Przygotowani?

Jan Drzymała

Małżeństwo to nie jest jeden krok. To droga, do której trzeba się dobrze przygotować. Nie ma tu dróg na skróty.

Przygotowani?

Diecezja radomska od 23 września wprowadza w życie program intensywniejszej troski o przygotowanie do małżeństwa. Narzeczeni będą uczestniczyć w dziesięciu cotygodniowych spotkaniach, podczas których duszpasterze, psycholodzy, lekarze i osoby zaangażowane w pracę w poradniach rodzinnych będą przybliżać im tematy związane m.in. z powołaniem do małżeństwa, małżeństwem jako sakramentem czy etyką życia małżeńskiego.

Zawsze, gdy słyszę o tego rodzaju inicjatywach, zastanawiam się, jak taki krok zostanie odebrany. Prawdopodobnie znajdą się ludzie, którzy potraktują to jak stratę czasu. Wszystko zależy od tego, z jakim nastawieniem narzeczeni podchodzą do przyjęcia małżeństwa. A to nastawienie bardzo trudno będzie zmienić w czasie 1, 10 czy nawet 100 spotkań.

Na to, jak traktujemy tę życiową decyzję, wpływ ma cały poprzedzający ją rozwój i doświadczenie wyniesione z domu. Narzeczeni już podczas spotkań przedmałżeńskich powinni to usłyszeć. To, jak będą żyć, nie będzie istotne  tylko dla nich samych i ich osobistego szczęścia, ale też wpłynie na ich dzieci. To jest większa odpowiedzialność, niż się komukolwiek wydaje, dopóki nie popatrzy na bezbronne, słabe maleństwo, które tak naprawdę we wszystkim polega na rodzicach. I nie chodzi tu tylko o jedzenie, spanie czy ubranie.

Do małżeństwa człowiek przygotowuje się przede wszystkim w rodzinie. Jeśli ta szwankuje, to problemy odbijają się coraz większą czkawką w kolejnych pokoleniach. Dlatego pogłębiony sposób przygotowywania do małżeństwa uważam za krok słuszny, ale jednak nie oczekiwałbym na tym polu błyskawicznych efektów. Dopiero, kiedy dobre rodziny będą wychowywać dobrych ludzi, oni będą zakładali kolejne dobre rodziny. Obawiam się, że tu nie ma innej drogi na skróty, jakkolwiek długa by nie była.

Trzeba jednak mieć świadomość, że nie wyruszamy w nią sami. W sakramencie małżeństwa samego Boga zapraszamy do tego, by nas w tej wędrówce wspierał. I to jest chyba klucz do zrozumienia tej tajemnicy i odważenia się na ten krok.