chrzciciel.

Co mogłoby więc zdefiniować przynależność do tego nurtu?

Trzeba zrezygnować z formalnej ścieżki definiowania ruchu, bo on nie jest sformalizowany, nie ma statutu, założyciela. Myślę, że lepiej zrozumiemy jego istotę, odwołując się do rzeczywistości chrztu w Duchu Świętym. Terminologia jest tu różna – jedni mówią o wylaniu w Duchu Świętym, inni o chrzcie, inni o odnowie życia w Duchu Świętym. W różnych wyrażeniach chodzi o jedno: wiarę w to, że trzeba modlić się o przeżywane i doświadczane odnowienie zstąpienia Ducha Świętego, o nowe napełnienie Duchem Świętym. Taka modlitwa, takie doświadczenie, łączy wspólnoty charyzmatycznego nurtu.


* Wywiad przeprowadzono przed Niedzielą Zesłania Ducha Świętego

Z Odnową w Duchu Świętym kojarzone są tzw. dary epifanijne, jak mówienie językami, proroctwa, uzdrowienia.

Rzeczywiście, często utożsamia się odnowę charyzmatyczną ze wspólnotami, które mają szczególny zapał do kultywowania tzw. darów epifanijnych, o których mówi św. Paweł w 1 Kor 12,6-10. Ciekawą rzecz odkryjemy jednak, sięgając po książkę „Krzyż i sztylet”, w pewnym sensie założycielską dla Odnowy w Duchu Świętym. Jednym z jej głównych bohaterów jest Nicky Cruz, nawrócony kryminalista nowojorski, potem pastor. Na końcu książki znajdziemy relację z jego katechezy na temat chrztu w Duchu Świętym. Wylicza 10 darów, które są jego owocem – m.in. dar nadziei, miłości, zrozumienia Pisma Świętego, służby bliźnim. Nie wymienia wśród nich w ogóle darów epifanijnych. To ukazuje, że nadmierna koncentracja na nich może nie być autentyczna dla tradycji ruchu Odnowy.

Takie dary jednak w Odnowie się pojawiają.

Są charakterystyczne dla stylu modlitwy Odnowy w Duchu Świętym, ale dary epifanijne porównałbym do kwiatków na owocowym drzewie. One mogą istnieć tylko dlatego, że mamy drzewo – z korzeniem, pniem, gałęziami. Koncentrowanie się na kwiatach jabłoni czy wiśni jest skupianiem się na tym, co zjawiskowe. Tymczasem rozsądny gospodarz cieszy się wiosennymi kwiatami dlatego, że one zapowiadają owoce. W drzewie owocowym chodzi o owoce, w Odnowie – o owoce Ducha Świętego. Kwiaty, choć potrzebne, mają określoną rolę, której nie należy przeceniać.

Co można powiedzieć o teraźniejszości i przyszłości ruchu? Pewne elementy duchowości Odnowy przyjmują inne środowiska.

19 maja byłem obecny na Jasnej Górze na dorocznym czuwaniu Odnowy w Duchu Świętym. Uczestniczyło w nim ok. 70 tys. osób. To niewątpliwie oznaka żywotności. Jeśli wiele innych ruchów czy wspólnot przejmuje elementy duchowości Odnowy charyzmatycznej, to bardzo dobry znak. Podobnie stało się na przykład z zakonem franciszkanów. Z czasem także ludzie nienależący do zakonu – na przykład z parafii prowadzonych przez franciszkanów – przejęli coś z ich duchowości. Można powiedzieć, że o to chodziło Panu Bogu. Z całą pewnością też o to chodziło, gdy udzielał odnowionego działania Ducha Świętego 50 lat temu, żeby ten styl modlitwy, przeżywania wiary się upowszechniał. Żeby ludzie, którzy formalnie nie należą do ruchu, też doznali dotknięcia duchem wiary w to, że Duch Święty może działać także dzisiaj.

Czyli to jest dar dla wszystkich, nie tylko dla członków charyzmatycznych wspólnot?

Odpowiem na to pytanie słowami zaczerpniętymi z liturgii, bo ona wyraża wiarę Kościoła uświęconą przez wieki – słowami kolekty na uroczystość Zesłania Ducha Świętego: „Boże (…), ześlij dary Ducha Świętego na całą ziemię i dokonaj w sercach wiernych cudów, które zdziałałeś w początkach głoszenia Ewangelii”. Widzimy, że ta uroczystość nie jest tylko wspomnieniem historycznego wydarzenia. Modlimy się o to, by we wspólnocie uczestniczącej w liturgii tu i teraz nastąpiło nowe zesłanie Ducha. Po drugie, w tej modlitwie prosimy o dokonanie cudów z początków głoszenia Ewangelii – modlimy się o takie zesłanie Ducha, które wierni odczują i przeżyją. Co więcej, ta oracja odsyła nas do Dziejów Apostolskich. One, jako księga, są zakończone, ale jako pewien styl działania Ducha Świętego – trwają. Kolejne lata trwania Kościoła to kolejne rozdziały Dziejów Apostolskich. Ta modlitwa jest odpowiedzią na pytania o sens i o przyszłość Odnowy w Duchu Świętym. Oczywiście szczegółów tej przyszłości nie znamy, działanie Boga jest zaskakujące. Ale to, że On chce tak działać i działa, że odpowiada na pełną wiary modlitwę – to jest przewidywalne.

Otwarte oczy

Wrocławskie początki ruchu w 1975 r. opisują Małgorzata i Marek Nowiccy w książce „Upili się młodym winem” (Warszawa 2016). Wtedy gościł tu o. Albert-Marie de Monléon OP, francuski charyzmatyk (obecny w Polsce jako gość Tygodnia Eklezjologicznego na KUL-u). Towarzyszyli mu Josette Lavanat i Pierré Lemaire. Zatrzymali się początkowo w klasztorze Sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej na pl. Nankiera. Tak się złożyło, że pomodlili się tam za absolwentki urszulańskiego liceum – Mariolę Stawiarz, a potem za Barbarę Korpal i Krystynę Jaskólską. Autorzy przytaczają ich wspomnienia: „Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam liście za oknem. One tam były też wcześniej, ale ja teraz je dopiero zobaczyłam. I to, że Bóg jest i mnie kocha – w tym świetle, w tych liściach, w tych ludziach (…)” – wspominała Krystyna. „Tak jakbym zobaczyła oczy Boga, które patrzą na świat” – mówiła Mariola. Ojciec Monléon głosił wtedy konferencję m.in. w dominikańskim klasztorze. Po niej, podczas modlitwy, doświadczenie wylania Ducha Świętego przeżył wówczas, zupełnie niespodzianie dla siebie, o. Joachim Badeni OP. Wspomniane dziewczyny – studentki, oazowiczki – stworzyły zapewne pierwszą grupę Odnowy w Duchu Świętym we Wrocławiu. Najpierw spotykały się u urszulanek, potem na stancji przy ul. Wyczółkowskiego. Nawiązały, dzięki przyjaciółce z liceum, kontakt ze środowiskiem Odnowy w Poznaniu. Wkrótce zaczęły korzystać ze wsparcia ks. Jana Kruczyńskiego związanego z oazą. W 1977 r. we Wrocławiu odbyło się pierwsze Seminarium Życia w Duchu (u urszulanek) – z udziałem ks. Mariana Piątkowskiego. Również w tym roku odbyły się pierwsze rekolekcje ewangelizacyjne na Psim Polu, a także przy ul. Grabiszyńskiej. Wspomniana Mariola Stawiarz została karmelitanką bosą. Obecnie przebywa w klasztorze w Charkowie na Ukrainie. Długie lata była jego przeoryszą.

TAGI: